Sieg i heil
O kurwach i złodziejach, jak o zieleni, można nieskończenie, ale niekoniecznie trzeba nieprzerwanie, przerywam więc moje ogólnikowe dywagacje by dać możliwie cenzuralny wyraz myślom i uczuciom bardziej konkretnym a nie mniej aktualnym.
SIEG
Właśnie dowiaduję się że roztropny populus Polonus dokonał wyboru najwybitniejszych z wybitnych patrycjuszy Republiki,wyróżniając ich Wiktorami, a nawet Superwiktorami, za ich ubiegłoroczne wiktorie w różnych kampaniach, bataliach, czy wręcz wojnach.
Okolicznościowe circenses lud obejrzeć będzie mógł już w najbliższy szabas, albo - jeśli nie wie co to takiego - w wigilię jeszcze międzynarodowszego święta Halloween.
Gdyby Czytelnik próbował doszukiwać się jakiegoś związku między wyborem tego terminu i postaciami wyróżnionych patrycjuszek Braunek i Kowalczyk a zwłaszcza Gessler, Hellman i Werner, to jego sprawa (moim zdaniem powinien się wstydzić !).
Parada Zwycięzców (victor, to po łacinie "zwycięzca") na zakończenie olimpijskich zmagań które wyłoniły pięciuset sześćdziesięciu gladiatorów, tworzących teraz senatus rei publicae, stanie się symbolicznym uwieńczeniem tryumfu owych najlepszych i najszlachetniejszych obywateli.
Dwaj zwłaszcza zwycięzcy patrycjusze, w tym jeden, zaiste, super, doskonale uosabiają republikę, która w minionym roku zdała (pomyślnie, jak wiemy)swój historyczny egzamin, w czym też ich obydwu pars magna fuit, chociaż na różnych dowodzili frontach.
Łączy ich wiele; opozycyjna biografia, Order Orła Białego, dobre relacje ze sławnym Ali-Babą z Biłgoraja (którego drużynę wzmocnił pono ostatnio czterdziesty pierwszy już zawodnik, przetransferowany z innej bandy), życzliwość dla przyjaciół-Moskali i dla ich przyjaciół, żywa niechęć do Ojca Tadeusza Rydzyka i do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, słabość do takich czy innych polowań, oraz bardzo wysoka i bardzo pozytywna samoocena; połączyło ich także wspólne zwycięstwo nad Ciemnogrodem pod Pałacem Namiestnikowskim, które nie wymagało osobistego udziału jeno skoordynowanego dowodzenia.
Za tę wiktorię i za kilka innych "Wiktory" obu się należą.
Tylko jeden z przyszłych Wiktorów zostać mógł -i chciał- Pierwszym Obywatelem, więc nim został, i nie ukrywa swego ukontentowania ze zwycięstwa; trzeba jednak ustalić nad kim zostało one odniesione i jakim kosztem, bo czasy są ciężkie.
Zwycięstwo nad R. Sikorskim w partyjnych "prawyborach" kosztowało niewiele i nie spowodowało ofiar w ludziach, ale inni wyborczy konkurenci Bronisława Komorowskiego mieli mniej szczęścia; dotąd nie wiadomo z kim właściwie przegrali, a koszty owego zwycięstwa, tak czy owak, rosną.
Adam Michnik z pewnością skazał by mnie na katorgę (nie mając takich możliwości, jakimi rozporządzał jego brat) gdybym go obwinił o współsprawstwo w zbrodni Ryszarda C. albo nakłanianie do jakiejś profanacji, wstrząsającej światową opinią publiczną, ale ja nie zamierzam go o to obwiniać, z tego samego powodu, dla którego nie obwiniam Bronisława Komorowskiego o zamordowanie kogokolwiek poza głuszcami, na które się podobno zasadzał z Palikotem.
Chciałbym tylko wiedzieć, jak wyżej napisałem, nad kim odnosili w ubiegłym roku swe zwycięstwa obaj nagradzani właśnie Wiktorami patrycjusze, i co się stało (a jeśli żyją, co się dzieje) ze zwyciężonymi ?
Jeśli Lech Kaczyński, Jerzy Szmajdziński, Marek Rosiak, Dariusz Ratajczak, Anna Walentynowicz , Janusz Kurtyka, lub ktokolwiek inny - znany, albo niemal nieznany, czy zaginiony bez wieści, czy zamordowany przez nieznanych sprawców, czy zmarły śmiercią samobójczą, czy pochowany jako N.N., czy z honorami - stracił życie, by możliwe stały się polityczne wiktorie Komorowskiego i Michnika, trzeba by zapytać zwycięzców obecnych na "Gali Wiktorów", jak okazać zamierzają swoją wdzięczność i szacunek dla pamięci owych Zwyciężonych, kiedy skończy się Halloween.
Dumny ze zwycięstwa patrycjusz może to chyba uczynić dla pospólstwa, które lubi igrzyska, ale jest już nimi trochę znudzone i zapewne przyjęło by z aplauzem z ust Pierwszego Obywatela Republiki albo jej Naczelnego Moralisty słowa : GLORIA VICTIS ! w dniu Wszystkich Świętych Pańskich (zwane przez agnostyków Świętem Zmarłych), i w Dzień Zaduszny.
Nie wiem, jak Adam Michnik, ale Bronisław Komorowski coś wspominał o przygotowaniach do zwycięstwa nad samym sobą; serdecznie zachęcam.
***
HEIL
Bardzo spektakularne zwycięstwa odnosi ostatnio niejaki pan Grzegorz Hajdarowicz, który z pewnością ma duże szanse na otrzymanie Wiktora, a może nawet Superwiktora, bo jest już w tej chwili chyba najważniejszym "człowiekiem roku", a rok, podobnie jak działalność biznesowa pana Grzegorza, ma podobno jeszcze trochę potrwać.
Zanim padnę (czego żadnemu biznesmenowi nie życzę, chociaż dla pana Hajdarowicza skłonny byłbym zrobić wyjątek, mając na myśli jednakowoż jedynie firmę a nie osobę)- czytam to, co piszą dziennikarze a drukują gazety (oraz czasopisma).
Może trudno w to uwierzyć, ale poświęciłem owej lekturze nie mniej niż sto tysięcy godzin mojego życia (które mogę uważać za zmarnowane, acz nie z tego jedynie powodu), jest więc za późno na leczenie, zwłaszcza że niebawem już nie tylko czytania definitywnie zaniecham.
Zanim to nastąpi, nim -jak napisałem- padnę, (czego, itd)
czuje się zmuszony wyrazić mój podziw i uznanie dla pana Grzegorza Hajdarowicza, który opromienił moją starość nadzieją, że -jeszcze przed padnięciem- wyzwolić się będę mógł ze straszliwego nałogu, pochłaniającego nie tylko mój bezcenny czas, nawet po upowszechnieniu telewizji, ale też znaczną część moich zasobów finansowych.
Kryzys światowy zmusza mnie do racjonalnego gospodarowania groszem, a perspektywa rychłego końca - także czasem, nie będę więc wymieniał zasług tych wszystkich dobrych ludzi, którzy próbowali mnie wyzwalać już wcześniej - albo tak, jak Bierut, Gomułka, Jaruzelski czy Palikot, zamykając mi przed nosem to, co czytywałem, albo tak jak Urban czy Lis (że litościwie pominę kilkanaście nazwisk), przy pomocy odwykowej aromaterapii.
Jest na tej liście terapeutów jeszcze tyle miejsca, że zmieści się nazwisko Grzegorza Hajdarowicza. i zostaje do niej dzisiaj dopisane.
Zostało mi już niewiele czasu i niewiele do poczytania, a oto własnie ów kreatywny biznesmen odbiera mi ochotę na "Dziennik Polski" (którego czytelnikiem jestem od stycznia 1945 r.}, wyrzucając z roboty jego znakomitego redaktora, pana Piotra Legutkę, z powodów nie tyle politycznych, ile partyjnych.
Cóż mogę począć ?
Na mnie pan Hajdarowicz nie zarobi już złamanego grosza i tak, jak nie biorę do ręki "Przekroju", "Nie", Lisowego "Wprost" - a od paru miesięcy także i ciężko okaleczonej "Rzepy", tak obejdę się bez pewnie "Dziennika Polskiego".
A na cześć ładu medialnego, który wprowadzać zamierza "Neue Passauer Presse" wznoszę stosowny, pożegnalny okrzyk : heil !
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1193 odsłony
Komentarze
proszę o wyjaśnienie
26 Października, 2011 - 21:15
[quote]...ów kreatywny biznesmen odbiera mi ochotę na "Dziennik Polski" (którego czytelnikiem jestem od stycznia 1945 r.}, wyrzucając z roboty jego znakomitego redaktora, pana Piotra Legutkę, z powodów nie tyle politycznych, ile partyjnych.[/quote]
co ma z tym wspólnego GH?
cierpliwości
26 Października, 2011 - 23:36
Jutro w godzinach przedpołudniowych (po 11.oo)w telewizji publicznej (może TVP Info, nie jestem pewny) pan Hajdarowicz ma podczas konferencji prasowej poinformować, kto będzie szefował "Rzepie", kto "Uważam, Rze".
Dziś w stopce redakcyjnej "Dziennika Polskiego" pojawiło się nowe nazwisko naczelnego.
Zmiany zawartości tych gazet - i zmiany w doborze autorów -
są łagodne, niespieszne, ale wyraziste.
Nie będę ich śledził.
Andrzej Tatkowski
Re: cierpliwości
27 Października, 2011 - 00:38
Wydawnictwo Jagiellonia SA sprzedało DPolski Grupie Wydawniczej Polskapresse (stąd zmiana naczelnego).
Jakie GH (Grupa Gremi) ma wspólne cele/powiązania z tymi podmiotami i dlaczego?
Polskapresse to konkurencja dla GH właściciela spółki Presspublica, wydawcy Rzepy i URze.
wydawca m.in. Polska The Times -
27 Października, 2011 - 14:23
Polskapresse kupiła spółkę Polski Dom Medialny (wydawcę DPolskiego) od grupy Wydawnictwo Jagiellonia (z udziałami Polskapresse).
dlaczego odwołano P. Legutkę? za bardzo się udzielał u konkurencji czy może to zmowa między konkurencją?
Wiktory
26 Października, 2011 - 22:58
Właśnie nalałem sobie a następnie skonsumowałem "Wiktora" do którego czasami po piątej kolejce (a mój szwagier już po trzeciej) zwracam się czule "Wicuś".
Jestem w tej dobrej sytuacji, że gazet nie czytam (jak również czasopism, choć kiosk niedaleko), bo Łociec przytracał onegdaj: synu nie daj się ogłupiać, miej własne poglądy.
Więc będąc wierny radom Łojca, gazet nie czytam a "Wiktory" przyznaję sobie kiedy chcę, z kim chce i ile chcę.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Szamani
27 Października, 2011 - 00:40
A tak zupełnie prywatnie Panie Andrzeju Tatkowski.
Upraszam Pana o rozwagę w nazbyt pochopnych zamiarach opuszczenia Tej Planety i Tej Ziemi (polskiej ziemi). Bo gdy zabraknie Szamanów, biada temu plemieniu.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Szanowny Panie,
27 Października, 2011 - 12:47
Niezbadane są wyroki Opatrzności, a jakie zamiary, nie wiem;
wiem, że jestem po okresie gwarancyjnym - "przeterminowany", czym od czasu do czasu kokietuję Czytelników, w nadziei że tu ponownie zajrzą, żeby sprawdzić, czy jeszcze zipię.
Bywało, że miewałem ochotę przestać, ale gdy droga Władza amputowała jedną trzecią z zasiłku pogrzebowego, który otrzymują zstępni, ochoty takiej nie miewam; nie chcę robić świństwa rodzinie.
Z drugiej jednak strony sytuacja finansowa ZUS każe patrzeć
trzeźwo, po obywatelsku, na pożytek z każdego ubytku na liście emeryturobiorców; choćby był to pożytek (jak w moim przypadku) znikomy, będzie konkretny i wymierny, czego o efektach szamaństwa powiedzieć uczciwie nie można.
Szamanów, myślę, w najbliższym czasie chyba nie zabraknie, ostatnio ich raczej przybywa, a naturalne ubytki nie mają dla losów plemienia żadnego znaczenia.
Pozdrawiam pięknie - AT
Andrzej Tatkowski
Pan Andrzej Tatkowski
27 Października, 2011 - 20:31
Z przykrością stwierdzić muszę, że nie do końca zgadzam się z Pańskim przypuszczeniem o przybywaniu szamanów. Ja widzę ich stały lecz systematyczny ubytek. Chyba, że do tego zacnego grona zaliczy się wszystkich pseudo szamanów z ul. Czerskiej i Wiertniczej, oraz tych od Poparcia Ruchów wszelakich.
O kondycję ZUS proszę się nie martwić. Pewien kaszubski kuglarz mający się za szamana obiecał, że na emerytury nie zabraknie, gdyż mamy gaz łupkowy (czy głupkowy już nie pamiętam). Nie określił jeszcze wielkości deputatu łupkowego, jednak chodzą słuchy, że będzie to około 1,5 tony łupków miesięcznie na emeryta, zamiast emerytury.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Re: Pan Andrzej Tatkowski
28 Października, 2011 - 11:53
:)
AT
Andrzej Tatkowski