dawcy, biorcy i poborcy
Jestem trochę zawiedziony że w minionym tygodniu nie doszło u nas do żadnego kataklizmu albo przynajmniej porządnego incydentu, mogącego wstrząsnąć światową opinią,
Z należnym współczuciem myślę o rozczarowanych redaktorach, komentatorach, a zwłaszcza akcjonariuszach zaprzyjaźnionych z kim trza mediów, które - nie mając czym potrząsać - za tę swoją przyjaźń zapłacą dalszym spadkiem oglądalności i nakładów, a więc i wzmacniających uczucia dochodów.
Mediom nieprzyjaznym będą one być może rosły, ale nie jest to wcale pewne, bo trzon ich kadry stanowią ludzie obdarowani temperamentem wojowników i cnotami rycerskimi zupełnie nieprzydatnymi przy relacjonowaniu pokojowych manifestacji, których nikt nie zakłóca.
Podejrzewam, że na tym polegał przemyślny plan p. ministra Sienkiewicza, bez którego wiedzy i zgody nie mogli przecie zniknąć na parę dni z Warszawy wszyściutcy co do jednego prowodyrzy i prowokatorzy ulicznych zamieszek, nie mówiąc o społecznym aktywie głupków z sondażowych słupków nr. nr. 2, 3 i 4.
Hipoteza, że wszyscy oni jednocześnie zmądrzeli wydaje mi się bardziej nonsensowna niż taka, że ktoś (nie byle kto) jednakowoż przecie zmądrzał, albo nieco oprzytomniał.
Dopuszczam taką ewentualność, acz ostrożnie.
***
Z ciekawością przysłuchiwałem się dyskusji prowadzonej w telewizyjnym programie pani redaktor Doroty Gawryluk przez kilku obywateli, którzy wiedzą więcej ode mnie o Polsce, choć pewnie nie wszystko, a ponadto nieporównanie więcej mogą - też nie wszystko, ale dla mnie dość, bo nie mogę nic (a kiedy próbuję, jetem łajany).
Zauważyłem po pewnym czasie (refleks mam stosowny do wieku), że jeden z trzech Przedmiotów dyskusji nazywają dyskutanci niejednakowo : mówiąc o Państwie i Pracodawcy używali tych samych rzeczowników, ale gdy mowa była o tym trzecim, pan Piotr Duda używał słowa Pracownik, natomiast panowie Jan Krzysztof Bielecki (stale)i Józef Oleksy (przeważnie) nazywali go Pracobiorcą.
W czym rzecz, pojąłem (choć myślę powoli, czasem coś do mojej świadomości dociera), a wówczas wrodzony wstręt do innowacji i postępu kazał mi zaniechać śledzenia sporu
skategoryzowanych aksjologicznie dykutantów i zająć myśli potworkowatym neologizmem PRACOBIORCA, a przy tej okazji opozycyjnym wobec niego, chronologicznie nieco starszym PRACODAWCĄ.
Moi tutejsi mentorzy mają mi za złe, że piszę o sobie, ale lubię się zajmować konkretami, a o sobie wiem najwięcej, więc i tym razem zacząłem się zastanawiać, czym jestem : czy Pracodawcą, czy Pracobiorcą ?
Trop był oczywiście fałszywy, bo i alternatywa fałszywa; nie jestem ani jednym, ani drugim (mógłbym się zapewne uważać za Państwo, jako cząsteczka zbiorowego suwerena na którego Pracobiorcy harują a ich Pracodawcy bulą podatki, ale jakoś nie bardzo potrafię, a przy tym nie mam ochoty).
Kłopot w tym, że - pracuję, to znaczy wytwarzam dobra nie pozbawione wartości (gdyby je "urynkowić", byłaby to moż wartość handlowa), które są konsumowane przez odbiorców "bezkosztowo", bo oddaję im moją pracę za darmo.
Daję pracę, więc nazwa "pracodawca" byłaby tu na miejscu; ci zaś, którzy ją sobie biorą, mogli by być chyba nazwani moimi "pracobiorcami", niezależnie od tego czy konsumpcja przynosi im jakikolwiek pożytek, i czy im smakuje.
Kto jest Pracodawcą, gdy praca staje się towarem - kupuje się ją i za nią płaci, nie mam wątpliwości; można nazwać go Pracownikiem (w domyśle - najemnym), ale nie można nazywać go Pracobiorcą - bo jego pracę - mozół i trud, fizyczny czy umysłowy, bierze czy kupuje odeń ktoś inny, kto go zatrudnia : "daje" mu pieniądze, ale pracę zabiera.
Można go nazwać "Pracodawcą", bo "zatrudnieniodawca" brzmi sztucznie i brzydko.
"Pracobiorca" jest jednak nie tylko sztuczny i brzydki; to słowo, które kłamie.
Józef Oleksy wie lepiej od Jana Krzysztofa Bieleckiego, że praca i pieniądz to nie to samo - a jeśli obaj uważają za stosowne unikać słowa "pracownik" i nie wstydzą się używać kamuflującego kryptonimu "pracobiorca", zapewne mają w tym jakiś cel.
Do mnie nie trafią; wolę słuchać Dudy, który pracownika nazywa pracownikiem, więc rozumiem, co do mnie mówi.
Dlaczego przedsiębiorcy wolą się nazywać pracodawcami też rozumiem : taka nazwa podkreśla ich społeczną użyteczność i trochę odwraca uwagę od tego, c o przedsiębiorą, co to daje, i komu.
***
Świat nie składa się wyłącznie z dawców i biorców; są na nim niestety także poborcy, teraz chyba najważniejsi, ale od czasu do czasu wszyscy zmieniają się w wyborców - i tym optymistycznym akcentem pozwalam sobie zakończyć.
AT.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 961 odsłon
Komentarze
Optymistą
17 Września, 2013 - 09:17
można być jeśli zapomni się o innej kategorii "borców", mianowicie o zaborcach. Na tych i wyborcy nie pomogą.
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
:(
17 Września, 2013 - 12:16
Różnie mnie tu oceniano, nazywano i wyzywano, bo niezmierna panuje na "Niepoprawnych" wolność i swoboda, ale nikt dotąd nie posunął się aż do tego, by mnie nazwać optymistą. Jestem wstrząśnięty i lekko przerażony, bo takich się tutaj nie toleruje, a udowodnić że to nieprawda przecie nie potrafię.
(NB sądził mnie tu sędzia do tego stopnia zacietrzewiony, że nie doczytał w Słowniku Ortograficznym tego, co tam napisano w czwartej linijce, a co potwierdzało trafność mojej życzliwej uwagi korektorskiej, i zamiast za nią podziękować, przeprosić za swój błąd i obiecać poprawę, skazał mnie na podstawie tego, co było w linijce pierwszej, na opinię półanalfabety; tutejsze sądy są zasadniczo jednoinstancyjne, zwłaszcza in causa sua, więc na tym stanęło.)
Dziękuję za pozdrowienia i przesyłam wzajemne, pogodne, choć
dzień dziś deszczowy i ponury, w sam raz na obchody rocznicy
utworzenia obecnej polskiej granicy wschodniej, za którą niebawem rozpocząć się mają wojskowe manewry; na szczęście cały nasz lotniczy potencjał obronny skoncentrowany został na lotnisku z którego chwilowo nie da się startować, granica jest więc jeszcze bardziej bezpieczna niż dotąd : drzwi do stodół pozamykane na wszystkie cztery spusty, bo strasznie teraz kradną, proszę pana, - sami swoi..
AT
Andrzej Tatkowski