PARK TRZECIEGO MAJA
Dzisiaj na marginesie zawirowań wokół Szacownej „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” . Jak się zastanawiałem, jak to wytłumaczyć, to mną miotało, od chęci, żeby kawę na ławę, do chęci, żeby w formie przypowieści jakiejś. Jak Państwo za chwile przeczytacie wyszło jeszcze inaczej, w formie wspomnienia.
Otóż jak się miało szczęście urodzić pomiędzy parkiem Trzeciego Maja, Parkiem Widzewskim, a Parkiem Matejki, to się od dziecka wiedziało, co to jest Arkadia.
Nigdy już w życiu, w żadnej Anglii nie widziałem takich pięknych ogrodów. Wyobraźnie sobie trzy kanadyjskie(?), srebrne świerki na tle takiego europejskiego, za to takiego ośmiometrowego. Lipa, panie, taka, że jak nam horyzont chcieli popsuć blokami, to skutecznie kryła. Wierzba, jakaś taka sam nie wiem skąd, bzy, róże, które kazali mi podlewać wodą od mięsa... Czereśnia, śliwki takie, co owocowały na pierwsze przymrozki... Komunizm? Jaki tam komunizm?
Pierwszy radiowóz na mojej ulicy to zobaczyłem jak miałem z czternaście lat. W szkole był komunizm, fakt. Ale i antykomunizm. I pamiętam takie zdarzenie, właśnie z Parku Trzeciego Maja, a to jest dla mnie archetyp parku, to jest chyba najpiękniejszy park. Ale zanim o tym zdarzeniu, o którym miałem, to najpierw o innym.
Otóż park się kończy dosyć urwistą skarpą, a pod nią są tory kolejowe prowadzące w kierunku stacji Fabryczna. A na skarpie są ławeczki. Na tych ławeczkach latem można sobie było urządzić spotkanie towarzyskie. O wiele milej niż w jakiejś knajpie. No i taniej. Kiedyś znajomi mnie poprosili, żebym poszedł wcześniej i usiadł, żeby tam się nikt nie przypałętał. Przelazłem przez krzaki z alejki nad skarpę i ścieżkę, prawie usiadłem, a z krzaków wylazł taki z fioletowym nosem i mówi przez chrypę: „Pszam, bdzo, ale ta ławeczka jest zajęta na imieniny kierownika Ikskiego”.
A teraz do rzeczy. Kiedyś zarząd dzielnicy urządził w Parku Trzeciego Maja wioskę indiańską. Dlaczego akurat indiańską, a nie potiomkinowską, nie wiem, ale była. Wieża była, most wiszący z bali, i do domu wracało się ze szkoły cztery godziny. I kiedyś jak żeśmy się ganiali po tym moście, to przylazł jakiś taki charakterystyczny koleś, w prochowcu, i mówi do nas: „E! Wyp....”, bo coś mu nie pasowało. No to my, dzieci z robotniczej Łodzi, powiedzieliśmy na takie dictum: „Sam se wyp...”, bo w końcu park nasz.
A koleś zaczął nas ścigać po tej wiosce i krzyczeć, że on nam pokaże, że się dowie, i jak mamy na nazwiska. Poganiał, poganiał, ale wreszcie musiał usiąść, bo się zasapał. No to podeszliśmy na odległość kija i patrzymy. A on też patrzy, z taką nienawiścią w oczach i mówi: „Ja to miasto wyzwalałem!”. Na co kolega Szulc czy inny Łais mu na to: „Dobra, dobra, z której strony?”. I w tym człowieku coś pękło, w tym ubeku... Zamyślił się i odpowiedział z wyraźnym podziwem: „Patrz, synu, żeśmy was wszystkich nie dali rady wytępić...”.
Tak jakoś wtedy zaczęło mi na poważnie świtać o co chodzi z tym komunizmem, chociaż pierwsze przebłyski miałem chyba w przedszkolu. Biegaliśmy z górki, przed leżakowaniem, i krzyczeliśmy imitując kijami strzelanie z automatu. „Hurra!” krzyczeliśmy. I jakiś kolejny Szulant czy Szajfer zaproponował, że obok tego „Hurra” trzeba krzyczeć: „Na wroga!”. Niby tak, ale kto jest wrogiem? „Będziemy krzyczeć: „Na Niemca!”. No i krzyczeliśmy. Aż przyszła Pani Dyrektor i mówi, że są różne Niemcy, dobre i złe, więc nie możemy tak ogólnie krzyczeć, jeśli już musimy krzyczeć. Ale które dobre, a które złe? „Enerde dobre, erefen złe” wyjaśniła Pani Dyrektor i poszła wyraźnie zadowolona. „Hurra, na erefen!” Krzyczeliśmy imitując strzelanie z automatu. Ale „erefen” to się niewygodnie krzyczy, więc znowu zrobiliśmy naradę z jakimś Kernem i Ekiertem i padła jasna propozycja, żeby krzyczeć: „Hurra! Na Związek Radziecki!” W życiu nie wiedziałem, że pięćdziesięcioletnia Pani Dyrektor, o – nie ukrywajmy, pokaźnej tuszy, potrafi pokonać setkę ze swojego gabinetu na naszą przedszkolną górkę w olimpijskim czasie!
No i na koniec muszę wspomnieć o jeszcze jednym stworze z Parku Trzeciego Maja. Nigdy go nie spotkaliśmy, ale było pewne, że w parku mieszka. To był zboczeniec. O co dokładnie chodziło temu zboczeńcowi nie wiedzieliśmy, ale wiedzieliśmy, że ma spiczaste buty, żeby mógł sprawnie uciekać przez ogrodzenia. Pewnie dlatego nigdy go nie spotkaliśmy, bo sprawnie uciekał. No dobrze, ale co to ma wszystkiego z opiniotwórczymi gazetami dla konserwatywnej części publiczności, która jak ognia boi się być posądzona o oszołomstwo? Jakbyśmy, proszę Państwa, z tych moich historyjek wyrzucili większość i zostawili tylko ten ostatni passus o zboczeńcu, to co by nam to istotnego mówiło o polskiej rzeczywistości lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku?
To, że wymażemy niektóre tematy wcale nie znaczy, że „Zniszczę cię” zapomni. Macie pisać, co on chce albo iść na otwartą konfrontację i pisać, to co wy widzicie. Zboczeniec to detal, ubek to jest problem. Ten współczesny ubek, który zmieni prawo, żeby płatnik nie poszedł siedzieć, chociaż przed nim siedziało wielu tych zwykłych. I to jest temat, a nie zboczeńcy. Zboczeńcy mają spiczaste buty, żeby mogli sprawnie uciekać przez ogrodzenia.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2078 odsłon
Komentarze
- A jest takie polskie powiedzenie...
25 Października, 2011 - 21:29
Na pytania znajomych: - "dlaczego pedalstwo terroryzuje resztę społeczeństwa o odmiennych od pedalstwa poglądach i światopoglądzie? - odpowiadam: - "bo mogą"..
- "Dlaczego Litwini postępują z Polakami jak postępują?" - odpowiadam: - "bo mogą"..
- "Dlaczego muslimi(muzułmaninie) terroryzują te europejskie społeczeństwa, które ich przyjęły do siebie?" - odpowiadam: - "bo mogą"..
- "Dlaczego normy etyczne, moralne, obyczajowe czy kulturowe - narzucają Polakom Nergale, Lisy, "Peje", Biedronie, Palikoty, Dody, Żakowscy, Chylińskie, Niesiołowscy czy insze "Guguły"??" - odpowiadam: - "bo mogą"..
- Wiec i dzisiejsi ubecy bez obaw robią swoje, bo MOGĄ - a reszcie albo odpowiada rola nowoczesnego niewolnika dbającego o interes swego Pana, albo "milczymy jak dupy" - starając się by niczym broń Boże nie urazić PANA chama, PANA dewianta, PANA złodzieja, PANA szubrawca i łajdaka - czy PANA prostaka i zwyczajna świnie wreszcie..
- Bo MY - ich przeciwieństwo - NIE MOŻEMY i nam NIE WYPADA??
- A jest takie polskie powiedzenie: - "Jeśli masz miękkie serce, MUSISZ mieć twardą d.pę"..
(kiczkis-cornik -> http://scavolo.blogspot.com/ )
cornik Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Brawo, proste a jakże
25 Października, 2011 - 21:55
Brawo, proste a jakże celne.
Jednym zdaniem
26 Października, 2011 - 01:11
O Rzepach itp. "produkcie zastępczym' za prawicowe media.
Knebel "poprawności", kwitowany comiesięcznie na liście płac.
Pozdrawiam
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
Skarpa.
26 Października, 2011 - 08:44
rzut oka ze skrzyżowania, skarpa służy dalej temu samemu! Pozdrawiam.
ess