Z PAMIĘTNICZKA GWIAZD ŻURNALISTYKI

Obrazek użytkownika rolex
Blog

Nie wiesz, co się dziś stało Pamiętniczku! Zanim Ci opowiem, przyjrzyj mi się dobrze... O! Widzę, że jesteś zaskoczony. Być może jesteś przerażony...? Ale ja siebie taką lubię. Nowy wizaż, nowe emplua, tet-a-tet, punx not ded. Ale było to tak...

Była dziewiąta, a na dziewiątą trzydzieści byłam umówiona u fryzjera, pana Zenia. Postanowiłem, że pójdę do Galerii na lody, tak, żeby się te pół godziny spóźnić. Nie to, że nie jestem punktualna; na swoje – najlepsze w historii telewizji, rozmowy przychodzę zawsze za trzy, ale co innego własny program, co innego spotkanie z jakimś pułkownikiem, a co innego obsługa.

Obsłudze należny pokazać, że się byle wronie... sroce, chciałam Ci powiedzieć, sroce, nie wypadło z gardła. Niech poczeka. A następna w kolejce niech też czeka. I patrzy. I podziwia.

Zjadłam lody... Dżizas, znowu będę musiała biegać wkoło Pałacu. Namiestnikowskiego tym razem...

Odczekałam pół godzinny przy kawie i idę, planowo spóźniona, do pana Zenia.

Pan Zenio miło się uśmiechnął, na fotel zaprosił, więc poszłam ku, w swoich najnowszych butach numer czterysta siedemdziesiąt trzy, odprowadzana wściekłymi spojrzeniami dwóch gotujących się tapirowanych lampudr, co czekały w kolejce.

Zasiadłam i oddałam się w mistrzowskie ręce.

„Jak zdrowie, pani redaktor?” zagaił pan Zenio, a pan Zenio, oprócz mistrzowskiej ręki, ma jeszcze gadane, że mógłby być redaktorem, jak nic.

„Ano” mówię „widzi pan, co się dzieje. Chamstwo gonimy z telewizji, nie będzie brudzić parkietów i marmurów. Teraz nastał czas profesjonalistów. Ja, ja, ja...”

„Ławrowa pani widziała?” zapytał pan Zenio, zawsze ciekaw nowin i wieści z wielkiego świata.

„Ależ ja go kocham! Zawołałam, aż mi się pukiel skrzywił. „Jaka to przystojna mężczyzna, a jaki elokwentny i elegancki...”

„Rosyjski pani zna?” zdziwił się pan Zenio.

„W domu się mówiło, bo ojciec, wie pan... zza Buga...”

„No tak, jak zza Buga, to tylko po rosyjsku” zgodził się pan Zenio, mądry człowiek, przedwojenny Warszawiak.

„Jezus Maria!” zawołał nagle, strzyc przestał i zapatrzył się na cokół na którym spoczywały moje najnowsze buty numer czterysta siedemdziesiąt trzy. „Buty pani odwrotnie założyła!”

„Że prawy na lewy?” nie mogłam się nadziwić, ale faktycznie kaca to rano miałam niewąskiego...

„Nie! Tyłem na przód! Ma pani obcas z przodu, szpic od pięty!”

„Panie Zenobiuszu!” roześmiałam się perliście, aż lampudry natapirpwane podskoczyły. „Na głowie to pan się może i zna, ale na nogach ze szczególnym uwzględnieniem obuwia, to już wcale! Toć to najnowszy Poisaki Kurosabara Iva! Cztery egzemplarze na świecie! Jedne w Galerii Tate, drugie w Muzeum Sztuki Współczesnej, trzecie ma Prezydentowa Francji (flądra!), a czwarte mam ja!”

„To chyba że tak” mruknął pan Zenio spokojny już i tnie. „A jak tam ten Złysztajn?”

„A już poleciał” machnęłam ręką, aż diament na paznokciu błysnął i natapirowane zapadły się w sobie.

„Gówno, panie Zeniu, trzeba ustawicznie wymiatać z gmachu telewizji, żeby był profesjonalizm na wizji. Nowe czasy idą...”

„Tak?” zainteresował się pan Zenio „A jakie?”

„Nowoczesne, panie Zeniu, otwarte na przyjaciół. Nowe stosunki ze Wschodem. Pan Ławrow będzie teraz co pół roku w Warszawie. Szkolił będzie. Dyplomatów. Żurnalistów, Prokuratorów, Adwokatów, Sędziów...

„Wie pani co?” pan Zenio przerwał strzyżenie nagle, jakby mu co do głowy mistrzowskiej nagle wpadło. „Dzisiaj mamy ofertę. Okład na oczy i głęboki masaż skóry na głowie. Na sucho i na mokro. Gratis”.

„Ale czy my czas mamy?” pytam niewinnie i zerkam na lampudry, które sobie wargi właśnie skończyły odgryzać.

„Dla pani redaktor zawsze”

„To ja się piszę” zawołałam i wyluzowałam na maksa. Gratis to gratis, nie?

Pan Zenio założył mi na gałki oczne gazę na mokro, co pachniała jak herbata jin jun, wiem, bo piłam, jak poszłam z byłam z prezesem Radikomitetu do restauracji jeszcze w bratniej Socjalistycznej Republice Wietnamu, i masuje mi skalp, aż mi ciary po nowych butach przechodzą.

„A teraz” mówi pan Zenio „poczuje pani redaktor zimno, jakby kto brzytwą po skórze jechał, ale proszę się nie bać, to tylko takie niemiłe wrażenie”

No i faktycznie! Jakby kto brzytwą zimną po skórze jechał... Ale taką lekkość poczułam! Więc luzuję na maksa. Gratis to gratis.

Po dziesięciu minutach skończył. Jakiś olejek wtarł, gazę zdjął i mówi: „No niech pani redaktor patrzy”

Patrzę... i oczom nie wierzę. Łeb jak u Kojaka, nawet zarostu nie zostawił! A świeci się jak latarnia!

„Ale co pan zrobił?” się drę. Na łysą pałę?

„Już tłumaczę” pan Zenio chrząknął i ręcznik biały przez przedramię przewiesił. „Widzi pani, ja niejedno przeżyłem. Niemiecką okupację, ruską okupację, drugą ruską też przeżyje. Ja jestem fryzjer, profesjonalista, i żadnych tam zapędów do polityki nie mam. Ale swoje wiem i wiem, do czego ludzie są zdolni. I dlatego postanowiłem pani pomóc.

„Ale w tenże sposób!?” się drę.

„No tak, bo widzi pani... jak pani mają łeb ogolić gdzie w ciemnej bramie amatorzy, to wie pani... amator to amator... długo trwa, boli i panią pozacina. No i nierówno będzie. A tak... ja pani zrobię, bo pani jest dobra klientka, dużo nie wezmę, będzie pani co dwa tygodnie przychodzić, żeby szczecinę usunąć i śpi pani spokojnie, nie?”

Spojrzałam w lustro, myślę...

„A wie pan co? Mnie to się nawet podoba. Nowoczesne i pasuje mi do twarzy”

„Sto procent, że pasuje” zgodził się mistrz Zenobiusz. „To nie pierwszy przypadek, który w karierze widziałem.”

Tymczasem natapirowane zerwały się równocześnie, jak małe prosięta, co to robią wszystko, jakby pilotem kierowane, i wygalopowały z zakładu z meczeniem.

„Patrz pani, głupie jakie... Młode i nienauczone. Przecież im łbów nie pogolę, bo jak na chleb zarobią? Co innego prostytutka, a co innego prawdziwa...

Pozdrowienia od pana Zenia!

Brak głosów

Komentarze




My z "kuniem " prosimy o więcej :D

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#100812

http://www.bloblo.pl/image/107103/default/wzor_na_smiech.jpg Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#100815

KUŃ !!! jest THE BEST!!

Vote up!
0
Vote down!
0

monika

#100827

Jan Bogatko

...świetne!

Pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0

Jan Bogatko

#100837

I kuń też:)

Vote up!
0
Vote down!
0

dor

#100983