„Wariat” z gaśnicą włączył światło.

Podobno straszną rzeczą była zbrodnia zgaszenia świec, więc nic dziwnego, że wszystkie siły ponad podziałami potępiły „Wariata”.

Gdyby ktoś zapytał jakie to siły są „wszystkie”, to warto wymienić, gdyż to właśnie jest ważniejsze niż sam haniebny akt (wedle rotacyjnego marszałka), bezcenne wręcz, gdyż nagle okazało się, iż w sprawach pryncypialnych jednym głosem grzmią PO i PIS, oraz Zieloni, Czerwoni, a nawet o dziwo Konfederaci.

Do tej pory mieliśmy niezachwianą pewność, że jedni są po naszej stronie, a inni stoją tam gdzie ongiś stało ZOMO, ale gdy zapaliło się światło włączone przez gaśnicę, okazało się, że wszyscy stoją po tej samej stronie, po drugiej stronie i że to jest w istocie największa zbrodnia ostatnich trzydziestu kilku lat.

Nie interesuje mnie dorabianie ideologii przez Posła Brauna, że to barbarzyńskie święto , że jakieś tam inne pierniczenie. Nie interesuje mnie pochodzenie tradycji chanukowej, nic do niej nie mam, każdy ma taką tradycję jaką ma i zgodnie z którą postępuje i koniec, ale skąd obowiązek celebrowania tego obcego nam święta w naszym parlamencie i po co?

Skoro nie od dzisiaj wiadomo, że każdy Polak rodzi się antysemitą (to określenie nam przyczepiono jak garb), więc czy po celebracji chanukowego święta przestaniemy być antysemitami. Przepraszam głupie pytanie. Oczywiście, że nie skoro się tacy rodzimy, to nie mamy innej opcji jak się z tym pogodzić, więc gdzie sens, gdzie logika? Czy w Polsce obchodzi się amerykański Dzień Niepodległości, albo zburzenie Bastylii, albo połączenie się NRD z NRF-em mimo tego, że nowy premier byłby rad z takiego święta (o Rewolucji Październikowej już zapomniano), więc dlaczego obchodzimy święto Chanuki? Czy w Knesecie budują szopkę Bożonarodzeniową, raczej na pewno nie, więc dlaczego my musimy.

Wiem, wiem, znów głupie pytanie, albowiem nie trudno zgadnąć, po cóż w parlamencie Rzeczypospolitej Chanukowe świece, które są ważnym symbolem dla Żydów, symbolem ich zwycięstwa na Saracenami, więc czy hołubienie tej tradycji u nas jest symbolem zwycięstwa nad nami? Bo jeśli jest, to wszystko w porządku, niech płoną Świece, ale jeśli nie, to rację miał Poseł Braun, którego nawet towarzysze partyjni chcą zakluczyć w psychuszce.  

I długo jeszcze „ich” święto zwycięstwa obchodzilibyśmy nic nie wiedząc co o tym sądzić, gdyby jakiś „wariat” z gaśnicą nie otworzył nam oczu. Wariat, po prostu wariat jakiś, bo czy komuś to przeszkadzało, czy my go o to prosiliśmy, po jaką cholerę nam ta wiedza, że nasi i totalni i konfederaci to wszystko jak najbardziej normalni politycy, niczym się nie różnią. Jednakowo „dbają” o interes Ojczyzny i chociaż idą różnymi drogami, to jednak dążą do tego samego celu.

 Przedtem się łudziliśmy, a teraz już wiemy i co?