Nienormalna normalność

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

 Czytam na Niepoprawni.pl  i także na innych stronach polskich – dożyliśmy czasów, kiedy gadzinówki, jak w okupacji, tak dziś zatruwają umysły Bogu ducha winnych Polaków, a spiker TVP musi zaznaczać że jest to telewizja polska – bardzo wiele katastroficznych  tekstów jakoby Polska już była w łapach zdrajców tęskniących za obcą obrożą. To nie budzi ducha. Telewizja TRWAM  nie dostarczała mi dotąd takich skojarzeń. Ale wczoraj (5 XI) wieczorem dawał wywiad jeden z posłów PiS i zdumiała mnie jego wypowiedź, bo mówił o premierostwie Tuska jako o pewniku. To nie może być. Prezydent Duda, może nie zawsze mi bardzo bliski, ale jest Polakiem i tego kwestionować nie może nikt obiektywny, Zatem jak mógłby on oddać Polskę w ręce Quislinga, co prawda od  siedmiu boleści, ale zawsze  Quislinga. (Dla „mądrzejszych” Polaków wyjaśniam: 24 października 1945 roku w Oslo rozstrzelano byłego kolaborującego z nazistowskimi Niemcami premiera Norwegii Vidkuna Quislinga. Jego nazwisko stało się symbolem zdrady narodowej). A więc kogoś, kto dobrowolnie i dla własnej korzyści oddaje kraj na żer ludzi go nienawidzących i pragnących jego zniszczenia. Zarówno nasz Quisling jak i jego drabanci wmawiają nam, że muszą Polskę uczynić krajem normalnym, tzn. bezbronnym ogłodzonym (zob. niemiecka europoseł Katarina Barley), zatrutym LGBT i gender z nowomową wykreślającą wszystko, co Bóg Stwórca natury w nas wszczepił. A więc dążyć będż do nienormalnej normalności  (potworek naszej logiki, odkąd wyrzuciliśmy ze szkół łacinę.)

            Nie myślmy, że rząd Turska nie potrafi tego dokonać. Zbyt długo praktykował on pod okiem takiego wariata, jak Guy Verhofstad i kryptokomunisty (?) Timmermansa, obu zaciekłych  wrogów Polski. A w końcu ta normalna Polska, i w dodatku demokratyczna (koń by się uśmiał) ma być rządzona rozporządzeniami (po to by prezydenta odciąć od decyzji rządowych). A więc przypomnijmy sobie skąd eingedeuscht  Tusk (coś tam z rodziny zostało) czepie takie wzorce? Hitler po tym jak został kanclerzem zdecydował o zmianie ustroju państwa na Führerstaat państwo rządzone w oparciu o tzw. Führerprinzip czyli zasadę wodzostwa. Wtedy jeszcze potrzebował sfingowanego pożaru Reichstagu, by móc wprowadzić jeszcze przy zgodzie Reichstagu tzw. Ermächtigunsgesetz  czyli prawo o pełnomocnictwach, dokładnie to samo co chce dziś Tusk zrobić  dzisiaj. Nie wiem czy mu to ktoś podpowiedział z mocnych w sprawach niemieckich danzigegów, bo jego erudycji bym nie ufał. Ale najprawdopodobniej suflerką były albo von der Leyen, albo Scholz oblatany w procedurach rządów komunistycznych. W końcu wzorzec mógł być bliższy. Przecież tak samo rządził Hans Frank w GG.

         Pytam się – może wołam na pustkowiu – Polacy – obojętnie  z jakiej partii jesteście, ale jeśli  Polska dla was jeszcze coś znaczy, czy wyobrażacie sobie takie rządy, przy których Targowica godna jest usprawiedliwienia.

 

 

 

 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (16 głosów)

Komentarze

Ten neofaszyzm można przyrównać do wieloramiennej gwiazdy, której centrum stanowi cywilizacja postchrześcijańska, a ramiona to dekolonializm, indygenizm, neofeminizm, rasizm, teoria gender, dyferencjalizm, segregacjonizm, komunitaryzm itd., uczestniczące w realizacji tego neofaszystowskiego projektu – lewicowego…

„Schizo-faszyzm” czyli „faszyzm przebrany za walkę z faszyzmem”.

Ciekawą charakterystykę współczesnej kondycji mentalnej Rosjan przedstawił także rosyjsko-amerykański filozof i filolog Michaił Epstein. Jego punkt obserwacyjny jest wyjątkowy, ponieważ 40 lat swojego życia spędził w Związku Sowieckim, a następne 32 lata w Stanach Zjednoczonych, zajmując się m.in. semiotyką i kulturologią obu narodów oraz porównując odmienne zasady i porządki w nich panujące.

To sprawia, że myśliciel, który wydał około 40 książek tłumaczonych na 24 języki świata, ma ogląd obu kultur zarówno od środka, jak i z zewnątrz. Michaił Epstein proponuje więc zastosowanie nowej definicji: „schizo-faszyzmu”, czyli „faszyzmu przebranego za walkę z faszyzmem”.

Przy czym mianem „faszyzmu” określa on „całościowy światopogląd, który łączy teorię wyższości moralnej, etnicznej lub rasowej, boskiej misji, imperializmu, nacjonalizmu, ksenofobii, dążenia do supermocarstwa, antykapitalizmu, antydemokracji i antyliberalizmu”.

To jest specyficzny światopogląd, na którego określenie nie ma adekwatnego pojęcia w słowniku terminów ideowo-politycznych.Ta agresywna i niebezpieczna, a zarazem karykaturalna ideologia jest – według niego – spuścizną postsowiecką.

Już sowiecki zbrodniarza Stalin instruował swoich politruków, by przeciwników zbrodniczego komunizmu nazywali "faszystami". Wszelkiej maści lewactwo, lewaccy degeneraci oraz mafiozi i przestępcy z mafijnej PO Tuska stosują to do dzisiaj w stosunku do Polaków i polskich patriotów.

Vote up!
4
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1655911

Kto oddaje kraj, czyli nas wszystkich i bez wyjątków.

Ktoś czyim mottem jest „polskość to nienormalność”.

Zastanówmy się chwilę na tym mottem, bo przecież takie słowa nie są wynikiem nieświadomości, braku przemysleń. Przeciwnie. To zdanie to pewna konkluzja, zawierająca esencję przemyśleń.

Zatem upubliczniona świadomie. Po przemyśleniu, na podstawie wielu przesłanek. Ale jest w tym coś znacznie głębszego. Z dyskusji z wieloma ludźmi, którym starałem się uświadomić powagę i znaczenie tych słów, wywnioskowałem, że wiele osób podchodzi do tego stwierdzenia dość lekko, bez wgłębiania się w ich znaczenie. W to co się za nimi kryje.

Polskość to określenie czegoś czego na codzień sobie nie uświadamiamy. To coś co, jak nam się wydaje jest jak powietrze, którym oddychamy odruchowo, bez zastanowienia. Nie doświadczamy poczucia polskości na codzień, w każdej chwili naszej codzienności. Dopóki ktoś ją zakwestionuje i będzie się starał nam ją odebrać. Nagle polskość stanie się dla nas dobrem uświadomionym, pożądanym.

Rzadko odwołujemy się do polskości, bo nasze codzienne życie dokonuje się niejako wewnątrz niej. Dopiero gdy stajemy wobec czegoś obcego, co stanowi obiekt konfrontacji kwestionującej jakiś element polskości w nas, zaczynamy reagować. Albo nie reagujemy, bo ją w nas wytrzebiono, zmarginalizowano, odebrano ją nam. Zrobiono z niej nieistotny balast, który odruchem stadnym odrzucamy, rezygnujemy z niej za sprawą indoktrynacji i unieważniamy.

Czy będąc Polakiem możemy wyzbyć się polskości? Jak widać jest to możliwe.

Dla wielu wystarczy aby podsunięto jako remedium, kompleksy hodowane umiejętnie przez obce media, wmawiając nam naszą pełnoprawną europejskość jako zamiennik. Jak to się dzieje że polskość jest passe, szara, trudna, biedna… a europejskość to niemal światowość, błyszcząca modnymi ciuchami i najnowszymi modelami smartfonów? To tajemnica marketingu politycznego. A ten, uprawiany od dziesięcioleci przez obce media, wyhodował stada lemingów. Bezmyślnych naśladowców podążających za tzw modą. Rownolegle, zasady pracy wpajane w korporacjach mających kapitał co to jednak posiada narodowość, conajmniej sprzyjały zaprzeczaniu bycia Polakiem. Ale już sama praca w obcej korporacji nobilitowała do poziomu snobów, dla których wtrącanie anglojęzycznych potworków do języka polskiego, jest często szczytowym osiągnięciem w środowisku podobnych snobów.

Słowo nienormalność w ścisłym tutaj kontekście z polskością, wnosi całą wartość tego motta. Nienormalność to przecież określenie wystarczająco pojemne i silnie negatywne aby dookreślić czym owa polskość w ogólności jest. Zatem jest to także definicja-hasło.  Tak zdefiniowana polskość już nieodłącznie musieli wywoływać skojarzenie z nienormalnością.

Zatem czy będąc Polakiem, albo kimś dla kogo bycie nim, nie jest owym uciążliwym ciężarem którego nie ma się specjalnej ochoty nosić, można sobie w momencie tej refleksji, którą każdy normalny człowiek miewa od czasu do czasu…czy można sobie samemu z pełnym poczuciem prawdy stojącej za tym określeniem, powiedzieć iż polskość to nienormalność?

Czy będąc Polakiem możemy sobie wyobrazić innych Polaków, tych naszych najbliższych, tych dalszych jak przyjaciele, znajomi, współpracownicy, osoby z którymi się stykamy na ogół i od czasu do czasu… że oni wszyscy mogą w pewnym momencie swojego życia przyjąć, zgodzić się z tym? Z tym że są nienormalni, będąc Polakami? Bo przecież taki ładunek posiada to motto, hasło, definicja.

Czy normalna Polska osoba może z pełną świadomością o sobie powiedzieć, że wyznaje coś co jest nienormalne? Nienormalne, czyli z gruntu złe, może chore, ułomne, wadliwe, ograniczone w swojej istocie albo wręcz właśnie odstające od jakiejś (jakiej?) normy? Czy jako Polacy możemy o sobie jako zbiorowości wszyscy razem i każdy z osobna powiedzieć, że jesteśmy nienormalni albo że kierują nami jakieś nienormalne zasady, wartości, zbiór praw czy religia, które czynią z nas wybrakowanymi? Nienormalnymi w sensie prowadzenia naszych życiowych wyborów?

Wreszcie czy w ogóle zdajemy sobie sprawę czym jest dla nas polskość? Czy zdajemy sobie sprawę z jej istnienia i znaczenia w naszym życiu? Zatem czym jest polskość?

Uważam że te słowa, bardziej oddają prawdę o osobniku, który jak widzimy, wciela w życie (świadomie lub nie, to nie ma znaczenia) owo motto, niż o nas. To on ma problem. Jeśli chodzi o mnie, nie mam najmniejszego problemu z moją/naszą polskością.

Czy osobnik mający od swego (czy tylko politycznego?) zarania problemy ze swoją polskością, ma moralne, ale i faktyczne prawo do podejmowania jakichkolwiek decyzji w naszym imieniu?

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1655919