Czy nauka w służbie głupoty?
Tytułem wprowadzenia. Używając tu tak mocnego słowa, jak: głupota niekoniecznie czynię to w pełnym przekonaniu, że o głupotę tu faktycznie i wyłącznie chodzi. Raczej trzeba by powiedzieć, że o przemyślaną i podpartą pseudonauką fabularyzację pod czyjeś zapotrzebowanie interpretacji straszliwej przeszłości, która została wielorako spieniężona. Bo nie tylko Niemcy rozrzucali jako nawóz popiół z krematoriów. Pozostałości krematoryjne stały się dla wielu biznesem. Aż strach to mówić, ale tak jest i o tym wszyscy wiemy.
Poniższy tekst jest tak wymowny, że nie trzeba go komentować, ani weń wprowadzać. Krótki komentarz należy się, ale najpierw zobaczmy czego będzie on dotyczył.
Polacy już nie są świadkami lecz obserwatorzy uczestniczący w holocauście
Http://poczta onet.pl/index.html#Odebrane/747718638/1,d.date.desc,Mails/
Nie jest to oryginalna teza. Tak też twierdzą Gross, Jan Grabowski i Omer Bartov od lat.
Omer Bartov, “Much Forgotten, Little Learned,” Yad Vashem Studies, vol. 35, no. 2 (2007): 276:
“…the very term ‘bystander’ is largely meaningless. The majority of the non-Jewish population profited from the genocide and either directly or indirectly collaborated with the perpetrators of the Holocaust. Even if at times the non-Jews also resisted the occupation for their own reasons, only a minority was involved in rescue and feared the vengeance of the majority. In this sense no one was passive or indifferent.”
Jan Grabowski, Hunt for the Jews: Betrayal and Murder in German-Occupied Poland (Bloomington and Indianapolis: Indiana University Press, 2013), 83, 166:
“But no one, in these circumstances, could remain a neutral, emotionally detached witness, often described by historians as a ‘bystander to the Holocaust.’ … each rural inhabitant—each man, woman, and child —had a role to play in this horrible theatre of death.”
“The motivations of rescuers varied from case to case. If the helpers, however, acted out of compassion, they broke a certain consensus in their own community. Within this consensus there was no place for helping Jews.”
https://ispan.waw.pl/journals/index.php/slh/article/view/slh.2015.009
This project is financially supported by the Polish Ministry of Science and Higher Education |
[Projekt ten jest finansowo wsparty przez Polskie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego]. Jakże by inaczej, któż miałby wspierać wysiłki na drodze do paskudzenia naszej najnowszej historii? Elżbieta Janicka |
Pamięć przyswojona. Koncepcja polskiego doświadczenia zagłady Żydów jako traumy zbiorowej w świetle rewizji kategorii świadka
Elżbieta Janicka
Cały artykuł w PDF w: Studia Litteraria et Historica, nr 3-4, 2014-2015, s. 148-226.
Streszczenie artykułu
„Pamięć przyswojona. Koncepcja polskiego doświadczenia zagłady Żydów jako traumy zbiorowej w świetle rewizji kategorii świadka
Artykuł przedstawia rekonstrukcję i proponuje dekonstrukcję koncepcji polskiego doświadczenia Zagłady jako traumy zbiorowej. Kontekst analityczny stanowi rewizja takich kategorii, jak: polski świadek Zagłady (bystander/onlooker – za Hilbergiem) i obojętność wobec Zagłady. Tekst postuluje wykreślenie kategorii obojętności ze słownika opisu Zagłady. Kategorię świadka (bystander/onlooker) proponuje zastąpić kategorią obserwatora uczestniczącego w rozumieniu innym niż przyjęte w antropologii kulturowej. Spojrzenie stanowiłoby tutaj formę aktywności, oddziaływania, sprawczości (agency), a więc uczestnictwa. Istotna część wywodu to próba odpowiedzi na pytanie o konstrukcję owego spojrzenia stanowiącego najbardziej podstawową formę władzy (le droit de regard – za Foucault i Bourdieu). Pojawia się pytanie, czy obrzeża Zagłady można opisać w kategoriach rzeczywistości panoptycznej (le panoptisme – za Foucault). Kolejna rozważana kwestia to, czy większość dominującą można ukazać jako nieformalną instancję sprawującą rodzaj kontroli społecznej nad kompletnością Zagłady jako niemieckiej zbrodni państwowej.
W centrum namysłu znajdują się także dotychczasowe funkcje kategorii świadka (bystander/onlooker), kategorii obojętności oraz koncepcji Zagłady jako traumy nieżydowskiego świadka. Funkcje te niejednokrotnie bowiem polegały na eliminacji z pola widzenia historycznego konkretu i jego społeczno-kulturowych uwarunkowań. W tym sensie można mówić o koncepcji pamięci nieprzyswojonej (polskiej traumy Zagłady) jako strategii przyswojenia pamięci Zagłady w sposób niezagrażający dominującej opowieści o przeszłości i tożsamości grupy większościowej. Tekst proponuje ponadto dekonstrukcję kategorii dialogu polsko-żydowskiego ze wskazaniem na zjawiska fałszywej symetrii i fałszywej uniwersalizacji, których częstą konsekwencją jest definiowanie antysemityzmu i Zagłady w kategoriach konfliktu międzygrupowego. Inspiracją do podjęcia namysłu była paradygmatyczna praca Michaela C. Steinlaufa Bondage to the Dead: Poland and the Memory of the Holocaust z 1997 roku, której polskie wydanie – zatytułowane Pamięć nieprzyswojona. Polska pamięć Zagłady – ukazało się w roku 2001 w tłumaczeniu Agaty Tomaszewskiej”.
Przebiłem się przez tekst Elżbiety Janickiej z wielkim trudem, chociaż mam maturę z 1951 roku i przecież trochę dalszych studiów. Jest to jednak żargon niedostępny dla kogoś posługującego się normalnym polskim językiem literackim. W wyżej przywołanym streszczeniu zawiera się cała jego kwintesencja, ale charakterystyczne dla poglądów samej autorki są ostatnie zdania jej artykułu, które pozwalam sobie tu przytoczyć. Trzeba oddać jednak autorce jedno: Potrafiła ona wiernie przedstawić wywody wszystkich najbardziej Polskę i Polaków szkalujących autorów, żydowskich i nie żydowskich. W świetle tych stwierdzeń nikt nie może mieć wątpliwości, że Polacy co najmniej na równi z Niemcami wykańczali Żydów. Nic dziwnego, że otwarcie Muzeum Rodziny Ulmów wywołało tak wściekłe komentarze, na razie niemieckie. Bo w końcu dla kogo fabrykuje się historię głoszącą współuczestnictwo Polaków w holocauście?
A oto finał artykułu Elżbiety Janickiej:
„Cały ten zespół rozpoznań w polskim kontekście jest fałszywy. Na gruncie polskim – a i wschodnioeuropejskim – postulat wzięcia odpowiedzialności za własną historię i kulturę przez grupę większościową jest postulatem rewolucyjnym. Zakłada osiągnięcie samoświadomości i samoupodmiotowienie ze strony dziedziców tej historii i nosicieli tej kultury, którzy nie nawykli do postrzegania siebie jako działających podmiotów. Warunkiem na pewno niewystarczającym, ale też z całą pewnością koniecznym na drodze ( przypis: 111 Por. studium przypadku wyłaniające mechanizmy i stawki owego współzawodnictwa: Żukowski, 2008. SLH 3/4 2014/2015, str. 218) do samoupodmiotowienia jest odrzucenie koncepcji polskiej większości jako bystanders czy onlookers – gapia, postronnego obserwatora czy świadka (na rzecz obserwatora uczestniczącego) – oraz koncepcji polskiego doświadczenia Zagłady jako zbiorowej traumy”.
Jak to za zasłoną uczonych słów można przemycić paskudną treść! Przecież dla każdego, kto przebył wojnę i okupację nie tajne jest, jak faktycznie było i że te wyłącznie fabrykowane potworki pojęciowe i słowne nie mają do tamtych wydarzeń żadnego odniesienia. Sam należę do pokolenia wojenno-okupacycjnego, ale jesteśmy już niedobitkami, dlatego nasi kalumniatorzy rodzimi i obcy tak odważnie sobie poczynają. Ilu może im dziś powiedzieć: kłamiesz, boś tego nie przeżył i gadasz, piszesz, bo ktoś sobie to gadanie i pisanie kupił. Ktoś je u ciebie zamówił? Taka jest prawda. Dlaczego jednak polskie ministerstwo mające pieczę nad nauką to finansuje? To już jedna z licznych tajemnic, zakryta przed oczami maluczkich.
O zagładzie Żydów napisano już bardzo wiele. Na ogół jednak strona żydowska i prożydowska odwołuje się do opracowań, które w sposób rozwojowy szerzą pogląd o współudziale Polaków w rzezi Żydów. Oczywiście ma to uzasadnić polski antysemityzm. Jest to „sposób rozwojowy” tworzenia tej legendy. Dlaczego „rozwojowy”? Bo narasta w miarę, jak wymierają świadkowie. Nie jest wykluczone, że po iluś tam latach, jeśli Niemcy zechcą i potrafią zapłacić, nazywać się będzie, że sprawcami mordu na Żydach byli wyłącznie Polacy. I, obym się mylił, ale właśnie wśród nich znajdą się kanalie, które będą tej kalumnii autorami. Bo każdy naród takich posiada, podobnie, jak byli w czasie wojny zdrajcy, szmalcownicy, wśród Polaków i Żydów. Jedni i drudzy działali na szkodę ludzi, niezależnie do jakiej narodowości należeli, bo taka jest natura kanalii. Taka była wtedy i taka jest dzisiaj. Jest też przemilczaną prawdą, że wielu nieszczęsnych Żydów przechowywanych lub wspomaganych przez Polaków, a schwytanych przez Niemców wydawała na śmierć swych dobroczyńców. Któż w takiej sytuacji nie będzie chronił najpierw samego siebie? Rozumiem tych Żydów, bo spodziewali się za to ocalenia, a nawet tych, którzy wydawali owych Polaków, bo to byli goim, obcy nie objęci etyką żydowską. Tak byli uczeni i tak wyrośli, ale dlaczego zatem nazywać Polaków ksenofobami? To tylko niektóre niepodważalne fakty i one mają przewagę nad sofizmatami, jakich próbkę wyżej otrzymaliśmy. Tylko nie bądźmy po prostu głupi, nie przyswajajmy ich sobie i nie powtarzajmy, tylko dlatego, że ich w gruncie rzeczy nie rozumiemy.
Kiedyś za młodych jeszcze lat spotkałem damę w towarzystwie, która chciała błysnąć inteligencją i zachwycała się nad świetną fabułą powieści Joyce’a Ulisses. Wielu obecnych się z nią zgadzało. To dobra analogia, dla tych, którzy kupią teorie, jakie przedstawiła w swym artykule pani Janicka.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2105 odsłon
Komentarze
Zygmunt Zieliński
12 Kwietnia, 2016 - 23:03
Witam
Podstawą tych paszkwili stało się przemilczenie. A właściwie klamstwo wynikające z przemilczenia. Mianowicie, udało się społeczności miedzynarodowej wmówić, że hitlerowcy wymordowali Żydów.Ale niemal już NIGDZIE nie znajdziemy informacji, że byli to OBYWATELE POLSCY wyznania Żydowskiego.I tylko w ten sposób udaje się nam dziś przypinać etykietę współzbrodniarzy.Bo czy udałoby się im dopisać historię wojny Polsko - Polskiej pod niemiecką okupacją? Swoją drogą, to ubolewam nad ułomnością wspólczesnej mowy Polskiej. Bo powszechnie wiadomo, że zdrajca sprzedający Żydów okupantowi, zwie się szmalcownikiem.Ale jak nazywa się Żyd, który dopuszczał się tego wobec pobratymca czy goja, tego w żadnym słowniku nie znajdziemy...
Pozdrawiam
Tylko ta myśl ma wartość, która przekona kogoś jeszcze
"nie tobie sadzic bliznich !"
11 Lutego, 2018 - 15:17
https://www.youtube.com/watch?v=atJrr2OdI9k
Klechy nie powinny zajmowac sie polityka, jadem i pluciem !
Tymbardziej ze wzgledu na ich Szefa (Adonaj) !
pochwa-
........................lony
..............xyz