Relokacja

Temat relokacji i referendum stał się głównym tematem kampanii wyborczej. I, jak wielu, uważam, że słusznie.

Gdy jednak przysłuchuję się wszelkim politycznym debatom w tej kwestii, czuję, że zanurzam się w jakąś wyimaginowaną rzeczywistość.

Traktaty gwarantują Polsce podejmowanie suwerennych decyzji w kwestii przyjmowania migrantów. A wszelkie próby majstrowania przy ustalonych wcześniej traktatach jest łamaniem istniejącego prawa. Czyli jest bezprawiem.

Uchodźca wojenny, gdy przekracza granicę w niedozwolonym miejscu, łamie prawo. Ratowanie własnego życia jest natomiast okolicznością łagodzącą przy osądzie tegoż łamanego prawa.

Uchodźca "zarobkowy", który przekracza granicę w niedozwolonym miejscu, również łamie prawo. Że jednak nie zachodzą tu okoliczności łagodzące, związane z zagrożeniem życia, według prawa jest przestępcą. I jak przestępca powinien być potraktowany.

Wrzucanie do jednego gara uchodźców wojennych, "zarobkowych" i migrantów ekonomicznych, dosolenie nieprawidłowościami z wizami i dopieprzenie "zieloną granicą", wymieszanie tego wszystkiego i podanie w postaci lepkiej papki, pobudzającej współczucie, ma jeden główny cel: wypędzić z zasięgu wzroku Polaków fakt, że traktaty gwarantują Polsce podejmowanie suwerennych decyzji w kwestii przyjmowania imigrantów. Że wszelkie próby majstrowania przy ustalonych wcześniej traktatach jest łamaniem istniejącego prawa. Że za brak praworządności sprawcy winni być ukarani.

Chciałbym przy tej okazji zapytać tych potencjalnych wyborców opozycji, którzy korzystają jeszcze z odrobiny rozumu, jaki wpływ na wynik wyborów będzie miało nieprzyjęcie karty referendalnej?

dratwa3