Szczyt na zimno

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Kraj

 

Minął czas, który pozwala nam już na chłodno ocenić szczyt NATO w Wilnie. Dla jasności, najpierw ustalmy punkty odniesienia. W tej sprawie posłuży nam książka Marka Budzisza pt. Samotność strategiczna Polski, oczywiście wydana pół roku wcześniej. Kilka cytatów:

- „Polska swoją politykę bezpieczeństwa buduje na uczestnictwie w Pakcie Północnoatlantyckim, co wiąże się z ugruntowanym przekonaniem o sile gwarancji związanych z artykułem 5 traktatu waszyngtońskiego” (s.183).

- „Walter Russel Mead zauważył, że dotychczasowa polityka odstraszania Rosji realizowana przez Waszyngton, której celem było odwiedzenie Wladimira Putina od rozpoczęcia gorącego konfliktu kinetycznego, zakończyła się oczywistym fiaskiem” (s. 184). „Dotychczasowe deficyty polegające na niekompatybilności systemów uzbrojenia, łączności, dowodzenia czy rozpoznania nie tylko nie zostaną usunięte, ale najprawdopodobniej ulegną pogłębieniu” (186).

- Grupa badaczy z Center for Strategic & International Studies specjalizującego się w sprawach międzynarodowych doszła do wniosku, że złudzeniem jest przekonanie iż europejska samodzielność strategiczna oznacza istotne wzmocnienie Europy w zakresie obronności (s. 187). Hans Bartels informował, że w Bundeswerze 21 tysięcy etatów oficerskich pozostaje nieobsadzonych, a stan zapasów amunicji może się wyczerpać już po jednym, góra dwóch dniach intensywnego konfliktu (201). Jak trzeźwo zauważają niemieccy eksperci europejski przemysł pracujący na rzecz obronności nie jest zdolny do szybkiego przestawienia się masową produkcję wojenną. Budowa jednej haubicoarmaty Caesar trwa 18 miesięcy, a czołgu Leopard 2-3 lata (201 – 202).

W opinii ekspertów CSIS, poważniejszych operacji, w tym wojny na wschodniej flance, Europa nie będzie w stanie prowadzić, nie mówiąc już o rozstrzygnięciu jej na swoją korzyść. Jest również mało prawdopodobne, aby europejskie siły zbrojne były w stanie działać na dużą skalę w scenariuszach konfliktu o wysokim stopniu intensywności przeciwko krajom takim jak Rosja i Chiny bez znaczącej pomocy Stanów Zjednoczonych (s. 206).

- Nasi zachodni sąsiedzi, zwiększając wydatki na obronność, raczej nie przygotowują się do wojny z Rosją, Europy Środkowej i państw bałtyckich. Wielokrotnie powtarzane przez niemieckich polityków opinie, że europejski system bezpieczeństwa musi być realizowany z udziałem Rosji, czy deklaracje prezydenta Francji, że w wyniku wojny Rosja „nie może być upokorzona” mają związek ze świadomością wojskowej słabości Francji i Niemiec. Obecny ich potencjał oznacza konieczność całkowitego polegania na zdolnościach militarnych Stanów Zjednoczonych (207).

Portal „Politico” w lipcu 2021 r. ujawnił treść specjalnego raportu na temat sztandarowego unijnego projektu w zakresie obronności, jakim jest inicjatywa PESCO. Zapoczątkowana w 2018 r. europejska inicjatywa skupiająca 25 państw członkowskich, po trzech latach swojej działalności wygląda tak, że powiedzieć źle, to właściwie nie powiedzieć nic (208).

- „Słabość Europy zaczyna być postrzegana w Waszyngtonie, jako czynnik blokujący możliwości przesunięcia części amerykańskiego potencjału militarnego w inne istotniejsze regiony. Co zatem robić? Autorzy raportu „Center for American Progress” sądzą, że jedynym rozwiązaniem jest powrót do idei armii europejskiej tworzonej przez Brukselę” (213). „Chodzi w gruncie rzeczy o stworzenie jednego państwa europejskiego z władzą w Brukseli” (214).

- Renomowany think tank RAND w raporcie opublikowanym w 2021 r. stwierdza wprost: Stany Zjednoczone nie są przygotowane na obecne wyzwania strategiczne (216). Pentagon ma zbyt dużo sił ekspedycyjnych, wojsk pierwszego rzutu, a jednocześnie dysponuje zbyt małym potencjałem transportowym, a więc dowiezienia sił w rejon potencjalnego konfliktu (217). Bez zbudowania zdolności transportowych nie będzie możliwe toczenie nowoczesnej wojny (219).

- Chiny i Rosja dysponują sprawnymi i dobrze wyszkolonymi siłami zbrojnymi, ale również przewagą wynikającą z tego, że ewentualną wojnę toczyć będą blisko własnego terytorium (219). Siła ogniowa rosyjskich grup batalionowych w 2021 r. była dziewięciokrotnie większa niż podobnych struktur po stronie NATO. Innymi słowy, jak szacuje RAND, koszty rosyjskiego ataku są w obecnej sytuacji zbyt małe, aby mogły odstraszyć Moskwę (225).  Ani Rosjanie nie są tak słabi, na jakich wyglądają, ani losy wojny nie są jeszcze przesadzone (235).  Nowy ład nie został nawet zaplanowany i nie mamy pewności, że Ukraina będzie wiązała znaczące siły rosyjskie, czy wręcz wejdzie w skład koalicji walczącej z Moskwa (237).

Na szczycie NATO w Wilnie (07. 2023) uzgodniono instrukcje (plany) szybkiego reagowania, ale nie słychać było o zmianie artykułu 5 umowy w sprawie NATO. Pakiety pomocowe dla Ukrainy zostały uzgodnione, ale nie było mowy o zmianie filozofii związanej z koordynacją produkcji zachodniego uzbrojenie i wspólnego zachodniego dowodzenia. Zrezygnowano wprawdzie z zasady, że Rosja jest częścią bezpieczeństwa Europy Zachodniej i że nie można jej upokorzyć, ale czy Niemcy i Francja podporządkują się przewodniej roli USA w całym zachodnim sojuszu? Nie było też nic o osobnej armii europejskiej tworzonej w Brukseli, która będzie miała siłę konsolidacyjną jedności Unii Europejskiej (nawet przeciwko Ameryce?) I najważniejsze, czy amerykańska armia jest gotowa przyjść z pomocą Europie i Europie Środkowo-Wschodniej, bez odpowiednio przygotowanych dróg transportowych i armii lądowej?

To są pytania, na które my w Europie nie znamy odpowiedzi, ale Chiny i Rosja nie mają z nimi problemu. Wojna na Ukrainie już posiada kilka swoich wymiarów: niemiecko-francuski, ukraińsko-polski, rosyjsko-chiński i amerykański, a być może pojawi się kilka kolejnych lub obecne ulegną roszadom. W walkę wstępną na Ukrainie zaangażowane jest pół świata. Druga połowa zaczyna dopasowywać się i formować swoje stanowiska. Na tym etapie prezydent Zełenski jest wyjątkowo skuteczny, ale może przyjść moment, że z dnia na dzień, przestanie być słuchany. Będzie to oznaczało, że świat zakończył proces podziału na koalicje. Gdzie i po której stronie znajdzie się Ukraina, tego jeszcze nie wiedzą sami Ukraińcy. Ukraina jest bowiem państwem w pełni niepodległym i może wybrać to, co dla niej lepsze: propozycję amerykańską, albo chińską, która zakończy wojnę. I nie można wykluczyć, że za Bugiem zobaczymy żołnierzy… chińskich.

Szczyt w Wilnie okrzyczano wielkim, ale nie wyznaczono żadnej daty przyjęcia Ukrainy do NATO, nawet tej teoretycznej uzależnionej warunkami. Wychodzi na to, że nie przebiła się informacja o energii, jaką dostarczyła żołnierzom ukraińskim wizyta Bidena w Kijowie. To efekt zadufania. W ten sposób „piłeczka” została przerzucona na stronę chińską. Takich okazji Chiny raczej nie zmarnują i można oczekiwać jakiejś kontpropozycji z ich strony. Przyjęcie Finlandii i Szwecji nie może zasłonić faktu, że Europa Środkowo-Wschodnia została potraktowana, jak zawsze. Zmieniła się więc nasza perspektywa, ale nie na tyle, aby mogła przełamać wiszący nad nami miecz roku 1939.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (9 głosów)

Komentarze

I tak (po pierwsze primo) słusznie, że Polska buduje swoją strategię w oparciu o NATO (czytaj: USA),  a na czym ma budować? na przyjaźni z Niemcami, czy na RWPG?

- "..., że jedynym rozwiązaniem jest powrót do idei armii europejskiej tworzonej przez Brukselę” a, Warszawa sądzi, że mimo wszystko oprze się na swoich siłach, więc zbroi się i zbroi.

- "Chiny i Rosja dysponują sprawnymi i dobrze wyszkolonymi siłami zbrojnymi, ale również przewagą wynikającą z tego, że ewentualną wojnę toczyć będą blisko własnego terytorium" chyba pan autor książki spadł z księżyca i nie śledzi postępów kacapskiej armii, bo ZSRR już dawno ni ma. Dziękujemy stokrotnie, za informację, iż Chiny leżą blisko Środkowej Europy, a może już z nami graniczą tyko my nic o tym jeszcze nie wiemy.

- a po siódme primo, to jak chciałby pan J.K. zmienić art. 5 NATO, ciekawe. Ukraina raczej nigdy (nigdy, czyli za naszego życia) nie będzie w NATO i dobrze, gdyż NATO nie wikła się w konflikty, które już istnieją. Tak po prostu ma i koniec.

Panie Ryszardzie Surmacz, ja osobiście wcale się nie dziwię, iż jest Pan pełen niepokoju po przeczytaniu takiej książki o końcu świata tuż. tuż.. Też bym nie mógł usnąć nie zaglądając pod łóżko czy nie ukryli się tam kitajce z kacapami, ale pocieszę Pana, iż rok 1939 się nie powtórzy, z kilku powodów, choćby dlatego, że wówczas napadli nas dwaj nasi wrogowie, a teraz mamy jednego zaufanego przyjaciela (Niemcy) i jednego wypróbowanego, wczorajszego przyjaciela Rosję. O tym, że USA raczej nie pozwoli Niemcom na podskakiwanie to nawet nie ma co wspominać.

Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
1
Vote down!
-1

Apoloniusz

#1653268

@ Apoloniusz

To nie recenzja, lecz kilka zaledwie urywków z bardzo ciekawej książki Marka Budzisza. I radzę ją przeczytać, a nie bazować na czyichś opowiadaniach. Książka jest bardzo rzeczowa i wielu sprowadza na ziemię. A co będzie i jak się obrócą wektory sił, tego jeszcze nie wie nikt. Tak, że proszę spokojnie czytać i na końcu pogadamy. Warto też dorzucić Bartosiaka. 

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1653270

Dzień dobry Ryszardzie

Dobrze, że "po długich latach" można znowu podyskutować.

I bardzo się cieszę, że w pełni doceniłeś Marka Budzisza, który jest bezdyskusyjnie najlepszym analitykiem i geostrategiem w naszej okolicy. Blask Jacka Bartosiaka (fascynował ciebie) nieco zmalał. Jest oś najwyższej klasy analitykiem modelowania i analizy działań bojowych, lecz geopolityka nieco go przerasta i po paru istotnych błędach prognozowania (ruska armia wg. niego - opinia przed napaścią na Ukrainę - miała być juz bardzo nowoczesna i niesłychanie silna) okrakiem się z tego wycofał. A Wolski, ma wielką wiedzę o uzbrojeniu i polu walki, lecz nic poza tym. Tak, Budzisz jest już w gronie ekspertów i autorytetów. Docenili to wreszcie, Kaczyński i Morawiecki. Więc również TVP i Republika. I dobrze - bo w  sferze medialnej jest już mnóstwo domorosłych ekspertów - czy to mundurowych czy cywilnych. Rezultat taki, że ostro trzeba informację przesiewać. 
Ale ad rem.

„Polska swoją politykę bezpieczeństwa buduje na uczestnictwie w Pakcie Północnoatlantyckim..."

Bezdyskusyjnie słuszne. To właściwie nasz jedyny fundament rozwoju. Na obszarze gospodarczym, społecznym, czy wizerunku (fałszywy obraz naszej historii), potrzebne są długie lata, by coś skutecznie poprawić. Właściwie do końca zeszłego roku byliśmy w NATO "państwem przedmiotowym" - mało istotnym. Czego się mogli w pakcie spodziewać po państwie, gdzie ekipa Tuska dosłownie niszczyła siły zbrojne. Teraz jednak, gdy w szczycie zapewniliśmy opiekę ponad 8 mln uchodźców ze strefy wojny (po prawdzie - po krótkim momencie szoku na zachodzie, przestano się tym interesować), a przede wszystkim reforma armii (300 tyś żołnierzy docelowo i odbudowa wschodniej flanki) i potężne zakupy nowoczesnego uzbrojenia i wyposażenia plus PGZ, nagle staliśmy się ważnym podmiotem, którego warto słuchać. Wiele pewnych faktów z przyczyn bezpieczeństwa nie publikuje się. A ja tu w Gdyni, konkretnie w porcie na wielkich placach składowania to dokładnie widzę, a raczej większość obywateli nie wie, że na przykład w w Powidzu (wcale nie tak łatwo znaleźć na Mapach Google), NATO tworzy potężną bazę uzbrojenia i innego sprzętu wojskowego. Niemalże jak Ramstein. To znacznie więcej niż potrzeba dla tych 10 tyś. Amerykanów u nas.

Polityka odstraszania.

Widzimy - ta doktryna jest nieważna, jeżeli mamy do czynienia z nieobliczalnym szaleńcem, nawet, całkiem możliwe, zdolnym do samobójstwa. NATO bardzo poważnie musi zweryfikować swoją strategię. Problemem w Europie jest to, że im dalej od ewentualnej linii wojny, tym państwa NATO coraz bardziej lekceważą zagrożenie i nie są skłonne do pełnego udziału.

Samodzielność strategiczna Europy

To kompletna bzdura, jak wałęsowskie NATO Bis. Armia Europejska nigdy nie powstanie. Ewentualnie możliwa jest armia IV Rzeszy. (jak znajdą frajerów do współdziałania. Nawet Francuzi na to nie pójdą)

Raport RANDu

Amerykanie już o tym myślą. Stąd m.in. ten Przywidz i ta Jasionka. A po Wilnie ta ustawa o 300 tysięcznej grupie bojowej, aktywnej do walki w ciągu 10 dni, oraz zasada nie dopuszczania do okupacji terenów napadniętych wskazują, że nowa koncepcja się właśnie realizuje.

 

Książka Budzisza leży na półce i czeka na swoją kolej. Nie mam więcej czasu na czytanie, jak 1,5 - 2 godziny dziennie. Więc niestety stosik ciągle rośnie. A i tak im jestem starszy, tym bardziej się spieszę ;-).

Teraz przy sprawie zniknięcia dziennikarza Zientary, jeszcze w 1992 roku, odkryłem, że gdy koncentrowałem się na Trójmieście, to Poznań wyrósł na chyba najpotężniejsze centrum mafijne w Polsce. Więc grzebię przy tym temacie.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1653278

@ jazgdyni

Cześć!

Nie dezawuowałbym Bartosiaka. Budzisz i Bartosiak, to dwa osobne, ale uzupełniające się światy. Najważniejsze jest to, że Bartosiak już wychował spory zastęp swoich następców. I nikt mu tego nie odbierze. Zaczyna się zmieniać krajowa narracja. Terminy "sprzedane" przez Bartosiaka zaczynają wchodzić w pojęciowanie - a to ważna rzecz. Zmienia myślenie. 

Musimy jednak sprecyzować pojęcie "analityk". Dzisiejszy analityk nie osiągnie nigdy tego, co w zanadrzu miał inny, który system sowiecki i niemiecki przepuścił przez swój organizm i swoją kieszeń. On wiedział, co pisze, współczesny swoją percepcję zbudował na tym, co przeczytał lub usłyszał. Zauważ, że powoli (do czasu agresji na Ukrainę) pisząc o Rosji zaczynaliśmy przyjmować interpretację zachodnią. My, którzy nosimy w genach 123 lata zaborów i 44 lata sowieckiej okupacji. Tu widać upadek i kompletne ogłupienie.

Budzisz bardzo dużo czyta, nie bardzo jednak jeszcze wiem, na ile rzeczywiście głębokie są jego analizy? Nie wiem czy konfrontował je z praktyką? ile razy był na Ukrainie, ile razy w strefie śmierci? Zapach śmierci zmienia świadomość i otrzeźwia, czasami aż do bólu. To nie jest ganianie z reklamówką. Służba wojskowa też zmienia człowieka - dostanie w dupę, zaczyna być mężczyzną.

Podobnie jest z Bartosiakiem. Zauważ, że w obecności Amerykanów zachowuje się nieco inaczej, ale nadal wnosi tę polską naiwność, którą tutaj nabył. Mimo to, obydwaj wnoszą coś zupełnie nowego, innego - czego wcześniej nie było. Bartosiak jest rasowym geopolitykiem, Budzisz komentatorem. I masz rację, warto ich słuchać, a także czytać i nie poddawać się takiej proletariackiej zawiści, która w Polsce nazywana jest kargulową. Jest taka prawidłowość: najpierw wielkie odkrycie, potem wielkie jeb..., a na końcu jak już delikwent przejdzie przez ślinę wszystkich, zostaje bohaterem - tylko mało kto zauważa, że wszyscy ponieśliśmy klęskę, bo zamiast walczyć, zagadaliśmy wszystko na śmierć. I tak to idzie.

[...]

- O widzisz, Powidz, to ważna informacja! 

- Tak jest armia europejska nigdy nie powstanie, z kilku przyczyn: zachodnie lewusy nie są jej w stanie zorganizować, nie czują potrzeby, bo ciągnie ich do Rosji, a Amerykanie będą się bali, aby nie poszła w kierunku antyamerykańskim.

- Poczekajmy z entuzjazmem na temat tych planów szybkiego reagowania. Artykuł 5 ani nie zadrżał. To reguła, że podniecamy się na wyrost. Tak było z granicą zachodnia, z pojednaniem polsko-niemieckim, ze współpracą z Amerykanami za Trumpa, a Nort Stream budowano, itd

Pozdrawiam  

Vote up!
2
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1653294

"Budowa jednej haubicoarmaty Caesar trwa 18 miesięcy, a czołgu Leopard 2-3 lata (201 – 202)." Niestety Bidzisz pisze glupoty w swojej ksiazce. Aktualny czas produkcji jednego Leoparda 2 wynosi 1 TYDZIEN, a nie jak on pisze 2-3 lata, czyli 4 czolgi w miesiacu, a 50 w roku. Natomiast liczby sa tak niskie nie dlatego ze przemysl niemiecki nie jest w stanie wiecej wydolic. Ta liczba wynika z potrzeb zakupowych. Prosze przeczytac ponizszy artykul w ktorym przedstawiciele firm niemieckich informuja ze podniesienie produkcji do 300 rocznie, moga zagwarantowac obecnie.

https://warisboring.com/germanys-leopard-tank-production-ready-to-increase/#:~:text=During%20the%20Cold%20War%2C%20it,60%20to%2070%20a%20year.

Dla uswiadomienia to nie jest Bumar, gdzie nie potrafi sie dorobic czesci do leoparda czekajac na dostawe z Niemiec. Polska ma dluga droge do wejscia na taki etap mozliwosci zbrojeniowych. Kolejne ekipy podciely skrzydla temu przemyslowi. Zakup koreanskiego K2 zaoral go do konca. Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

JanStefanski

#1653283

@JanStefański

O! właśnie o to chodzi - o korektę i sprostowanie! Dzięki.

Czytając też mi jakoś to dość "dymarkowo" zabrzmiało, ale może czegoś nie dopisał. Książki jednak proszę nie lekceważyć. Może mieć kilka błędów, ale jest to zbiór tego, co napisano na zachodzie i wschodzie, a co powinien wiedzieć każdy Polak. Budzisz obala też wiele polskich mitów, np. o artykule 5, o obronie świata przez Ukrainę, mitologizowaniu Amerykanów i wiele innych. To wartościowa książka. 

Dzięki też za artykuł

Martwi mnie jednak sprawa Bumaru. Nie mam w tym względzie wiedzy. Ale skoro dziś nie potrafi wykonać części do Leoparda, to jaki z niego pożytek? Właśnie takie pytania musimy zadawać sobie dzisiaj. Musimy zacząć racjonalizować nie tylko swoje projekty, ale też i działania. Podobno przy zakupie czołgów K2 dostaliśmy też możliwość produkowania do nich części. Na Niemców nigdy nie mogliśmy liczyć.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1653293

Z tą częścią do Leoparda, której Bumar nie potrafi wykonać chyba się mylicie. Zakładam, że raczej nigdy nie braliście udziału w technicznych pertraktacjach i umowach.

Jestem przekonany, że Bumar po prostu nie może tych części produkować, bo na to nie ma zgody Niemców. Konkretnie producenta z Monachium Krauss-Maffei. To jest od dawien dawna klasyczna umowa, wiążąca ręce użytkownikowi, czy odbiorcy niemieckiego sprzętu. Nie tylko w zbrojeniówce, ale wszędzie.

 

Dodam jeszcze, że cała korporacja PGZ SA, w skład której wchodzą m.in. Zakłady Mechaniczne „Bumar – Łabędy” S.A. (córka) i Zakład Mechaniczny "BUMAR-MIKULCZYCE" S.A. (wnuczka), a ponadto  aż 59 innych zakładów i instytutów (córek) , z 5 projektów i 5 domen.

Ten sektor gospodarki, nazwijmy go militarny, jakim jest PGZ SA, już niedługo znajdzie się w pierwszej piątce producentów w Europie. Nie ma co narzekać.

 

Ps. Fizyczny czas produkcji Leoparda jest inny, od czasu zakupu. Czyli od czasu zamówienia pro forma, do czasu dostawy loco albo franco.

 

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1653295

@ jazgdyni

Myślę, że masz rację. 

Kiedyś czytałem o prototypie polskiego czołgu przed wojną. Podobno miał być najlepszy w ówczesnej Europie, co było całkiem możliwe. Nie mogę jednak tego artykułu czy książki odnaleźć, a nie spotkałem nic później, co mogłoby to potwierdzić. Przypominam sobie związane z tym nazwisko prof. Jurka. Może wiecie Panowie coś więcej?

Nigdy nie zajmowałem się tematem polskiej zbrojeniówki. Ale bardzo chciałbym, aby Bumar zaczął produkować dobry sprzęt dla polskiej armii w ilościach zabezpieczających nasze bezpieczeństwo.

Vote up!
3
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1653298

założeniach Waltera Christie (w Sowietach zaowocowało to serią kilku tysięcy czołgów typu BT). Były lepiej uzbrojone i szybsze od niemieckich, przy czym opancerzone podobnie.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1653302

@Humpty 

Dzięki. Sięgnąłem do internetu i tam wymieniają też TP14. Chrystiego chyba przekupili Ruscy i stąd zablokował porozumienie z Polakami? Tak coś mi się wydaje, że w po wojnie przedwojenną konstrukcję polskiego czołgu wykorzystano przy budowie traktora "Ursus"? Tak, próbuje sięgać pamięcią... Ciekawa historia.

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1653310

Znam ten zaklad osobiscie w nim bywalem za czasow komuny. On stracil swoja mozliwosc produkcji czolgu T-72 i pozniejszej jego wersji Twardego w momencie gdy producent silnikow zaklady im Nowotki Wola zostaly po transformacji zlikwidowane. Od tamtych czasow minely dwa pokolenia gdy w Labedach pracowali fachowcy, nawet jeden z moich kolegow na studiach z Labed jako technik poszedl na studia a pozniej wrocil tam do pracy. Ciekawostka byl fakt ze wtedy dostac sie do tego zakladu bylo dla przecietnego Polaka zwyczajna niemozliwoscia. Tymczasem firmy zachodnie instalowaly tam maszyny zakupywane na zachodzie i wchodzily bez zadnych przeszkod. We wspolczesnym przemysle zbrojeniowym jest duzo politycznej konwersacji. W pewnym momencie do Labed wprowadzono jako naczelnego dyrektora kobiete ktora wczesniej pracowala w poznanskich zakladach Cegielskiego, ktore tez znam od podszewki. Oni niestety czesc zbrojeniowa najpierw zlikwidowali, pozniej niektore wydzialy zamkneli sprzedajac puste hale Volkswagenowi, po czym w ostatnich latach nagle wpadli na pomysl by te pozostala czesc przeznaczyc dla przemyslu zbrojeniowego. W pewnym momencie byla rywalizacja pomiedzy Cegielskim a Labedami o to kto bedzie produkowal licencyjny nowy czolg. Byly sugesie ze ta kobieta ktora wowczas byla naczelnym dyrektorem Labed poszla tam by zaorac Labedy by nowy produkt przejal Cegielski. Suma sumarum teraz jestesmy w tym samym miejscu jak bylismy wiele lat temu. Nie mozna produkowac czolgu bez silnika. Te czcze gadki glow politycznych caly czas czaruja spoleczenstwo, tymczasem prawda jest taka. ze wszyscy licza na to ze wojna na Ukrainie sie szybko skojnczy i wojen w Europie juz nie bedzie. Jednak Niemcy nie robia tego typu zwrotow, czolgi ktore zaprojektowali 50 lat temu nadal produkuja wyposazajac je w nowa elektronike i nowe wersje lepszego opancerzenia, mocniejsze moce silnikow. Mielismy pelne podstawy wystartowac do wlasnego czolgu na bazie zdobytych doswiadczen w Labedach, niestety nasza specjalnoscia jest brak konsekwencji w tym co robimy. Nie znam drugiego takiego kraju ktory co nowe wybory wszystkie nieprzeglosowane akty prawne wyrzuca na smietnik. To samo dotyczy przemyslu obronnego, ktory jest gwarantem bezpieczenstwa narodowego. Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-2

JanStefanski

#1653300

nologicznym o specjalności MRC (maszyny robocze ciężkie, czyli... czołgi) gros z nas wiedział, gdzie będzie pracować po dyplomie. A to za sprawą stypendiów fundowanych. Tak było się ciężko dostać... ;)

Vote up!
3
Vote down!
0
#1653301

@ Humpty

Z oddali trochę inaczej widać. Spróbuje Panów pogodzić. A może w tamtym czasie trudno było się dostać na MRC, a jeszcze trudniej o stypendia?

Pytam, bo podobnie było w moim przypadku: po maturze zdawałem na filozofię, ale już w trakcie egzaminów dowiedziałem się, że nie pasuję do towarzystwa. I oblałem (dziś dziękuję Bogu, że tam nie wlazłem). Ale ogólnie z dostaniem się na filozofię też nie było problemu.   

Vote up!
1
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1653312

Tak sie sklada ze jestem absolwentem Wydzailu Mechanicznego Politechniki Poznanskiej, nie zadnym niedoszlym inzynierem. Mielismy na naszym wydziale rozne specjalnosci w tym rowniez silniki spalinowe, trakcyjne i okretowe, Uczelnia dostarczala absolwentow glownie do szybko rosnacych zakladow HCP. Jednoczesnie w tamtych latach byl siostrzany wydzial o nazwie Mechanizacja Rolnictwa, ktory w trakcie moich studiow zmienil swoj profil ze strikte maszyn rolniczych na maszyny robocze i pojazdy. Oprocz tego ze specjalizacja zaczynala sie po 3 roku, kazdy kto jak Humpty skonczyl moze dwa lata, o zadnej specjalnosci nie bylo mowy, wszyscy mielismy te same przedmioty potrzebne do projektowania urzadzen mechanicznych. Natomiast w tym samym czasie ci ktorzy mieli kategoria A od 2 roku musieli obowiazkowo uczestniczych w szkoleniu wojskowym w ktorym wydzialy politechik zarowno mechaniczny jak i elektryczny specjalizowaly sie w szkoleniu na oficerow wojsk pancernych. Poznalismy od podszewki owczesnie produkowane w Polsce czolgi. To jednak bylo nie zwiazane ze studiami cywilnymi. Tyle w temacie jak ktos pisze glupoty tylko dlatego ze uwaza sie za wszystkowiedzacego to coz, na zaczepki nie odpowiadam. Pisze tylko to co prostuje legendy rozsiewane przez ignorantow. Tutaj przypomniec nalezy ze studia na wydziale mechanicznym byly jednymi z najtrudniejszych studiow. Konczyla je mniej niz polowa, wiekszosc padala w dwoch pierwszych rlatach i wtedy szli na prawo, ekonomie, nauki polityczne, a nawet na AWF.

Vote up!
2
Vote down!
-1

JanStefanski

#1653318

Od samego początku był podział na grupy, i przedmioty były nieco odmienne. Zaś stypendia fundowane BUMAR Łabędy dawał każdemu chętnemu. Dobrze, że ujawniłeś swoją uczelnię. Politechnika poznańska w latach 1970-tych była traktowana na równi z WSI, a zatem zamilcz.

Z ciebie taki sam inżynier, jak z Sikorskiego magister. ;)

Żenujący jesteś.

Ps. Oczywiście ty miałeś kategorię D. ;)

Vote up!
1
Vote down!
-2
#1653320

Szanowny Panie Ryszardzie, nie jestem pewien tego dlaczego na Panskim blogu ktos mnie obraza i personalnie atakuje? Zastanawiam sie czy ta osoba ma prawo do tego? W mojej ocenie ten portal sluzyc powinien wymianie informacji, a zwlaszcza tej ktorej juz nie da sie odtworzyc z archiwow. Zatem skoro Pan pyta jak to bylo ze stypendiami w czasach PRL-u chetnie Panu te sprawe wyjasnie. Otoz politechniki mialy trzy rodzaje stypendiow, na temat stypendiow na uniwersytetach sie nie wypowiadam, bo tego nie wiem. Bylo wiec stypendium pieniezne, stypendium mieszkaniowe i stypendkum stolowkowe. Sposrod tych trzech stypendiow stypendium pieniezne po 3 roku studiow sie konczylo i trzeba bylo poszukac zaklad ktory by udzielil stypendium fundowane. Ono gdy sie z zakladem podpisalo umowe, zobowiazywalo absolwenta do przepracowania rownego w miesiacach okresowi pobieranego stypendium fundowanego. To byly czasy gdy Polska potrzebowala inzynierow, bo postawiono na rozwoj przemyslu. Nie chce tutaj operowac sumami, bo one wiele nie mowia, dlatego ze inne byly relacje cenowe w stosunku do obecnych. Ten system byl bardzo sprawiedliwy bo on pozwalal studiowac osobom spoza duzych miast i mieszkac w akademikach, gdzie byly swietne warunki do nauki. W tamtych czasach nie istniala zasada kup sobie dyplom. Egzaminy wstepne byly pierwszym odsiewem, a pierwsze 2 lata nastepnym. Byla scisla wiez uczelni z zakladami przemyslowymi. Lata 80, a pozniejsza transformacja sprawily, ze uczelnie staly sie sztuka dla samych siebie. Cenie sobie to czego mnie nauczyla moja alma mater, bo w konfrontacji ze swiatowymi fachowcami w mojej dziedzinie nie mam zadnych kompleksow. Nadmienie ze cale swoje zycie pracowalem w swoim zawodzie, mieszkam za granica, nie podaje gdzie, bo atakujacy zawistnicy mieliby kolejne paliwo do hate. Serdecznie pozdrawiam zyczac kolejnych swietnych artykulow, ktore sa chetnie czytane przeze mnie. 

Vote up!
1
Vote down!
-1

JanStefanski

#1653324

jak oni traktują innych. Stefański swoją obecnosć na portalu zaczął od typowego trollowskiego ataku na mnie, twierdząc np., że kłamię, bo eksploatacja pokładów węgla na Górnym Śląsku nie powodowała żadnych szkód na powierzchni. To było twierdzenie wariata dla każdego mieszkańca Bytomia, Rudy Śląskiej czy Rybnika i okolic.

Ale "inżynier" wiedział lepiej. Podobnie usiłował kpić ze mnie, gdy przytoczyłem oficjalne dane dotyczące dniowej ilości energii elektrycznej pozyskanej z OZE.

Naindyczony, upierający się przy każdej bzdurze, jaką wygłasza rzekomo jako "świadek historii". Nie przymierzając jak wyżej, gdy pisze o "stypendiach stołówkowych", istniejących w latach 1950-tych.

Żenujący staruszek, i tyle w temacie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1653326

@ JanStefański

Ja nie mogę odpowiadać za formę odpowiedzi, czy - nazwijmy to, polemiki. Również nie akceptuję rozmowy czy dyskusji z elementami chamstwa. Oczywiście, jeżeli ktokolwiek chce się wyżywać, niech znajdzie sobie inne forum. Tylko pytanie - jakie, bo chyba na wszystkich jest podobny poziom. Ale również apeluje równieć do tych, co nie mogą się powstrzymać: jeżeli chcemy, aby coś z naszych wpisów pozostało, szanujmy się wzajemnie. Wulgaryzmy powodują, że zatrzymujemy si e w narracji i przestajemy się rozumieć. Czas na nie oszczędza, nie róbmy więc bazaru lub, jak to młodzież mówi: obory. To taka moja prośba. Szanujmy siebie i to, co mamy do powiedzenia.  

Vote up!
0
Vote down!
0

Ryszard Surmacz

#1653331

Serdecznie dziekuje zaPanska odpowiedz dotyczaca chamstwa i osobistych atakow zamiast merytorycznej dyskusji. Odwyklem od lat od takich ludzi, poniewaz tu gdzie mieszkam takie chamstwo po prostu nie istnieje. Wejscie na polskie fora przypomina mi przyslowiowa obore, mimo to czasami to robie, bo dobrze jest zwrocic uwage tym nieszczesnikom ktorzy swoja nienawisc prezentuja publicznie. Jak juz poruszam ten temat to chcialbym tez zwrocic uwage na to ze tutejszy portal niestety to pisze z przykroscia jest przesycony nienawiscia do drugiej strony politycznej. Ludzie niby kulturalni wylewaja takie bluzgi na strone przeciwna, ze czasami czlowiek dochodzi do wniosku, ze ten narod stal sie mrowiskiem zmij. Jeszcze kilkadziesiat lat temu wszyscy oni stanowili jedna solidarnosc, a teraz pokazuja swiatu jacy sa malutcy. Niby bohaterowie ktorzy zmienili bieg historii, a teraz sa dla siebie wzajemnymi kainami. Czy tego nas uczy nauka Jezusa Chrystusa? Czy Chrystus nam kazal odpowiadac metoda oko za oko zab za zab? To przeciez sie dzieje tutaj na tym portalu. Czy ci ktorzy pisza artykuly ziejace nienawiscia zdaja sobie sprawe z tego ze beda z kazdego swojego publicznego slowa rozliczani po smierci? Jezeli jestesmy dla siebie bracmi w Chrystusie, to chyba to powinno cos znaczyc? Ja wiem ze to co pisze to wolanie na puszczy. Ale coz, Jan Pawel 2 sie w grobie przewraca widzac co ten narod wypraiwa. To jest po prostu niesmaczne i niespotykane w innych nacjach. Na to nie ma usprawiedliwienia. Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1

JanStefanski

#1653333

Daję ci szansę, żebyś się pokajał, chrześcijaninie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1653334