Takie będą Rzeczypospolite, jakie będzie młodzieży chowanie (Jan Zamoyski)
„Zupełnie tego nie rozumiem. I nie chodzi mi o tych, którzy głosując na PO spodziewają się powrotu do utraconych profitów wynikających z rządzenia lub też demoliberalnych oraz lewackich i ideologicznych fanatyków. I nie chodzi mi także o ludzi, którzy nie czują się Polakami a obywatelami Europy albo świata i wstydzą się polskiego pochodzenia. Mi chodzi o zwykłych Polaków, którzy biorą udział w wyborach, ale i tych, którzy z zasady nie biorą w nich udziału, bo tak naprawdę - w moim odczuciu - wyborcza absencja jest też pośrednim głosowaniem na PO i totalną opozycję”.
Słowa te pochodzą od Krzysztofa Jaworuckiego, z którym goszczę dość często w portalu Niepoprawni.pl i, co tu ukrywać, podziwiam sporo jego spostrzeżeń z gatunku tych, o których się mówi contra factum nullum argumentum – to taka niewyszukana łacina dla wszystkich zrozumiała – ale na wszelki wypadek (przeciwko faktom nie ma argumentów). Rzecz jasna takie stwierdzenie nie dotyczy osób, dla których fakty się nie liczą, oprócz tych, które oni sami tworzą. Ponieważ tzw. „Koalicja Obywatelska” – daję w cudzysłowie, ponieważ jest to pojęcie umowne, nie mające w faktach pokrycia – uznaje wybory jako fakt sam w sobie istotny, a nie to, do czego one mają prowadzić i jaki dać społecznie odczuwalny rezultat. Wiem, że pachnie tu mocno Orwellem, ale trzeba się uważnie rozejrzeć skąd ten zapach pochodzi? Otóż Donald Tusk, którego z Brukseli przysłano, by wykończył „pisiorów”, bo w końcu jak długo można Polskę szantażować zatrzymaniem należnych jej funduszów? Jak długo obecnie rządząca w Polsce formacja pozwalać sobie będzie wbrew zamysłom kierownictwa UE na obronę suwerenności swego kraju? Te dotąd zatrzaśnięte drzwi dla „reformatorów” unijnych miał wyważyć właśnie Tusk. A co on robi? Tak, prawdę mówiąc, nawet sporo, tylko rzecz w tym, że mu nie wychodzi.
Tusk boi się wyborów, bo ich wynik może być dla niego końcem jego kariery. On sam najlepiej wie, że wygrać może jedynie, kiedy większość Polaków zdecyduje się kupić wydmuszki zamiast jajek. To byłby luksus, bo o to, że kupujący spostrzegą się po wyborach, iż sami wystawili się wiadomą częścią ciała do wiatru, go nie obchodzi. Wszak to nie pierwszyzna. Przecież Tusk nigdy obietnic nie dotrzymywał. Ale jak mawiają jego przyjaciele zza Odry, sicher ist sicher – lepiej mieć pewność. Tylko taki tok myślenia mógł go skłonić do wynajmu goryla, czyli po sprawdzony, ale nie w życiu państwowym, a w gangach, sposób na pozbycie się rywala. Bo jak inaczej nazwać zaangażowanie Nitrasa jako ochroniarza wyborów z ramienia Tuska? Przede wszystkim jaka będzie jego faktyczna rola, czy taka jak ORMO w 1947 r., która postawiona przed lokalami wyborczymi terroryzowała wyborców? Rzecz w tym wszakże, że wybrał człowieka najmniej odpowiedniego. Ktoś, kto rzeczywiście chce pacyfikować społeczeństwo nie wygłupia się, zdradzając swój prymitywizm i pałkarskie zapędy. Wskazanie Nitrasa jako koordynatora ruchu kontroli wyborów z ramienia opozycji wzbudziło wiele kontrowersji. Chyba także wśród totalnej. Sam on w wywiadzie dla wp.pl snuł wizję ewentualnego "scenariusza brazylijskiego" nad Wisłą. „Wyobrażam sobie naprawdę, że np. Daniel Obajtek, Jacek Kurski czy Zbigniew Ziobro będą woleli szukać schronienia poza Polską”. Gdyby Tusk był jeszcze w stanie rozumnie postrzegać rzeczywistość, wobec takiego dictum poszukałby sobie lepszego goryla.
Nitras należy do pokolenia, które zaznało PRLu tylko już w postaci „budowniczych” Polski według scenariusza Unii Wolności, to jest najgorszego dziedzictwa PRLu. W 1980 r. miał 7 lat. W 1989 – 16. Czyli jego życie kształtowała III RP. Oczywiście wielu jego rówieśników z tym sobie poradziło. On, nie. Stąd jego sposób bycia taki jaki prezentuje mutatis mutandis Tusk i jego otoczenie.
Ktoś może powiedzieć, że tytuł tego felietonu jest daleki od jego treści. Z pewnością tak to mogłoby wyglądać, gdyby nie to, że trzeba na zakończenie wskazać na pewne niebezpieczeństwo coraz bardziej nam zagrażające i rodzące takich polityków, jak ci, których jedynym zadaniem jest burzenie wszelkiego porządku. Nie możemy zamykać oczu na fakt, że takie pokolenie rośnie w naszych szkołach i to nie od dziś. Roman Giertych, nie ten dzisiejszy, ale ten, który współtworzył Narodowo-Chrześcijańsko-Demokratyczny Blok dla Polski, a dziś stoi dokładnie na przeciwległym biegunie tych wartości, wtedy jako minister oświaty miał dobre pomysły wyniesione z tradycji niczym nie zastąpionej. Dziś można podejrzewać, że mógł to być szyld na pustym sklepie, ale nie ulega wątpliwości, że gdyby te jego idee się w szkolnictwie zakorzeniły, można by liczyć na nadchodzące pokolenia. Ale szkoła poszła za toksyczną ideologią gender i dziś wychowuje młode pokolenia według jej zwariowanej receptury. W ślad za tym idzie rozprężenie, wiedza bardziej w komputerze i smartfonie niż w głowie i pustka owocująca coraz to większym schorzeniem. Minister Czarnek walczy trochę, jakby z wiatrakami, bo napotyka w sejmie nie na rzeczową dyskusję, na szukanie sposobu, co robić z tą tak ważną społecznie sprawą, ale „od tygodnia trwa festiwal nienawiści, chamstwa, hejtu – nie przeciwko rządowi Zjednoczonej Prawicy – ale przeciwko zarządom organizacji pozarządowych, które od lat wykonują znakomitą pracę edukacyjną”. Tak to określił w Sejmie Przemysław Czarnek. Przecież nie operował zmyśleniami, ale to, co mówił jest sprawdzalne. „To jest chamstwo i wstyd! Kłamiecie, kłamiecie i kłamać będziecie! Nie macie prawa w związku z tym, że kłamiecie i zmyślacie, nie macie prawa mierzyć nas swoją bandycką, złodziejską miarą, bo nie wszyscy są tacy, jak wy”. To też jego słowa, zapewne zbyt mocne, ale czyż nie adekwatne do tego, co sam musiał z ław opozycji wysłuchiwać.
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Walka o wybory! Musi być, choć nie powinno się jej odzierać z przyzwoitości. Poglądy polityczne, społeczne, światopogląd, to też są zjawiska budzące emocje. Wiadomo, każdy chce wygrać. Ale tam, gdzie chodzi o przyszłość narodu, a w szkole toczy się o nią walka, nie powinno mieć miejsca eksperymentowanie, przepychanie swych mniej lub bardziej udanych pomysłów. Po wojnie francusko-pruskiej 1870 r. na pytanie kto ją wygrał odpowiadano: nauczyciel. I to była prawda, choć wtedy dla nas Polaków gorzka. Dziś nie powinna na tym polu wygrywać żadna partia, żadna manipulacja i żadna idea poza zdrowiem narodu i jego tężyzną moralną. Rzetelna wiedza i dyscyplina są jedynymi drogami do tego celu prowadzającymi. Kto ze szkoły robi pole propagandy, obojętnie jakiej, nie wyłączając wyborczej, zasługuje, niestety, na takie słowa, jakich użył minister Czarnek.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 451 odsłon
Komentarze
NKWDonald Tusk
10 Lutego, 2023 - 21:26
Oni wogóle nie mają zamiaru wyborów wygrywać. Oni chcą niczym towarzysz stalin urządzić uliczną rewolucję, i po trupach wleźć do KOryta.
Евросоюз, идите вы в жопу!
Może po własnych ?
10 Lutego, 2023 - 23:24
Może po własnych ?
herr Nitras i „Babcia umarła” –niemiecka prowokacja wer. 2.0
12 Lutego, 2023 - 00:18
E.Kościesza
Maskry może od razu nie będzie
12 Lutego, 2023 - 02:08
Ale na pewno prowokacja albo cała ich seria, mające uzasadnić zakwestionowanie wyborów przez... kogo? Otóż, PiS mając tyle czasu nie potrafił uporać się z sędziowską kastą, która to kasta będzie miała w swej gestii zatwierdzenie wyników wyborów. A pożyteczny Nitras postara się o dostateczną ilość "dowodów" na to, że wyniku wyborczego kasta nie uzna. A i to uważam że będzie tym najłagodniejszym przypadkiem. A im łagodniejszy, tym większe będą wrzaski niemieckich gadzinówek i innych TVN-nów. Tak czy inaczej, cierpliwość Berlina się kończy i partia niemiecka musi zrobić wreszcie coś takiego, co pozwoli wywrócić porządek w Polsce. Tym czymś będą wybory, które posłużą do podpalenia Polski. I cokolwiek zrobi rząd aby zapobiec temu, nic nie da. Niestety, lewactwo prowokacje ma opanowane perfekcyjnie. Przydadzą im się wreszcie wytrenowane zastępy do walk ulicznych, na które Trzaskowski nie żałował pieniędzy, ale któych to pieniędzy, brakuje dziś na wypłaty dla kierowców publicznej komunikacji w Warszawie.
Generalnie, choć to może jest zupełnie nie na temat, PiS sam naważył sobie piwa przez te siedem lat. Zamiast z całych sił przeć do przodu z reformowaniem państwa, omijać kłody rzucane przez prezydenta i zmieniać rzeczywistość, przespali niejedną okazję albo zrobili coś niesłychanie głupiego (jak zgoda MM na warunkowość). Dziś bylibyśmy w zupełnie innym miejscu i patrzyli na sprawy Unii, a i wojny na Ukrainie, inaczej gdyby działania rządu były nacechowane większą dozą dbania o nasz interes, większą determinacją, niezależnie od tego czego chcą, jakie mają plany wobec nas, Niemcy. Nie cierpię gdybania, ale słabość naszego rządu wynikała często z widocznego gołym okiem, braku zdecydowania się na przedłożenie interesów Polski nad interes wspólnoty unijnej. Bo poza tym że Polacy wykazują chęć bycia w Unii, istnieje także potrzeba władzy zdetermminowanej w dbaniu o nasze interesy. Trochę więcej siły i zdecydowania zrobiło by dobrze rządowi, Polacy pokazali by wparcie dla takich precyzyjnie wybranych działań. Zamiast, mieliśmy festiwal upokorzeń Polaków i Polski. Prezydent przysłużył się temu znakomicie, aż wreszcie sam został upokorzony.
I nawet jeśli by sejm uchwalił prawo do posiadania broni palnej jutro, syuacja nie zmieni się z dnia na dzeń. Powszechny dostęp do broni palnej to przywilej, ktory trzeba umieć wykorzystywać, ale najpierw nauczyć się tego - s t o p n i o w o. Natomiast uważam że w obecnej sytuacji, rząd powinien zamówić jakąś raczej astronomiczną liość broni i amunicji, a spoleczeństwo jako całość potraktować jak rekruta. I uświadomić ten fakt każdemu. Oraz! Każdy (także młode kobiety) ma obowiązek przejść krótkie szkolenie z użycia broni palnej. Jest w końcu sytuacja wojny i musimy się przygotowywać na najgorsze. Przykład Ukrainy powinien być tu podstawą. Intensywność szkolenia i jego zakres powinien dać do myślenia wszytkim komu marzy się zrobienie z Polski wasala. Ale do tego trzeba polityka wizjonera z jajami, a nie rozlazłego Kaczyńskiego. Teraz jest najbardziej dogodna sytuacja aby zmierzyć się z problemem powszechnego w Polsce rozbrojenia. Małymi krokami można dojść daleko, jeśli ma się i che wdrożyć plan który wyda właściwe owoce. Ukraińcy nie marnowali czasu od 2014 roku.
@ Stronnik
12 Lutego, 2023 - 08:30
Ustawa o broni leży w szufladzie marszałka sejmu, a miała być procedowana jesienią...Istotną zmianą miało być członkostwo w organizacji strzeleckiej, 2 tygodniowy kurs strzelecki zakończony egzaminem beż udziału policji. Oczywiście dalej badania i niekaralność. To pozwolenie wydaje, cywilny organ. Absolwent otrzymuje promesę i udaje się do sklepu celem nabycia broni nieautomatycznej. To zezwolenie ma abligować do broni zabezpieczonej w domu i doskonaleniu swoich umiejętności posługiwanią się nią na strzelnicach powiatowych. Reszta w kategoriach pozwoleń, ma być wydawana, jak dotychczas przez policję. Niestety jakieś grupy dalej ryją pod tą nowelizacją, aby było, jak było.. według zasady, rozbrojony naród, jest łatwiej sterowalny.
ronin
A co ma zrobić np. zatrzymany
13 Lutego, 2023 - 08:34
A co ma zrobić np. zatrzymany przez kilku gówniarzy w policyjnych mundurach przypadkowy człowiek. Trzeźwy czy nie daj Boże trochę"wlany". Ot na tyle by nie pamiętał że"stawiał opór".
Długość cyklu szkoleniowego mówi sama za siebie. Skandaliczny po( d )ziom znajomości Prawa. Skandaliczny poziom ostrzelania. Potem kuriozalne, tragiczne wypadki na strzelnicy!! Bo broń"sama zaczęła strzelać".
Albo zakończony tragicznie pościg za"niebezpiecznym narkotykowym dealerem" uzbrojonym w... nożyczki.
Do dziś nie wiadomo, do blachy, żywopłotu, fryzjerskie czy takie rodem z przedszkola.
Dr.brian
PZS/PZSS -główny bloker dostępu Polaków do broni
12 Lutego, 2023 - 19:22
E.Kościesza
Mieszkam w tzw. Polsce powiatowej.
13 Lutego, 2023 - 08:20
Tutaj to zjawisko jest aż nadto widoczne.
Nieomal dziedziczne przekazywanie zezwoleń typu"do ochrony osobistej"(przed kim i czym?) to symptom strachu przed niechybnym rozliczeniem.
Głupoty o masakrach i strzelaninach na ulicach to ulubione scenariusze czerwonych pająków.
Tymczasem tzw.rodzinne rozliczenia można zrobić choćby kamieniem"tulipanem" czy nożem kuchennym.
Doszło do sytuacji gdy najwięcej broni jest w rękach bandziorów i policajów. Niestety w wypadku lokalnych układów to na jedno wychodzi. A my? Jak bydło na rzeź.
Nawet bez prawa do" pompki " dla obrony miru domowego.
( np. w szklanej ściennej szafce z młotkiem jak do rozbicia szyby w aucie.)
Mamy być zdani zdani na łaskę a częściej niełaskę waadzy lokalnej. I z nieformalną godziną policyjno bandziorską od ok. 24 do 5 rano.
Zagrożeni nawet w obrębie niby własnych czterech ścian.
I proszę, nie piszcie o czarnoprochowcach. Zanim się taki załaduje( zgodnie z przepisami ) można oddać strzał ostrzegawczy czy do atakującego nakoksowańca już z tamtego świata.
Dr.brian
Byłem dziś w sklepie myśliwskim.
14 Lutego, 2023 - 16:35
Pytam młodego chłopaka z działu broni: jak to jest z przenoszeniem egzemplarzy kolekcjonerskich??
Noo, rozładowany magazynek oddzielnie.
Ciekawe, co komenda to inna interpretacja.
Tu wystarczy oddzielny, tam "pestki" luzem.
To każdy komendant sobie...
Widać tak.
Albo trzeba mieć tatę czy wujka SBka.
Facet obok przy ladzie popatrzył na mnie z żądzą mordu.
Znaczy trzeba mieć. Do widzenia.
Dr.brian