Z czego się cieszyć, czym się martwić?
Oto dzisiejszy (21 VI) wpis na Niezalezna.pl
„Z najnowszego sondażu wynika, że zdecydowanym faworytem do objęcia urzędu prezydenta pozostaje Andrzej Duda, który mógłby liczyć na 41 proc. głosów. Poparcie kandydata KO Rafała Trzaskowskiego zadeklarowało 27,1 proc. respondentów, a Szymona Hołowni 8,9 proc. badanych”.
Dane te skomentowano na portalu stwierdzając, że. „Duda zyskuje, Trzaskowski traci. Najnowszy sondaż wskazuje, na kogo stawiają Polacy”.
Z kolei pod moim tekstem na Niepoprawni.pl (Wybieramy Polskę,,, albo?) jakiś dowcipniś napisał: Na kogo zagłosują wyborcy PiS jeśli do drugiej tury wejdą Trzaskowski i Bosak?
Ten komentarz tylko pozornie wydaje się być głupi. Nie przypadkiem komentator wybrał Bosaka, mającego w tym sondażu 5,6 %, tuż przed Biedroniem z 4.2 %.
Rzecz polega na tym, że ten komentarz bardzo przystaje do tekstu sondażowego, jaki na początku przytoczyłem. Między wierszami można tam doczytać się nutki optymizmu. Bo jakże? Prezydent Andrzej Duda wyprzedza Trzaskowskiego o blisko 14 punktów! I to ma brzmieć jako hejnał zwiastujący zwycięstwo. Może i zwiastuje, ale lepiej zastanowić się nad czymś innym, co też z sondażu tego wynika, a dla myślącego człowieka daje sporo do zastanowienia. Prawie 1/3 Polaków daje głosy Trzaskowskiemu, który, jak tego dowodzi kampania wyborcza, ma tyle samo do zaoferowania co pani Kidawa-Błońska z tym że ta ostatnia miała wpadki słowne, nie szafowała kłamstwami, a Trzaskowski co rusz mija się z prawdą, a o woltyżerce poglądów nawet nie ma co wspominać. O jednym z prezydentów mówiono, że bywa „za, a nawet przeciw”. Oczywiście był to kalambur. U Trzaskowskiego to jest rzeczywistość. Nie będę wymieniał w jakich przypadkach tak jest. Przykładowo: emerytury, 500+… Obietnice daje szczodrze, bo wie, że i tak żadnej z nich nie wypełni. To coś, jak Inflanty ofiarowane przez Zagłobę królowi Szwecji. On po prostu jest nonszalancki i ma wszytko w nosie.
W moim przekonaniu, pośród wszystkich kandydatów w obecnych wyborach, nie ma tak słabego jak Trzaskowski. Głupia część Warszawy, ta słynna warszawka, dała mu w pacht stolicę. Jak nią włodarzy, widać gołym okiem. Czyżby w wymiarze kraju także funkcjonowała taka ferajna, która hołduje porzekadłu: im gorzej tym lepiej?
jednak czas na otrzeźwienie, a nie na triumfalizm tak kiepskiego gatunku. Nawet najzagorzalszy przeciwnik PiSu musi sobie zdać sprawę, że przy takich włodarzach, jak T. – o innych nie mówię, bo polityczna pajdokracja, to jeszcze coś innego – musi wiedzieć, że tego tortu, jakim jest skarb narodowy nie starczy dla wszystkich sponsorów któregoś z kolei niszczyciela Polski. I zostaną, jak to ktoś powiedział, w skarpetkach, ci którzy liczyli na złote runo, albo nienawiść zamuliła im rozum.
Warto się zastanowić kiedy i z czego się cieszyć. Durni w tak dużym narodzie zawsze będzie sporo, ale 1/3…? To musi niepokoić.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 7 odsłon