Szkic projektu ideowego polskiego koncernu prasowego

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Idee

Szkic

projektu ideowego polskiego koncernu prasowego

na przykładzie trzech regionów

 

Rys ogólny

Przedwojenne zaplecze publicystyczne i środki masowego przekazu miały zdrowe podstawy naturalne i racjonalne. Ich burzliwy charakter wynikał z nawisów ponad stuletniej niewoli. Problemy konfrontowane były z niepodległą rzeczywistością, a obszary dyskusji wyłaniały się same. Ich źródła miały charakter społeczny, ideologiczny lub historyczny, ale nad tym wszystkim w II RP dominowała myśl odbudowy niepodległego państwa. Kryterium było jasne – polska racja stanu. I raczej mało było takich, którzy tego pojęcia nie rozumieli.

Po klęsce w II wojnie światowej wszystko się zmieniło: na pierwszy plan wyszła obca nam ideologia i to ona, za pomocą strachu, zaczęła coraz bardziej podporządkowywać sobie każdą dziedzinę naszego życia – w obszarze myśli i czynu. O żadnej wolności lub niepodległości nie mogło być mowy. Środki masowego przekazu w komunistycznej machinie propagandowejmiały rolę wiodącą. To one, wraz ze szkołą i UB/SB, „zmieniały” epokę, narzucały style zachowań i myślenia Polakom, wytwarzając w ten sposób własne wzorce kulturowe.

Przejęcie władzy przez komunistów oznaczało więc przedłużenie zaboru rosyjskiego i wprowadzenie do działania udoskonalonych narzędzi walki ideologicznej takich, jak: wymiana podręczników nauczania, blokowanie niewygodnych książek, neutralizowanie patriotycznych środowisk, zmiana kanonu polskiej literatury w szkołach i uczelniach, treści programów radiowych, telewizyjnych i sposobu narracji prasowej. Wprowadzono też cenzurę. Choć nie była żadnym novum, to jednak wraz z aparatem przymusu, po raz kolejny, stała się zawalidrogą w rozwoju polskiej myśli. Ten stan mieszał w głowach Polakom przez dwa pokolenia. Wszyscy zaczęli więc żyć życiem wymuszonym, sztucznym i nienaturalnym. Opór, owszem, był, ale słabł proporcjonalnie do stopnia wyniszczania i wymierania przedwojennych elit. Dziennikarze jeszcze nie uważali społeczeństwo za głupie i starali się w ten czy inny sposób przekazać mu jakieś strategiczne informacje. Ogólnie jednak komunistyczna władza osiągnęła swój zamiar: tysiącletnia kultura i myśl, za pomocą obcych struktur i obcej ideologii zostały zdewastowane i zatrzymane w czasie. Owszem, zachowała się jeszcze naturalna przyzwoitość, która była punktem odniesienia w trudnych ludzkich sprawach. To ona łagodziła sowiecki model, i w taki sposób wytworzyła się polska specyfika sowieckiego systemu. Nic jednak nie jest w stanie odtworzyć tego poczucia państwa i wewnętrznego patriotycznego napięcia, jakie nosiło w sobie społeczeństwo II RP.

Po 1989 r., przez krótki okres, wydawało się, że cały rynek medialny powróci na swoje miejsce i zacznie brać udział w budowaniu wspólnego państwa, kształtowaniu nowych elit i racjonalnej świadomości obywatelskiej. Stało się jednak inaczej. W III RP przedwojenna Polska przegrała ostatecznie – po prostu, po bolszewicku dobito ją. A potem solidarnościowo-komunistyczna ekipa spotkała się przy okrągłym stole i sama siebie dopuściła do władzy. Jedni się jej bali, a drudzy musieli zmienić tak wiele, aby nie zmienić nic. I stało się: do władzy doszedł stary system i aparat tych, którzy siłą zdobyli władzę w 1945 r. Polska myśl po raz kolejny została zatrzymana, wprowadzona w sztuczny obszar bytowania i kolejny raz poddana obcej dominacji – tym razem już bez osłony starej inteligencji. Od tej pory zaczął dominować bezrefleksyjny prymat pieniądza. Zaczęła się „chapanina”.

Na tej fali, cały rynek medialny najpierw został oddany „starej różowo-czerwonej gwardii”, a ta pod byle pretekstem zaczęła go odsprzedawać obcemu kapitałowi. Zaczęliśmy więc tracić wszystko: materię i głos. Dawna dominacja komunistycznych mediów przeszła w ręce płatnego, coraz bardziej radykalizującego się, liberalizmu. Mimo zmiany szyldu „czwarta władza” zachowała swoje znaczenie, ale do nowych faktów dostosować się musiała. Od tej pory media miały stać się rynkowe i zarabiać na siebie.

Na pierwszy plan poszła redukcja kosztów. Pozbyto się najlepszych i niezależnych dziennikarzy, potem zaczął zanikać reportaż, jako nazbyt kosztowny wydatek, a na końcu redakcje stały się biurami ogłoszeń podsyłanych im artykułów. Dochodziło nawet do tego, że nasi reportażyści podpytywali zagranicznych dziennikarzy o to, co się dzieje we własnym kraju. Kontakt między gazetą a obywatelem zaczął zanikać, a nagłaśniane problemy i zjawiska zaczęły przybierać coraz bardziej sztuczny charakter. Internet nie uporządkował niczego. O dalszym ciągu tego procesu możemy mówić tylko w kategoriach równi pochyłej, bo zaczęły zwyciężać: sensacja, blichtr, porno, „wysokie obcasy”. Zwyciężyły więc blichtr, porno, sensacja i „wysokie obcasy”. Media, które miały być pośrednikiem między społecznością a władzą, stały się tubą propagandową nowego systemu, który zaczął ujawniać wiele cech kolonialnych. Dziennikarze stali się jego zakładnikami i z czasem urzędnikami. O etosie nie ma nawet co mówić. Skutek jest taki, że zawód dziennikarza zanika.

Chcąc przywrócić naturalne proporcje, właściwy parytet cywilizacyjny oraz odpowiedni status mediom i dziennikarzom, musimy zmienić niemal wszystko, bo obecny system nadal utrwala uwarunkowania i układy, które działają już tylko w jedną stronę – skierowane są przeciw zdrowemu rozsądkowi, rozumowi i starają się utrzymać dotychczasowy podział medialnych głosów. Podjęcie się takiego zadania jest na miarę epoki, bo ofiarami padają ludzie i kultura. Chcąc więc przywrócić, jak to się mówi, „normalność” musimy odzwyczaić ludzi od sensacyjnego myślenia, szukania sensacji i posługiwania się sensacjami. Czytelnik nie powinien być uzależniony od złych informacji, lecz odwrotnie, przy pomocy nowych odpowiedzialnych mediów, powinien szukać sposobu merytorycznego współdziałania z nimi i szukania dobrych rozwiązań. Jest to szczególnie ważne w naszej części Europy. Jeżeli nie chcemy zostać ludźmi bez charakteru, pariasami lub niewolnikami, musimy znaleźć takie narzędzia, które pomogą nam dostosować się do wymagań nadchodzącego czasu. Oczywiście, nie zrobią tego media prywatne, które nie zrezygnują z sensacyjnego modelu i czerpania z nich korzyści. Zmian może dokonać jedynie kapitał państwowy – jeżeli nie zrobi tego obecna ekipa, powinna uczynić to następna, jako warunek swojej wiarygodności. Wymusić zmiany może jedynie Suweren (parlamentarzysta jest delegatem Suwerena).

Dziennikarzem nie może być każdy. Polem działania polskiego dziennikarza jest polska racja stanu, która powinna być określona w statucie – jej demokratyczny wzór można oprzeć chociażby na wzorach angielskich lub niemieckich. Ale jednocześnie nie możemy zapominać, że mimo, iż jesteśmy częścią tej samej Europy, mamy swoje indywidualne potrzeby, swoją specyfikę kulturową i swoje uwarunkowania. Dziennikarz nie może też kierować się sztucznym podziałem ideologicznym: prawica-lewica, nie może wzmacniać mafijnych układów, nie powinien kierować się sensacją, lecz rozsądkiem i historycznym aspektem każdego wydarzenia. Im dłuższa perspektywa ujęcia problemu, tym jaśniejsza i bardziej prawdziwa wersja opisu.

Rodzi się pytanie, czy Polacy zechcą czytać gazety? Pytanie jest bardzo istotne, ponieważ zanik czytelnictwa w kraju powinien budzić największy niepokój. Czytelnictwo ściśle wiąże się ze świadomością obywatelską, wrażliwością społeczną, stopniem rzeczywistego wykształcenia, punktem odniesienia i przede wszystkim z poziomem szkolnictwa i przekazu medialnego. Wszystkie wymienione przyczyny szwankują – dlatego, że ostatnie 70 lat naszych dziejów zdołało wykształcić wewnętrzną pustkę kulturową. Od 1989 r. państwo, zamiast nowo odzyskaną szansę na suwerenność, zabudowywać treścią kulturową, dmucha w balon, który owszem zwiększa swoją objętość, ale wewnętrznie wciąż jest pusty. Pustka generuje bylejakość, obojętność, czyli brak motywacji, brak myśli, apatię, niechęć do wysiłku, trudności w odróżnianiu dobra od zła i jakiegokolwiek zainteresowania rzeczami ważnymi. Gazeta traktująca obywatela i jego sprawy poważnie i konsekwentnie – nie tylko te gminne, ale również państwowe i międzynarodowe, musi być czytana, bo staje się koniecznym elementem życia. Staje się głosem prawdy. Gazeta, która epatuje swoją wirtualnością lub radosną twórczością, zwlaszcza intelektualną, zainteresowania budzić nie będzie.

***

Media powinny dzielić się na regionalne, ogólnopaństwowe i ponadnarodowe. Zadaniem pierwszych dwóch jest zmiana polskiej świadomości obywatelskiej i społecznego poczucia tożsamości. Podkreślam: zadaniem mediów ogólnonarodowych i ogólnopaństwowych jest przywrócenie Polakom polskiej świadomości i poczucia tożsamości. Media ponadnarodowe powinny pełnić funkcję reprezentacyjną i informacyjną. Jednak w pierwszej fazie najważniejsza rola przypadnie mediom regionalnym, bo z „bagienka”, które jest na dole wyłania się cała najwyższa klasa polityczna, i to one będą musiały przełamać opór zorganizowanej korupcji, nepotyzmu, patologii politycznej, bezideowości i obojętności, a jednocześnie stać się wyrazicielem głosu dziejów ziemi, na której funkcjonują. Muszą więc otrzymać duże wsparcie nie tylko merytoryczne i materialne, ale również prawne i osobiste.

Na początku, powinno dominować dziennikarstwo śledcze, reportaż historyczny i felietony formacyjne, a także rubryka „Listy do redakcji”. Dziennikarstwo śledcze pozwoli chwilowo utrzymać uzależnienie czytelnika od sensacji, ale w miarę naprawy systemu, powinno go skłaniać do zmiany zainteresowań. Dwa kolejne działy pozwolą przywrócić zainteresowanie dziejami ziemi, po której czytelnicy chodzą i zwiększyć ich stopień identyfikacji z nią. Ostatni, „Listy do redakcji”, traktowany poważnie, pozwoli przełamać nie tylko początkową inercję społeczną, ale również pobudzić rzecz najważniejszą – inicjatywę. Pozostałe rubryki do własnego uznania, ale z wyczuciem czasu i sytuacji.

I teraz pytanie skąd brać odpowiednich ludzi? Początkowa faza rozwoju „Kuriera Wnet” pokazuje, że chętnych do takiej pracy nie brakuje. Ale warunkiem działania mediów na najniższym szczeblu jest niezawodność pomocy i realne poczucie poparcia nie tylko dla redakcji, lecz dla każdego dziennikarza osobno. Taki układ musi jednak działać w obydwie strony: dziennikarz dostaje dobre zarobki i pełną ochronę, łącznie z odpowiednimi szkoleniami, ale jeżeli sprzeniewierzy się zasadom i weźmie na przykład łapówkę, powinien, zgodnie ze staropolskim obyczajem, podlegać podwójnej karze.

Media ogólnopaństwowe, współpracując z regionalnymi, mają już szerszą rolę do działania i współdziałania. Syntetyzują pracę mediów regionalnych, wyciągają z nich ważne dla państwa wątki, ale działają w takim samym schemacie organizacyjnym, jak regionalne. Przejmują tematy o szerszym zasięgu, których niżej nie sposób opracować lub przeprowadzić. Ze społeczeństwem komunikują się również za pomocą reportażu, a więc przy pomocy stałej obecności reportażystów w terenie i rubryki „Listy do redakcji”. Pełnią jednak rolę nadrzędną, zwłaszcza w dziedzinie językowej, jak i prawno-ochronnej. Model ochrony można wziąć nawet z ustawy o IPN.

Natomiast media ponadnarodwe powinny być wydawane w kilku językach europejskich, rosyjskim i w miarę możliwości chińskim – są polską legitymacją w życiu międzynarodowym, a także polskim zapleczem dyplomatycznym. Polski czytelnik powinien odnajdywać w nich nie tylko ważne informacje strategiczne, tłumaczenia ważnych zagranicznych dyskusji kulturalnych i politycznych, a także naukowych a czytelnik zagraniczny powinien posiadać wgląd w nasze życie intelektualne, kulturowe, gospodarcze i naukowe. Media na najwyższym poziomie nie mogą zawierać elementów sensacyjnych i muszą trzymać poziom wszystkich środków przekazu w całym kraju, także radia i telewizji. Na początek, ze względu na koszty, powinien powstać jeden polski dziennik na dobrym europejskim poziomie, o zasięgu światowym.

Wolność mediów powinna być jasno określona ramami cywilizacyjnymi. Nie może być ona wolnością od rozumu, prawdy, od przyzwoitości, etyki czy wartości. Wszystkie media, nawet państwowe, muszą mieć jasno sprecyzowany punkt odniesienia i swoją identyfikację. Taka deklaracja i postawa polskiego koncernu medialnego powinna wypracować standard, który powinien obowiązywać inne podmioty medialne.

W demokratycznym państwie powinno być też miejsce dla prywatnych mediów, także brukowych, ale nie mogą one stanowić ani większości, ani posiadać charakteru demoralizującego lub destrukcyjnego. Ich parytet powinna określać ustawa.

Słowo w dziejach świata jest nader ważnym czynnikiem formacyjnym lub demoralizującym. Może ono służyć dobrej lub złej sprawie, ale ogólnie nie może podlegać prostytucji ideologicznej lub politycznej, ani jakiemukolwiek slangowi. Ludzie muszą mieć możliwość rozwoju i poznawania niuansów własnej kultury i własnego języka. Wszelka niekompetencja, wulgaryzacja lub proletaryzacja pod pretekstem jego rozwoju, powinna podlegać sankcji i ostracyzmowi społecznemu.

Media mają służyć nie tyle zarabianiu pieniędzy, co budowaniu najważniejszej w każdym państwie i narodzie konstrukcji świadomościowej, która trzyma wszystko. Celem nadrzędnym całego przedsięwzięcia jest odbudowanie polskiej świadomości, racjonalnego myślenia i zrealizowania prawa do informacji, a także odtworzenie podstaw dziennikarstwa, jego społecznego statusu, nakreślenie wiedzy bazowej i perspektyw rozwoju, a także podniesienie na poziom strawności polskiej publicystyki, reportażu, eseju oraz wszystkich innych gatunków tej dziedziny. Budujemy Polska Armię, odbudujmy też polskie dziennikarstwo, bo obydwie w polskie kulturze posiadają równorzędne kategorie.

 

Część szczegółowa

Mieszkałem w trzech odmiennych od siebie regionach Polski: na Ziemiach Zachodnich, Śląsku, obecnie mieszkam na Lubelszczyźnie. Każdy region ma odmienną swoją specyfikę, którą, dla dobra sprawy, należy uwzględnić.

1.Ziemia Lubelska

Województwo lubelskie wciąż przywalone jest nagrobną płytą PKWN-u. Ludność jego podlega tym samym mechanizmom manipulacji społecznej i skutkom złego kulturowego wykształcenia, jak w pozostałych częściach naszego państwa. Ziemia Lubelska jest jednak swoistym muzeum polskiej kultury pod gołym niebem. Nie ma tu poczucia separatyzmu i „wody sodowej”; z tego powodu zrozumienie polskiej racji stanu napotyka mniej przeszkód, niż gdzie indziej. I ten stan trzeba dobrze wykorzystać. Wykorzystać chociażby dlatego, że województwo, choć miewa obszary wojennych zależności (obydwie strony pamiętają co robił ich dziadek), posiada jednak szczególną bazę kulturową. Szczególnie cenne są trzy regiony z podstolicami w: Zamościu, Puławach i Białej Podlaskiej, gdzie zachowały się jeszcze staropolskie tradycje i z których wciąż można wydobywać złoto kulturowe tej ziemi. To trzy filary jednej całości. Płynie z nich bardzo ważne przesłanie historyczne dla całej Polski: 1. symbolem Ziemi Zamojskiej jest kanclerz Jan Zamoyski i jego osiągnięcia, 2. symbolem Puław jest Adam Kazimierz Czartoryski i jego lekcja rosyjskiej współpracy, 3. Biała Podlaska, to rejon, którym może nam pokazać jak wyglądały stosunki w starej Polsce. 

 Ponadto, ze względu na przesuniecie granic po 1945 r., województwo stało się miejscem pogranicza kulturowego i politycznego. Ale województwo choć graniczy z państwem będącym w stanie wojny, nadal plasuje się w środku tego „rogala”, o którym mówił Piłsudski. Mieszkająca tu ludność posiada styczność z kulturami wschodu, ale kulturowo nie jest dostatecznie obeznana ze specyfiką pogranicza. Taki stan rzeczy wymaga nowych elit, ludzi nowej formacji, i jasno określonych celów politycznych i kulturowych. Regionalna gazeta powinna składać się z „gazety – matki” wychodzącej w Lublinie i trzech wkładek regionalnych, które będą tworzyły całość. Na Ziemi Lubelskiej wystarczy słowo połączyć z historią ziemi, która wciąż jest żywa i skonfrontować je z dzisiejszymi uwarunkowaniami.

2.Ziemie Odzyskane.

Na Ziemiach Zachodnich mamy do czynienia z zanikiem kultury kresowej i wielkopolskiej oraz z najzwyklejszą prusyzacją. Nie doszło tam do wymiany kulturowej między kresowianami a wielkopolanami – obie zostały wyśmiane, pierwsza w PRL, druga w III RP. Od trzydziestu lat Ziemie Odzyskane są swoistą tabula rasa polskiej publicystyki i polityki: są w granicach Polski, ale skoro bliżej mają do Berlina niż Warszawy, to nie powinny nas interesować. I tej reguły w niby wolnej Polsce przestrzega się tak skrupulatnie, że więcej do powiedzenia mają tam Niemcy niż Polacy. Kilka cytatów: „u Niemca pracuje się lepiej, niż u Polaka”, „jak przyjdą Niemcy to dostanę o połowę większą emeryturę”, „w Niemczech jest porządek, w Polsce bajzel”, „my jesteśmy już Europą, reszta, to jakaś Polska”. Opinie te nie wypowiadają ludzie niewykształceni, lecz posiadający dyplomy uczelniane. Ponadto na tamtych terenach nie ma chyba ani jednego twórcy, choćby mizernego, który nie otrzymałby jakiejś nagrody niemieckiej. Nikt nie policzył ile jest tam eurosierot, ile dzieci polskich kształci się w szkołach po niemieckiej stronie. Nikt nie policzył też ile zdolnych osób z cechami przywódczymi zostało skaperowanych przez niemieckie fundacje. Nikt nie oszacował wielkości tzw. partii niemieckiej w Polsce i jej źródeł. Do niedawna prawie wszystkie gazety regionalne na tamtym terenie należały do niemieckiego właściciela. Nieznana jest też ilość wykupionej ziemi. Ale znana za to jest niechęć lub wręcz wrogość większej części tamtejszych mieszkańców nie tylko do PiS-u, lecz do tego wszystkiego, co określa się polską racją stanu. Natomiast jeżeli chodzi o mentalność, to przenosi się ona też na Ziemie Północne, a najlepszym przykładem jest sprawa Gdańska i Pawła Adamowicza. Przeciętny Polak posiada więc niewielką wiedzę na temat ziem, które stanowią 1/3 części terytorium państwa polskiego.

Zachodzi więc pytanie, w jaki sposób zbudować tam polską narrację oraz popyt na polski punkt widzenia i odniesienia? Jak zachować całość polskiego terytorium i posiadany majątek? W jaki sposób, skoro mamy za sobą najpierw 40 lat komunizacji, pegeeryzacji, a następnie kolejnych 30 lat królowania patologii oraz izolacji, braku zainteresowania władz i społeczeństwa, odtworzyć poczucie tożsamości tamtych ludzi? Po pierwsze nie wszyscy tam zgłupieli, a po drugie na Ziemiach Odzyskanych, owszem, czeka się na niemieckie pieniądze, ale mimo wszystko nie czeka się na Niemców. I to są przyczółki dla polskiej władzy, która powinna wreszcie zacząć uprawiać poważną politykę historyczną.

Ziemie Odzyskane mają dość krótką powojenną historię, ale ich idea powrotu do macierzy jest długa. PRL w spuściźnie zostawił nam niewiele pozytywów. Jednym z nich był mit ziem piastowskich, który pozwolił Polakom po II wojnie szybko psychicznie i moralnie zaakceptować nowy nabytek. Niestety, po 1989 r. mit ten, jak i nazwy: „ziemie zachodnie i północne”, „Ziemie Odzyskane”, a także „Ziemie Piastowskie” zdołano wyśmiać. Więcej, zdołano mieszkających tam Polaków przekonać, że ziemie, na których mieszkają nie należą do Polski, „bo ileż one w Polsce były?”. Coś podobnego w innym państwie raczej nie mogłoby się zdarzyć. To wyraźny sygnał zaniku państwa.

Tak więc na Ziemiach Odzyskanych, które nie są historycznie jednolite, należałoby w podobny sposób do niemieckiego wprowadzać delikatnie polską politykę historyczną, która reaktywowałaby nie tylko naturalną tam ideę piastowską, ale na ziemiach zachodnich także ideę syntezy etosu kresowego z wielkopolskim, które dotąd były rozdzielane niemal siłowo. Te dwa czynniki, a więc idea piastowska i synteza kresowo-wielkopolska powinny być wiodące, tworzyć wspólną kulturę i trwale ją tam zapisywać. Z łatwością mogą zrobić to gazety wykupione przez Orlen, którego nazwa znakomicie tam pasuje. Trzeba wreszcie zacząć umacniać tamtejsze ziemie piastowskie.

Nie mam pewności, czy potrzebny jest tam, podział na regiony, bowiem zamieszkująca tam ludność ma jednolite płytkie korzenie kulturowe. Gazety tamtego regionu nie powinny jednak wykraczać poza geograficzny terem Ziem Odzyskanych. Poznań, czy nawet Gdańsk posiadają swoją odrębną specyfikę, którą należałoby potraktować ze szczególna uwagą. Wciąż bowiem aktualny jest tam sformułowany przeze mnie w 2008 r. pogląd, że Kto panuje nad Szczecinem i Gdańskiem/Gdynią, ten panuje nad Ziemiami Odzyskanymi – 1/3 polskiego terytorium. Kto panuje nad Ziemiami Zachodnimi i Północnymi, ten panuje nad Polska. Kto panuje nad Polską, ten panuje nad Europą Środkowo-Wschodnią… (patrz, Ryszard Surmacz, Geopolityka, Lublin 2008)

3.Śląsk

Współczesny Śląsk od Ziem Zachodnich odróżnia kilka podstawowych rzeczy: 1. mieszka tam ludność rodzima, która podzielona jest na Ślązaków niemieckich, śląskich i polskich – prawie wszyscy identyfikują się w kulturą robotniczą lub chłopską, 2. mieszka ludność kresowa, która coraz bardziej zatraca swoje dawne silne poczucie tożsamości i często przyjmuje opcję niemiecka, 3. działalność polityki niemieckiej jest widoczna gołym okiem, 4. działalność niemiecka ma tam swoje poparcie, ale wywołuje też sprzeciw oraz reakcje obronne, 5. Śląsk katowicki jest tzw. polskim podbrzuszem, takim samym, jak na Ukrainie okręgi Donieck i Ługańsk.

Na Śląsku, tym czarnym i zielonym, coraz bardziej zaczyna dominować przekonanie, że Ślązacy nie pasują ani do Niemiec, ani do Polski. To musi mieć swoje konsekwencje. W obu częściach Śląska spotyka się tzw. „wychył” prorosyjski, zgodny z niemiecką racją stanu oraz przekonanie, że „Putin jest po lepszej stronie”.

Z punktu widzenia polskiej racji stanu, najważniejszym wydarzeniem w dziejach Śląska, była walka polskich Ślązaków, a więc śląskiej inteligencji, o powrót do Macierzy. I właśnie pamięć o niej na Śląsku napotyka na największe trudności – na każdym poziomie, również uniwersyteckim. Obchodzone są ważne rocznice, ale ich powierzchowność nie jest w stanie zapobiec zapomnieniu i zlekceważeniu tego tak wielkiego wysiłku przodków. Uratowanie więc polskości Śląska, jak  również podanie ręki polskim Ślązakom, należy tam do najważniejszych zadań. Nie mniej ważnym problemem jest samoizolacja Śląska, która polskość zamyka w granicach regionalnych Śląska i na poziomie kategorii klasowych. Dlatego tak ważne jest ciągłe pokazywanie ich związku z Polską. Związki z Niemcami miały charakter zarobkowy i robotniczy, natomiast związki Śląska z Polską należały do kulturowych, formacyjnych i narodowościowych. Wspomniałem miesięcznik „Kurier Wnet” i jego wkładkę śląską prowadzoną przez Jadwigę Chmielowską. Można uznać ją za idącą w dobrym kierunku. Nie było w niej reportażu, ale tylko ze względu na brak możliwości pozyskania środków finansowych przez warszawską centralę. Wkładka była czytana, ale nie było zainteresowania w jej podtrzymaniu. Ten paradoks potwierdza wirtualną wersję polskiej prasy.

Odnosząc się do koncepcji, tradycyjny układ gazety należy zachować, lecz tu czynnik kulturowy, a więc artykuły historyczne i felietony, powinny dominować nad artykułami śledczymi. Podział na jakieś sztucznie kreowane regiony jest zbyteczny, ponieważ Śląsk pod względem świadomości jest całkiem czytelny. Ale szczegóły pozostawiam specjalistom.

Pozostałe regiony

Ułożenie siatki organizacyjnej i dostosowanie konstrukcji rynku prasowego w pozostałych regionach wymaga odpowiedniego wyczucia kulturowego i jednoczesnego zachowania ogólnej idei projektu. Na przykład województwo wielkopolskie wymaga reaktywacji swoich najcenniejszych walorów: kolebki państwowości polskiej, myśli organicznikowskiej oraz idei spółdzielczości. Natomiast województwo mazowieckie, z uwagi na swoją „młodość”, przekrój społeczny oraz stołeczny charakter powinno zostać potraktowane w sposób jednolity, bez podkreślania specyfik regionalnych walorów. Zresztą, utrzymanie owego podziału i współpracy okazałoby się niemożliwe ze względu na potencjał Warszawy. Z kolei województwo małopolskie, jak się wydaje można podzielić na cztery ośrodki: Nowy Sącz, Tarnów i chyba Zakopane z gazetą – matką w królewskim mieście Krakowie.

Prasę ogólnopaństwową także można łączyć w „trójki” lub wyjątkowo nawet w „czwórki”: trzy województwa na ścianie zachodniej: Zachodniopomorskie, Lubuskie i Dolnośląskie; trzy lub cztery na ścianie wschodniej: Podkarpackie, Lubelskie, Podlaskie i ewentualnie Warmińsko-Mazurskie. Można też połączyć Małopolskie z Podkarpackim i ewentualnie Świętokrzyskim; Pomorskie z Warmińsko-Mazurskim i Kujawsko-Pomorskim. Ale można też pod względem potencjału, np. Warszawę, Kraków i Śląsk.

Zakończenie

Rewitalizacja polskich mediów za pomocą powołania do życia polskiego koncernu prasowego wiąże się z ogólną ponadkulturową synchronizacją życia w Polsce. Powstaje setki muzeów, często na wyrost (kto będzie je utrzymywał?), dlaczego więc nie może powstać polski koncern prasowy, który „ożywi” sieć muzeów, pobudzi refleksję obywatelską, poczucie państwa i odpowiedzialności, a także wskaże właściwy sens i kierunek nadchodzącym przemianom? Z medialnego punktu widzenia budowany Centralny Port Komunikacyjny pod Łodzią, również jest elementem składowym sklejania niewidzialnej sieci porozumienia i zrozumienia narodowego. Nie sensacja, która rozbija i deprawuje logiczne myślenie, lecz poczucie odpowiedzialności – właśnie takie, jaką wykazało się społeczeństwo II RP, które buduje, jednoczy i synchronizuje, a ludzi ze złą wolą samoczynnie odstawia na margines. Zadaniem mediów jest informowanie i pilnowanie porządku kulturowego oraz ładu intelektualnego.

Natomiast żadna konstrukcja myślowa, ani żadne przedsięwzięcie nie może się udać, jeżeli rząd nie przedstawi koncepcji kulturowej, koncepcji obronnej i gospodarczej dla państwa i obywateli. Obywatele nie mogą racjonalnie funkcjonować w państwie, które nie wyznaczyło swoich celów, priorytetów i drogi rozwoju. Od trzydziestu lat, albo się dostosowujemy do UE i rozbijamy swoją strukturę państwową, albo walczymy o jakieś dotacje, które uzależniają nam gospodarkę, albo oddajemy jakieś pola swojej suwerenności, które burzą nam porządek prawny. Społeczeństwo to wszystko widzi, odczuwa na własnej skórze i na dodatek wciąż słyszy o jakiejś niepodległości, suwerenności czy wręcz samodzielności polityków lub państwa. Czy coś takiego można traktować poważnie? Czy swoją energię mamy wytracać w jakichś bezsensownych starciach? Czy można dziwić się obojętności społecznej, skoro jest jedyną odpowiedzią na taki rozwój sytuacji. A na dodatek poszczególne partie polityczne, na które wszyscy łożymy, zamiast zajmować się projekcją przyszłości, wprowadzaniem porządku i spokoju, to za pomocą niekończącej się kłótni stawiają zaporę, która ma zasłonić własny blichtr, pustkę i bylejakość. Potem poszczególni ich przedstawiciele wędrują po mediach i na forum świata reklamują to, co wcześniej chcieli ukryć. Bezsilność obywateli wobec takiej sytuacji powoduje, że kłótnie przechodzą na nas i wszyscy zaczynamy skakać sobie do oczu, a wraz z narastającym napięciem często tracić zdrowy rozsądek i poczucie miary.   

Przedstawienie koncepcji kulturowej przez państwo będzie konstytucją przyszłych zmian. Bez takiej koncepcji powyższy projekt nie może się udać, a każde zaangażowanie skończy się dla gazety i dziennikarza klęską. Po prostu, „stare” posiada jeszcze zbyt duży tonaż, a „nowe” dopiero dorasta do swojej roli. Wszystko, jak zawsze, będzie zależało od właściwego doboru ludzi.

P.S. Autor zdaje sobie sprawę, że w obecnej sytuacji politycznej wprowadzenie poniższego projektu jest raczej niemożliwe. Ale historia „kołem się toczy” i może przyjdzie czas, że projekt będzie mógł być wykorzystany. Niech więc spoczywa w chmurze polskiej pamięci. Może kiedyś się przyda.

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (8 głosów)

Komentarze

Oczywistą oczywistością - jest samoNieoczyszczalność - (nieprawdopodobnie obłędnie błądzącego) - środowiska "sędziowskiego"...

- OCZYwiście, faktycznie - nie popełniającego 

"błędów prawnych" ... ale wyłącznie bezprawne "praworządne" 

POlecenia POlityczne -> wyrafinowanych wrogów Polaków w Polsce... - którzy POznali oczywiste oczywistości wrogości (samorząd(​​​​​​Ł)owców Skór sędziowskich)... wobec polskości ... - - Oczywiście antypolskiego - okupacyjnego zestawu kadr - "Wymiaru Sprawiedliwości" - zamkniętego w antydemokracji - dotychCzasowych  zdradziecko-niemieckich ramach - oczywistych antypoloniZmów antygospodarczych inflacji - ojCzystości (?) "sądownictwa" w Polsce...

Pozdrawiam. J. K.

 

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1645749

@ ojczystegoinowego

No dobrze, ale chętnie przeczytałbym Pański komentarz bez tych "barokizmów". Byłoby normalnie i lepiej brzmiałby.

Pozdrawiam 

Vote up!
2
Vote down!
-2

Ryszard Surmacz

#1645756

"No dobrze"...- dobrze brzmi...

- "mądrej głowie dość dwie słowie" ...- sędziowie wiedzą o co chodzi od  1997 roku...

O TU A...... Art. 44 -> Konstytucja RP...

( normalniej nie mogę  - K.c ;  K.p.k ;  K.k.)

Pozdrawiam. J. K.

Vote up!
2
Vote down!
-3
#1645759

Róbmy najlepiej - najlepiej dla Polski.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#1645771