Świat według Jacka, czyli KRZYK
Ja już powoli się gubię w tym cyrku próżności.
Ta masa sprzecznych sygnałów, które docierają każdego dnia do człowieka podłączonego do medialnego michnixa jest przytłaczająca. Swoim dysonansem wprawia zwoje mózgowe w bardzo nieprzyjemne drgania.
Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to on oszalał i widzi, że "bul" jest nagi, czy to "dziennikarze" oszaleli i sprzedali ludziom "kota w worku"? Wcisnęli wyborcom człowieka niegodnego urzędu? I to pod jaką argumentacją! Aby nie dopuścić kaczora do władzy. To był jedyny argument, przez który zachęcali ci "niezależni dziennikarze" i autorytety moralne, do wyboru "tego drugiego",
Tego którego nawet imienia nie znali (a niektóre leśne dziadki wyciągane z kapelusza nie znały nawet nazwiska).
Wystarczy przeczytać jeden tekst, wysłuchać jednego przemówienia głównych adwersarzy zeszłorocznej batalii z katastrofą w tle, aby przekonać się o przepaści dzielącej nie tylko ludzi, ale całe połacie społeczeństwa.
Jestem jedną z osób, które przepytywali "dziennikarze" Newsweeka, których zmienił dzień 10 kwietnia 2010.
Przepraszam.
Jestem młodym, wykształconym człowiekiem, z rodziną (tu specjalne przeprosiny dla Pani Środy) który wybrał świadome życie w tym kraju.
Chciałbym być traktowany z szacunkiem, ale jak mam zaakceptować decyzję obecnego prezydenta Komorowskiego, który za wybitne osiągnięcia dziennikarskie odznacza Jacka Fedorowicza?
Tegoż samego, którego tekstami raz w tygodni na własne życzenie się katuję. Właśnie od 10 kwietnia, wcześniej nie byłem świadom istnienia zjawiska o nazwie "dziennikarz" Gazety Wyborczej Jacek Fedorowicz.
Głosowałem na śp. Lecha Kaczyńskiego.
Przepraszam.
Byłem na jego pogrzebie.
Domagam się prawdy o Smoleńsku.
Przepraszam.
Tymczasem od szanownych państwa "niezależnych dziennikarzy" każdego dnia od katastrofy smoleńskiej dostaję wylane na głowę wiadra pomyj.
Tak pomyj, jak z magla, jak z rozmów Michnika z Rywinem, Oleksego z Gudzowatym, czy Lisa z Żakowskim.
Mam przyjmować takie dziennikarstwo jako "niezależne"?
Bo co?
Bo Król Bul tak mi każe?
Inaczej będzie wyrzucał (za pomocą ludzi będących na skinienie choćby jego wyimaginowanego maila) z telewizji.
Mimo umów, o których donosi prasa, realizująca misję. Tajną misję.
Ten wpis to KRZYK.
Resztę miały stanowić cytaty z odznaczonego dzisiaj Jacka.
Ale coś mało tych jego tekstów wyświetla się w gazetowej wyszukiwarce. Nie widzę tych zjadliwych i wyjątkowo oszczerczych. Czyżby Ministerstwo Prawdy ukryło ze wstydu te teksty?
No cóż. Pamiętam, że motywem przewodnim było w nich ogłaszanie, że ludzie głosujący na Kaczyńskiego muszą być niespełna rozumu i powinni mieć (przynajmniej w USA) ograniczone prawa wyborcze.
Przepraszam za ten chaos w notce :)
Ach, na koniec, zapomniałbym.
Prezydent wreszcie wykazał inicjatywę pomnikową!
Wymyślił, że postawi pomnik "Wolnego Słowa" koło Mysiej. Wolnego słowa według Jacka.
Wychodzi na to, że będziemy mieli pomnik Ministerstwa Prawdy.
Warszawska Konserwator Zabytków z pewnością nie będzie miała nic przeciwko.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1188 odsłon