COVID, UKRAINA i ... PAPIEŻ

Obrazek użytkownika jazgdyni
Blog

 

 

 

Jestem strasznym bałaganiarzem. Dlatego lwią część emerytury spędzam na ustawicznych poszukiwaniach.

Nie zawsze taki byłem. Dobrze pamiętam, gdy jako student lubiłem mieć wszystko p
oukładane i zorganizowane. Na wykładach robiłem szybkie notatki. W domu czytałem polecane podręczniki. Zakreślałem kluczowe zdania i paragrafy. A wtedy ponownie robiłem notatki – teraz już pełne, sumujące wiedzę z wykładów i cytaty z podręczników. Tak właśnie lubiłem się uczyć. Porządnie i systematycznie.

 

Nie dlatego, że byłem jakiś porządnicki pracuś. Raczej to była zimna kalkulacja, a może nawet rodzaj cwaniactwa. Dzięki takiej metodzie wszystkie kolokwia, tesy i co tam jeszcze było, zaliczałem z porządnym wynikiem, tak, że średnia w semestrze była wysoka. W rezultacie zazwyczaj byłem zwalniany z egzaminów.

Koledzy na dwa tygodnie przed egzaminem ryli noce i dnie, wypijali morze kawy, aby przyswoić skrawki materiału. Aż żal mi było. A ja w tym czasie już swobodnie balowałem i nie cierpiałem na paskudny stres przedegzaminacyjny.

 

Bałaganiarzem zacząłem być dobrze po pięćdziesiątce. Właściwie koło sześćdziesiątki. Jakoś nieświadomie uznałem, że rutyna, samoorganizacja już nie ma sensu. Świat jest chaosem, więc po co ja mam codziennie ścierać kurze i układać wszystko pod linijkę, a zdrowe śniadanie codziennie jeść o tej samej porze.

 

A mimo tego zorganizowana w młodych latach, zawsze miałem w sobie jakiś pierwiastek anarchii, lub, jak by powiedzieć nieco łagodniej, potrzeby wolności.

Z najmłodszych lat, a były to wczesne pięćdziesiąte, pamiętam moją nieustanną, codzienną walkę z koniecznością noszenia pończoch (tak, tak – chłopcy nosili bawełniane, szorstkie pończochy koloru kartofla, przypinane gumkami do specjalnego pasa. Dla dzieciaków nie było jeszcze żadnych rajstop, czy nawet kalesonów).

Gdy wreszcie, cały czas kontrolowany czujnym okiem, byłem w końcu ubrany, czułem sie jak najniższy niewolnik. Jak murzyn jakiś w stanie Georgia.

 

DYSONANS POZNAWCZY

 

Większość ludzi potrzebuje porządku i zorganizowania. No, może nie większość bo jakoś nie widzę tego u młodego pokolenia. Oni to dopiero potrafią stworzyć burdel wokół siebie. Aż ich podziwiam.

 

Dwa i pół roku wystarczyło, aby spora część ludności kompletnie się pogubiła, żyje w potężnym stresie i ma kłopoty z racjonalnym radzeniem sobie.

Niby do wszystkiego można się przyzwyczaić, a nawet się znudzić. I tak i nie. To tyko pozory. Rodzaj naturalnej obrony przed stresem i nadmiernymi emocjami. Żeby nie ucierpieć na zdrowiu.

Lecz po prawdzie, gdy sytuacja się nie klaruje, a nawet wprost przeciwnie, bez przerwy przychodzą nowe alarmujące, lub choćby niepokojące wieści, to w rezultacie przyszłość wydaje się niepewna i raczej będzie gorsza niż lepsza, i mamy wtedy już spory kłopot.

 

Istnieje w naszym odbiorze świata i otoczenia coś takiego paskudnego, co naukowcy zdefiniowali kilkadziesiąt lat temu i nazwali to dysonans poznawczy.

Mamy stale z tym do czynienia i często nawet nie zwracamy na to uwagi. Jednakże jak już to zauważymy, zaczynamy się na początku dziwić, a już chwilę potem niepokoić.

Pewien jestem, że gdyby nagle twój pies zaczął miałczeć jak kot, to by was zatkało. Coś tu mocno nie pasuje. To ewidentny dysonans i chyba trzeba pójść do weterynarza. Albo wytrzeźwieć szybko, czy rzucić w końcu te piekielne grzyby.

Częstym też spostrzeżeniem jest obserwacja jakiejś przemowy w telewizji, a inżynierom nie udało się zsynchronizować obrazu z dźwiękiem. Natychmiast zauważamy, że słyszane słowa nie pasują do ruchu ust mówiącego. Nawet niewielkie opóźnienie potrafi nas mocno denerwować. Jak wszystko, co nie pasuje do siebie. I to w zakresie całej naszej percepcji i wszystkich zmysłów.

Bo mamy w swojej głowie wzorce, modele, czy stereotypy, które bez wahania podpowiedzą, że piękna róża nigdy nie pachnie kiszoną kapustą.

 

I w każdej takiej sytuacji mamy właśnie:

Dysonans poznawczy – stan nieprzyjemnego napięcia psychicznego, pojawiający się u danej osoby wtedy, gdy jednocześnie występują dwa elementy poznawcze (np. myśli i sądy), które są niezgodne ze sobą. Dysonans może pojawić się także wtedy, gdy zachowania nie są zgodne z postawami. Stan dysonansu wywołuje napięcie motywacyjne i związane z nim zabiegi, mające na celu zredukowanie lub złagodzenie napięcia.

 

Dysonanse zdarzają się non-stop i nie ma co tu się dziwić. Spotyka nas takie zdarzenie, nieco się zdenerwujemy, bo poczuliśmy się cokolwiek zmąceni, lecz już po krótkim czasie wszystko wraca do normy i jeśli nawet o tym szybko nie zapomnieliśmy, zazwyczaj pamiętamy to jako coś zabawnego.

 

Niestety, od paru ostatnich lat tak już nie jest. Jesteśmy wprost bombardowani dywanowymi nalotami przeróżnych dysonansów i ludzie zaczynają być dziwni, lub jak się popularnie mówi – fiksować, albo odjeżdżać.

 

Cóż powiedzieć o prostych ludziach, jeżeli już nawet wielu takich, których można zakwalifikować do grona intelektualistów, poważnych myślicieli, zaczyna pod wpływem długotrwałego stresu, tracić kontakt z rzeczywistością i racjonalnym myśleniem.

Powoli następuje paraliż i jeden po drugim tracą szacunek kolejni eksperci, kolejne autorytety.

Spójrzmy choćby na popularnych publicystów, dzisiaj głównie internetowych, gdy podcasty zaczynają przeganiać gazety i telewizję. Pierwszy nie wytrzymał i padł już w szczycie pandemii COVID-19, na czym właśnie się zafiksował, redaktor Witold Gadowski. Potem, od momentu, gdy odmówiono mu wstepu do Wielkiej Brytanii, nie wytrzymał "posąg zdrowego rozsądku", Rafał Ziemkiewicz. A jakby tego było mało, to powoli zaczyna odczuwać silne dysonanse, czołowa postać radia RMF, pełen ironii i sceptycyzmu Robert Mazurek.

A to już nie są przelewki.

 

Gdy na początku 2020 zainfekowano świat COVIDem, co szybko we wielu krajach spowodowało poważną panikę, tak, że rządy zaczęły używać lockdownów, obowiązkowo izolować podejrzanych o chorobę, a w Chinach nawet zaspawywali drzwi mieszkań potencjalnie zakażonych, już toczono wiele akcji dodatkowo wytrącających ludzi z równowagi natarczywym dysonansem poznawczym.

Dobrze z własnego podwórka pamiętamy pierwszą panikę, gdy ze sklepów zaczęły znikać towary, a żeby wejść do marketu, trzeba było czekać na zewnątrz w kolejce. Potem dylematy: nosić maseczki, czy nie. Aż w końcu wielka akcja szczepień, tak by osiągnąć magiczną odporność stadną. I walka "szczepionkowców" z "antyszczepionkowcami". Sporo było zamieszania i wielu ludziom poważnie pomieszało w głowach. Co zresztą trwa do dzisiaj.

 

 

Czyż nie była dysonansem nagle rozrastająca się dewiacja, którą zamieniono na ideologię gender i LGBTQ+. Żyjący zgodnie z naturą i tysiącletnimi tradycjami, kobieta i mężczyzna, chłopak i dziewczyna, nagle są informowani, że są zaledwie 1/50 elementem zbioru przeróżnych płci.

Ileż to dzisiaj rodziców musi się uporać z utrzymaniem swoich dzieci we względnej równowadze psychicznej z powodu tych seksualnych idiotyzmów, które teraz szerzą się jak zaraza.

 

A cała bzdurna, lecz mająca potężny wpływ gospodarczy i społeczny ideologia, a potem polityka oparta na wpływie człowieka, na klimat. Świat przyglądał się ze zdumieniem i kpiną, jak najmniejszy kontynent – Europa, która "zanieczyszcza" powietrze nawet nie w 10 procentach, startuje z projektami, takimi jak dekarbonizacja, OZE, Fit for 55, i jeszcze paru innymi, co było gołym okiem widać, doprowadzi do potężnego zubożenia Europejczyków, zrujnowania gospodarek wszystkich słabszych państw, a w zamian wąska grupa korporacyjnych spekulantów i politycznych szubrawców, nierzadko powiązanych ze światem przestępczym, zostanie bogaczami ponad miarę.

Przypomnę jak parę lat temu sektor chemiczny w zakresie produkcji gazów przemysłowych (w tym niesławny kiedyś IG Farben – ten od Cyklonu B) straszył świat tragedią, którą zagraża wielka "dziura ozonowa" w górnej warstwie atmosfery; przez którą przeniknie na Ziemię zabójcze promieniowanie UV, przez co wszyscy umrzemy na raka. Przyczyną miał być gaz freon, powszechnie używany w domowych lodówkach i przemysłowych chłodniach. Po kilkunastu latach wszyscy widzimy jak usiłowano nas oszukiwać , gdy dziura naturalną koleją rzeczy zniknęła.

A ilu ludzi przez takie wredne banialuki miało zwiększony poziom stresu, wpływający na zdrowie fizyczne i psychiczne?

A na to całe mityczne ocieplenie klimatu, gdzie po cichu usunięto wiedzę o naturalnej cykliczności zmian klimatycznych, bo winne są działania człowieka i rozwój przemysłu, ludzie już reagują źle. Niemały procent uwierzył oszustom, poddał się i dołaczył bezrozumnie do "obrońców planety".

Fakt – o naszą Ziemię i Naturę trzeba dbać, tu nie ma wątpliwości. Lecz trzeba to robić rozsądnie, a przede wszystkim uczciwie. Wiatraki i panele słoneczne nie są w stanie zastąpić innych źródeł energii w każdym miejscu na świecie. Lecz gangsterskie koncerny przy współpracy skorumpowanych państw jak Niemcy, czy Chiny, mają własny, merkantylny interes, by wszystkim taki kit wciskać. Efekt – kolejny powód by ludzie czuli się bardziej zagubieni, niepewni i zdezorientowani.

 

Każdy z nas może jeszcze przywołać mnóstwo takich pojawiających się nagle tematów, które powodowały nasze zdrowotne kłopoty, poprzez niepokój, a nawet niczym nie uzasadniony strach.

 

Należy zadać sobie pytanie – czy tak rozlicze dysonanse poznawcze, zjawisko patologoczne niszczące zdrowie psychiczne, rozsądek i światopoglądy ludzi, są zjawiskiem przypadkowym, związanym z postępem cywilizacyjnym i nie nadążaniem umysłu za rozwojem technicznym i wynikającymi z tego przeobrażeniami; czy może jednak jest to świadoma destrukcja prowadzona przez grupę ludzi, połączoną fanatyzmem ideologii zakładającej konieczność zniszczenia tysiącletniej cywilizacji i bogatych na tyle, że stać ich na to. Więc jednych mogą kupić, a innych likwidować.

 

W eksperymentach naukowych nad zachowaniem zwierząt, takich jak prowadził bolszewicki uczony, Iwan Pietrowicz Pawłow, często stosowano rażenie prądem, aby uzyskać pożądaną reakcję. To jest najszybsza i najbardziej skuteczna tresura.

Czy zasypywanie ludzi raz po raz sytuacjami, które wywoływały dysonans poznawczy, nie jest także świadomą tresurą?

 

 

FEDERAŚCI

 

Ktoś słusznie zapyta – czy ktokolwiek świadomie wywołuje takie zmącenie obrazu, napięcie wewnętrzne, co właśnie prowadzi do poznawczego dysonansu?

Oczywiście, że tak.

Całkiem niedawno lewackie media i tamtejsi propagandziści rozpoczęli walkę z teoriami spiskowymi. Tu trzeba być ostrożnym, jeśli nadal chce się pozostać racjonalnym człowiekiem. Oczywiście, że spiski, czyli nieoficjalne i sekretne działania, które mimo werbalnych deklaracji, nie są prezentowane obywatelom.

Patrząc na wojnę na Ukrainie, o wielu faktach dowiadujemy się dopiero po jakimś czasie. I informacje są utajniane z obu stron. No tak, ale to jest wojna, gdzie tajemnice często mogą przechylić szale zwycięstwa.

Lecz tak samo dzieje się w Brukseli i Strasburgu. Ciągle tam knują, kombinują i pilnie strzegą, by ich kretyńskie projekty nie trafiły do opinii publicznej.

 

Słowo FEDERAŚCI usłyszałem na jakimś kolejnym klipie w wypowiedzi ukraińskiego żołnierza. Oni głównie używają go do nazywania tak ruskich oprawców, którzy właśnie walczą po stronie Federacji Rosyjskiej, która po rozpadzie ZSRR powstała, a żeby było śmiesznej, składa się aż z 85 podmiotów federacyjnych. Co tam USA ze swoimi zaledwie 50 stanami.

 

Lecz my, Polacy patrzymy szerzej, bo federastów mamy z obu stron, ze wschodu i zachodu. Choć ci drudzy ciągle są in spe.

 

Bożym zrządzeniem my Polacy, mamy bardziej wyostrzone zmysły i szare komórki przez trening nie poddawania się tresurze od 1939 do 1989 roku; najpierw Hitlerowi, a potem Stalinowi; nazistom i bolszewikom. Najstraszniejszym zbrodniarzom w historii ludzkości. Niestety, bardziej dla nich niż dla nas, cała reszta Europejczyków poddała się tresurze i za miskę karmy będzie szczekać i dawać łapę. Oni już nawet nie zauważają, że są tacy, jak ratlerki, jamniki, czy buldogi. A my dla nich to paskudne koty.

 

Niby federaści z lewej, a inni federaści z prawej. To taki fałsz, by jeszcze bardziej mącić w głowach. Ci ze wschodu, ci ruscy, to ci silni i zasobni w różne potrzebne produkty, a ci szkopscy, to z kolei ci cwani, co niby uznają dominację azjatyckich, czy mongolskich federastów, a w rzeczywistości to oni knują i kombinują. Lecz tak, czy inaczej to nierozerwalna para, Prusorusja, albo Rusjoprusy, można by powiedzieć.

 

Właśnie oni są ojcami tworzenia i istnienia całego tego mentalnego bałaganu i poznawczego dysonansu, byśmy stale byli podenerwowani i nie mogli racjonalnie myśleć. A to, jak wiadomo, wiedzie do czarnej dziury.

 

Pobieżne kalkulacje pokazują, że nadal 70 procent rodaków nie uległo tresurze, mimo tego, że lubimy niemieckie produkty i ruskie pierogi. To my, cała kłótliwa zjednoczona prawica plus olewający faktycznie niewiarygodne głosowania, lecz zachowujący trzeźwy umysł elektorat.

Natomiast pozostałe 30 procent, to wytresowane już w PRLu stare komuchy, ogłupione szkopską metodą lemingi Tuska i konfederaci Mikkiego i Brauna. To już grupa stracona dla narodu i prawdopodobnie nieuleczalna. Niestety ich umysły były za słabe, więc by uniknąć rozsadzenia czaszki wybrali bierną postawę umysłowego niewolnika, gdzie codzienny pokarm dostarczać będą lokalni federaści z GW, TVN, czy Onet.pl.

 

I na koniec trzeba jeszcze odnieść się do tytułowej Ukrainy i Papieża.

 

UKRAINA,

 

biedny, młodziutki, lecz duży i potencjalnie bardzo bogaty kraj, została napadnięta, klasyczną metodą hord tatarskich z hanem Putinem na czele. I nagle stała się nieoczekiwanym katalizatorem, albo zapalnikiem rozpoczęcia nowego porządku światowego, który ku zgrozie i wściekłości tegoż, jak podają nieoficjalnie, ludzie dogorywającego Putina, oraz Scholtza, Merkel, Macrona i Timmermansa, nie ma to nic wspólnego z nowym ładem, który tak długo federaści produkują. Wprost przeciwnie...

Maksymalnie tydzień miał Putlerowcom wystarczyć by ogłosić zwycięstwo, a tu już trzeci miesiąc i końca nie widać.

I wydarzyło się dla federastów dużo okropnych rzeczy, których niestety, krótkowzrocznie nie przewidzieli.

 

Opór Ukrainy obudził prezydenta Bidena i co gorsza skonsolidował i zjednoczył Amerykanów, którzy jakby czekali, by wreszcie ruskom dobrać się do skóry.

A jeszcze gorszym efektem tego militarnego blamażu jest to, że zgrzytając zębami i z wielkim wewnętrznym oporem, Niemcy i cała reszta europejskich federastów i ich zwolenników musiała oficjalnie i publicznie potępić i przyłączyć się do karania sankcjami mongolskiego bandziora.

 

Ku zgrozie Berlina i Brukseli, postawa Polski – władzy i zwykłych Polaków, którzy nie czekając na rozkazy, czy polecenia, sami otworzyli drzwi do swych domów, by przyjąć w nich uchodźców, głównie matki i dzieci, co na zachodzie wywołało szok. Polacy, ten jakże kiepski naród zadziałali dziwnie. W sposób, który nie przyszedł do głowy Niemcom, Grekom, Francuzom, Włochom, czy Hiszpanom, gdy na wezwanie Makreli Wilkommen sprowadzono zaledwie jedną trzecią tego, co Polska serdecznie przyjęła i nadal gości, mimo pomruków mongolskich i prusackich pachołków polskojęzycznych.

Rzeczpospolita znalazła się w centrum mediów świata. Zyskała poklask i szacunek. I najważniejsze zaczęto uważnie słuchać tego, co mówimy.

Premier RP nawet przed kamerami, co niedawno było nie do pomyślenia, kpi i poucza kanclerza Niemiec!

Aż w końcu tego kopernikańskiego przewrotu, który właśnie się rozpędza, Polska, Wielka Brytania i Ukraina utworzyły ścisły sojusz. A na horyzoncie jest już widoczna potężna koalicja; USA – Kanada – Wielka Brytania – Australia – Japonia – Ukraina – Polska.

A jakby jeszcze federastom było mało, to właśnie neutralna Finlandia i Szwecja zadeklarowały przystąpienie do sojuszu obronnego NATO.

 

I kto teraz ma dysonans poznawczy? To, co przez dziesięciolecia budowali obecnie nazywani neo-liberalną lewicą, a w rzeczywistości skryci bolszewicy, wytresowani lub kupieni przez Kreml, w ciągu niecałych trzech miesięcy poszło się walić. I nie dość tego, to teraz oni mają niesamowity dysonans poznawczy. W takim stopniu, że nawet boją się o sytuacji powiedzieć Putinowi, ze strachu, że ten schorowany łotr i ludożerca, zanim padnie, jeszcze ich wszystkich powiesi, albo rozstrzela.

A na dodatek, jak by tego było mało, Amerykanie i mniejsi koalicjanci, grają wyjątkowo po świńsku. Oni nie chcą zakończyć wojny jak najszybciej. Nauczeni błędem jaki popełnili po II WŚ, gdy odpuścili Niemcom i nie wysterylizowali nieustannie zbrodniczego narodu, jak planowali, postanowili, prawdopodobnie w uzgodnieniu ze sztabem prezydenta Zełeńskiego, że będą ciągnąć walki tak długo, niszcząc jeszcze Rosję sankcjami i zubożaniem przydupasów Putina, tych prymitywnych oligarchów, aż wykrwawią się i padną na zawsze.

 

Sic transit gloria mundi

 

 

LIPNA WSZECHMOC SŁIŻB SPECJALNYCH

 

Parę zdań należy przeznaczyć legendzie potęgi tajnych służb specjalnych, tym szpiegom, agentom, analitykom, ekspertom i ich satelitarnym podsłuchom i podglądom.

Po prostu wszyscy dali d.

Najpierw Amerykanie nie nauczyli się, że kraje typu mongolskich hord, zawsze kłamią i oszukują. Wprost tworzą wirtualną rzeczywistość.

A przecież mogli się zapytać Polaków (tylko nie tych po moskiewskich szkołach, czy speca od bigosu i cudzych żon, Komorowskiego).

Dali się więc nabrać, podobnie jak nasz dobry doktor Bartosiak, na niesamowitą potęgę armii rosyjskiej. Słyszeliśmy, jakie to ona przeszła przeobrażenie; jaką wspaniałą, silną, mądrą i sprytną armią teraz jest. I jaki rewelacyjny sprzęt mają. Wszystko tam już jest hipersoniczne. A nieprzebrane brygady najpotężniejszych czołgów typu ARMATA, są nie do pokonania. A ich pociski i rakiety sterowane są tak celne, że potrafią komarowi odstrzelić jaja.

No i co? Jajco! Naiwny zachód z USA na czele (nie wiem co z MOSADEM, bo dziwnie milczy) dał się oszukać, jak mały Ptyś.

Nawet po dwóch, czy trzech dniach od napaści, amerykańscy nalegali na prezydenta Zełeńskiego, by wraz z rodziną dał się wywieźć z Kijowa daleko, bo miasto zaraz padnie. Niebywałe... Prawda?

 

Można by, a nawet wprost należałoby sypać tony popiołu na głupie, aroganckie agenckie głowy, gdyby nie to, że wszystkie ruskie służby jakie tam są, spadkobiercy przerażającej Ochrany, Czeka, KGB też dali ciała i fatalnie w przygotowaniach ocenili i Ukrainę i Ukraińców.

 

 

PAPIEŻ FRANCISZEK

 

Tenże Franciszek, za nim go posadzono na piotrowym tronie, po prostu nazywał się Jorge Mario Bergoglio i był lewicującym kardynałem z Argentyny.

Staruszek ma już 85 lat i zapewne jak Putin, odczuwa ciężar mijającego czasu.

Spuśćmy więc tutaj litościwą zasłonę milczenia.

A pan mu sprawiedliwie wynagrodzi ten potężny dysonans poznawczy w jaki wpędził rzymskich katolików, biorąc w obronę bandytę z Kremla, bo niedobrzy ludzie szczekają na jakże sympatycznego człowieka.

 

 

 

.

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

"A ilu ludzi przez takie wredne banialuki miało zwiększony poziom stresu, wpływający na zdrowie fizyczne i psychiczne?"

Tak, jestem świadkiem jak te banialuki wpłynęły na młodego, znanego mi bliżej człowieka, który z normalnie rozwijającego się i bardzo zdolnego młodego człowieka(laureata międzynarodowej olimpiady), po ukończeniu studiów na UW, zmienił się w zestresowanego człowieka i wyznawcę globalnego ocieplenia(AGO) i politycznej poprawności.

Kiedy spytałem go w żarach o to, kiedy planują dziecko(jest od kilku lat żonaty), ten wpadł w furię i zaczął krzyczeć: "A po co nam dziecko, skoro za 30 lat na tym świecie nie da się już żyć, więc nie będziemy skazywać dziecka na piekło na Ziemi".

Człowiek ten żyje w stresie, bo uwierzył tym szarlatanom od AGO i niszczy sobie zdrowie z tego powodu.

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1644376

"Teraz to chłopaki mają dobrze panie prezydencie, za moich czasów pralek ani sokowirówek jeszcze nie było...ale zegarki to mieliśmy po cztery".

 

Vote up!
3
Vote down!
0

Prezydent Zbigniew Ziobro 2025
Howgh

#1644382

Bardzo ciekawy tekst. Mogę powiedzieć, że podziwiam Pana za otwartość umysłu oraz celność sądów i osądów. Choć oczywiście nie zawsze się zgadzam, choćby w sprawie całej tej chucpy związanej z pandemią covidową. 

O dysonansie poznawczym też dużo swego czasu pisałem, m.in. w poście: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/09/wybory-dysonans-poznawczy-i-dlaczego-w.html, gdzie też dałem odnośniki do innych moich tekstów zahaczających o ten problem. 

Ma Pan rację mówiąc, że bohaterska i długotrwała obrona Ukrainy pomieszała szyki federastom. Niestety jestem w tym względzie pesymistą: oni nie zaprzestali swoich dążeń a nawet wprost przeciwnie - chcą jeszcze więcej unii w unii, mimo wojny!!! 

Na temat papieża Franciszka już się negatywnie wypowiedziałem, więc nie chcę się powtarzać, ale prowadzi on KK w złą stronę i faktycznie u wielu katolików dziś widzimy jak koszmarnie przeżywają swój w tej materii dysonans poznawczy. 

Skłaniająca do wspomnień była też Pana opowieść o tym, jak to się Pan uczył w czasie studiów. Studiowaliśmy chyba w bardzo różnych czasach (ja w latach 1988-1993). Wtedy nawet najlepsza ocena z ćwiczeń nie pozwalała uniknąć egzaminów. Natomiast ja uczyłem się trochę inaczej do egzaminów: intensywnie poświęcałem kilka dni na opanowanie całego materiału z wykładów + przeczytanie podręczników i dzięki temu miałem cały obraz przedmiotu jako całości a nie wyrywkowo, kiedy bym się uczył z wykładu na wykład. Dzięki temu tak naprawdę uczyłem się około jednego miesiąca w czasie roku studiów i pozwalało mi to na takie opanowanie materiału, że co roku miałem tzw. stypendium naukowe. Zresztą do dzisiaj wiele ze studiów pamiętam, bo to były czasy, kiedy naprawdę trzeba się było uczyć bez wspomagaczy. Dziś często studenci wybierają np, amfetaminę i dzięki niej są w stanie się nauczyć na egzamin, ale po nim już wszystko zapominają.

A zresztą mam kontakt z uczelnią i nieraz sprawdzałem prace licencjackie czy magisterskie albo sprawdzałem wyniki egzaminów pisemnych... Jednym słowem szok, bo młodzi ludzie nie potrafią bezbłędnie sklecić choć jednego zdania, a już o podrzędnie złożonym szkoda nawet pisać. Dziś studiowanie nie ma już nic wspólnego z tym terminem... Niestety...

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
1
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1644491