"nie ma miętkiej gry"
Przeczytałem dzisiaj, że Ukraina boi się, że po oświadczeniu naszego sejmu z okazji 17 września, otwieramy sobie drogę do roszczeń terytorialnych. (Akurat się boi?! Nie boi się, ale krzyczy na cały głos: "Mordują!") Niemal równocześnie Rosja obiecuje nam czwarty rozbiór (jakby go już nie było).
Nagle pojawiła się u mnie refleksja. Kurnachata, tak właśnie trzeba grać!!! Wysoko licytować, a nawet blefować.
Polityka oddawania wszystkiego przynosi katastrofalne skutki. Wszystkie podręczniki na temat negocjacji biznesowych powołują się na przykład, że ten, kto uzyska pierwsze, najdrobniejsze ustępstwo, wygrywa. Działa ponoć zasada dysonansu poznawczego. Ten, kto pierwszy choć trochę ustąpi, będzie, łudząc się i samooszukując, brnął w ustępstwa dalej.
Patrząc z tej, naukowej :) perspektywy, polityka „brzydkiej panny na wydaniu” starego pierdziela, dementa i komika Bartoszewskiego, a także jego uczniów zdRadka i łowcy błyszczących słoneczkiem medali Tuska, jest samobójcza. Może nie dla nich, bo oni jakoś się urządzą z łaski obcych imperiów, ale dla Polski z pewnością tak
Może lepiej domagać się tych osławionych granic "od morza do morza" (a nie od "może do może"), a potem, łaskawie, spuszczać co-nieco, byle nie za bardzo? Każde ustępstwo reklamować jako niewiarygodny akt dobrej woli i umiłowanie pokoju, tudzież braterstwa między narodami.
Na dodatek nie ma strachu. Ryzyko jest w dobie pełnego, wzajemnego szantażu atomowego równe zeru, szczególnie, że nie jesteśmy daleką byłą republiką, tylko… niedoszłą republiką w samym środku Europy. Do nas Ruscy nie wejdą, bez zgody Niemców i odwrotnie, a nawet Ameryka pod rządami mięczaka i „pożytecznego idioty” Obamy też się na to nie zgodzi. Gadanie natomiast nic nie kosztuje, a może przynieść korzyści.
Rosja tak robi i uzyskuje sukcesy. Nie tylko naszym kosztem, ale też ugruntowując swoja światową pozycję. Dlaczego mamy być głupsi?
Jeśli będziemy bardziej agresywni, niż Kaczce się śniło (o Tusku nie wspominając, bo on jest agresywny inaczej, chyba, że szczuje swoje ogary na wroga wewnętrznego), nasi sąsiedzi zajmą się dramatyczną obroną swoich, rzeczywistych, albo wyimaginowanych praw do posiadanych terenów, zamiast dzielić ponownie Polskę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4995 odsłon
Komentarze
Dixi
26 Września, 2009 - 23:44
Cenne uwagi. Mnie się nawet podoba ten zagadkowy język niejakiego Wasilijego Wołgi.
Cytuję:
"Rezolucja polskiego Sejmu dotyczącą 17 września 1939 roku to nic innego, jak przygotowanie do wysunięcia wobec Ukrainy roszczeń terytorialnych"...
Hmmm, facet nie rozumie, że Polska jest w stanie paraliżu i w mocach elyt bananowo-latynowskich, które jedyne co potrafią to kraść i zwalczać ludzi, którzy kochają Polskę.
A Ukraina, to Ukraina, tak jak w piosenkach.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Dixi
26 Września, 2009 - 23:56
ja słyszałem, że niektórzy na Ukrainie chcą granicy z Polską na Sanie albo jeszcze dalej. Pamiętać jeszcze należy o tym, że państwo to może się posypać. Wówczas - jak będzie tu rządził ktoś z głową na karku - tylko na tym skorzystamy.
A Polska "od morza do morza". Jak Niemcy dążą do Mitteleuropy, to dlaczego my nie mamy mieć też takich aspiracji?
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Danz
27 Września, 2009 - 00:17
moim zdaniem trzeba rozumować zgodnie z interesem geopolitycznym i uznać, że strefa buforowa jest mitem. W krajach, które znajdują się między nami i Rosją, mogą przejąć władzę rządy o orientacji prorosyjskiej. Jeden już taki mamy w postaci Białorusi. W końcu dojdzie do tego, że będziemy graniczyć z Rosją. Wolałbym, żeby ta granica z Rosją była dalej niż na linii Bugu.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
ta "beczka prochu" sama jest na skraju wybuchu i rozpadu.
27 Września, 2009 - 00:52
Niedawno czytałem analizy, że plany Moskwy wobec Ukrainy biora pod uwagę jej podział na część włączona do Rosji, część wasalną wobec niej i jakaś "europejską", odciętą resztówkę. Tu mi kaktus wyrośnie, jeśli ten kawałek dostanie się nam. Nikt o to zresztą nie próbuje nawet zabiegać. Zresztą próby ruszania granic mogłyby się dla nas fatalnie skończyć, biorąc pod uwagę roszczenia niemieckich "wypędzonych". Niech Ukraińcy, jeśli maja minimum rozsądku, boja się Rosji, nie nas. Nie ukrywam jednak, że wolę, żeby nas się bali, niż próbowali rościć pretensje do naszego terytorium:):):) Jak powiedziała mamusia małemu Michasiowi Wołodyjowskiemu: "Jak sie synku nie będą ciebie bali, to się będą ciebie śmiali" :):):)
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi, @
27 Września, 2009 - 07:49
Krzysztof J. Wojtas
1. Czemu jest pan taki skromny? od morza do morza - tylko?
Ja tam mam wieksze aspiracje.
I piszę to niekoniecznie dla jaj. Tylko trzeba wiedzieć, co się chce osiągnąć, w jaki sposób i jakim kosztem.
2. Syn właśnie wrócił z rowerowej wycieczki po Ukrainie - namawiam go na napisanie notki.
Ciekawe informacje.
Krzysztof J. Wojtas
lepiej nie ruszajmy granic, bo Niemcy jeszcze pamietają o...
27 Września, 2009 - 11:46
Prusach :(.
Jestem bardzo ciekaw relacji z wycieczki po Ukrainie.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi, te "jelita" należy jak najszybciej wymienić
27 Września, 2009 - 12:21
Mieszkając już trochę czasu poza granicami Polski, mogę z całą pewnością stwierdzić, że metoda ustępstw przyjęta przez błaznów z PO Targowicy przynosi potworne szkody Polsce, Polakom i Polskiej Racji Stanu.
To że ryży herszt, ze swoją kamarilą, nie ma pojęcia co robi, w zasadzie nie powinno nikogo szokować. Patrząc na błazna każdy wie czego należy oczekiwać. Ale to, że Sikorski robi takie numery, przy jego rozeznaniu w świecie polityki, jest najzwyklejszą pogardą i spoliczkowaniem Polaków. O ile nie coś naprawdę bardzo groźnego!
Każdy kto choć trochę przebywał na drugim kontynencie wie, że w amerykańskiej polityce liczą się tylko ci, którzy potrafią negocjować inteligentnie i twardo, wiedzą kiedy zwolnić, a kiedy przyspieszyć, liczą sie politycy z kręgosłupem. Liczy się tylko ten pierwszy, o drugim nikt nie pamięta już za godzinę. Tymczasem "Bydło" Bartoszewski, "Ryży Herszt" Tusk, "Krwawy Grzesio" Schetyna czy "Buc" Komorowski budzą w Stanach tylko uśmiech politowania, a traktowani są jak gnojki. Czy ktoś zdaje sobie sprawę, czy ktoś kiedykolwiek widział aby poważny i szanowany polityk był poklepywany po pleckach. Na tym kontynencie poklepuje się konia, a nie poważnego, szanowanego polityka. Protekcjonalne poklepywanie jest potworną obrazą dla szanującego się nie tylko polityka, ale i szanującego się człowieka. Co kraj to obyczaj.
Reasumując. Jeżeli PO Targowica zostanie przy władzy, można spodziewać się wszystkiego najgorszego, nie tylko dla Kraju, ale przede wszystkim dla zwykłego człowieka, Polaka. I naprawdę nieważne będzie czy jest to leming, czy antyleming, lub neutralny, wszyscy zostaną potraktowani jednakowo. Poklepaniem po pleckach i kopnięciem w dupę.
A co do Ukrainy, Białorusi czy Litwy to kwestie graniczne są w dalszym ciągu nie uregulowane. I choćby dlatego należy podnosić wrzask aż pod niebiosa jaka to krzywda nam się dzieje. Jeżeli natomiast chodzi o zachodnie rubierze, to należy żadać zwrotu Pomorza Przednigo, Miśni i Łużyc. Niemieckie jest to dopiero od 1870 roku, przedtem było Pruskie, a Prusy nie istnieją, więc należy odebrać co swoje.
Czyli lekką rączką licząc Polskim powołaniem jest pojenie koni w Łabie i Dnieprze. Możnaby jeszcze zapytać Tatarów czy życzą sobie być częścią Rzeczypospolitej.
______________________________________________________________
"Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Rzeczypospolita Obojga Narodów była swego czasu jednym z ...
27 Września, 2009 - 12:33
... bardziej liczących się państw w ówczesnym Świecie. Pomysł zapytania innych, czy nie chcieliby się z nami sfederować jest piękny, choć, obawiam się, nierealny. Polska nie jest wystarczająco silna, między innymi z tego powodu, że nadal jesteśmy państwem postkolonialnym. Gdyby udało nam się to zmienić, to kto wie....? :):):) Na razie cała V kolumna byłych oficerów służb specjalnych i aparatczyków, oraz politycy tacy jak Tusk i jego banda na siłę utrzymują status quo. Na dodatek ci, którzy robią za ludzi "światowych" w istocie prezentują całkowity i żałosny prowincjonalizm, a jest to myślenie w stylu nawet nie zwykłej prowincji, a prowincji Rosji, czy Niemiec.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
27 Września, 2009 - 13:10
tutaj moim zdaniem trzeba poczekać, aż to wszystko rypnie. Wówczas będzie można zbudować Polskę między Łabą, Dnieprem i Dźwiną, a przy okazji między dwoma morzami. Wymaganym warunkiem jest jednak to, żeby rządził u nas ktoś mający cojones.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
na razie moglibyśmy mówić: "Nie kwestionujemy granic, ale..."
27 Września, 2009 - 13:41
... i tu zgłosić własne, zawieszone oczywiście,lecz uzasadnione roszczenia :):):) Byłoby to bardzo dyplomatyczne, nieprawdaż? :):):)
Do tego jednak rzeczywiście trzeba mieć cojones.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
27 Września, 2009 - 14:16
a słyszałeś o geopolitycznej doktrynie Friedricha Ratzela. Podstawy tego wyłożyłem w swoim wpisie o militaryzmie, że podstawowym oddziaływaniem między państwami jest konkurencja oraz że działają tutaj reguły gry w zasadzie darwinowskie. Jednym słowem, nie ma przeproś...
Otóż Ratzel doszedł do wniosku, że tylko duże państwa mogą się liczyć w rozgrywkach na tle międzynarodowym. Małe stają się nawozem historii. Trzeba przyznać, że w tym przypadku miał rację.
Abyśmy liczyli się w Europie musimy mieć znaczne terytorium, najlepiej być większym niż Niemcy i Francja razem wzięte.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
nie sądzę, żeby terytorium decydowało o sile państwa, jak nie...
27 Września, 2009 - 19:57
...decydują też ostatecznie surowce naturalne czy zasoby demograficzne (owszem, wszystko to może pomóc). Wystarczy popatrzeć na Japonię. Wcześniej były też różne przypadki przeczącej tezie o podstawowym znaczeniu wielkości terytorium. Aleksander startował z pastuszego zadupia, jakim była Macedonia, Wikingowie z kamienistych skrawków gruntu, Anglia też z niewielkiej Wyspy... Podstawą była organizacja i determinacja.
Kiedyś (ćwierć wieku temu), na ostatnim egzaminie z historii w życiu odkryłem ponownie, no może nie Amerykę, ale "przyczółkowa teorię granic" (do dziś nie wiem, kto jest jej prawowitym autorem". Piszę to żartem, ale warto ją wspomnieć, bo Historia Polski daje dowody na jej potwierdzenie. Chodzi o coś zupełnie prostego. Jak państwo jest silne, zajmuje znaczące przyczółki (jak wzmiankowana w tej dyskusji Miśnia, czy Grody Czerwieńskie itd..), jak jest słabe, to je traci. Nie jesteśmy, jak na Europę państwem małym, ale niestety także nie jesteśmy - silnym.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi
27 Września, 2009 - 23:08
nie dodałem jeszcze jednej rzeczy. Ratzel uznał, że w dwudziestym wieku dominującymi państwami będą USA i Rosja - tylko na podstawie względów terytorialnych.
Masz rację. Tego typu rozumowanie ograniczone tylko i wyłącznie do obszaru jest zbyt ograniczone. Tutaj dochodzi jeszcze silna armia i gospodarka w dobrej kondycji. Swoją drogą państwo mające znaczny obszar musi te też mieć, aby po prostu utrzymać się na powierzchni. Inaczej zostanie rozgrabione.
Czasem małe państwo jest w stanie wchłonąć duże. Wynika to jednak z pewnego zbiegu okoliczności. Zauważ, że Aleksander Wielki to pretendent do tytułu największego geniusza militarnego wszystkich epok. W wieku 17 lat zdobył pierwsze miasto. A Dariusz III Kodoman raczej wybitnym wodzem nie był. Małe państwo może zyskać na wewnętrznych kłopotach swoich sąsiadów - czy to związanych z tendencjami odśrodkowymi, czy też ekonomicznymi.
Ta teoria przyczółkowa też do mnie przemawia. Należy się jeszcze uzupełnienie. Kiedy byliśmy najpotężniejsi? Wtedy, gdy Rzeczpospolita rozciągała się między Wschową a Smoleńskiem. Obszar też ma pewne znaczenie. Im dalej Rosja zepchnięta na wschód i Niemcy na zachód, tym dla nas lepiej.
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Bardzo podobała mi się
27 Września, 2009 - 22:56
Bardzo podobała mi się wypowiedz Juranda.Ma człek rację. Szanój siebie i swoje gniazdo, a będą szanowali cię sąsiedzi.