Ziemkiewicz ciągle wątpi

Obrazek użytkownika jazgdyni
Idee

Ten niedługi felieton dedykuję Rafałowi Ziemkiewiczowi, którego polubiłem wieki temu, kiedy jako młodo-płodny zajmował się pisaniem dobrej fantastyki. Nie ściśle sci-fi, bo jako typowy humanista ma do nauki i techniki nieco podejrzliwy stosunek.

Zmusił mnie do napisania tego, bo oglądam wszystko z nim na kanałach YouTube i ostatnio, tuż po rocznicy zamachu smoleńskiego widzę, że On popadł w paranoję. Naczytał sie jakichś Pajpsów i został wyznawcą sekty antyspiskowej. Będąc takim, zaczął drzeć łacha z owoców pracy Komisji Macierewicza i wszystkich, którzy są mocno przekonani o zamachu i kpił niesłychanie z pokazanej, odtworzonej symulacji ostatnich sekund lotu, destrukcji dwoma wybuchami samolotu i makabrycznej śmierci 96 pasażerów.

Osobiście mnie obraził, bo ja nie mam najmniejszych wątpliwości, co do przebiegu końcówki zamachu; i to nie poprzez wiarę, tylko prawidłowe i racjonalne rozumowanie, oparte na nauce i technice.

 

Radzę temu świetnemu publicyście – niech się trochę ogarnie, może wypije coś, albo pobiega, bo jeśli ten nurt będzie kontynuował to będę go wyłączał, jak to robię, gdy On dyskutuje w towarzystwie pana Warzechy.

 

*****

Troszkę "naukowego filozofania". Proszę się nie martwić – na poziomie gimbazy.

Nawet nasze internetowe asy będą w stanie pojąć.

 

 

Prawdziwa nauka ma swoje precyzyjne reguły. Jako, że jej celem jest dochodzenie do prawdy, to musi ściśle się tych reguł i zasad trzymać. Inaczej to ściema, szarlatanerstwo, albo wspaniale się rozwijający biznes naukowy, czyli forsa jest ważniejsza, niż prawda. Ale to temat na osobny felieton.

 

Filozofia, która nauką formalnie nie jest, bo zajmuje się nie tylko tym, co można dotknąć i zobaczyć, albo skutecznie pokazać, tak jak nauka pokazuje dlaczego zawsze spadamy z góry na dół, lub to, że słońce zawsze wschodzi na wschodzie. Nie tworzy też samolotów rakiet, komputerów i smartfonów. I miliona innych potrzebnych i niepotrzebnych przedmiotów.

 

Filozofia to myślenie, rozumowanie, gdzie wyobraźnia i rozsądek są ważniejsze od wiedzy. Lecz filozofia ma też bardzo ścisłe reguły rozumowania. A najważniejszą z nich jest logika formalna. To "nauka o sposobach jasnego i ścisłego formułowania myśli, o regułach poprawnego rozumowania i uzasadniania twierdzeń." Wyrozumował to sobie Arystoteles wiele lat temu.

 

 

 

 

Myślenie to ciężka praca. Tak, tak. Może dlatego tak wielu ucieka od tego, bo po prostu to ich męczy. Patrzą na otoczenie, słuchają swego ciała, a poprzez urządzenia techniczne, patrzą dalej, praktycznie na cały świat, a nawet zaglądają w kosmos. Percypują wszystkimi zmysłami. A to, że mi zimno, no i mocno pachnie, bo w kuchni smaży się cebula, gra jakaś kapela, a oczami wodzimy po ekranie, bo na Instagramie jakieś nowości. Wchłaniamy to jednocześnie jest, symultanicznie, lecz zazwyczaj bezmyślnie. Czasami tylko coś nas zainteresuje i skupimy na tym uwagę.

Można powiedzieć, że mózg pracuje na jałowym biegu.

 

Jedno trzeba sobie także uświadomić: percepcja, czyli odbieranie wszystkich wrażeń zmysłowych, to odbieranie informacji. Myślenie to często przetwarzanie tej informacji. Albo tylko jej zapamiętywanie (analogia: procesor albo ROM).

 

Natomiast gdy zaczynamy rozmyślać, a jeszcze bardziej, gdy zaczynamy myśleć kreatywnie: coś planować, wyciągać z pamięci to co mieliśmy zrobić, kalkulować, i już na najwyższym biegu: analizować i wyciągać wnioski, a jeszcze jest szczyt, gdzie silnik już wyje na najwyższych obrotach umysłowych – podejmujemy decyzję i często się zacinamy, gdy mamy dylemat. A do tego musimy zbudować motywację. Tutaj wielu odpada – radosnym westchnieniem stwierdza: - dobra, zrobię to później. Albo jutro. Albo kiedyś. Klasyczne zachowanie Latynosów nadużywających słynnego ]]>mañana]]> , czyli jutro, albo w przyszłości. A praktycznie nigdy.

 

Gdy mózg pracuje kreatywnie, kłebią się myśli, sięgamy do pamięci, analizujemy i wnioskujemy, to wykonujemy taką pracę jak gra w squasha, albo wspinanie się na gołą skałę. Wówczas aż 30 procent krwi idzie do mózgu, a mimo tego już po godzinie czujemy się zmęczeni, a niektórzy nawet wykończeni.

Dlatego też mądrzy ludzie ustalili, że lekcje w szkołach trwają 45 minut, a potem przerwa.

 

 

 

 

Teraz warto zająć się racjonalnością. Przykre to, ale często o niej zapominamy. I robimy głupstwa. A na pytanie: - dlaczego to zrobiłeś? - niewinnie odpowiadamy: - nie wiem.

Co to właściwie jest?

 

Lecz zanim będę starał się na to odpowiedzieć, parę słów o zdrowym rozsądku.

To jest wspaniała sprawa, bo każdy jest przekonany, że właśnie on dysponuje zdrowym rozsądkiem. I to prawda. Wszyscy przecież jesteśmy roztropni.

Co ciekawe, to pojęcie - zdrowy rozsądek to nie taka stara sprawa – to angielskie common sense, choć po prawdzie nie angielskie tylko szkockie.

Mnóstwo filozofów się tym zajmowało od Kartezjusza do Kanta. I najbardziej się przyjęło, że to zdolność wydawania trzeźwych sądów, albo zdolność dobrego sądzenia i rozróżniania prawdy od fałszu [*].

No dobrze, niby wszystko w porządku. Jednakże jeżeli popatrzymy na ten człowieczy walor z punktu widzenia współczesnej wiedzy, takiej co łączy naukę i filozofię, a którą profesor Vetulani nazywa neuronauką, a cała reszta akademii, w tym i ja dyletant, nazywamy kognitywistyką, to zdrowy rozsądek już nie jest takim kartezjuszowskim cudem. Owszem, przyjmuje wrażenia i bodźce od wszystkich zmysłów, filtruje tę wspólną, jednoczesną percepcję i uzupełnia o niezbędne dane z pamięci; oraz perfumuje to wszystko emocjami. Tak tworzy się pogląd. Uznajemy, że jest pozbawiony fałszu. Niestety, pogląd nasz i cały zdrowy rozsądek, choć wydaje się nam najuczciwszy i prowadzący do obiektywnej prawdy, jest zazwyczaj dziurawy jak ser szwajcarski.

Gdyby tak nie było, to nigdy byśmy się nie mylili.

 

Żeby jednak mylić się jak najmniej, musimy zawsze starać się, przynajmniej w ważnych sprawach, a takimi są niewątpliwie wyciąganie wniosków i stawianie opinii, myśleć racjonalnie. A to już jest pewne wyzwanie. Szczególnie dla umysłowych leni.

Zazwyczaj bardzo polegamy na swoim zdrowym rozsądku. Jak to się mówi, często to, co widzimy, co słyszymy, co czujemy, przyjmujemy "na wiarę". Bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do swojego własnego toku rozumowania. A jeśli ktoś, widząc nasz błąd, czy pomyłkę, stara się poprawić, mówimy: - Co mi będziesz gadać. Albo kolokwialnie: - Co ty pieprzysz!

 

Racjonalna argumentacja wymaga sporego wysiłku, żelaznej logiki, odrzucenia emocji (spojrzenie chłodnym okiem) i pewnego sceptycyzmu, i do percepowanych wrażeń, jak i swojej pamięci.

 

Jednakże nieuczciwym byłoby nie wspomnieć, że oprócz rozumowania racjonalnego, gdzie myślimy świadomie i w pewnym sensie krok po kroku, istnieje również rozumowanie intuicyjne.

Błysk, moment i nagle coś już wiemy. I to z dużą pewnością. Skąd się to wzięło w nas?

To jest właśnie "myślenie pasywne" – praca naszej nieświadomości, dawniej nazywanej podświadomością. Prościej: - nieświadoma praca mózgu. Więc intuicja to pozornie wiedza bez myślenia. Jest to "Przetwarzane informacji biorących się z doświadczeń zgromadzonych, poprzez samowolnie dokonujące się skojarzenia, ale i przez świadome regularne uczenie się." Czyli nie jest to żaden grom z jasnego nieba, tylko cicha i dyskretna praca naszego mózgu, gdy na przykład śpimy, albo zajmujemy się byle czym. Toteż zrozumiałym jest, że będziemy się wykazywać lepszą intuicją, jeżeli zgromadziliśmy dużo wiedzy, mamy pękaty worek życiowych doświadczeń, uczyliśmy się i nadal uczymy, oraz oczywiście mózg nasz jest dobrze naoliwioną maszyną, bo po prostu wprost kochamy rozmyślać.

 

 

Powróćmy jednak do redaktora Ziemkiewicza, który 12 kwietnia br. wyprodukował na swoim kanale YT film ze swoimi wątpliwościami co do ostatecznego rezultatu Komisji Macierewicza, kończącego prace w sprawie Tragedii Smoleńskiej skutkującej śmiercią 96 pasażerów, prawicowej elity Polski, z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.

Rafał Ziemkiewicz uznał, że przedstawione wnioskowanie wcale nie dowodzi zamachu, jako jedynej przyczyny katastrofy i tragedii.

Ten pisarz i redaktor, którego bardzo lubię i cenię, jest świetny w swoich książkach, szczególnie ostatnich, począwszy od bestsellerowej "Michnikowszczyzny". Widać, że się nie spieszy, ma czas na głębokie przemyślenia i zazwyczaj wnioskami trafia w dziesiątkę (może za wyjątkiem swojej niechęci do marszałka Piłsudskiego).

Tymczasem materiał z 12 kwietnia jest emocjonalny i robiony "na gorąco".

Właśnie Ziemkiewicz całkowicie oparł się na swoim sceptycznym zdrowym rozsądku, pomijając niezbędny w takiej wypowiedzi zimny, niemalże naukowy racjonalizm.

 

By to osiągnąć obowiązkowo należy prowadzić, podobnie, jak to robi każdy przyzwoity i uczciwy sąd w dochodzeniu do prawdy, wnioskowanie indukcyjne (raczej należy unikać wnioskowania abdukcyjnego, gdzie tylko dążymy do znalezienia najlepszego wytłumaczenia).

W rozumowaniu indukcyjnym opieramy się na dowodach, bezspornych faktach; i to szczegółowo – krok po kroku. Lub jeszcze lepiej: - przyczyna i jej skutek.

By nie prowadzić do fałszu trzeba bezwzględnie trzymać się logiki, by nie było najmniejszych wątpliwości (nazywa się to logiką indukcyjną).

Tak ja w metodologii nauki (a w szczególności w naukach ścisłych), w tym wypadku (Smoleńska) sięga się do eksperymentów i badań we wielu różnych, niezależnych laboratoriach i instytucjach.

A jeżeli to moje wnioskowanie, że to konkretne A spowodowało konkretne B, to proszę bardzo, dokonajcie falsyfikacji, czyli np. udowodnijcie, że jakieś inne A1 mogło dokonać dokładnie to samo B.

Powiedzmy: my twierdzimy, że oderwanie lewego skrzydła samolotu, w sposób jak to pokazują niezbite dowody (chronologia, rozrzut szczątków, wywinięcie metalowego materiału skrzydła (tzw. loki) i zarejestrowane dźwięki eksplozji) jest tylko możliwe przy wybuchu materiału pirotechnicznego w tym skrzydle . Twierdzicie inaczej – to zderzenie z brzozą spowodowało to, to proszę to naukowo udowodnić.

U tych, co racjonalizm i naukowa logika jest zbyt słaba i własny "zdrowy rozsądek" podsuwa wyjaśnienie, że to drzewo mogło tak strasznie uszkodzić skrzydło, takie rozumowanie nie wytrzymuje próby naukowych dowodów i logiki.

W całym końcowym raporcie komisji, takich precyzyjnych i logicznych wywodów jest dużo. Na tyle dużo, że mamy spójną całość, aby raport stanowił podstawę do postawienia konkretnych zarzutów, wraz z przedstawieniem sprawców tego zabójczego czynu.

 

Osobiście mam smutną satysfakcję, bo już w następnych dniach po zamachu, mimo wielkiej akcji dezinformacyjnej ze strony rosyjskiej, jak również ówczesnych władz RP, raczej nie miałem wątpliwości, że nie mamy do czynienia z katastrofą bez udziału sił trzecich. Choć wówczas było to właśnie intuitcyjne podejście do tragedii. Za dużo było przesłanek, które by właśnie na taki czyn wskazywały.

 

Tak więc dziwię się panu Ziemkiewiczowi, że ma on jeszcze wątpliwości.

Natomiast pozostaje nadal ważne pytanie – cui prdest. Kto za tą katastrofą stoi i kto najwięcej na tym zyskał. Tutaj niestety istnieją wyłącznie poszlaki.

Wiemy bez najmniejszej wątpliwości, że dokonali tego ruscy, więc winnym jest Putin. Lecz czy tylko jego wściekłość, nienawiść i chęć zemsty za pohańbienie go w oczach świata, raz w Gruzji i drugi raz na Westerplatte pchnęły go do zbrodniczego czynu, czy może też uczestniczył w morderstwie ówczesny premier RP, Donald Tusk, który chciał wyeliminować z gry politycznej Prawo i Sprawiedliwość. Tego do końca nie wiemy.

 

Chociaż bez krztyny wątpliwości tak właśnie myślimy.

 

 

 

[*] Rozsądek jest to rzecz ze wszystkich na świecie najlepiej rozdzielona, każdy bowiem sądzi, że jest w nią tak dobrze zaopatrzony, iż nawet ci, których we wszystkim innym najtrudniej jest zadowolić, nie zwykli pragnąć go więcej, niźli posiadają. Nie jest prawdopodobne, aby się wszyscy mylili co do tego; raczej świadczy to, iż zdolność dobrego sądzenia i rozróżniania prawdy od fałszu, co nazywamy właśnie rozsądkiem lub rozumem, jest z natury równa u wszystkich ludzi. Tak więc rozbieżność mniemań nie pochodzi stąd, aby jedni byli roztropniejsi od drugich, ale jedynie stąd, iż prowadzimy myśli nasze rozmaitymi drogami i nie rozważamy tych samych rzeczy. Nie dosyć bowiem mieć umysł bystry, ale główna rzecz jest właściwie go stosować. Największe dusze zdolne są do największych występków zarówno jak do największych cnót; a ci, którzy idą jedynie bardzo wolno, jeśli trzymają się wciąż prostej drogi, mogą posunąć się o wiele dalej niż ci, którzy biegną, lecz oddalają się od niej.

[Kartezjusz, tł. Tadeusz Boy-Żeleński]

 

 

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (13 głosów)

Komentarze

Zbrodnie "doskonałe" - POciąg przyczynowo skutkowy ... (ciągle realizowany)

- PRzy politycznych przyczynach nie ścigania przestępstw (zbrodni) - "do ustania tych przyczyn"...

Patrz Konstytucja RP -> Art. 44. - od 1997 roku...

Pozdrawiam. J. K.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1643669

W przypadku takich wydarzeń jak to z 10.04.2010 roku przydatne jest dochodzenie do prawdy metodą stosowaną przy prowadzeniu procesów poszlakowych a jeszcze do tego wykorzystując naukową teorię chaosu(szczególnie gdy ten chaos informacyjny był z wielką intensywnością wytwarzany przez instytucje państwowe i media z władzami ówczesnymi związanymi).

Tu warto przywołać opowiadanie Chestertona pt.  „Złamana szabla”, w którym ksiądz Brown zapytywał: „Gdzie mądry człowiek ukryje liść? - i odpowiadał: „w lesie”.

A co zrobi mądry człowiek, gdy nie ma lasu?

Wtedy mądry człowiek zasadzi las, żeby ukryć w nim liść.”

Do wytwarzania tego informacyjnego chaosu(sadzenia lasu, aby ukryć liść/prawdę) dołączyła strona reprezentująca pokrzywdzonych czyli Zespół Parlamentarny pod kierownictwem A.Macierewicza a później po zmianie władzy podkomisja MON, także  pod kierownictwem A.Macierewicza.

Powodem takiej taktyki A. Macierewicza były i są względy geopolityczne, bo ta zbrodnia była wynikiem ówczesnej polityki resetu USA-Rosja(przygotowała i przeprowadziła ją Rosja z pomocą rządu D.Tuska realizującego polecenia A.Merkel, przy przymknięciu oka przez USA, NATO i UE(Niemiec też wprost oskarżyć nie można, bo przecież wciąż jesteśmy w UE, w której rządzą póki co Niemcy).

Po klęsce polityki resetu to USA/UK pomogły PIS w przejęciu władzy, więc PIS nie mkógł mi nie może prawdy ogłosić i dlatego wygodną jest droga obarczania tylko Rosji i D.Tuska o sprawstwo, posługując się zmodyfikowanym przebiegiem zdarzeń z Raportu MAK.

W narracji ZP i obecnej podkomisji MON prawdą jest to, że 96 osób zostało zamordowanych w dniu 10.04.2010 roku i ze bezpośrednim wykonawcą zbrodni byli Rosjanie przy współpracy z rządem D.Tuska, ale już co do istoty i przebiegu tych wydarzeń, Raport podkomisji w dużym stopniu jest zgodny z Raportem MAK i KBWLLP(co do miejsca i czasu) a różni się przyczyną(wybuchy zamiast katastrofy typu CFIT).

Obie wersje wydarzeń są jak "dwa ostrza nożyc Golicyna".

Nożyce mają dwa ostrza, jedno służy do produkowania głównego kłamstwa, drugie do tworzenia kłamstw pomocniczych, służących jako kontrast dla pierwszego. Technikę tę zastosowano do tworzenia kłamstwa smoleńskiego, rozpowszechnianego następnie przez wybrane media i A.Macierewicza. Jeszcze po miesiącu od zbrodni A.Macierewicz próbował podać geopolityczne przyczyny tej zbrodni, pisząc  w Gazecie Polskiej tekst pt. :Droga do Smoleńska" o roli Tuska i Niemiec w tych wydarzeniach:

(...)

Lech Kaczyński wraz z elitą niepodległościową znalazł się w wirze wielkiej rosyjskiej operacji odzyskiwania wpływów na obszarze dawnego imperium i to w uzgodnieniu z Niemcami oraz za zgodą rządu Donalda Tuska. Była to w istocie gigantyczna pułapka, która zatrzasnęła się wraz ze startem Tu-154 10 kwietnia o godzinie 7.20 czasu warszawskiego

(...)

https://www.salon24.pl/u/autorzygazetypolskiej/179901,droga-do-smolenska

Kiedy w lipcu 2010 roku powstawał sejmowy Zespół Parlamentarny , A. Macierewicz "zapomniał" już o roli Niemiec w organizacji tej zbrodni i zajął się badaniem "końcóweczki" zapisów CVR, czyli fałszywek stworzonych przez MAK i od tego czasu brnął i brnie w forsowaniu tego "drugiego ostrza nożyc Golicyna", czemu trudno się dziwić, znając sprawę ciągle niewyjaśnionej zbrodni w Gibraltarze z 3 lipca 1943 roku i ciągłe utajnianie dokumentacji z tego wydarzenia przez Wielką Brytanię, pomimo upływu 79 lat(widocznie prawda o niej, ciągle jest niebezpieczna dla interesów Wielkiej Brytanii i podobnie jest i będzie ze zbrodnią z 10.04.2010 roku).

Vote up!
5
Vote down!
0
#1643683

Witaj

Oj, chyba tu nie miejsce na proces poszlakowy. To znaczy - w części dotyczącej zdecydowanego osądzenia i wydania werdyktu, że zbrodnia nastąpiła i dokonano morderstwa 96 niewinnych ludzi.

Część poszlakowa, prowadzona wg. zasady cui prodest powinna bezsprzecznie wskazać morderców - organizatorów i wykonawców zbrodni. Nie mam osobiście wątpliwości, że była to zmowa ówczesnej władzy III RP i władzy moskiewskiej; w procesie reprezentowanych przez Tuska i Putina, jako głównych odpowiedzialnych za zamach. Obaj mieli silne powody dokonania tej zbrodni.

Także wcale bym się nie dziwił, że tzw. sprawstwo pomocnicze dokonały władze, lub służby Niemiec i możliwe, że kogoś jeszcze.

Silnych dowodów na zamach jest dużo. Dlatego się dziwię Ziemkiewiczowi, że ma tutaj wątpliwości.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1643708

   Nie zapominajmy, że "Litwin" też  wiele zyskał. Pamiętamy, jego "rechot" w raz Ryżym nad przywiezionymi trumnami. Co do Ziemkiewicza, zalecałbym mu mniej bufonady, a więcej pokory, bo z tego wychodzi być może niezamierzona, krecia robota.

Vote up!
4
Vote down!
0

ronin

#1643737

Kiedyś w czasach starożytnych do kanonu nauki i wychowania należało równoczesne kształtowanie dwóch części istoty żywota każdego młodego człowieka.
PO PIERWSZE- wychowanie fizyczne, czyli nauka posługiwanie się przez człowieka jego ciałem. 
PO DRUGIE- wychowanie duchowe, w systemie siedmiu sztuk wyzwolonych artes liberales czyli cały zestaw nauk umiejętności posługiwania się rozumem. Logika mieściła się wśród tych siedmiu sztuk (artes) w triwium jako dialektyka. W tym systemie nie chodziło tylko o to, by w procedurach posługiwania się rozumem nasze myśli były konstruowane według zasad logiki, ale także o to, by młody człowiek kształtował swoje umiejętności posługiwania się tym co wie, aby umiał formułować swoje myśli i wypowiedzi we wszelkich relacjach międzyludzkich.

Mój Ojciec mówił mi, że jeśli wiem coś pięknego, a nawet wspaniałego, a nie umiem tego opowiedzieć ani przekazać nikomu, to jest tak, jak bym nie wiedział nic. I odwrotnie.

Zwracam uwagę na to, że chodzi tu o umiejętności. Nie chodzi o to, co ja wiem, ale o to co umiem ze swoją wiedzą zrobić.

Starożytne artes liberales złożone z trivium i quadrivium trwały w europejskim systemie szkolnym jeszcze w XIX i XX wieku. Moi rodzice tak byli przygotowywani do matury, a ja w polskiej szkole średniej byłem edukowany przez starych przedwojennych nauczycieli także zgodnie z regułami artes liberales. Dlatego rozumiałem wysiłek Demostenesa szlifującego swoją umiejętność retoryczną z kamykami w policzkach. Jeszcze w latach sześćdziesiątych XX wieku w polskich uniwersytetach studenci wydziałów prawa startowali w konkursach retoryki.

Później nie tylko Europa, a także nieomal cały świat został ogarnięty sforą przeróżnych reform, relatywizmów, nowoczesności i cancel culture, które doprowadziły do tego, że wszelkie nauki oraz umiejętności posługiwania się rozumem zostały zapomniane, a trivium i quadrivium jako wrogie nowoczesnemu światu chrześcijańskie zabobony wypalone rozżarzonym żelazem.

Teraz już nikt z żywych nie odróżnia hipotezy od jej tezy i nie ma pojęcia o tym, że poszukując prawdy należy przeanalizować wszystkie hipotezy, a wszelkie ich tezy przekształcają się w twierdzenia lub wyroki tylko pod warunkiem ich udowodnienia, przy czym nikt nie ma pojęcia o tym, jak to się robi. Wielu słyszało, że jest coś takiego jak falsyfikacja, ale niestety i najczęściej jest to tylko modne słowo.

Mało kto wie, że jest to tylko odmiana jednego z możliwych rozumowań podobnego do «dowodu nie wprost». Nie jest to rozumowanie stosowane w dowodzie przy pomocy indukcji zupełnej. Więc gdy wejdziemy do wsi, w której pierwszy gospodarz ma białego konia i drugi, a nawet trzeci ma białego konia, a nawet któryś tam z kolei przypadkowo wybrany po dowolnej stronie ulicy także ma białego konia, to jednak twierdzenie o tym, że wszyscy gospodarze w tej wsi maja białe konie nie musi być prawdziwe. Na 100% to twierdzenie nie jest udowodnione, choć może tak być, że wszyscy gospodarze w tej wsi rzeczywiście mają białe konie. Falsyfikacja może się nawet udać, ale indukcja zupełna niestety nie działa.

A wracając do smoleńskiej zbrodni. Od kwietnia roku 2010 do dzisiaj pojawiło się kilka lub nawet kilkanaście różnych hipotez. A gdy opinia publiczna chciała wiedzieć jaka jest prawda, a zamiast tej oczekiwanej prawdy słyszała same hipotezy, to nie rozumiejąc różnicy pomiędzy hipotezą, a jej nie udowodnioną, a nawet dopiero szykowaną do sprawdzenia tezą oraz nie mając pojęcia o tym, że poszukując prawdy zawsze trzeba stawiać różne hipotezy - to łatwo było przekonać tę publiczną opinię do tego, że skoro ten wredny Macierewicz mówi raz jedno, a innym razem co innego, to znaczy, że kłamie. 

I tylko osamotniony wiejski policjant wie, że nawet w przypadku kradzieży roweru trzeba zgadywać, że może ten rower został ukradziony a może wpadł do wody, albo wcale nie został ukradziony, a stoi za stodołą. Prosta sprawa, a już trzy hipotezy. 

A Rafał A. Ziemkiewicz, a szczególnie pan Warzecha niestety chodzili do szkół, w których nikt ani o artes liberales ani o żadnym trivium ani tym bardziej o quadrivium nigdy nie słyszał. Dlatego szczególnie pan Warzecha nie ma zielonego pojęcia o żadnych procedurach dochodzenia do prawdy, ponieważ on już od dawna słyszy od ludzi z Krytyki Politycznej, że za prawdę należy brać to, co samemu się za prawdę uważa. Jest to więc współczesna i nowoczesna teoria post-prawdy, post-polityki oraz post-rozumu. A, że RAZ zbyt często i nie jeden raz z tym Warzechą wdaje się w post-mądre rozmowy, to i obaj w piętkę wzajem się gonią.

Pozdrawiam  

Vote up!
5
Vote down!
0

michael

#1643695

Cześć

 

Jak ludzie mają ze sobą poważnie i dobrze dyskutować, jeżeli wyzbyli się prawidłowego myślenia, refleksji, czy wnioskowania?

Też miałem przedwojennych profesorów już w liceum. Nie bez kozery zwracaliśmy się do nich z szacunkiem - Pani/Panie profesorze. Nic w tym nie było specjalnego, bo te właściwe formy zachowań wynosiliśmy z domów.

 

A już coś takiego, jak Debata Oksfordzka, to chyba jeszcze przez długie lata nie będzie u nas możliwa.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1643709

"Dlatego szczególnie pan Warzecha nie ma zielonego pojęcia o żadnych procedurach dochodzenia do prawdy, ponieważ on już od dawna słyszy od ludzi z Krytyki Politycznej, że za prawdę należy brać to, co samemu się za prawdę uważa.."

Aby wyjaśnić dlaczego w świecie Zachodu zmieniły się "procedury dochodzenia do prawdy", które wielu słyszy i przyjmuje np. od ludzi z Krytyki Politycznej, należy studiować i przyswoić sobie prace naszego uczonego prof. Feliksa Konecznego, który był  twórcą oryginalnej koncepcji cywilizacji.

Otóż twierdził on, że w Polsce i na całym Zachodzie trwa walka pomiędzy zasadami różnych cywilizacji, ze zdecydowaną przewagą cywilizacji żydowskiej opartej na Talmudzie i jego wielowiekowych interpretacjach(np. w odniesieniu do prawa mówił, ze zostało ono "zażydzone").

Pisał on m.in.:

(...)

„Prawo żydowskie nie może być ujęte w jakiś system dla tej przyczyny, iż składa się niemal wyłącznie z kazuistyki, dziesiątek tysięcy kruczków prawnych i trików, zamętu szczegółów powstałych z nieopanowanego mnożenia właśnie owych kruczków prawnych umożliwiających prawowanie się z...prawdą (czyli Jehową), prawowanie się ze stanem faktycznym"

(...)

Etyka danej cywilizacji jest konsekwencją zasad na których dana cywilizacja została zbudowana.

Cywilizacja łacińska/zachodnia opiera się na trzech filarach: klasycznej filozofii greckiej, tradycji prawa rzymskiego oraz religii chrześcijańskiej, która jest podstawą etyki tej naszej cywilizacji.

W tej naszej cywilizacji to jest etyczne, co jest zgodne z prawem naturalnym/prawem Bożym, natomiast w cywilizacji żydowskiej opartej na Talmudzie i jego wielowiekowych interpretacjach, to jest etyczne co jest zgodne z prawem stanowionym przez ludzi.

Stąd wynikają te ideologiczne spory dotyczące np. aborcji, eutanazji czy np. płci człowieka.

Wyznawcy zasad cywilizacji żydowskiej twierdzą, ze wystarczy przyjąć w parlamencie prawo legalizujące aborcję czy eutanazję, by stosowanie tych procedur było w pełni etycznym zachowaniem.

To samo przecież dotyczy płci człowieka. Wyznawcy tej żydowskiej cywilizacji uważają, ze jak jakieś gremia np. ONZ-owskie ustaliły , że płeć człowieka jest pojęciem kulturowym (gender) a nie biologicznym (kobieta, mężczyzna).

F. Koneczny  w artykule pt. "Harmider etyk" (Myśl Narodowa Nr 24/1936) pisał:

(...)

Ponieważ nie można być cywilizowanym na dwa sposoby, zatem wyznawana gdzieś etyka musi być czerpana z pewnej cywilizacji, z jednej tylko. Nie można trzymać się równocześnie etyki katolickiej, żydowskiej, bizantyńskiej i turańskiej: nie można tez uznawać jednocześnie moralności religijnej, naturalnej i „automatycznej” (sztucznej). Okoliczności te stanowią zarazem dowód, że nie ma syntez pomiędzy cywilizacjami, boć w takim razie musiałaby być możliwa jakaś synteza etyk. Bo jakżeż być moralnym według kilku metod etycznych, wykluczających się nawzajem ? Jakżeż w mieszance etycznej pomieścić do jakiegoś wspólnego celu ? Odmienne etyki mogą tylko przeszkadzać sobie wzajemnie, bo jakżeż złączyć do wspólnego mianownika ludzi, z których jedni uważają za dobro to właśnie, w czym inni współobywatele upatrują zło ? Toteż aż wre koło nas od anarchii etycznej.

Kto wie, czy wszystko zło, trapiące Europę, nie pochodzi z tego, że dziś ogół nie wie, jakiej się trzymać etyki. A w naszej Polsce jest ich aż cztery, bo cztery cywilizację współzawodniczą o kierownictwo: łacińska, bizantyńska, żydowska, turańska. Nie odmawiam nikomu dobrej wiary, ni patriotyzmu nikomu, kto jest odmiennego ode mnie zdania – lecz pytam każdego: Co da się zrobić dobrego przy takim harmiderze etyk ?

Czas zastanowić się, do której też Polska właściwie należy cywilizacji i jakiej mamy trzymać się etyki ? Inaczej grozi nam stan acywilizacyjny i bezetyczny.

(...)

Vote up!
4
Vote down!
0
#1643710

Gdybym mógł postawić więcej plusów, zrobiłbym to. Dałem tyle ile mogłem. Dziękuję za włączenie do rozmowy bardzo ważnych diagnoz pana Feliksa Konecznego. Ja sam "studiowałem i przyswoiłem sobie wiele z prac naszego wielkiego uczonego prof. Feliksa Konecznego, który był twórcą oryginalnej koncepcji cywilizacji". Uważam, że jego praca warta jest nie tylko studiowania, ale ma ogromną wartość poznawczą i stanowi znakomitą podstawę do dalszej pracy naukowej.

Postać Feliksa Konecznego jest bardziej znana nauce Zachodu niż w Polsce, może dlatego, że przed i po drugiej wojnie światowej sowieccy i niby polscy komuniści zwalczali, tępili i niszczyli wszelką wiedzę o jego pracy i dorobku nie tylko dlatego, że nie był marksistą.

Głównym powodem ich nienawiści i usiłowania wykluczenia jego dorobku była jego diagnoza polegająca na zaliczeniu nie tylko sowieckiej bolszewii ale także kultury i ustroju politycznego Królestwa Prus i Cesarstwa Rosji do współczesnych przykładów historycznej cywilizacji turańskiej. A cywilizacja turańska według Feliksa Konecznego miała swój historyczny pierwowzór w bardzo totalitarnym systemie władzy Dżyngiz Chana.

Jestem przekonany, że najważniejszym dorobkiem Feliksa Konecznego jest propozycja nowatorskiej metody badań zjawisk historycznych i cywilizacyjnych zdecydowanie wartej kontynuacji i dalszego rozwoju.

Vote up!
4
Vote down!
0

michael

#1643714

Cześć

Czy przed Feliksem Konecznym był jakikolwiek naukowiec/historyk, który zajmował się historiozofią? Czy to nie nasz rodak stworzył filozofię historii?

Od młodości fascynowała mnie praca Edwarda Gibbona "Zmierzch i upadek Cesarstwa Rzymskiego". W tamtych czasach jeszcze jednotomową i z "upadkiem" w tytule.

Lecz nie była to historiozofia, tylko wspaniała monografia tylko nasuwająca rozmyślania dlaczego upadają niegdyś wspaniałe cywilizacje.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1643756

Komentarze odbiegły od Ziemkiewicza.
Wiele z jego przemyśleń jest b. trafnych, ale już przed laty zaszokował mnie twierdzeniem, że w pewnym momencie "Wałęsa urwał się esbekom". Jeśli byle chłopek - roztropek  mógł by się "urwać" sowieckim służbom, to nie były by to sowieckie służby... 
Denerwuje mnie także "Salonik polityczny", gdzie kilku facetów (Ziemkiewicz, Warzecha, Gierej"), co "wiedzą lepiej" równo "przykładają pisiorom".
Ze smutkiem obserwuję proces "braunizacji" Ziemkiewicza.

Vote up!
4
Vote down!
0

Leopold

#1643771

Cześć Leopoldzie

Jeżeli Ty i ja widzimy podobnie, to znaczy, że więcej ludzi jest raczej bardzo zniesmaczonych taką transformacją Ziemkiewicza. Wczoraj na swoim kanale wyciągnął do medialnego dyskursu kwestię szczepionek, których "niepotrzebnie kupiliśmy straszne ilości". Ta jego dewiacja zaczęła się od momentu, jak go nie wpuszczono do Wielkiej Brytanii. Angole daleko, to wyżywa się na PiSie.

A "Salonik polityczny", niestety zrobił się niestrawny i karykaturalny. Teraz przypomina loże z Muppet Show. I o czym dyskutują te mądrale... To już oderwane od rzeczywistości indywidua. Nie wytrzymują stresu? To ci, co pierwsi będą uciekać?

Sa ludzie pokoju i są ludzie wojny...

 

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1643777