Geopolityka do zastosowania
Pamięci
dr. Jerzego Targalskiego
Co to jest geopolityka
Geopolityki nie wymyślił człowiek, lecz, jak wiele innych dziedzin, ludzka przemyślność odnalazła ją w mroku dziejów i właśnie tak określiła. Kieruje ona ludzkimi działaniami, ale więcej ma wspólnego z dziełem niszczenia, niż tworzenia. Jest siłą do wynajęcia i nie jest ani dobrem, ani złem. Prawa rządzące geopolityką po prostu są, tak samo jak jest powietrze. Z tych praw nie korzysta ani Bóg, ani diabeł; korzysta z nich jedynie człowiek. I to właśnie on zaprzągł ją do swojej strategii, bo strategia to narzędzie przystosowania i zastosowania. Usprawiedliwieniem jest to, że człowiek w swoim życiu został postawiony w takich uwarunkowaniach, że nie ma wyboru: co wyszarpie dla siebie, to tyle ma.
Geopolityka zajmuje się odczytywaniem wektorów sił działających ponad ludzkimi uwarunkowaniami i przynależnych do poszczególnych sektorów geopolitycznych. Sektory geopolityczne, za pomocą geografii, populacji, gospodarki, myśli technicznej, świadomości obywatelskiej itd. lub sumy ich wszystkich, kumulują w sobie określoną zdolność bojową i są swoistym magazynem amunicji, który w walce obronnej lub ekspansji może wykorzystać każda jednostka organizacyjna. Geopolityka pozwala zgłębić logikę dziejów i na tej podstawie odczytywać prawdopodobne przyszłe prognozy rozwoju wypadków. Nie podlega moralności, kunktatorstwu, czy pobożnym życzeniom, a zajmowanie się nią jest odkrywaniem naturalistycznych mechanizmów świata, które stworzył Bóg. Jej mechanizmy są tak samo bezwzględne, jak narodziny i śmierć. Wygrywa ten, kto lepiej ją zgłębi – nie gębą, lecz własnym rozumem, a szczególnie szeroką wiedzą pozaźródłową, która buduje wyczucie kulturowo-polityczne. Bez tego wyczucia każdy geopolityk będzie bezradny, jak ksiądz bez ołtarza.
Geopolitykę najogólniej można podzielić na akademicką i stosowaną, czyli teoretyczną i praktyczną. Ta pierwsza, jeżeli już, uprawiana jest w państwach niesuwerennych, druga, w państwach niepodległych. Nie wiem, czy w Polsce uprawia się geopolitykę stosowaną, jako osobną dziedzinę? Zapewne tak, bo musi być elementem każdej strategii. Nie mniej, rzeczą pewną jest, że nie ma ona przełożenia ani na współczesną polską politykę zagraniczną, ani na nasz system edukacji. Państwo w tej dziedzinie nie uczestniczy. I tu warto zapytać dlaczego polityka rosyjska jest tak skuteczna? Odpowiedź należy do banalnych: dlatego, że stała się tam dziedziną naukową, a w określonych grupach powszechnie uprawianą i rozumianą. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych, Francji, Anglii, i już trochę ciszej w Niemczech. Geopolityka jest dziedziną, która pozwala zrozumieć swoje miejsce na ziemi.
Geopolityka w Polsce
W państwach zachodnich i w Rosji jest oczywiste, że geopolityka formatuje umysły i skraca drogę do swojej prawdy. Geopolityka pokazuje walory lub możliwości poszczególnych sektorów, ale kwestia wykorzystania tego zasobu wiedzy zależy od dojrzałości decydenckiej, poziomu zwartości i wykształcenia liderów, od wsparcia społecznego oraz najzwyklejszej odwagi. Do Polski ta refleksja jeszcze nie dotarła, a przecież Polacy, poprzez swoje doświadczenia historyczne, są szczególnie predysponowani do jej uprawiania. Brak nawyku myślenia geopolitycznego lub niechęć do takiego widzenia świata czyni nas naiwnymi, zagubionymi i bezbronnymi. Nie dostrzegamy na przykład faktu, że mechanizm, który włączono jeszcze w okresie zaborów i reaktywowano w PRL, nie został zatrzymany. On nadal działa i powoduje, że we własnym kraju dzieło obcego zniszczenia przejmujemy jako swoje i własnymi rękami dobijamy wszystko to, co dotąd dawało nam wolność i niepodległość. Geopolityka jest u nas bardziej przedmiotem zabawy, niż refleksji. A ta stosowana, która przynosi praktyczne korzyści, jest traktowana jako coś niegodnego, bo zaburza nam spokój i może zagrozić polskiemu bezpieczeństwu… W tym ostatnim stwierdzeniu może jest nieco przesady, ale chyba niezbyt wiele.
Charakterystyczne, że geopolityka w Polsce odrodziła się dopiero w latach 90. Pierwsze obszerne dzieło należy do Leszka Moczulskiego i nosi znamienny tytuł: Geopolityka. Potęga w czasie i przestrzeni. Swój wkład Słowiańską geopolityką, ma również Piotr Eberhardt. Ale prawdziwego przewrotu, swoimi książkami w tej dziedzinie, dokonał Jacek Bartosiak. To on trafił „pod strzechy”. Przyjechał na lotniskowcu, z niemal gotowym już materiałem i postawił fundamenty pod mozolny trud, jaki wkładali Leszek Sykulski, a szczególnie Jerzy Targalski. Roztrząsanie zarzutów kierowanych do poszczególnych Autorów, nie ma tu sensu, ponieważ każda wizja to osobny świat. Powinno się dyskutować nie nad błędami, lecz nad stopniem adekwatności i kompatybilności z obecnymi uwarunkowaniami politycznymi Polski. Błędy pojawią się same, jak oliwa, która zawsze na wierzch wypływa. W końcu geopolityka ma nam służyć do rozwoju naszej świadomości, a nie pogłębieniu rozdźwięków lub zwykłej kłótni i wzajemnego blokowania możliwości.
Wszyscy wyżej wymienieni geopolitycy, w mniejszym lub większym stopniu, przebili się do opinii publicznej, ale jest wielu takich, którzy wciąż trafiają na ścianę strukturalną (autocenzura, poprawność polityczna, bariera zysku lub brak siły przebicia) i nie mają żadnych szans na zaistnienie. Chciałbym tu wspomnieć szczególnie o jednym Autorze: Tomaszu Otrembie, który wydał dwie ważne książki: Wyrzyna Polska i Niemcy brama polska do nieba.
Dodać należy, że geopolityka jest dziedziną bardzo obszerną i niezwykle wymagającą od wszystkich: piszących i czytających. Dziś mamy w Polsce taką sytuację, że tylko ona jest w stanie nasz tożsamościowy przechył wyrównać w najkrótszym czasie. Chociażby z tego powodu nie może być ubijana motkami zazdrośników, niekompetencji i ciemnoty. Dr Jerzy Targalski znał wiele języków, a jego kompetencje podważać mogą tylko ignoranci. Był właściwym człowiekiem na współczesne trudne czasy przełomu. Niestety, nie został właściwie wykorzystany. Odszedł o wiele za wcześnie, ale to jemu przypadnie dzieło realizacji przypowieści o obumarłym ziarnie, które powinno wydać owoc... I to jest zapłata Polaków za jego indywidualny wysiłek, który włożył w dzieło ratowania upadającej ojczyzny.
Co daje geopolityka
Geopolityka pozwala myśleć trzeźwo i pisać trzeźwo; stawiać rzeczy takie jakimi są naprawdę, potrafi także cementować porozumienie władzy ze społeczeństwem. Każdą dyskusję sprowadza do poziomu brutalnie realistycznego, oszczędza czas, eliminuje geszefciarzy, miernoty i agentów, ale zmusza jednocześnie władzę do odpowiedzialności i realistycznego działania. Ona też sprawia, że obywatel obejmując funkcję państwową przestaje być prywatnym interesem, staje się wyrazicielem państwa i dobra wspólnego – a więc tego przymiotu, o którym dziś zapomniano.
Tę zależność natomiast doskonale rozumiano w II RP, gdzie rozróżnienie między poczuciem niewoli a wolnością było bardzo czytelne. Po II wojnie zmiana ustroju i elit zamazała wszystko. Bo co mogło, przez ostatnie 30 lat nowej rzeczywistości, stać na przeszkodzie, aby napisać poważny podręcznik do geopolityki dla szkół średnich, a potem akademickich i wprowadzić je do systemu nauczania? Kto nam zabraniał? Ale geopolityka, to obszar wielu dziedzin, w którym decyduje prawo systemu naczyń połączonych i wyobraźnia – ale nie ta bajkowa, czy ludowa, lecz do bólu trzeźwa i realistyczna. Wyobraźnia, którą zbudowało 1000 lat naszego istnienia.
***
Od 1990 r. niewiele zrobiliśmy dla siebie: nie umocniliśmy swojej władzy i nie przygotowaliśmy społeczeństwa na odbiór nowych czasów. Do aorty, którą płynie nasze życie, wprowadziliśmy krew z niekontrolowanej transfuzji. Państwo abdykowało i odsłoniło wszystkie strefy swojego działania, łącznie z tymi, które określa się jako strategiczne. W decydującym momencie, zamiast rozumu, włączył się nam mit Zachodu i strach przed powrotem pod panowanie rosyjskie. Zmieniły się nam granice, zniknęła tradycyjna inteligencja i zmieniły się wektory naszej geopolityki. Drugą wojnę przegraliśmy w Jałcie a „Solidarność” przy okrągłym stole i do dziś nie zdajemy sobie sprawy ze skali klęski wrześniowej i klęski solidarnościowej. Posolidarnościowa Polska nie zdobył się ani na myśl kulturową, ani gospodarczą, ani obronną. Nie mamy żadnej doktryny. Na początku III RP społeczeństwo poczuło przestrzeń i uwierzyło we wszystko: w wolny rynek, w cenę rynkową, w świetlana przyszłość i w taki sposób zaczęła się wyprzedaży majątku narodowego, zjadania własnego ogona i odbieranie szans na zdrowy wielopoziomowy rozwój. Zagraniczne fundacje hulały po całym kraju i wybierały zdolniejszą młodzież z cechami przywódczymi. Resztę dokonał masowy wyjazd na saksy. W taki sposób pozbawiliśmy się swoich wewnętrznych walorów geopolitycznych, które budują sprawne państwo. Należą do nich: edukacja, tożsamość, identyfikacja i własność prywatna. Wszystkie te walory stanęły na dywanie utkanym z pożyczek, który tak łatwo wyciągnąć spod nóg.
Czym więc różni się rok 1918 od roku 1989? W II RP, po okresie niewoli, wszystko zaczynało żyć własnym życiem, własną myślą i własną wyobraźnią. Tamta Polska była Polską. Po okresie „Solidarności” zabrakło doświadczenia tej wcześniej wymordowanej inteligencji, która odbudowała Niepodległość międzywojenną, a pojawili się spadkobiercy tej władzy która z nadania opanowała PRL i za pomocą swoich machinacji przy okrągłym stole potwierdziła zdobytą władzę z 1945 r. To właśnie przy okrągłym stole drzwi się domknęły odcinając całe społeczeństwo od 1000-letniej refleksji historycznej i prawdy o sobie. Nowa-stara władza bogatą odżywką podlała własne korzenie i jeszcze mocniej przytwierdziła własny punkt odniesienia. Z tego powodu znaleźliśmy się w klatce bez myśli, miejsca, powietrza i perspektywy. Innymi słowy, powojenne społeczeństwo, które komunistycznej władzy nie chciało, zostało rozbite na tych kupionych, zastraszonych i resztę, co prywykła – wszyscy po 1990 r. ponownie zostaliśmy zamknięci w tej samej przestrzeni politycznej, którą stworzyła peerelowska władza. I do dziś nie bardzo rozumiemy, dlaczego skaczemy sobie do oczu i gardeł? Po prostu, pomimo takich możliwości podróżowania, dusimy się we własnym państwie.
Krótko, obie Polski różnią się tym, że z II RP szczury wypędzano, a do PRL i III RP wpuszczano. Dlatego stajemy się znikającą barwą na mapie.
Geopolityka stosowana
Geopolityka wymaga posiadania struktur na odpowiednim poziomie świadomości, wiedzy i wyposażenia. To do nich należą działania operacyjne. Każdy ma bowiem swoje interesy, które na szerokim planie musi tak ulokować, aby uaktywnione wektory obcych sił z jednej strony uczyniły mu jak najmniejsze szkody, a z drugiej przyniosły jak najwięcej korzyści. I tu trzeba dodać: nie mnie osobiście, lecz mojemu państwu i mojej kulturze, która jest pancerzem dla wszystkich, bo buduje odpowiedzialna świadomość i poczucie tożsamości. Bez tych dwóch przymiotów nie ma bezpiecznego państwa. Nie posiadam dostępu do strategicznych danych, ale pozwolę sobie przedstawić pewne propozycje w oparciu o ogólnie dostępne informacje.
Wiadomo, że główny światowy konflikt rozgrywa się pomiędzy Chinami a USA. On zaczyna dzielić świat co najmniej na dwie części. Stany Zjednoczone wokół siebie mają system obronny w miarę jasno zorganizowany, lecz gospodarczo przegrywają z Chinami, natomiast Państwo Środka ma dwa zadania: utrzymać tempo własnego rozwoju, a więc ten sam stopień uzależnienia świata od swojej produkcji oraz zbudować jasny sojusz przeciwko USA. Z natury rzeczy najbliższym sojusznikiem Chin jest Rosja: ma podobny ustrój, znaczący potencjał uderzeniowy, te same cele strategiczne, a więc zniszczenie Ameryki. Ale Rosja ma coś, czego nie mają Chiny – przestrzeń potrzebną do głębi strategicznej i podstawę do zwiększenia powagi państwowej; bliskość surowców w odpowiedniej chwili będzie miało znaczenie przełomowe.
Konflikt miedzy Chinami a Rosją jest nie mniej poważny, niż konflikt miedzy nimi a USA. Dlatego Rosja, za pomocą Niemiec, chce wzmocnić swoją potęgę i podporządkować UE, jako przeciwwagę dla Chin (koncepcja od Lizbony do Władywostoku). W tej koncepcji pomocne mają być dwie nitki rurociągu Nort Stream 1 i 2. Ale dokładnie nie wiadomo, czy Rosja dla ratowania swojej skóry zamierza, w jakiś sposób, błyskawicznie zdobyć Zachód, czy też będzie obstawiała swoje granice z Chinami, a Zachód potraktuje obszar demoralizacji. Potencjalne uderzenie na Zachód odkrywa całą Syberię, którą w łatwy sposób mogą zająć Chiny. Zdobycie Syberii oznacza nie tylko utratę surowców, ale również tej przestrzeni, która Rosję czyni dotąd niepokonaną. Utrata przestrzeni obezwładnia jej cały sektor siłowy, dzięki któremu Rosja istnieje. Tak czy siak, Chinom wystarczy zwykły sojusz z Rosją i czekanie, bowiem cokolwiek ona zrobi, zrobi na korzyść Państwa Środka. Rosja więc znalazła się w podobnej sytuacji – pomiędzy, jak rozczłonkowana Polska w okresie zaborów.
Ale sprawa nie jest taka prosta, bo gdy Rosja podporządkuje sobie UE, Chiny niezwłocznie przystąpią do tego sojuszu i wspólnie z Niemcami, Francją i innym zmuszonymi państwami Europy wyeliminują z gry USA. Pokonanie Stanów nie zamyka konfliktu, lecz go otwiera. Europa znika z mapy, pojawia się Azja – po kanał La Manche, a żołnierze niemieccy, francuscy i pozostali idą na wojnę o dominację na Wschodzie pomiędzy Chinami, Japonią, Iranem, Rosją, Turcję a Indiami. Rozkład sił zależeć będzie od bardzo wielu czynników, które dziś trudno przewidzieć.
Indie leżą poza Himalajami i ze względu na swoje położenie mogą stać się sojusznikiem Chin. Konflikt chińsko-japoński miałby charakter ambicjonalny, ale cały pas od Rosji przez Iran, Arabię Saudyjską do Afryki mógłby zapłonąć w walce o surowce i dominację… Te prognozy można oczywiści dalej rozwijać, ale nie jest tu miejsce na tego typu dywagacje. Najbardziej zapalnym wydaje się jednak skrywany konflikt rosyjsko-chiński. Ma on chyba charakter najbardziej naturalny, ponieważ nawet w bajkach rosyjskich przejawia się strach przed Chińczykami. Ponadto emigranci chińscy już maszerują na Syberię, a Rosjanki chętnie za nich wychodzą, bo nie biją, nie piją i dbają o dom.
Z Polską w tle
Polska na tym planie zupełnie się nie liczy. Pole działania sił wektorowych zupełnie nie uwzględnia jej udziału, może jedynie wzmocnić obcą siłę. Słowianie są skłóceni i nie mają wiele do powiedzenia. Nasze istnienie oparte jest na prawach moralnych i prawnych, które w okresie konfliktu schodzą na plan dalszy. W naszym więc wspólnym interesie jest zjednoczenie Słowian zachodnich i środkowych w jeden silny blok i działanie przeciwko III wojnie światowej. Nie posiadamy jednak tradycji, do których moglibyśmy się odwołać. Zdani jesteśmy więc na wasalizację według dawnych przynależności lub nowych podziałów z zewnątrz. Niemcy po 1989 r. „wyprodukowały” tysiące projektów zagospodarowania nie tylko pogranicza Odry, ale też całej Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Na ziemiach zachodnich są ludzie w wyższym wykształceniem, którzy czekają na Niemców, bo przekonani są, że dostaną wyższe pensje i emerytury. Głupota ściga się z prymitywizmem.
Są jednak dwa czynniki, zresztą, bardzo wymagające, które mogą zapobiec katastrofie. Pierwszym z nich jest powszechne odwołanie się do chrześcijaństwa i wymaga on gruntownej naprawy Kościoła. Drugim, rezygnacja państw zachodnich z buty i myśli kolonialnej, które mają w swoich korzeniach. Te propozycje są jednak ponad możliwościami współczesnej UE.
Gdyby, w obecnych warunkach, Polska miała wyrazistość II RP (chodzi o świadomość), mogłaby wówczas ubiegać się o status państwa zwornikowego i strefy pogranicza, które oddzielają Niemcy od Rosji i stanowią rubieże Europy, a więc strefy zdecydowanego bezpieczeństwa dla USA. Aktualny stan polityczny wymaga oddzielenie cywilizację zachodnią od bolszewickiej – to wspólna europejska racja stanu. Ale takie rozwiązanie wymagałoby mocnego współdziałania z nami Stanów Zjednoczonych i odsunięcia Niemiec od hegemonii. Prezydent Trump tę zależność rozumiał, ale czy do końca traktował ją należycie? Nort Streamu 2 nie zablokował. Wsparcie amerykańskie, łącznie z Ukrainą i całą Europą Środkowo-Wschodnią byłoby na tyle silne, że mogłaby Stanom zapewnić spokój, Europę uwolnić od wojny, a konflikt chińsko-rosyjski skierować przeciwko sobie. Na południu jest ropa i gaz, która odżywia gospodarki, ale utrata Europy i ewentualne uderzenie od północy, to już śmiertelny cios w serce Ameryki. Prezydent Biden zdecydował się na zupełnie inną projekcję wektorów siły.
***
Polska, w obecnej sytuacji, ponownie znalazła się w strefie zgniotu i ma tylko jedno wyjście, którym posługują się słabi – jak najmocniej demonstrować swoją tożsamość i zbroić się. Nie może to jednak odbywać się w sposób prostacki, poprzez uwieszanie się na klamkach wysokich gabinetów lub gorzej, na szyi władców potęg militarnych, a w kraju udawać, że robi wielką politykę. Polska i Polacy, jeżeli mamy uchronić się przed ostateczną zagładą, musimy zrobić to, co zawsze, a więc odwołać się do własnego dziejowego doświadczenia, postawić na osobowości i stworzyć propozycję kulturową dla świata. Tak, dla świata! Wówczas zaczniemy się liczyć…
Ale cóż, taka propozycja w uszach dzisiejszych Polaków brzmi śmiesznie, a może nawet komicznie – do takiego stopnia już skarleliśmy. Brzydką pannę na wydaniu, cały PRL i III RP musimy pochować, zgodnie z ich honorami, i lewarem zacząć pompować to podparcie, które poruszy z posad ziemię. Dziś to niezwykle trudne i nie wiem czy wykonalne, ale właśnie od tego kulturowego lewarowania zależy los wszystkich nowych zapożyczonych polskich fortun, los przyszłości, do której nie jesteśmy przygotowani, a może nawet i los świata.
Do czego możemy się odwołać? Drugiej RP, w której nowoczesna Polska się zaczęła i ideowo jeszcze nie skończyła, nie znamy. Nie przerobiliśmy uwarunkowań związanych ze zmianą granicy po 1945 r., nie otrząsnęliśmy się z marksistowskiego myślenia, nie czujemy swojego związku z własnym państwem, kulturą i nie chcemy za nic odpowiadać. Społeczeństwo mamy dramatycznie podzielone i nic nie wskazuje na jakąkolwiek zmianę. Z jednej strony słaba władza, z drugiej pożyteczni idioci lub wyrachowani zdrajcy. Media beznadziejne. Żałosny to widok przedpola naszych szans. Do nikogo nic nie dociera. A tymczasem zamyka się kolejny rozdział kolejnego szaleństwa, które nie może się udać. Budowa Nort Stream 2 dobiegła końca, Rosja i Niemcy ponownie połączyły swoje interesy, a Polska bezczelnie uzyskuje lepsze wyniki gospodarcze, niż Europa. Rząd jest gabinetowy, a społeczeństwo oczekuje podwyżek i lepszego socjalu, w większości nie rozumiejąc, że przetrwać możemy tylko wspólnie tworząc jeden zwarty naród – właśnie taki, jaki wychowała II RP. O obronie nikt nie myśli.
Co robić? Nasze tysiącletnie doświadczenie niewielu pamięta, ale Jana Pawła II zna cały świat. Kilka dni temu beatyfikowany został prymas Wyszyński. Korzystajmy z tego, nie w sposób dewocyjny, lecz rozumny, tym bardziej, że nie wiadomo jak się zachowa Kościół. Zadbajmy jednak o to, aby z tych dwóch wielkich Polaków można było uratować to, co dziś jest przydatne; przynajmniej Wyszyńskiego nie pozwólmy skomercjalizować. Naród musi mieć jasną ideę, jasną myśl przewodnią, „paliwo”, określone zadania do odrobienia – za to odpowiedzialny jest rząd. I jest to minimum, które musimy wykonać.
W 1918 r. mieliśmy tradycyjną inteligencję i odpowiedzialnych przywódców. Po 1945 tylko Wyszyńskiego i Wojtyłę; w okresie „Solidarności” narodowy zryw bez przywódców. A kto nam pozostał dziś?
O naszych losach nie zadecyduje rozwój sytuacji w Polsce, lecz rozstrzygną je wydarzenia, które dzieją się poza naszymi granicami. Tę prawdę dziejową znamy już od XVIII w., a więc od czasu utraty państwowości. Jedyne, co możemy zrobić dla siebie, to zachować jak najdalej posunięta jedność, zwłaszcza ideową. Pytanie, na kogo możemy liczyć, jest pytaniem retorycznym, bo oczywiście, że tylko na siebie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 200 odsłon
Komentarze
Ryszard Surmacz
3 Października, 2021 - 18:58
Zgadzam się w 90-iu procentach. Dla mnie bdb tekst, oczywiście nie z tych łatwiejszych, i dość ryzykownie długi. Przeczytam później jeszcze raz i odniosę krótko do 2 kwestii. Pozdrawiam.
Bogdan Jan Lipowicz
>>>>>" a przecież Polacy,
3 Października, 2021 - 21:35
>>>>>" a przecież Polacy, poprzez swoje doświadczenia historyczne, są szczególnie predysponowani do jej uprawiania. Brak nawyku myślenia geopolitycznego lub niechęć do takiego widzenia świata czyni nas naiwnymi, zagubionymi i bezbronnymi"<<<<<. Tak właśnie jest. Np. to, że 10% ogląda bezkrytycznie TVNy, to zrozumiałe. To "ich". Ale te następne procenty to " naiwność i zagubienie" , czyli droga do "bezbronności".jk
">>>> Ona też sprawia, że obywatel obejmując funkcję państwową przestaje być prywatnym interesem, staje się wyrazicielem państwa i dobra wspólnego"<<<<. Ta, i kilka innych bardzo dobrych fraz. Przyznaję, że zdrukowałem sobie całość do archiwum , tematycznego.jk
>>>>>" Bo co mogło, przez ostatnie 30 lat nowej rzeczywistości, stać na przeszkodzie, aby napisać poważny podręcznik do geopolityki dla szkół średnich, a potem akademickich i wprowadzić je do systemu nauczania?"<<<< . Oczywiście. jk
>>>>" Drugą wojnę przegraliśmy w Jałcie a „Solidarność” przy okrągłym stole i do dziś nie zdajemy sobie sprawy ze skali klęski wrześniowej i klęski solidarnościowej."<<<<< Oczywiście. W mojej ocenie trafiłeś w sedno sprawy. Cały czas wychodzimy z teorii, z błęnego zalożenia, o rzekomym " solidarnościowym zwycięstwie". A "ONI" śmieją się w kułak i z nas szydzą. Jak naród wychodzi z fałszywych przesłanek, nie może efektywnie i skutecznie funkcjonować.jk.
Dalej nie będę ciągnął. Jak dla mnie b. dobry tekst. W pewnych sprawach się nie zgadzamy, np funkcjonowanie TVP i Kurskiego, ja oceniam na plus, ala to tu nieistotne. Tu uważam że masz 90% racji, dobrze przedstwionej. Chociaż tekst jednak za długi, może trzeba bylo podzielić ?.
Bogdan Jan Lipowicz
@ janksero
3 Października, 2021 - 22:46
@ janksero
Witaj!
Przyznaję, jak na portal tekst jest zbyt długi. Dziś przykróciłbym ostatni podrozdział lub skondensowałbym go, albo napisał inaczej. Śmierć Targalskiego tak mnie podstroiła, a jeszcze bardziej fakt, że nie mogłem pojechać na jego pogrzeb.
Chyba jesteś jednym z niewielu, który przeczytał cały artykuł.
Pozdrawiam
Ryszard Surmacz
Ryszard Surmacz
4 Października, 2021 - 09:04
Podręcznik lub skrypt do geopolityki to , wydaje mi się, b. dobry kierunek. Bo z sam z siebie uczyłby myślenia szerszego, a nie w kategoriach końca swojego nosa czy ptaszka lub nawet tylko granic Polski. Kierowca pojazdu który patrzy tylko przed maske, pod koła, daleko nie ujedzie. Również pozdrawiam.
Bogdan Jan Lipowicz
Geopolityka
Ukryty komentarz
Komentarz użytkownika JerzyD został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..
5 Października, 2021 - 10:14
"Kieruje ona ludzkimi działaniami, ale więcej ma wspólnego z dziełem niszczenia, niż tworzenia. Jest siłą do wynajęcia i nie jest ani dobrem, ani złem."
Co szykują nam globaliści?
Fragment publikacji: "Jeśli powiedzmy 2 lata temu powiedziałbym Ci, że globalna pandemia sparaliżuje świat, że przedsiębiorcy nie będą mogli prowadzić swoich biznesów, że ludzie będą zamknięci w swoich domach, nie będą mogli dostać się do lekarza czy do szpitala, że będą umierać w swoich domach, uwierzył byś mi? Raczej nie."
Cały artykuł pod adresem: http://wolnoscfinansowa.edu.pl/2021/03/02/globalny-wielki-reset-inflacja-wycofanie-gotowki-cbdc-cyfrowa-waluta-banku-centralnego-totalne-zniewolenie-czyli-co-szykuja-nam-globalisci/
Czas już działa na naszą niekorzyść, wielu z nas w zakresie swych możliwości się przygotowuje. Czy uda się ocalić choć część naszej historii, tradycji i tożsamości?
To, że Patmo i HD są żydami jestem niemal pewien. Czy Ty @Gawrion również? Twe działania na to wskazują.
@ JerzyD
5 Października, 2021 - 23:57
@ JerzyD
No widzi Pan, za moje artykuły nie musi Pan płacić. Ma je Pan za darmo.
Ryszard Surmacz