Ranking słabości naszych uczelni

Obrazek użytkownika Józef Wieczorek
Świat

Zbliża się nowy rok akademicki i wygląda na to, że nasi studenci nie będą zmuszani, aby trzymać się z dala od uczelni. Podczas pandemicznego lockdownu utrzymywali należyty dystans wobec kadry akademickiej, czego skutki poznamy dopiero w przyszłości.


Po ogłoszeniu rankingów światowych uczelni (ostatnio prestiżowy ranking szanghajski) słyszeliśmy, że nasze uczelnie należą do najlepszych, bo 10 z nich zmieściło się wśród 1000 uczelni światowych. Taktownie pomijano, że jak co roku ciągną się one w ogonie rankingu, a tylko dwie – UJ i UW – lokują się w piątej setce, daleko nie tylko za uczelniami amerykańskimi, angielskimi czy australijskimi, lecz także wieloma chińskimi, włoskimi, hiszpańskimi, belgijskimi, holenderskimi… Uniwersytet Moskiewski od lat mieści się w pierwszej setce, o której my możemy tylko pomarzyć.
W medialnych tytułach jesteśmy „wśród najlepszych”, ale w rzeczywistości daleko od najlepszych.


W rankingach światowych w ogóle nie są brane pod uwagę filary polskiego systemu tytularnego – profesury prezydenckie i habilitacje, w czym jesteśmy potęgą światową, podobnie jak w liczbie uczelni z nazwy wyższych. Poza Polską uczelnie posadowione są na innych fundamentach i takie filary nie są potrzebne, aby uczelnie miały stabilną, i to czołową, pozycję w rankingach.


Od dawna wiadomo, że i u nas te filary utrzymują spadanie poziomu nauki, ale nie ma woli, aby uczelnie posadowić na właściwych fundamentach.


Żacy, którzy po przerwie z bliska będą mogli się zapoznać z pięknymi kampusami i z obficie utytułowaną kadrą akademicką, zapewne dowiedzą się – z inauguracyjnych przemówień rektorskich – że studiują na znakomitych uczelniach. Nikt im nie wytłumaczy, dlaczego tak nisko się plasują w rankingach światowych.


Na to nie ma od lat odpowiedzi i nie ma debat, które są istotą uniwersytetu.
Na uczelniach dominuje zainteresowanie nie tyle nauką, ile orientacją seksualną, co uwidaczniają rankingi. Pozostaje oczekiwać na reorientację uczelni.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

i mam wrażenie że nikt z tym nic nie robi. W ministerstwach, w tym w Ministerstwie Edukacji - "pracują" całe tabuny ludzi ale czym się tam zajmują to trudno nawet zgadnąć.

Vote up!
3
Vote down!
0

Motto na dziś: "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".

#1631457

TEN poziom tych naszych uczelni TO są skutki tych dwu operacji bandytów niemieckich i sowieckich z czasu ostatniej wojny. Zaczęło się w Krakowie Operation Krakau - w sali audytorium UJ. Zgromadzono tam wszystkich krakowskich profesorów, wykładowców, naukowców, a później wysłano ich do obozów śmierci. U ruskich to się nazywało odhołowienie, czyli ucięcie głowy Polskiemu Narodowi. Katyń, Starobielsk, Ostaszków, Miednoje, & & & & &. Długo by wymieniać wszystkie te miejsca kaźni.  Skutki jakie są każdy widzi.

Nie zapomnę nigdy artykułu, który gdzieś kiedyś znalazłem. Autorem tekstu był starszy profesor, chyba z UW. Nazwiska nie pomnę. Wykładowca Historii. Tekst dotyczył właśnie studentów pierwszego roku Historii. Dotyczył Historii właśnie. Naszej polskiej historii. Pierwsze zajęcia, pierwszy wykład tego profesora, dla świeżo "upieczonych" studencików z maturą w ręku. I pada  pytanie Pana Profesora do grupy chyba 37 studentów  -  z czym im się kojarzy data 17 Września? 

I zamiast lasu rąk w górze ani jedna odpowiedź prawidłowa nie pada.

Podsumowaniem tego artykułu było jedno zdanie pana Profesora:

- PRZED WOJNĄ WIĘKSZĄ WIEDZĘ Z HISTORII MIELI MATURZYŚCI SZKÓŁ ŚREDNICH, NIŻ DZIŚ MAJĄ ABSOLWENCI SZKÓŁ WYŻSZYCH.

Więc jaki jest poziom polskich uczelni w rankingu światowym każdy widzi. Skutki tamtych dwu operacji z czasu II wojny. 

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1631475

Polska miała światłych i moralnych  liderów naukowych. 

Wiele lat zajęło PRL  aby ludzie nauczyli  się czytać i pisać. Dzisiaj  75 lat po wojnie, już 30 lat niepodległości  i  ciągle wina jest  po stronie Ruskich. Już czas zacząć obwiniać  może EU, Niemcy albo USA  za polskie niepowodzenia.  Może należy  czekać aż te państwa legną w gruzach, bo z Polski tyle tam  niedouczonych przyjechało, że na pewno im to na zdrowie nie wyjdzie. 

Vote up!
2
Vote down!
-1

Anna K.

#1631476

Słowo "inni", to taka zmienna, za którą w zalezności od potrzeb, sytuacji, etc. mozna podstawiac nazwy rozmaitych, narodów, grup społecznych, jednostek itp.. Życie byłoby trudne i smutne bez tej zmiennej.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1631479

Czy Pańskie nazwisko wiąże się jakoś z Korczynem? 

Vote up!
0
Vote down!
0

Anna K.

#1631481

Gdzie ten wielki sukces PRLowskich naukowców z ludu, wyleczonych z analfabetyzmu ? Co takiego wnieśli oni do nauki ? Byli lepsi od przedwojennych lwowskich matematyków ? Zbudowali coś bardziej imponującego, niż Gdynia ? Może branżę lotniczą bardziej innowacyjna ?

 Wtedy była jakosć, a nie ilość - jak w PRL.

I nie potrzeba szukać winy u Amerykanów i Niemców, bo na uniwerkach brylują te same komusze wypierdy, co 30 i 40 lat temu. Wsobnie się dobierając i walcząc jak lwy, by czasem żadnej zmiany nie było i nikogo spoza układu.

To samo mamy zresztą w polskim wymiarze sprawiedliwości.

Vote up!
2
Vote down!
-2
#1631553

Wszystko zaczyna sie od pieniedzy i na pieniadzach sie konczy. Jest duzo polskich naukowcow na swiatowych uczelniach, niestety nie zamierzaja wracac na polskie uczelnie bo to sie im raz ze nie oplaca osobiscie, a po drugie nie ma na polskich uczelniach tyle pieniedzy na badania jakie maja za granica. Drugim problemem jest biurokracja w polskich uczelniach i w samym ministerstwie.

Zarzadzanie uczelnia nie wymaga posiadania tytulow profesorskich. Uczelnia to jest byznes jak

kazdy inny. Profesor w wieku emerytalnym na stanowisku rektora nie jest w stanie konkurowac

z profesjonalnym dynamicznym managerem w podejmowaniu finansowych  decyzji. dotyczacych

finansowania badan naukowych. Badania powinny przynosic okreslone profity materialne.

Tego niestety nie widac w polskiej nauce. Nawet nie ma relacji pomiedzy zapotrzebowaniem rynku a ksztalceniem kadr naukowych. Jedno i drugie dzialaja bez zadnej koordynacji.

To wszystko wplywa na poziom uczelni w miedzynarodowym rankingu.

Jak to zmienic? Brac wzory od najlepszych. NIe trzeba otwierac drzwi ktore sa otwarte.

Gorzej jest ze sprawami finansowymi. Jak panstwo nie jest w pierwszej dziesiatce czy dwudziestce poteg finansowych, trudno zeby bylo je stac na lozenie pieniedzy na takim poziomie

tez i na nauke. Jezeli w dobrze prosperujacym kraju jak USA jest dla przykladu 200 uczelni

lepiej finansowanych niz polskie, to nie ma szans wyprzedzic ktoras z nich. Takie sa realia tego swiata. Nie nalezymy do G7 ani G20.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-1

JanStefanski

#1631502