Szacunek w praktyce netykiety
Jeden miał ciężko w życiu i pozwala sobie mówić na „Ty” tylko tym, z którymi świnie pasał. - Drugi zakompleksiony żąda żeby się do niego zwracać per „Pan” bo się panem chce czuć.
Do tego to cwaniaczek, bo jak mu rozmówca powie „Pan”, to każdy kto przeczyta dyskusję na blogu będzie widział że to Pan. Odpowiednio kiedy przeczyta na głos, to nawet będzie słyszał, że to Pan, i ani chybi już będzie czuł, że to Pan.
Jednak można i inaczej. Nawet w realu. Widziałem kiedyś jak student po wykładzie zwrócił się do wielce szanowanego profesora zaczynając rozmowę od „Panie inżynierze” (oczywiście profesor inżynierem też był). Profesor potraktował go z całą powagą i życzliwością. Ale to Kultura.
Szacunek można wyrażać na różne sposoby.
W internecie mamy zasady netykiety, które mówią tu np.:
- stosuj się do reguł miejsca, w którym się znajdujesz
- nie obrażaj innych i nie ubliżaj im
- wypowiadaj się w sposób grzeczny i kulturalny,
czyli traktuj Internautów w sposób, jaki sam chciałbyś być traktowany,
- sposób wyrażania się i zachowania świadczy o Tobie .
Nie precyzują, czy mamy się do siebie zwracać „Pan/Pani”, czy „Ty”. Obie formy są dopuszczalne. Formą standardową zwracania się do siebie jest forma „Ty” w rozumieniu, że „po nicku” (używanie nicka nie jest anonimowością bo w sieci nikt nie jest anonimowy), lub „po imieniu” (tu co prawda pytać nie trzeba, ale wypada przewidzieć reakcję aby się upewnić czy nie będzie to nadmierne spoufalanie się i wtedy już trzymać się nazwiska).
To nie oznacza, że nie możemy mówić sobie per „Pan” i „Pani”, czy zwracać się do siebie w jakichś precyzyjniej komunikatywnych, przyjaznych, czy nawet bardziej szacownych formach typu „waszmość” , „waść”, czy „aść” (czasami nawet, a dla otrzeźwienia ironicznie, czy szyderczo). Polecam też zbyt rzadko używane „aśćka” :-) Niektórym do niektórych to wypada nawet mówić „Kogucie” :-)
Ważne że zawsze według naszej wolnej woli i zawsze w świadomości nadawanego zwrotowi znaczenia dotyczącego relacji kulturowych, uczuciowych i emocjonalnych, oraz intencji które w to wkładamy. Bywa niestety i odwrotnie. – Do niektórych nawet zwykłe „Ty” jest zbyt grzeczne.
W realu oficjalnie wciąż trzymamy się form tradycyjnych. Wobec wszelkich osób urzędowych, czy nieznajomych, starszych, czy kobiet mówimy „Pan”, „Pani”. Na „Ty”: w rodzinie, z „równymi sobie”, zaprzyjaźnionymi, czy po propozycji ze strony osób którym dotąd mówiliśmy „Pan”, „Pani”, czy po naszej przyjętej propozycji, jeśli to my byliśmy tym bardziej szacownymi, oraz do dzieci.
Młodzi niestety bezmyślnie rzucili się na płynący z planowo demoralizatorskich filmów i publikatorów, czy muzyki z Zachodu zwyczaj mówienia „Ty” wszystkim, nawet rodzicom zapominając że im się należy nie tylko szacunek, ale i cześć, a tych uczuć słowem „Ty” nie idzie wyrazić. Przeciwnie – wyraża ono lekceważenie i zapowiada odmowę posłuszeństwa należnego władzy rodzicielskiej przy byle okazji. Niestety „lewacko postępowa” część rodziców dała się wciągać w tą destrukcyjną modę (bywają np. mamy, które same proszą by im mówić po imieniu), a ta już już opanowała ulicę.
Nadto w realu mamy i formy przekazu niewerbalnego. – Oznacza to że im więcej wydziwiań obyczajowych, im więcej „rewolucji kulturalnej”, czyli satanistycznej antykultury, tym bardziej i mowa ludzka może być uboższa, a przekazywane słowem treści tracą swą kwiecistość i znaczenie aż po „Rozumiemy się bez słów, jak przyjaciel z przyjacielem”. Przekaz niewerbalny niesie za to głębszą mowę uczuć a zwłaszcza emocji. I to się dzieje. Dzieje się tym bardziej, że jest i planowo wspierane przez lewactwo.
Tym bardziej więc standardowa forma „Ty” również w internecie wydaje się niezagrożona. W końcu to tylko forma, ramka, wstępna klasyfikacja. Jedynie pamiętać trzeba o pewnym tu uszczerbku na naszej kulturze i wrażliwości idących za upraszczaniem relacji osobistych i starać się zrekompensować go kulturą i wrażliwością w przekazywanej innym treści.
Lepiej mówić „Ty” i do tego dołączać bogactwo przekazu kulturowego jak mówić „Pan/Pani” i po czym bardziej patrzeć na formę a nie na treść przekazu, aby nikogo nie tylko nie urazić w jego uzurpatorskim mniemaniu o sobie, czy jego kompleksach ale i aby „nie obrażać uczuć” tej osoby (co zresztą wcale nie znaczy że ona chce tu „czcić świętości swoje”, ale jest w rzeczywistości ordynarną, poprawnopolityczną i satanistyczną manipulacją zmierzającą do tego aby w ogóle nie mieć własnych uczuć (bo inni mogą je mieć), manipulacją aby koncentrować się na pustej w końcu własnej ramce emocjonalnej. Ramce łatwej do wypełnienia zwłaszcza przez media wyspecjalizowane w operowaniu emocjami, a więc i programowaniu zachowań politycznych).
Osobiście to dawniej i w internecie zwykle zaczynałem relacje z rozmówcami od „Pan”, „Pani”, ale stwierdziłem że to błąd. Prowadzi dyskusję ku wątkom osobistym i emocjonalnym oraz trollingowi, a nie dyskusji merytorycznej, skupionej na temacie i jego celu.
Jednak choć bardziej się skupiam na przekazie merytorycznym tego co piszę jak na osobach adresatów, to stosuję i zwroty „Pan”, „Pani”. – Ale w paru tylko przypadkach:
- Kiedy czuję dystans, np. kulturalny i nie śmiałbym się spoufalać z jakąś osobą, albo
- kiedy sugeruję jakiejś osobie kulturalny dystans do mnie (jak na razie raz, ale mam to w pamięci i arsenale środków wyrazu). Jeśli przechodzę z „Ty” na „Pan” to powinien to zauważyć. Wcześniej, czy później. Ale upominać się?
W takim przypadku „Pan”, czy jakieś bardziej zjadliwe „Szanowny Pan” które otrzyma w efekcie będą przecież wyzbyte szacunku (sugerujące, że ktoś jest przewrażliwiony w temacie formy, będą ironią. Ironią zabójczą, bo w internecie nie ma już po temu przekazu niewerbalnego. Emotikony tutaj to już ciężka artyleria).
Po co więc budować fikcję jak faryzeusze?
- Faryzejską fikcję dla takich, co uwierzą, że to jest z szacunkiem do „Pana”. – Fikcję że to jest naturalne, a nie z przyjęciem upokorzenia przez tego co się do niego przez „Pan” zwraca...
Do tego każdy kto przeczyta dyskusję na blogu będzie widział że to „Pan”. Kiedy przeczyta na głos, to nawet będzie słyszał, że to „Pan”, i ani chybi już będzie czuł, że to „Pan”.
Tytuł "Pan" jest zawsze faktem, ale nie zawsze prawdą. Wchodzi więc tu w rachubę i wymuszenie "prawdy stanowionej". Gdzie tu więc prawda od której dyskusje trzeba zaczynać i kończyć? Gdzie zgodne i konstruktywne wnioski do których w czasie dyskusji trzeba dochodzić?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3581 odsłon
Komentarze
Mądre spostrzeżenie.
4 Listopada, 2017 - 17:28
Mądre spostrzeżenie.
Jozio z Londynu
4 Listopada, 2017 - 18:10
O, powitać. Tylko jedno? :-)
spostrzeżenia -))
4 Listopada, 2017 - 18:28
spostrzeżenia
-))
Jozio z Londynu
4 Listopada, 2017 - 19:20
Dzięki.
Waszmość miarka :-)
4 Listopada, 2017 - 21:28
Szanowny Kogucie, wszystkie spostrzeżenia bardzo trafne , na czasie i na miejscu. Czy aść taką piękną muszkę zakłada na codzień? Napisz waść, jeszcze coś o wulgaryzmach... jak się przed nimi bronić? Jak reagować ? Jednocześnie jak pomóc psychopatom, bo wulgaryzmy są zawsze objawami zaburzeń osobowości? Nisko się kłaniam szanownej miarce i pozdrawiam. Uprzejmie dziękuję za tak długo oczekiwaną "krótkość" tekstu. Zapewniam,że treść wcale na tym nie straciła...wręcz odwrotnie.
Verita
Verita
4 Listopada, 2017 - 22:28
Dzięki za bardzo życzliwy komentarz. Odniosę się do tematu wulgaryzmów. Miałem kiedyś profesora, któremu wymknęło się stwierdzenie, że jak ktoś rzuca słówkami to jest normalny.
Nawet to łatwo zrozumieć, że normalny człowiek nie przechodzi obojętnie nad patologią. Takie soczyste słówko potrafi dodać skupienia na wrażym elemencie...
I proszę się tu nie gorszyć, że mówię to jako katolik, bo to jest właśnie katolickie. Kiedy Bóg dał nam siły, środki i możliwości działania skutecznego dla obrony koniecznej, to grzechem zaniechania by było z nich nie korzystać, nie walczyć, nie wzywać pomocy dobrych ludzi tylko się modlić, przebaczać, nawracać, cierpieć krzywdy i liczyć na Boże miłosierdzie.
Jak się bronić? - Wulgaryzm wyraża nienawiść. Nienawiść to już wrogość, czyli zagrożenie dla moralności i życia. Tu nie ma przebaczenia jak w sprawiedliwości. Tu się najpierw trzeba skutecznie obronić. Czasami wystarcza odcięcie, separacja, wykluczenie ze swojej zdrowej społeczności. Dobrze kiedy jest możliwość banowania. Dobrze jest zamilczać patologiczną jednostkę, czyli "nie karmić trolla", a jeszcze lepiej nienawidzieć się wzajemnie (jest taka moja stara notka) - tak dobitnie żeby już nie miał zaczepienia.
A na rozpoznanych psychopatów to już zdecydowanie tylko niezauważanie ich, choćby nie wiem jak prowokowali, chyba żeby już zmusili do obrony fizycznej zdrowia lub życia.
Pozdrawiam. miarka