OTO CO ZNAJDUJE SIĘ NA PRAWDZIWYCH NAGRANIACH ZAŁOGI TUPOLEWA, ŻE PODKOMISJA SMOLEŃSKA BOI SIĘ TO UJAWNIĆ - REMIGIUSZ MUŚ WYWLEKA PRAWDĘ NA ŚWIATŁO DZIENNE
Tych nagraniach, których opublikowanie tak hucznie zapowiadał 02.09.2016 roku, w TVP1 i TVPinfo Antoni Macierewicz . Które, jak mówił, nim "wstrząsnęły" gdyż pokazały, że to co znamy do tej pory pod nazwą "stenogramów z kokpitu" jest tylko "cynicznym fałszerstwem jakiego dawno nie widział”.
Podekscytował mnie ogromnie Pan Minister swymi zapowiedziami. Jednak, okazuje się, że były to tylko słowicze trele.
Dlaczego przez półtora roku nie ujawniono tych nagrań, choć są one w posiadaniu podkomisji smoleńskiej? Tak, proszę Państwa - półtora. Dr Berczyński przyznał się do ich posiadania już 23.05.2016 , mówiąc, że to co znamy pod nazwą stenogramów jest poszatkowane, a ich fragmenty poprzesuwane w czasie. Dla odmiany, nowe nagrania są całkowicie czytelne, "w czasie precyzyjnie określone” i „na pewno niezmanipulowane”.
Odpowiedź nasuwa się sama – nie ujawniono ich, gdyż publikacja pokazałaby, jak rzeczywiście wyglądało podejście naszego samolotu do XUBS/
Co w nim tak niezwykłego? Dlaczego niewskazane jest ujawnienie?
A dlaczego nie mielibyśmy sami spróbować odpowiedzieć na te pytania?
Po analizie podejścia Tupolewa na „Siewiernym” , lotu Iła-76 , ostatnich piętnastu minut na XUBS widzianych oczyma kontrolerów lotu, oraz próbie określenia rzeczywistego porządku wydarzeń , z zaskoczeniem dochodzę do wniosku, że ich przebieg wydaje się być całkowicie zgodny z tym, co w śledztwie, i to już 10 kwietnia 2010 roku, zeznawał nawigator Jaka-40/044 Remigiusz Muś. (Tu chciałbym tylko dodać, że zeznanie w odróżnieniu od domniemania jest dowodem).
Oto jak wyglądało końcowe podejście Tupolewa według Remigiusza Musia* (plus drobne uzupełnienia wg słów Artura Wosztyla - również świadka):
8:15 – Nawiązanie korespondencji radiowej pomiędzy PLF-101, a „Korsażem”. Wieża podaje Tutce warunki pogodowe, które są dobre (4000m/400m!). Tu-154M jest przez wieżę prowadzony na drugi zakręt kręgu, trasą prowadzącą tak, aby samolot mógł wykonać podejście od wschodu.
8:21 – Na „12 minut przed” statek wykonuje drugi zakręt na kręgu. Krasnokutski pyta w tym momencie załogę o zapasowe lotnisko i o stan paliwa. Tym samym informuje ją, że poważnie bierze pod uwagę konieczność odejścia Tutki na zapasowe. Wieża poleca też TU zniżyć się do 500 metrów. W tym momencie Muś zaczyna przysłuchiwać się uważnie korespondencji radiowej.
8:23 – Wieża informuje Tutkę o załamaniu się pogody na „Siewiernym”, a Dowódca Jaka-40/044 - Wosztyl łączy się z PLF-101, potwierdzając, że „robi się tu” (zeznanie AW) coraz gorsza widoczność. Kontrolerzy lotów pytają Dowódcę Tu-145M, czy w zaistniałej sytuacji chce lądować. Protasiuk oświadcza, że podejdzie warunkowo. Prawie cała załoga Jaka-40/044 wychodzi na zewnątrz. W kokpicie pozostaje tylko Nawigator.
8:26 – Samolot wchodzi w trzeci zakręt. Protasiuk melduje wieży zejście do wysokości 500 metrów. Wieża wydaje Tutce zgodę na podejście do lądowania, „wektoruje ich”, nakazując załodze zniżanie do wysokości 50 metrów. (W tym momencie nad płytą Siewiernego przelatuje z zachodu na wschód, czyli w kierunku podejścia Tutli, Ił-76 - przyp, mój)
8:30 – Samolot wydłuża trzeci zakręt (Ił - RM), jest teraz przed czwartym zakrętem. Nawigator Jaka przekazuje Dowódcy PLF-101, iż widzialność spadła do 200 metrów. Remigiusz Muś wychodzi ze swego samolotu i staje obok reszty załogi. Nikt z Jaka nie słyszy już dalszej korespondencji pomiędzy wieżą, a PLF-101.
8:35 – Słyszą natomiast „charakterystyczny dźwięk pracy silników tego rodzaju samolotu” podchodzącego „do lądowania na ustalonym zakresie pracy silników” (dobitnie przy tym podkreślając, że słyszeli wyłącznie dźwięk, ale nie widzieli żadnego samolotu). Potem słyszą jeszcze zwiększone obroty silnika, trzy wybuchy, gasnące obroty jednego silnika i ciszę. Nie mają pojęcia co się stało.
Wosztyl : I to też nie od razu było (telefon do DKL-a na Okęciu z informacją, iż coś mogło się stać – RM), że… po prostu to też, po prostu niedowierzanie,nie wiadomo co się dzieje, po prostu, tutaj samolot powinniśmy byli słyszeć - nie słyszymy...
Ale wróćmy do zeznania Musia. Co jest w nim niezwykłego?
Poza tym, że drugie podejście Iła było kwadrans później niż podają stenogramy; że w momencie rozpoczęcia podejścia warunki pogodowe były dobre, że informację o mgle załoga otrzymała w ostatniej chwili – zaledwie na kilka minut przed lądowaniem; że jednym z dwu lotnisk zapasowych była Moskwa, a nie Witebsk; że próba podejścia Tupolewa miała mieć miejsce przynajmniej o sześć minut wcześniej niż jest to w raportach z "katastrofy" (początkowo 21 minut wcześniej!) – to… nic.
Ale najciekawsze są pytania o konsekwencje tych różnic.
Dlaczego cofnięto w stenogramach czas pierwszego podejścia Iła o kwadrans, a w konsekwencji również i drugiego?
Dlaczego gęsta mgła pojawiała się zawsze w momencie gdy polskie samoloty (Jaki-40; Tu-154M) znajdowały się na kręgu, już na końcowym podejściu?
Dlaczego przesunięto czas lotu Tupolewa do przodu o sześć minut?
I w końcu - dlaczego ze stenogramów usunięto Moskwę jako lotnisko zapasowe? Przecież skoro samolot uległ „katastrofie” to fakt, jakie to było zapasowe nie powinien mieć żadnego znaczenia.
POLECAM INNY SWÓJ ARTYKUŁ - 12 PUNKTOWY PRZEBIEG WYDARZEŃ SMOLEŃSKICH (wyniki nieoficjalnego śledztwa)
……………………………………………………………………………...
* Zeznanie Remigiusza Musia z 10 kwietnia 2010 roku (godziny zdarzeń wynikające z analizy jego wcześniejszych słów w tym zeznaniu i uzupełnienia zaczerpnięte z innych dowodów są na szarym tle)
(...) Widziałem tego Iła, który po drugiej nieudanej próbie lądowania odleciał (7:55)
(8:15) Po kolejnych około 20 minutach z głośników naszej radiostacji usłyszeliśmy załogę naszego tupolewa zbliżającego się do rejonu lotniska.
(8:15 Wosztyl): Około 20 minut do 30 minut (słowa "do trzydziestu minut" są dodane przez świadka po krótkim namyśle - RM) przed katastrofą Tu-154M usłyszeliśmy ich korespondencję radiową z kontrolą obszaru albo Mińska lub Moskwy. ("Katastrofę" Wosztyl sytuuje w zeznaniu o godzinie 8:35 - RM)
(8:16) Pamiętam, że załoga prowadziła korespondencję z wieżą kontrolną, która kierowała ich, aby znaleźli się na kursie odwrotnym do lądowania w celu wykonania zejścia do lądowania.
(Fragment późniejszego zeznania Remigiusza Musia, uzupełniający wypowiedź z 10 kwietnia): (8:22) słyszałem korespondencję prowadzoną pomiędzy TU-154M, a wieżą, ale było to na około 12 minut przed katastrofą. Kontroler pytał się TU-154M jakie są jego zapasowe lotniska. Ktoś z załogi odpowiedział, że Witebsk i Moskwa.
(8:22 Wosztyl): (...) kontroler zapytał się o pozostałość paliwa i zaplanowane lotniska zapasowe.
(8:23) Kontroler kazał zniżyć się im do wysokości 500 metrów i podał warunki pogodowe, z tego co pamiętam było to 4000 metrów na 400 metrów. Dwukrotnie dopytywał się czy zajęli wysokość 500 metrów.
(8:28) W końcu kpt. Protasiuk prostuję, załoga odpowiedziała twierdząco.
(8:23) W momencie, kiedy załoga powinna wykonać zejście do lądowania, kontroler przekazał im informację o pogarszających się warunkach pogodowych 500 metrów na prawdopodobnie 80 metrów. Zapytał się ich czy na pewno chcą wykonać zejście do lądowania. Odpowiedzieli twierdząco, że wykonają warunkowo. Kontroler poinformował ich, aby byli przygotowani na odejście na drugi krąg z wysokości 50 metrów.
(8:22) (Fragment późniejszego zeznania Remigusza Musia, potwierdzający wypowiedź z 10 kwietnia): W końcowej fazie lotu kontroler zapytał się czy chcą lądować. Załoga odpowiedziała, że warunkowo podejdziemy.
(8:22) W międzyczasie mój dowódca załogi przekazał załodze Tupolewa na tej samej częstotliwości informację, że naprawdę się pogarsza pogoda i raz widać 300 a raz 500. Wyszliśmy z samolotu wypatrywać Tupolewa. Pogoda, widoczność pogorszyła się porządnie,
(8:26 Wosztyl): W pewnym momencie słyszeliśmy, że kontroler z wieży wektoruje ich i dostają zgodę na podejście do lądowania. Wtedy opuściliśmy samolot i zaczęliśmy nasłuchiwać nadlatujący samolot.
(8:29 z wywiadu, z Remigiuszem Musiem) A słyszał Pan jeszcze komunikat wieży tuż po trzecim zakręcie TU-154: "Polski 101, i od 100 metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg"?
Tak, ale ja słyszałem "50". Tak mówiłem kolegom tuż po katastrofie i nadal tak twierdzę. (Tu Remigiusz Muś zdradza niebacznie, że był sam przed radiostacją od chwili, gdy Tupolew znalazł się na trzecim zakręcie kręgu – RM)
(8:31) wróciłem do samolotu i nadałem przez radiostację "Arek teraz widać już 200", odpowiedział "dzięki". Wróciłem po tym przed samolot.
(8:34) Po kilku minutach usłyszeliśmy charakterystyczne, gwiżdżące brzmienie silników tupolewa, typowe dla zmniejszonych obrotów przy zniżeniu.
(8:35 Wosztyl): W tych warunkach musieliśmy jedynie go nasłuchiwać, gdyż widoczność była bardzo ograniczona i nie można byłoby go zauważyć. Było to około godziny 8:35. Stojąc przy swoim samolocie usłyszeliśmy dzwięk TU-154M podchodzącego do lądowania.
(8:35) Nagle obroty wzrosły do maksymalnych, po dwóch sekundach uderzenie i trzy wybuchy i krótkotrwający dźwięk zatrzymującego się jednego silnika, a potem już cisza.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 18000 odsłon
Komentarze
"o sześć minut"
26 Września, 2017 - 19:52
Świetna analiza. Ponieważ jednak posługujesz się oficjalnym minutażem z tych ruskich stenogramów (bo innych przecież nie ma) chciałbym zwrócić Twoją uwagę na fakt, że w tych stenogramach pomiędzy nawiązaniem łączności tutka-Siewiernyj - a informacją Korsarza o TWA mija tylko jedna minuta; a więc samo to dodaje do Twoich sześciu minut kolejne sześć!
Jak wspomniałem w swojej poprzedniej notce - przygotowuję analizę tego zakłamanego minutażu i stąd jestem taki "mądry" :)
Opierając się na wywiadzie (dla TVN), którego udzielił śp. Remek Muś, można wskazać, że pierwszy odgłos nadlatującego samolotu był słyszalny - w tamtych warunkach atmosferycznych - na lotnisku z ok. 15 km: jak pamiętasz, tenże Muś zeznał w prokuraturze (10 kwietnia 2010) iż pomiędzy dwoma podejściami Ił-a minęło ok. 15 minut - tymczasem dla TVN: Odczekaliśmy 10 minut i usłyszeliśmy, że podchodzi drugi raz. Wyszliśmy wszyscy, razem z naszą stewardessą. - co oznacza, że przy prędkości podejścia Ił-a ok. 300 km/h ten samolot (a raczej jego silniki - identyczne jak w tupolewie!) był oddalony w momencie usłyszenia o jakieś trzy minuty.
Na tej podstawie można wnosić, że ten słynny "zrzut" (jak podejrzewamy - wykonany przy trzecim podejściu Ił-a) mógł wyprzedzać o trzy minuty odejście tupolewa na zapasowe - a świadkowie nie byli w stanie rozróżnić, który samolot słyszą...
Jeśli zatem trzymalibyśmy się "oficjalnej" minuty tego meldunku o "zrzucie" (8.28'), to tupolew odszedł na zapasowe ok. 8.30'.
A na ostatnie Twoje pytanie odpowiedź znamy obaj :) - stenogramy dlatego maja czas przesunięty, żeby oddzielić czas przelotu lł-a od odlotu tupolewa.
Twój artykuł jest kolejnym krokiem w dochodzeniu do Prawdy - tej Prawdy, którą kolejny rząd chce przed nami ukryć, choć tym razem niby "dla naszego dobra" - pogodziłem się z tym, co nie znaczy, że nie walczymy :)
Serdeczności
Witaj Civi
26 Września, 2017 - 20:32
Dzięki.
Skoro zahaczyłeś mnie o metodologię, to muszę skorygować Twoje przekonanie. Tak, owszem. W poprzednich artykułach brałem pod uwagę "ruski, stenogramowy minutaż", ale tutaj chciałem oderwać się od ruskich dowodów i poprzestać wyłącznie na zeznaniach. Trochę mi z tym zeszło. Posługiwałem prędkościami końcowymi o których wspomina w swoich licznych wypowiedziach Wosztyl, a jeśli chodzi o podejście początkowe - ASKIL - drugi zakręt, to wziąłem pod uwagę plan lotu Stroińskiego . Jak wiesz od ASKIL do lądowania z zachodu czas lotu wynosi 7 minut. Dzieli się on na czterominutowe podejście do mniej więcej miejsca gdzie na schemacie jest zaznaczony pierwszy zakręt i podejście końcowe - 3 minuty z prędkością od 350 schodzącą do 220. Średnią prędkość na odcinku ASKIL - pierwszy zakręt obliczyłem więc (nie zanudzając) z prostego wzoru S = V * t :)). I tę prędkość rozciągnąłem do drugiego zakrętu, a dalej to już poszło . Jeśli kto ciekaw to na PW opiszę dokładniej.
Rozwodzę się nad tym tylko dlatego, bo Twoja uwaga, o dodaniu kolejnych sześciu minut nie jest właściwa. Nie opieram się tu bowiem w najmniejszym stopniu na stenogramach, a na zeznaniu, w którym Muś mówi, że najpierw Ruscy podali dobre warunki (tego nie ma w stenogramach - może rzeczywiście podali je minutę po nawiązaniu łączności - tego nie wiemy). A te paskudne warunki które są w stenogramach podali dopiero "kiedy załoga powinna wykonać zejście do lądowania" , czyli po drugim zakręcie.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za dociekliwy komentarz.
o 10 IV inaczej
jakże ważne uszczególowienie podałeś!
26 Września, 2017 - 20:58
- wynika z niego (przywołując ustalenia z notki), że te ustalenia:
8:30 – Samolot jest na czwartym zakręcie
8:35 - (...) Potem słyszą jeszcze zwiększone obroty silnika, trzy wybuchy, gasnące obroty jednego silnika i ciszę. Nie mają pojęcia co się stało.
- dowodzą, że o 8:35-6 nie mógł tego hałasu spowodować tupolew, bo w pięć minut przeleciałby nie dziesięć (z czwartego zakrętu), tylko co najmniej 25 km!!!
Dokładnie tak mi wychodzi w przygotowywanej analizie...
Czy mógłbyś jednak podać kilometraż od drugiego zakrętu, na którym się oparłeś?
Oczywiście
27 Września, 2017 - 05:17
Obliczeń dokonałem bazując na tej mapie i jej skali -
https://2.bp.blogspot.com/-ZnW9oVHNvww/WYijltVuO6I/AAAAAAAAAtE/6jgWl1DQGNQCJj6IIpBPERXh3Tq4EUYegCLcBGAs/s640/schema3.png
o 10 IV inaczej
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika panMarek nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
?29 Września, 2017 - 20:43
Czyli jednak IŁ wylał/zrzucił ciekły hel?
panMarek
Skąd ten wniosek?
29 Września, 2017 - 21:36
Już prędzej - ciągnął go za sobą z jaru, kiedy nadlatywał ze wschodu - w kierunku lotniska. Było praktycznie bezwietrznie. A potem, lecąc od zachodu mógł spowodować jego spiętrzenie w chwili gdy podchodziła tutka. Być może ćwiczyli to już poprzednio. Pliusnin mówi - że podobna mgła była, jak przyjmował tego "FSBiaka" . No i jest jeszcze relacja Bahra, mówiącego, że mgła była największa, kiedy szła z zachodu.
o 10 IV inaczej
Być może to bez znaczenia,
27 Września, 2017 - 00:37
ale zwracam uwagę że słowo "Korsaż" (jak w tekscie Autora) to nie błąd ortograficzny wyrazu "korsarz" którego znaczenie wszyscy znamy. Rosyjski nie odróżnia "ż" od "rz". A słowo to znaczy tyle co "gorset". Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, słowo to zabrzmiało dla mnie złowrogo.
Rzeczyswiście, nie ma to znaczenia dla tego tekstu
27 Września, 2017 - 05:21
ale dziękuję za uwagę :)
o 10 IV inaczej
Półautomatyczny system prowadnic wiązki lasera.
29 Września, 2017 - 21:00
Złowrogo to brzmi RK-3 "Korsar" - ukraiński przenośny antyrakietowy system rakietowy , opracowany przez Kijów GKKB "Luch" .
Siewiernyj Korsar staranował Tutkę.
casium
@ Casium
29 Września, 2017 - 21:40
Korsaż to raczej taki "Latający Holender" - statek widmo wynurzający się z mgły i zmuszający do zmiany kursu, w kierunku zdradzieckich odmętów.
o 10 IV inaczej
Czy użyjemy kaprów do walki z terroryzmem światowym?
29 Września, 2017 - 23:00
Latający Holender przynosi nieszczęście, a jego widok zwiastuje śmierć. Pirat, korsarz, kaper, bukanier... moja ulubiona literatura w latach 60-tych.
Korsarz działał na zlecenie władcy w czasie wojny lub pokoju, którego wynagrodzeniem była całość lub większość łupów. Dzięki korsarzom władca mógł razić flotę przeciwnika, nie wydając pieniędzy ze skarbca na marynarkę wojenną. Korsarz otrzymywał od swojego monarchy list kaperski (patent), który dawał mu prawo do wpływania do portów tego monarchy, co umożliwiało sprzedaż łupów i ewentualny remont jednostki. Terminy kaper i kaperstwo – są bliskoznaczne terminom korsarz i korsarstwo, przy czym te pierwsze odnoszą się do Morza Bałtyckiego i Północnego w okresie od XV do XVIII wieku.
Najsłynniejszy polski kaper to Paweł Beneke z Gdańska. Dowodził największym okrętem kaperskim Hanzy, karaką "Piotr z Gdańska". Sławę przyniosło mu zdobycie 27.04.1473 r. u wybrzeży Anglii płynącej z Brugii do Southampton florencko-burgundzkiej galery „San Matteo". Zdobyty wielki łup wyceniono na około 60 tysięcy funtów. Bezcennym łupem okazał się obraz ołtarzowy "Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga, ofiarowany następnie przez współwłaściciela okrętu kaperskiego Reinholda Niederhoffa Bazylice Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku. Obraz jest do dnia dzisiejszego najcenniejszym zabytkiem tego typu w Gdańsku. Bywa też wystawiany w Muzeum Narodowym.
PS
Konstytucja USA w art.1.8.11 mówi, że Kongres może wypowiadać wojnę, wystawiać listy kaperskie i wydawać przepisy dotyczące prawa łupu na lądzie i wodach, drugie z tych uprawnień wydaje się mieć znaczenie wyłącznie historyczne, jednak 10 października 2001 zgłoszony został projekt ustawy Marque and Reprisal Actuprawniającej prezydenta do wydawania takich listów w celu walki z terroryzmem, został jednak odrzucony. Podobny projekt z 15 kwietnia 2009 przewidywał użycie kaprów do walki z piratami somalijskimi.
casium
@ Casium
30 Września, 2017 - 15:00
Przypomniałaś mi książkę z dzieciństwa o korsarzach, piratach i innych bukanierach. Dzięki za ten wykład i przypomnienie.
Mnie jednak bardziej do smoleńskiego Korsaża pasuje przydomek Latającego Holendra niż korsarza.
Pozdrawiam serdecznie
o 10 IV inaczej
Romek M.
30 Września, 2017 - 20:17
Racja - zgadzam się, chociaż na klawiaturę cisną się słowa bardzie dosadnie określające spelunkę "Korsarza".
Pozdrawiam.
casium
@ Casium
30 Września, 2017 - 23:05
Spelunka brzmi jak miejsce gdzie gnieżdżą się przestępcy niscy rangą. Bardziej by tu do BSKL pasowało chyba słowo mordownia. Krasnokutski i Pliusnin byli wtajemniczeni, czyli byli wspólnikami zbrodni,
o 10 IV inaczej
Szanowni śledczy blogerzy...
30 Września, 2017 - 23:20
...ilość informacji i spekulacji w tym temacie mnie przerasta.Widzę jednak, że ogarniacie to jakoś. Może przydadzą się Wam na coś te informacje.
Pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=E-eDigxi6RU
https://www.youtube.com/watch?v=dKqn6PQRptM
https://www.youtube.com/watch?v=L89NCIqnFm4
Verita
problem się wyjaśnił
27 Września, 2017 - 09:55
Witaj, Romku. Widzę, że wyznajesz zasadę "ostrożności nigdy nie za wiele" - to roztropne podejście, bo problem się wyjaśnił: Muś WIEDZIAŁ, o której dotarły do nich te "huki, trzaski"; wiedział, bo na radiu, z którego nadał słynne "Arek, teraz widać 200" miał czasomierz. Ale co to? - mówią mu, że to było 12 minut później! Straszny ciężar. Nacisk. I to już w czasie pierwszego zeznania (nie mówiąc już o drugim). Krótko mówiąc - za dużo wiedział (nie to co inni z załogi, którzy nie mieli zegarków)...
Opieranie się na Jego zeznaniach przeczy więc faktom, który bierzesz pod uwagę; i tak:
- na sfałszowanych stenogramach wpisano "101 PLANUJE wejście na schemat o 8.21" - zamiast WCHODZI, bo:
- z rysunku, którym się posługujesz wynika, że od drugiego zakrętu (wejścia na schemat) do KTA (środka pasa) jest ok.30 mil, tj. 55 km (jest to swobodny zasięg tamtejszego radaru)
- dokonanie przelotu tego odcinka zajmuje naszej tutce ok. 9 minut, a wiemy że:
- o godz. 8.15 tutka (wg zeznań Plusnina i Ryżenki przed rosyjskim prokuratorem w dniu Tragedii) tutka była ok 50 km od KTA...
Nawet, gdyby powyższe obliczenia były niedokładne - mamy jeszcze 5 minut "zapasu", bo odejście tutki nastąpiło o 8.29'.
Prosty wniosek jest taki: "huki i trzaski" załoga jak-a usłyszała krótko przed godz. 8.30. Nie były one związane z tutką, gdyż - jak obaj utrzymujemy - pochodziły z Ił-a (choć zapewne też z wybuchów naziemnych), który dodatkowo zagłuszył odejście tutki na drugi krąg. Jego trzeci przelot z całą pewnością nie został w stenogramach opóźniony (ruscy go pewnie niedosłuchali w pierwszej wersji, z następnych - usunęli), ale meldunek o "zrzucie" (niezbyt udanym: "kadłub" spadł przed ul. Kutuzowa, w lasku koło komisu) był oczywiście o minutę późniejszy niż sam "zrzut".
Szerokie omówienie kwestii "czasu katastrofy" mam już gotowe i w każdej chwili mogę je opublikować, ale poczekam może na Twoich czytelników, niech najpierw przemyślą, co napisałeś - jak uważasz?
P.S.
Kolega Honic miał sympatyczne intencje: chciał, żeby Twoi czytelnicy wiedzieli, dlaczego "napisałeś niepoprawnie" - bo nie napisałeś!
Civi
27 Września, 2017 - 09:58
Samolot nie leci na radar, tylko go "oblatuje dookoła" :) po trasie zbliżonej do elipsy.
o 10 IV inaczej
Spróbuję na wszytko odpowiedzieć
27 Września, 2017 - 19:47
Wszystkie fakty które przytaczasz są OK. Wspólna platforma jest podstawą. Problem jest natomiast ze zgodną interpretacją i ze wspólnymi wnioskami.
1) Na przykład - zdanie "101 PLANUJE wejście na schemat o 8.21" ja rozumiem tak, że jest ono wypowiedziane wcześniej niż w stenogramach (tam o 8:21). Przesunięcie to może wynieść tu nawet kilka minut. KL widzą go przecież na ekranie i wypowiadają się precyzyjnie.
Nie przywiązywałbym do tego jednak większej wagi, gdyż nie wiemy, w którym miejscu na schemat miałby wejść przewidywany przez nich Tu. Czy chodzi im jeszcze o to planowane przez naszą załogę podejście, czyli na wysokości pierwszego zakrętu (na zachód od niego) - licząc zakręty zgodnie ze wskazówkami zegara - czy może chodzi tu o zakręt drugi, już po przekierowanie Tupolewa na podejście od wschodu. Wówczas na osi czasu to zdanie można dowolnie sytuować zarówno o 8:15, jak i 8:18.
Ja skłaniałbym się do godziny 8:18, dlatego że godzina ta mieści się w granicach wejścia na schemat na drugim zakręcie, przy przejściu ASKIL około 8:15, Przyjmuję tu tolerancję dwóch minut.
2) Twoja uwaga - "dokonanie przelotu tego odcinka zajmuje naszej tutce ok. 9 minut". Chodzi Ci - jak sądzę - o odcinek: 2 zakręt kręgu - wschodni próg pasa. Masz rację. Nie bierzesz jednak pod uwagę, że odcinek ten wydłuża się, ze względu na podejście Iła-76. Ił podchodzi o 8:25 od zachodu, kiedy Tupolew leci do niego równolegle. Nawet Ruscy to uwzględnili w trasie przelotu Tupolewa robiąc na nim "dziubek" przy trzecim zakręcie i wyginając trasę na pólnoc. To było prawdopodobnie odchylenie Tupolewa spowodowane odejściem Iła. Przypomnij też sobie krzyki na wieży do Iła: "Uważaj na trzecim" . Poza tym, Tupolew nie mógl podchodzić od razu, jak tylko Ił odleciał, To nie jest samochód parkujący pod hipermarketem, jak tylko się zrobi miejsce. Musiało być pomiędzy nimi te 10 minut różnicy czasowej. Z tego też powodu uważam, że Ił nie mógłby podlecieć o 8:25, a potem zrobić woltę w stylu opisywanym przez stana35, zawrócić i huknąć pod Siewiernym o 8:35, czy 8:30. To musiał być wybuch naziemny, wygenerowany gdzieś w jarze - 1,5 km od lotniska.
Dlatego uważam, że wydłużenie toru pomiędzy drugim (stąd ten "ruski rysunek" z wydłużonym torem lotu namalowanym na zielono przez Piko) uwzględniający punkt 10XUB odzwierciedlał ideę właściwego wydłużonego podejścia. A więc i wydłużonego czasu lotu pomiędzy drugim a trzecio-czwartym (Muś) zakrętem. A jeśli ten był wydłużony, to i ostatnia prosta musiała być wydłużona.
3) Z tego samego powodu (co w pkt 2.) uważam, że nie mogło być podejścia Iła i Tutki równocześnie. Piloci z Delegacją na pokładzie nigdy by na to nie poszli. Owszem mogli podejść,do wysokości decyzji, gdy była mgła, gdyż Dysponent lotu nie podjął aż do końca decyzji co robić ("Nie ma decyzji Prezydenta") . Na wysokości decyzji mieli już rozwiązane ręce i mogli zapytać Prezydenta czy mają wracać na Okęcie czy odejść na zapasowe. Na wysokości decyzji znaleźli się około 2 km przed lotniskiem. Może 1,5. Moim zdaniem stamtąd odeszli. A Rosjanie zrobili spektakl dźwiękowy pt huki i trzaski aby zagłuszyć dźwięk odejścia Tutki.
4) czas zrzutu, to godzina 8:25 - trzeci przelot Iła.
To już tak w skrócie wielkim. Wiele rzeczy pominąłem, żeby nie rozpisywać się za bardzo. Szczegółowo chcę to opisać w kolejnych artykułach.
o 10 IV inaczej
@Civilebellum,
28 Września, 2017 - 11:06
nie "chodziło mi o dobre samopoczucie". Nazwy operacji wojennych czy wojskowych często zawierają analogię (symboliczną) do ich celu. Przypomnijmy sobie takie operacje z czasów II wojny światowej jak "Lew Morski", "Barbarossa" czy "Bagration". Czegokolwiek nie wnioskować z nazwy "Korsaż", nie stanie się to dowodem na jakąkolwiek tezę, ale może warto wiedzieć?
Pozdrawiam
Honic
@ Honic - Bardzo ciekawy wniosek
28 Września, 2017 - 16:13
I niezwykle interesujące spojrzenie. Do tej pory podchodziłem do tego tylko jako do zbiegu przypadków. Tym bardziej to ciekawe, że korsarz to po rusku korsar. Od strony językowej kapitalne spostrzeżenie :)) dla mnie jako parającego się amatorsko słowem. Pozdrawiam serdecznie.
o 10 IV inaczej
no wiesz?
27 Września, 2017 - 10:31
chwyty erystyczne? Porozmawiajmy poważnie: prosiłem Cię o podanie kilometrażu - zasłoniłeś się ruskim rysunkiem; OK - obliczyłem z niego: 30 mil - źle? To podaj, ile wg. Ciebie (znaczy wg ruskich) musiała przelecieć tutka. Jak Ci wyjdzie 50 mil - wymiękam, ale bez głupich dowcipów (o radarze) proszę...
Przepraszam
27 Września, 2017 - 11:22
Ale jestem w pracy i żeby merytorycznie odpowiedzieć na Twój wielowątkowy komentarz potrzebuje dużo czasu. Chciałem więc sprowadzić wszystko do jednego zdania, ale jak widać tak się nie da. Odniosę się późnym wieczorem.
o 10 IV inaczej
:)
27 Września, 2017 - 11:36
dzięki
Zastanawia mnie, a co jeśli kłamią wszyscy?
27 Września, 2017 - 18:01
Szantaż u ruskich jest dobrze nam wszystkim znany
Ile poświęcić są by cali byli bliscy
Na razie zasłońmy tajemnicy firany
Czas pokaże lub nie, jak to naprawdę było
Czy tam ich zamordowano, czy gdzieś po drodze?
Kto, kiedy wyznaczył, że życie się skończyło?
Obyśmy nie byli tym zaskoczeni w drodze
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
oj, spekulanci, spekulanci :)))
28 Września, 2017 - 14:39
http://www.radioscanner.ru/base/index.php?action=list&author=12427 - tak dawno temu nazwali i wot wsio!
pazdrawlaju