Skąd u Belga tyle miłości do demokracji a niechęci do Polski?

Zobaczmy, co ma do powiedzenia na temat praworządności i demokracji w Polsce  europoseł Guy Verhofstadt?  Dopowiem tu tylko, że śledząc od dłuższego czasu jego wystąpienia zastanawiam się co nim kieruje? Przecież to, że popiera on „totalną opozycję” w Polsce, nie ulega kwestii, to, że ta z kolei działa tylko w interesie destrukcji państwa też nie może budzić wątpliwości nawet u tych, którzy  w tym paskudnym dziele uczestniczą z głupoty, albo we własnym interesie (n. p. wszyscy dawni funkcjonariusze PRL, obecnie „pokrzywdzeni” traktowaniem ich na równi z innymi  obywatelami). Dziwna rzecz, że Belg tego nie widzi i stale tokuje na temat rzekomego łamania prawa w Polsce. Jeśli ktoś ma trudności w kojarzeniu go z konkretną osobą, to wyjaśniam, iż jest to facet z rozwianym włosem, gestykulacją przypominającą wiatrak i żywą  mimiką wyrażającą aż nadto wyraźnie jego uczucia dla Polski i Polaków z wyjątkiem oczywiście tych „konstytucyjnych”, „demokratycznych” i  „innych” niż drudzy.

A oto treść jego wywodu:

            W co  gra polski rząd?  Polski minister spraw zagranicznych wierzy, że Polska jest niesprawiedliwie traktowana przez Brukselę i odrzuca roszczenia, że w Polsce istnieje zagrożenie praworządności. Rzeczywistość jest taka: pogłębiający się kryzys konstytucyjny i rosnący polityczny wpływ nad sądownictwem to zagrożenie demokracji, praworządności i fundamentalnym prawom w Polsce. W co gra polski rząd? Nikt nie sprowadza Polski do narożnika…
Zgadzam się z wiceprezydentem Komisji Timmermansem, że zasada praworządności sprawia, że rządy europejskie nie mogą ingerować w sądownictwa krajów.   To również dotyczy Polski. Mam nadzieję, że Timmermans niebawem to wyjaśni. To nie jest moje zdanie, tylko Komisji Weneckiej, Parlamentu Europejskiego oraz Komisji Europejskiej…” Dalej perorował, że Parlament Europejski podejmie działania „aby zapewnić, że łamanie praworządności nie pozostanie bez konsekwencji” stwierdził na swoim profilu na Facebooku wspomniany europoseł.

Im bardziej bije on w Polskę, tym weselej na sercu lemingom. Posłużę się jednym wpisem na Internecie, nie chcąc tutaj zajmować miejsca cytowaniem ich bredni. I]]>https://www.facebook.com/GuyVerhofstadt/?ref=page_internal …]]> ]]>18:23 - 23 lut 2017]]>:

Szokujące. Verhofstadt zaatakował rząd Polski a lemingi dziękują, proszą o sankcje, cięcie funduszy i plują na Polskę. Oto postawa „patriotów” polskich.

To, że nasze lemingi nie wiedzą o czym piszą nikogo nie dziwi, bo oni nadto nie wiedzą co robią.  Ale to, że rzekomo odpowiedzialny za słowa polityk europejski nie widzi konieczności uzdrowienia jakże schorowanego systemu sądowniczego w Polsce i próby dokonania tego ocenia jako „polityczny wpływ na sądownictwo” świadczy o głębokiej zapaści, w jakiej znalazły się lewicowo-liberalne koła w kierownictwie Unii Europejskiej. Niczego dobrego to nie wróży.

A co mają robić nasze lemingi? Tylko radować się z tego, że ktoś pluje wraz z nimi na Polskę. Czy renegaci kiedykolwiek postępowali inaczej?

            Zresztą taki drobiazg, jak poczucie wstydu bądź to za  wypowiedzi skrajnie egoistyczne i obrażające, można bez przesady powiedzieć, ogół Polaków żyjących w takich warunkach, na jakie są skazani, a tak uczyniła osoba na wysokim, odpowiedzialnym stanowisku, stwierdzając, że za 10 tysięcy  można co najwyżej żyć na wsi, czy prowincji. Nieważne. Albo też osoby pozbawione umiejętności zażenowania własnym, nie wiem, jak to nazwać, żeby nikogo nie obrazić – jak wiadomo najbardziej ludzie obrażają się za prawdę – brakiem zdrowego rozsądku. Np. ostatnio „polityk”, znany z tego, że uderzał w rząd martwą wiewiórką zamordowaną rzekomo przy okazji ściętego drzewa, które, jak się  okazało nie zostało ścięte (sic!). Znowu, jak czytamy w jednym z doniesień: „Donald Tusk jest jedynym kandydatem na przewodniczącego Rady Europejskiej. Innego kandydata po prostu nie ma –  oznajmił w programie “Minęła 20” na antenie TVP Info poseł PO Michał Szczerba. Nie potrafił już jednak odpowiedzieć na pytanie, kto zgłosił jego kandydaturę”.

            A niby, po co miałby powiedzieć? Przecież on stwierdził wyłączność kandydatury pana Tuska. Czy to nie wystarczy? Czy kiedykolwiek pan ten trudził się uzasadnianiem swych błyskotliwych enuncjacji?

            Jedno trzeba tu jasno powiedzieć. Nie mają łatwego życia europosłowie upierający się przy obowiązku obrony w Europarlamencie i w ogóle w naczalstwie UE polskiej racji stanu. Muszą wysłuchiwać takich panów, jak Timmermans, Verhofstadt, a przecież nie tylko ich, ale także linksliberałów i po prostu tych, których  denerwuje, że Polska chce być Polską, a Polacy Polakami, że Europejczykami byli zawsze i nie trzeba stale tak czy owak akcentować, ze stali się  nimi, odkąd znaleźli się w UE. Ja bym raczej powiedział, że ci Europejczycy gardłujący o wartościach europejskich, a gdy przychodzi do ich wyliczania, to najważniejsze sprowadzają się do uzurpacji człowieka decydowania o życiu i śmierci, do deptania wszystkiego, co natura postanowiła, a co człowiek stara się  sobie przywłaszczyć i zdeprawować, mają na składzie wyłącznie akcesoria pogrzebowe Europy. Takie to są wartości i ustrzeż nas przed nimi, Panie Boże. Jeśli pan Verhofstadt bez nich się obejść nie może, to niech mu będzie. Choć mógłby się czym innym martwić, tym, że w jego ojczyźnie ludzie po zmroku boją się chodzić po ulicach. Ale wiadomo, najsmaczniejsze jabłka z cudzego ogrodu.

            Niewątpliwie trwa walka o być albo nie być Unii Europejskiej, a tacy panowie jak Timmermans i Verhofstadt usilnie pracują nad negatywną alternatywą. Może zresztą nie tylko oni, ale także nasi euroentuzjaści (chodzi, rzecz jasna, nie o Europę, ale o Euro). Oni mają większe niż obaj wymienieni doświadczenie, co prawda historyczne, z końca XVIII wieku, kiedy… ? Wiadomo co nastąpiło i kto maczał w tym palce.