Politycy i politykierzy

Obrazek użytkownika jazgdyni
Kraj

 

 

Dokładnie nie wiem, kiedy to się zaczęło. Pewnie trwa już od dawna, lecz swoisty szczyt politykierstwa osiągnięto, jak Donald Tusk doszedł do władzy.
W powszechnym psuciu wszystkiego, zepsuto również etos polityki. To właśnie wspomniany Tusk powiedział wówczas – "nie róbmy polityki, budujmy drogi". W 2010 roku hasło to atakowało z tysięcy billboardów, kodując w głowach ludności, że polityka to coś brudnego, niegodziwego i sumarycznie – pejoratywnego.
Od tego też momentu zaczęto zamieniać prawdziwych polityków na politykierów.
Zaraz wyjaśnię, co przez to rozumiem.

 

 

 


 
 
Powoli wśród widzów telewizji i słuchaczy radia rosła tolerancja na coraz gorszą jakość uprawiania polityki. Nie chcę się tu zajmować czynami, tylko tym, co politycy mówią narodowi. Zaczęło się od wielogodzinnego exspose premiera Tuska, które, jak się później przekonaliśmy, było stekiem kłamstw, złudnych nadziei i obiecanek-cacanek. Świadomy zabieg, żeby polityków przestać traktować poważnie, a także patrzeć im na ręce, a tak w ogóle, to dać im spokój. Wtedy spokojnie będą mogli robić to, po co do polityki przyszli – drobne, albo grube geszefty, w zależności od talentów i umocowań, szwindle i szwindelki, posady dla rodziny, łagodność urzędów skarbowych i tak dalej.
 
Tak właśnie polska scena polityczna i władza zaczęła przekształcać się w politykierów. To im ma być fajnie i oni nie muszą się wysilać i myśleć (!!!) o czym rozprawiać przed mikrofonem, lub kamerą.
I rozpoczął się bełkot... Bełkot, który w wykonaniu platformersów i nowoczesnych trwa do dzisiaj.
 
Politykier to człowiek, który wszedł do świata polityki tylko wyłącznie po to, by mieć coś dla siebie – zazwyczaj pieniądze, trochę sławy i zaspokojenie swojego ego. Dla niego to sposób na życie, metoda zarabiania jak najtańszym kosztem i jak najmniejszym wysiłkiem.
Podczas gdy każda inna przyzwoita praca wymaga od człowieka pozytywnych walorów – pracowitości, sumienności, prawości, szczerości, że wymienię tylko kilka, to dla politykiera wartości te są nieprzydatne. Liczy się przede wszystkim zdolność do knucia intryg, umiejętność mimikry, w tym wypadku przystosowanie się do głównego nurtu swojej grupy i wyzbycie się cech indywidualizmu, bo politykierzy danej opcji muszą mówić tymi samymi słowami. Ba, muszą myśleć tak samo, jak ich lider i tak, jaka jest aktualna linia ugrupowania. Niewychylanie się, to podstawowa reguła bycia.
 
Politykier praktycznie nie robi nic. On trwa, bo trwanie jest jego celem życia. Precyzyjnie to wyłuszczył były lider Tusk. A dzisiaj, po zmianie władzy, widzimy dokładnie tą potworną niechęć do zmian. Zmiany są zaprzeczeniem trwania, które jest kwintesencją egzystencji politykiera. Zmuszony więc został,  aby do jakichkolwiek zmian nie dopuścić.
 
To właśnie widać dzisiaj, jak na dłoni. Cała prawie opozycja, czyli PO, PSL i Nowoczesna, walczą ze wszech sił i wszelkimi metodami z legalną władzą tylko dlatego, że jest to ugrupowanie zmiany. A zmiana, jak to określiłem, jest głównym wrogiem trwania.
Więc jest totalna walka z władzą tylko dlatego, żeby nie dopuścić do przebudowy systemu. Walka nie po to, by zaoferować inne rozwiązania, jakąś alternatywę, dać jakiś drogowskaz. Nie, to jest walka wyłącznie po to, by nic nie zmieniać. Bo wypracowany z takim mozołem przez ponad ćwierćwiecze system pozwalał cudownie egzystować różnego rodzaju cwanym miernotom.
 
Wartością, która jest wysoko ceniona w tym zacnym towarzystwie, jest zdolność słowotoku i pustosłowia. Politykierzy zazwyczaj nie mówią, tylko wygłaszają tyrady.
Jak się słucha na przykład Kierwińskiego, Halickiego, Budkę, Szejnfelda, Tomczyka to od razu widać, że pochodzą oni z jednej stajni. Mają ten sam zasób słów, pojęć i sloganów. Centrala im to przygotowuje. A oni mają to maksymalnie przyswoić, jednocześnie całkowicie wykluczając swobodne, rozumne myślenie.
Identycznie jest u Ryszarda Petru: panie Gasiuk-Pihowicz, Scheuring-Wielgus, Lubnauer i Schmidt mówią jednym głosem. Może jedna szybciej, druga wolniej, bardziej, lub mniej zbornie, ale zawsze jest to wywrzaskiwanie tych samych haseł i sloganów.
Tego już się słuchać nie da, bo jest takie nudne. Ileż razy można słuchać dokładnie tych samych słów powtarzanych od tygodni? Chyba, że jest się Moniką Olejnik, która kocha wysłuchiwać bez przerwy tego samego, co ma do powiedzenia Cimoszewicz, Giertych, Kalisz, czy Marcinkiewicz. Widocznie to ją uspokaja.
Mnie natomiast przywołane postacie, panie i panowie posłowie przyprawiają o odruch wymiotny. Nie oni sami, tylko ich tępe i schematyczne wypowiedzi, jak bym bez przerwy puszczał do znudzenia tą samą zgraną taśmę.
 
Czy ktoś z uczciwych obserwatorów może tych ludzi nazwać politykami?
 
W ostatnim, niedzielnym panelu dyskusyjnym  "Woronicza 17"w TVP, poseł Halicki nie odpowiedział na ŻADNE pytanie redaktora prowadzącego, mimo, że był pytany wielokrotnie. Pytany o konkretną sprawę nigdy nie odpowiadał wprost, tylko uciekał w zdartą, antypisowską retorykę.
Czy przyzwoite uprawianie polityki ma polegać na tym, że NIE odpowiada się na nasze pytania (bo dobry dziennikarz zadaje właśnie nasze pytania), że kluczy się, mataczy i ucieka w slogany zadane przez centralę.
Ja chrzanię takich przedstawicieli narodu, którzy nie chcą uczciwie rozmawiać
 
Przez osiem lat rządów Platformy i PSLu, to aż tak bardzo nie rzucało się na oczy. Dlaczego? Ano dlatego, że ci sami politykierzy byli obsługiwani wyłącznie przez zaufane grono zaprzyjaźnionych dziennikarzy (jak dla nędznych polityków jest określenie politykierzy, tak anlogiczne powinno być dla nędznych dziennikarzy). System komunikacji z opinią publiczną wyglądał wówczas prosto i wygodnie: przygotowane pytanie i przygotowana odpowiedź. Jakakolwiek spontaniczność i swobodne myślenie były całkowicie wykluczone. To się nie mieściło w kanonie.
Tak więc wówczas wszystko na styku naród – polityka wyglądało gładko, grzecznie i radośnie.
Pamiętam, jak raz kiedyś, pewien rolnik, plantator papryki, wykrzyknął rozpaczliwie do premiera Tuska – "Jak żyć panie premierze?!". To wówczas było wydarzenie niesamowite. Media długie tygodnie wałkowały ten skandaliczny wybryk wiejskiego chama. Takie były standardy. Taka kultura.
Bo politykierstwo, a nie uprawianie polityki, były w czasach PO i PSL wiodącym trendem, nakreślonym przez głównego ideologa, Donalda Tuska. Dwulicowość i teatr dla mas. Rzucanie setek obietnic, które nigdy nie miały być spełnione.
Jak ciężko pracowali ludzie ówczesnego establishmentu, jakiej wyrafinowanej gry aktorskiej byli zmuszeni używać, dowiedzieliśmy się z nagranych przez państwowotwórczą grupę kelnerów taśm.
Z jednej strony: publicznie buńczuczne – "Idziemy po was!", a prywatnie przy wódce – "Ch..., dupa i kamieni kupa". Tak, tak; to ten sam polityk – minister spraw wewnętrznych, szef policji i służb, Bartłomiej Sienkiewicz. Polityk?
 
Sytuacja radykalnie się zmieniła po wygranej PISu i całego obozu konserwatywnej prawicy.
Niestety, politykierzy dawnej władzy nie potrafili się nagle zmienić, głównie z powodu ograniczonych predyspozycji umysłowych, gdyż inteligencja, czy mądrość, nigdy wtedy nie była porządaną cechą, by działać w polityce. Natomiast spryt i cwaniactwo – jak najbardziej.
I teraz wyraźnie widzimy, że ci co tak długo mieli władzę, a dzisiaj są opozycją, w której się kompletnie zagubili, nie byli prawdziwymi politykami, a spryt i cwaniactwo, w końcu rozszyfrowane przez społeczeństwo, na niewiele się przydają, gdy otoczenie nagle wymaga prawdy i uczciwości.
W tak niewygodnej i nieprzyjemnej sytuacji można tylko kręcić, kłamać powtarzać propagandowe slogany i chamsko przekrzykiwać oponentów (kultura zawsze była słabą stroną opozycyjnych politykierów).
 
Politykierów w polityce, tych wszystkich krzykliwych nieudaczników, a także byłych bramkarzy, kajakarzy i gimnastyków, a także niedorobionych synalków jak młody Wałęsa i Cimoszewicz można się pozbyć w prosty sposób – dać wyborcom narzędzia do rozliczania wybranej przez naród osoby. Zawiodłeś lub oszukałeś – won! Bez czekania cztery lata, aż się kompletnie zbłaźni. I ordynacja wyborcza taka, która nie dopuści,by wybierany był kompletny palant, tylko dla tego, że jest wysoko na listach wyborczych, a głosowała wyłącznie na niego liczna rodzina i podlegli pracownicy.
 
Uprawianie polityki to praca w dużym stopniu altruistyczna – robi się dużo dla innych, dla narodu i państwa. Egocentryzm winien być strictly verboten. Polityk winien być w dużym stopniu kreatywny i cały czas coś budować. Powinien tworzyć i stale coś polepszać.
Model uprawiania polityki wprowadzony przez Tuska i jego zgraję, nie był żadną polityką, tylko administrowaniem. Zarządzaniem wielkim majątkiem państwa i ludzkich zasobów. Zarządzaniem w wielkim stopniu nieudolnym i autorytarnym. Słowo suweren przypomniano dopiero w czerwcu zeszłego roku. Więc Tusk ze swoimi nie pytał się suwerena o zdanie, gdy okradał go ze zgromadzonych oszczędności na emeryturę. Nie pytał, gdy podniósł ludziom wiek emerytalny, a rozmyślał, że najlepiej byłoby, gdyby ludzie pracowali aż do śmierci.
Lecz wszystko to potrafił ładnie tłumaczyć i wyjaśniać. Robił to przecież dla dobra wszystkich. Z biegiem czasu, coraz więcej Polaków widziało, że to bezczelne kłamstwa i matactwa. Puste, obelżywe w swojej hipokryzji słowa.
 
Co zrobić z obecnymi politykierami? Na początek byłoby dobrze, gdybym chociaż w Telewizji Polskiej nie oglądał tych Halickich, Kierwińskich, Szejnfeldów, czy Tomczyków. To niczym nie uzasadniona promocja tandety. To samo dotyczy Ryszarda Petru i jego kobiet, którzy już dzisiaj są pośmiewiskiem całego internetu.
Niech sobie miniony establishment ogląda na swoich prywatnych stacjach. Kto nie chce bzdur, głupoty i arogancji nie musi tego tam oglądać.
Czy politykierstwo wreszcie zniknie z polskiej sceny? Zniknie. Może nie całkiem, lecz na pewno przestanie być wiodącym trendem, aby w końcu stać się synonimem obciachu i buractwa.
Nie wystarczy jak poseł pięknej ziemi mazowieckiej, Marcin Kierwiński, schudnąć, zamienić fioletowy ślubny garnitur na Vistulę, pokombinować w samorządach, by zostać politykiem. I to z pierwszych ław poselskich! Dobrze przynajmniej, że Michał Kamiński siedzi z tyłu.
 
Pół roku minęło i politykierska opozycja nie zrobiła nic konstruktywnego. Cała parę skierowała w zniszczenie wyborczych zwycięzców. W odzyskanie utraconych dóbr. Oraz prawa i swobody do bycia cwaniackim, egoistycznym politykierem.
 
 
Konstytucja i prawo zakładają możliwość odwołania sprawujących władzę: prezydenta, rząd i sejm. Przynajmniej teoretycznie, lecz legalnie.
Natomiast nikt nie pomyślał, żeby również mozna było odwołać opozycję.
W takim wypadku musimy przestać grać dobrego samarytanina i gentlemana i po prostu opozycję zniszczyć. Nie tak, jak proponowali kibice Legii, ale wymazać ich z życia publicznego.
 
To nie żadne chamstwo i okrucieństwo z naszej strony. To opozycja otwarcie i wielokrotnie oznajmiła, że cel mają tylko jeden – zniszczyć rządzącą partię i odebrać jej całą władzę. Czy my w takim wypadku mamy pozwolić na bierne okładanie nas sztachetami?
Dopuścić, żeby znowu zapanowało politykierstwo i Polska ponownie stoczyła się w kolonialne bagno, z którego z takim trudem się wydobywamy?
 
Przedstawienie przez panią premier i jej ministrów rzeczywistego obrazu tego, co zastali w swoich nowo przejętych gabinetach i resortach trwało w sejmie dziesięć godzin. To był katalog fatalnych dokonań, do jakich właśnie może doprowadzić rządzenie państwem przez politykierstwo.
 
I tym razem ludzie PO, PSL i Nowoczesnej nie wyszli z roli, chociaż prawidłowo należy powiedzieć, że pokazali iż nie dorośli do prawdziwej i uczciwej polityki i na fakty odpowiedzieli chamską propagandą, która tak dobrze poznaliśmy w ciągu minionych ośmiu lat. Głupota, czy nadal cyniczna gra? Wiem, że dla wielu z nich to jest walka o przetrwanie, bo wiele efektów uprawiania politykierstwa i prywaty skończy się w sądzie. Nie mniej, ich odpowiedź udowodniła, że nic się nie zmienili i nadal nie zamierzają się zmienić. Zbyt mocno polubili swój paskudny styl uprawiania władzy.
 
Czyli ja nie widzę nadziei, że ta fatalna dla Polski zgraja ludzi kiedykolwiek się zmieni. Zadaniem naszym, jeżeli dążymy do tego, by mieć dobre, normalne i uczciwe państwo, jest eliminacja takich ludzi z polityki.
Część z nich zapewne wyeliminuje, tak jak b. posła Burego prokuratura. Pozostałych powinniśmy skutecznie i zdecydowanie również od polityki odsuwać.
 
Dla naszego wspólnego dobra.
 
.

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (11 głosów)

Komentarze

Od dawna postulowane jest  pozbawianie, jak dawniej, obywatelskich praw honorowych, tam gdzie naruszone zostały interesy społeczne. Ważne jest by to pozbawienie trwało kilka lat po końcu wyroku!  Obecnie, skazany powraca "na fotel" jeszcze w czasie odsiadki lub zawieszenia.  

Vote up!
7
Vote down!
0

#1513163

Kiedyś też istniał ostracyzm towarzyski, który bywał bardzo bolesny. Ja proponuję ostracyzm medialny. Świadomie powinno się unikać w mediach publicznych skompromitowanych ludzi. Wiadomo, że Olejnik i cała TVN jest w stanie zaprosić najgorszą swołocz. Lecz nie musimy ich widzieć w publicznej , całej TVP.

Tymczasem Kurski wq..ił mnie niepomiernie, angażując do programu W tyle wizji, tego trójmiejskiego aborygena Skibę. Rozumiem, że na zasadzie, by dzwoniący wylewali na niego wiadra pomyj, co czynią, lecz temu gostkowi płaci się za występ. Niech zniknie i wraca na swoje stałe miejsce w sopockiej knajpie Pod Strzechą, gdzie bryluje

Vote up!
5
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1513164

Pamiętam jak córcia razem z koleżnkami montowały na szybko występ rewiowy dla hipermarketu. Skiba "poleciał" po tym jak klient zaproszony do mikrofonu, zamiast wpasować się w "jajcarską narrację" najniższych lotów - zapytał prowadzącego : " czy jest pan w stanie zachowywać się poprawnie w obecności dzieci?!" Potem zapytał widzów o ocenę prowadzącego. Resztę znasz. 

Vote up!
6
Vote down!
0

#1513169

 Witam! W póżniejszych mediach narodowych ,nie zapraszać tę zgniliznę przed telewizornię.Nie ma przyzwolenia społecznego na dalsze lansowanie się tej patologi! Pilna potrzeba na szersze programy telewizji i radia omawiające szczegółowe informacje dokonującej się Dobrej Zmiany! Społeczeństwo ma poczuć ,że w tym uczestniczy! Koniec z zafałszowaną propagandą! Pozdrawiam!

Vote up!
7
Vote down!
0

ronin

#1513168

Witam

 

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko w pełni się zgodzić. To są ludzie, którzy nie potrafią rozmawiać. Robią tylko jedno - uprawiają propagandę właśnie.

 

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1513170

http://alexjones.pl/aj/aj-polska/aj-publicystyka/item/16222-prawdziwy-%C5%BCyciorys-donalda-tuska

Kim naprawdę jest Tusk?

https://www.youtube.com/watch?v=iyz5lgdsNHI http://3.s.dziennik.pl/pliki/5066000/5066542-donald-tusk-mem.jpg

 

Pozdrawiam :-)

Vote up!
5
Vote down!
0
#1513183

Oczywiście, "politykier" to neologizm o wydźwięku pejoratywnym. O ile pamiętam, użyła go po raz pierwszy propaganda komunistyczna lat osiemdziesiątych. Dotyczył ambicji politycznych ludzi którzy na polityce się rzekomo nie znają a w dodatku stylizacja słowa miała sugerować że są Żydami. Później słowo przechwyciły kabarety i więcej nie było używane przez propagandę komunistyczną. Istniały też inne słowa tego typu (np. "pełzająca kontrrewolucja"). 
Ciekawe, że hasła typu "nie róbmy polityki - budujmy mosty" można wiązać z okresem wyraźnej tendencji do wprowadzenia pojęcia "postpolityki" która miała być stanem, gdy rządy partii politycznych posługujących się ideologią zastąpią "rządy merytorycznych fachowców". W domyśle - umożliwiłoby to stworzenie silnego układu systemu władzy który byłby równie trudny do obalenia jak np. monarchia absolutna. I byłby systemem równie "demokratycznym" jak niemiecki narodowy socjalizm, włoski faszyzm czy komunizm.
Vote up!
2
Vote down!
0
#1513213

Dzieki za wyjaśnienie pochodzenia słowa. Tylko to już dosyć stary neologizm, bo znam go od dobrych 50 lat.

Natomiast postpolityka to aktualny neologizm. Neoliberałowie bez przerwy majstrują przy wymyślaniu nowych rozwiązań politycznych. Lecz, jak dotychczas wszystkie są do d.

 

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1513221

planu 6-letniego. A Tusk - po jego rzuceniu (hasla) powinien wziasc lopate w rece i wraz z "towarzyszami" udac sie na najblizszy plac budowy... bylby wtedy przynajmniej jakis pozytek.

Co do oceny klasy politycznej rzadzacej w Polsce po 1989 r. - nic dodac, nic ujac. Czesc dzialaczy opozycyjnych zbratala sie z komunistam - i rzadni... pieniedzy i przywilejow zaczeli je sobie sami przyznawac, zalatwiac, krecic.

Nieliczni - uczciwi - uznawani byli za glupcow i bezwzglednie eliminowani - zreszta podobnie jak i "oporni" na wspolprace (czytaj: dawanie w lape, przyjmowanie "preziow" do spolki...).  Bogacic sie mozna bylo legalnie tylko przy zezwoleniu  (najczesciej za to zezwolenie trzeba bylo placic - w ten czy inny sposob) "wladzy" - dlatego do tej "wladzy" tak sie "towarzysze" garneli: dzisiaj mamy chyba ponad 400 tys urzednikow...

Zysze powodzenia w walce, ktora prowadzi obecny rzad i PiS - walka bedzie dluga i ciezka:  w dzisiejszej Polsce wiekszosc powaznego biznesu jest w ten czy inny sposob zwiazana z "wladza" - a wiec z ukladami i powiazaniami PO, PSL czy SLD.

Co wiecej - spora czesc tych biznesmenow zyla z przetargow i zlecen panstwa lub firm panstwowych - dzisiaj drza o swoje wplywy - i tu trzeba powiedziec, ze na razie rzad niewiele zrobil w celu zmiany zasad przetargow czy zlecania roznych ekspertyz czy zlecen "zewnetrznych" - ktore wyprowadzaly miliardy z firm panstwowcy i spolek zaleznych. 

Tak wlasnie "politykierzy " zorganizowali Polske - i dzisiaj jest to jedna stajnia Augiasza... (nawet konie maja dosc...).

Wazne, zeby politycy PiS nie "weszli" w buty poprzednikow - a z obserwacji wydaje sie, ze niektorym przynajmniej by to pasowalo... 

Vote up!
2
Vote down!
0

mikolaj

#1513220

No to razem życzymy PISowi powodzenia.

Ja jeszcze nadal wierzę w dobrą zmianę.

 

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1513222

Waści krasna rozprawka spod pióra wyszła, co mnie uradowało niezmiernie. Posyłam ją w naszą rozległą pajęczynę kontaktów, aby jaźnie nasze na uchodźtwie, jeszcze szybciej rozwijać by szykować się do powrotów, na ziemię ojczystą, do rodzin, przyjaciół i... pracy. Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród! A upadłym watahom i hordom, pomożemy...

Bo polski my naród, polski lud, królewski szczep piastowy. Tak nam dopomóż Bóg!

Pozdrawiam serdecznie
Vote up!
3
Vote down!
0

Nasza Szkapa

#1513227