Lewatywa na Putina

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Po słynnej już wypowiedzi Bronisława Komorowskiego, że lewatywa robi dobrze na głowę – sugestia Krzysztofa Wyszkowskiego, aby Komorowski swoje przemówienia odczytywał z kartki, jest moim zdaniem nietrafiona. Zwłaszcza w sytuacji otwartej wojny gospodarczej Putina z Polską, która nie wiadomo w co się jeszcze przerodzi….

Powszechnie wiadomo, że w sprawach rosyjskich wielbicielowi WSI doradzali tacy specjaliści, jak gen. Jaruzelski , tow. Miller, osobisty przyjaciel z polowań Palikot i tow. Nałęcz. Ten ostatni czyni to do dzisiaj, gdyż to on pisze dla Bronka i jako b. komunista do dzisiaj  boi się Rosji i jej władców. Medycynie znane są podobne przypadki, określane jako tzw. syndrom moskiewski. Innymi słowy – jest to strach nieuleczalny….

Dlatego nie kto inny, ale właśnie tow. Nałęcz przekonywał społeczeństwo po katastrofie pod Smoleńskiem (w następstwie rozdzielenia wizyt Tuska i ś.p. Lecha Kaczyńskiego) , że „Nie ma takiej ofiary, której nie warto złożyć, aby spotkać się z Putinem”. Jest więc oczywiste, że nic tak bardziej nie ośmiesza urzędu Prezydenta RP, jak teksty pisane przez tow. Nałęcza – nie zaś słowo mówione „z głowy” Bronisława. Póki co, Bronisław niech mówi te swoje banialuki i frazesy godne gajowego z Budy Ruskiej, który nie wziął porannej lewatywy. A że lewatywa robi dobrze na głowę, to sam Bronisław zachwalał społeczeństwo zebrane z okazji wyrażania dumy przez Bronisława …

Kolejny występ prezydenta – tym razem w telewizji TVP Info potwierdził, że Bronisław Komorowski unika kuracji, którą sam zaleca innym. Zapewne Bronisław jest przekonany, że głowę ma nie od parady ! Mówiąc bowiem o sankcjach nałożonych przez Unię Europejską na Rosję, Bronisław wyjaśnił ludowi teoretycznego państwa, który się zebrał się przed telewizorami że : „Celem sankcji jest korekta polityki rosyjskiej i respektowanie prawa międzynarodowego. Jeśli to się uda, powinniśmy być gotowi na odnowienie współpracy na każdym polu” . Prezydent wyjaśnił dodatkowo fakt coraz większego poparcia dla Putina przez mieszkańców Rosji – mimo sankcji ekonomicznych: „Opinia publiczna cieszy się, że Rosja odzyskała Krym, ale zaraz poczuje sankcje gospodarcze. Rosjanie są wrażliwi na prestiżowe porażki”. Prezydent teoretycznego państwa wyjaśnił więc „z własnej głowy” , czym będzie „porażka” dla wrażliwych Rosjan: „Teraz będą mieli ograniczenia do dostępu do wolnego rynku, w którym już zasmakowali”….

Powiedzmy sobie szczerze: Tylko ktoś, kto nie stosuje na co dzień zaleceń, znanych z czasów armii austro-węgierskiej może wypowiadać takie banialuki. Albo jest dyletantem, znającym Rosję wyłącznie z zakodowanego od dzieciństwa strachu. Bowiem dla większości Rosjan wprowadzenie tzw. wolnego rynku to był kataklizm znacznie większy niż dla dużej części Polaków, którzy żyją dziś w nędzy – po 25 latach od czasu odzyskanej niepodległości, którą powinniśmy dzisiaj radośnie manifestować razem z Bronisławem: - Wybraliśmy najbardziej niszczycielski dla kraju i najbardziej bolesny dla narodu wariant rynkowych reform. Rezultaty okazały się opłakane. Takiej katastrofy ekonomicznej nie przeżywał żaden z dużych krajów w XX stuleciu - tak Rosję lat 90. podsumował jeden z rosyjskich ekonomistów. Nie dziwi więc nikogo, że przeciętny Rosjanin na samo wspomnienie o „demokracji” i „liberalizmie” dostaje szału. Przeprowadzona w Rosji prywatyzacja (podobnie zresztą, jak i w Polsce) nazwana została przez zwykłych obywateli mianem bandyckiej "prichwatizacji" (ros. prichwatit` - przechwycić, ukraść), zaś autor rosyjskiej prywatyzacji Anatolij Czubajs był wielokrotnie oskarżany o czerpanie monstrualnych zysków ze sprzedaży majątku narodowego. Dodajmy, że w Polsce nikt nie odpowiedział za złodziejską prywatyzację – choćby tę przeprowadzoną przez Tuska, a polegającą na „sprzedaży” stoczni mitycznym Katarczykom. W następstwie „reform rynkowych” w Rosji wykrystalizował się układ oligarchiczny, w którym - obok wpływowych oligarchów – funkcjonowały na styku z państwem różne grupy kapitałowe, wywodzące się z nomenklatury partyjnej, KGB, wojska i milicji - nierzadko działając w sposób mafijny. Gdy przeżarty spirytusem Borys Jelcyn wreszcie zrezygnował z funkcji prezydenta Rosji w grudniu 1999 roku - na ratunek „wielkiej Rosji” przyszedł Władymir Putin….

Były kagebista, który wsadził do więzienia paru oligarchów i zaczął zarządzać dekretami – od razu zyskał olbrzymią popularność społeczeństwa, które nadal żyje wspomnieniami o potędze ZSRR. Dlatego każdy prztyczek Putina w nos tym, którzy próbują dzisiaj Rosję sprowadzić do przestrzegania norm międzynarodowych, odbierany jest przez rosyjskie społeczeństwo odwrotnie, niż tego oczekuje normalny świat. Bo Rosja nie jest normalnym światem. „Rosja jest wyjątkowa” – jak to określił Putin, więc mierzenie Rosji standardami cywilizacji europejskiej jest wyrazem skończonej naiwności. Dlatego Bronisław mówiąc, że „Rosjanie są wrażliwi na prestiżowe porażki”, a tą porażką „będą ograniczenia do dostępu do wolnego rynku, w którym już zasmakowali” potwierdza, że prezydentowi III RP nawet lewatywa już nie pomoże, a tym bardziej – teksty pisane przez tow. Nałęcza….

Bo tu i teraz potrzebny jest przywódca na miarę ś.p. Lecha Kaczyńskiego, który już dawno odkrył zamiary Rosji Putina – więc nie można mu było tego darować. Nie wystarczyły przecież drwiny krajowych „mężów stanu” z wizyty ś.p. Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, w stylu „jaka wizyta, taki zamach” lub przytyki do rosyjskiego snajpera, że nie potrafił trafić do prezydenta RP z 30 metrów. Wobec Lecha Kaczyńskiego, który jako pierwszy europejski przywódca przejrzał plany Putina - potrzebne było rozwiązanie radykalne. Rozwiązanie, z którego najbardziej skorzystał ten, co opowiada dzisiaj gawędy o „odnowieniu współpracy z Rosją na każdym polu”. A przecież priorytetem prawdziwego polskiego przywódcy powinno być takie przygotowanie państwa, by mogło ono funkcjonować bez współpracy z Rosją…

Wpierw jednak powinniśmy się pozbyć tej całej post-komuny, która z małymi przerwami rządzi w III RP przez 25 lat, bredząc cały czas o gotowości do składania ofiar władcom Kremla i o odnowieniu współpracy na każdym polu. Rezultatem rządów post-komuny jest nie tylko teoretyczne i bezbronne państwo, którego ministrowie rozmawiają tekstami rosyjskich separatystów – lecz także bezradność państwa w sytuacji rosyjskiego embarga. Minister Sikorski mówiąc w knajpie o gównianych stosunkach z USA – nagle wzywa Stany Zjednoczone drogą twitterową, by ulokowały w Polsce chociaż ze dwa bataliony wojska !  Przypomnijmy sobie, że zaledwie 3 miesiące temu cały niemal rząd i wszystkie reżimowe media rechotały z przestróg Jarosława Kaczyńskiego o możliwym embargu Rosji na polskie jabłka i mięso ! Rechot był całkiem uzasadniony: przecież Tusk z Komorowskim nawiązali modelowe stosunki z Putinem za cenę oddania śledztwa w sprawie katastrofy TU-154M !....

Dziś, jedząc demonstracyjnie jabłka, rządzący teoretycznym państwem sami potwierdzają, że nawet obowiązkowa i zbiorowa lewatywa już im w niczym nie pomoże. Tu potrzebny jest ktoś na miarę Piłsudskiego, lub Lecha Kaczyńskiego. Ktoś, dla kogo interes Polski będzie ważniejszy niż ofiary składane Putinowi, lub następnemu władcy Rosji. Oczekiwanie, że Rosja się ucywilizuje po zmianie Putina, jest groteską na miarę opowieści Bronisława o pilotach broniących polskich granic na drzwiach od stodoły. Oczekiwanie, że przeciętny Rosjan zatęskni za serkiem Roquefort lub polskim jabłkiem jest tak żenująco naiwne jak przekonanie, że przerzuci się on na whisky – porzucając samogon. Bo każdy przeciętny Rosjanin (który w Rosji średnio żyje 60 lat) doskonale już wie od Putina, że w przeciwieństwie do samogonu, whisky jest szkodliwa dla zdrowia i to ona wraz z hamburgerami z Mc Donald’sa odpowiada za śmiertelność Rosjan...

Widok na ekranie rosyjskiej telewizji grupy Rosjan, którzy pikietują lokal Mc Donald’sa z transparentem, na którym wymalowany jest olbrzymi hamburger z flagą amerykańską w tle, nie dziwi przechodniów Moskwy. Jak zresztą nie dziwi odpowiedź na napisane na dole transparentu pytanie: Dlaczego pomiędzy rokiem 1990 i 2014 ubyło ponad 4 miliony Rosjan? Odpowiedź jest prosta i zrozumiała dla każdego zwolennika rosyjskiej "diermokracji" (ros. diermo -gówno): „Rosjanie w tym czasie za bardzo przestawili się na niezdrowe, tłuste hamburgery !” I jak tu nie wierzyć prezydentowi, który dba o zdrowie Rosjan, zakazując spożywania tłustych hamburgerów rodem z Ameryki, picia szkodliwej whisky oraz jedzenia „zatrutych” jabłek z Polski, czym uzasadniono embargo na jabłka ?

A co robią nasze – za przeproszeniem „władze”? Nasze „władze” zamiast ułatwić polskim plantatorom zagospodarowanie jabłek,  martwią się jeden przez drugiego, że w Rosji żywność zdrożeje, że Putin wprowadzi kartki - podczas gdy to sama Rosja izoluje się od świata, popierając przy tym Putina, który chroni ich od zatrutej żywności….

W tej sytuacji jedyna nadzieja w tym, że prezydent Komorowski przekona Rosjan do polskich jabłek. Ta nadzieja zaświtała właśnie w Ostrowie Wielkopolskim, dokąd Bronisław zawitał z gospodarską wizytą, wygłaszając przy tym „z głowy” przemówienie, na które czekał cały świat, a zwłaszcza już Rosja. Jego słowa zapewne dotarły lotem błyskawicy do każdego zakątka Rosji, budząc przy tym panikę na Kremlu: „Niech Rosjanie też wiedzą, że polskie jabłka są najlepsze. To jest rola konsumentów rosyjskich, by domagali się, aby te jabłka docierały tam, gdzie powinny” - stanowczym tonem podkreślił Bronisław !

Po tych słowach wszyscy zebrani w Ostrowie poczuli, że Bronisław – jako jedyny i nieustraszony mąż stanu - zadba o nasze polskie sprawy w Rosji…. Oczywiście przy pomocy konsumentów rosyjskich, którzy teraz będą się domagali, aby nasze jabłka docierały tam, gdzie powinny…

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (14 głosów)

Komentarze

Nałęcz

 

od tego herbu

aż mnie skręca

bom partyjniak

co gra Nałęcza

Vote up!
1
Vote down!
0

jan patmo

#1434554

Kapitanie, celne spostrzeżenia. Dodałbym do tego jeszcze jeden ważny drobizg. Rozumiem zaniepokojenie, a nawet desperację społeczności producentów dotkniętych sankcjami Putina. Nagle jedną decyzją, kilka (kilkanaście, bądź kilkadziesiąt) lat pracy, budowania marki, rozwoju, stanęło pod znakiem zapytania. Być może wielu z nich, jeśli sankcje potwają latami, będzie zmuszonych do zamknięcia firm, poszukania nowej pracy co zawsze jest trudne zwłaszcza dla osób, które w swojej branży przepracowały kilkadziesiąt lat.

 

Niemniej nie możemy zapominać, że Polska to ~ 36 mln ludzi. Czasami trzeba podjąć decyzję, która "skrzywdzi" pewną grupę społeczeństwa dla dobra kraju. Nie można podporządkowywać polityki całego państwa nieskrępowanemu "eksportowi jabłek" na wschód, bo taka polityka doprowadzi do katastrofy, czego mieliśmy już drastyczne wręcz przykłady - ustępstwa i uległość wobec Putina doprowadziły w 2010 roku do śmierci Prezydenta RP i jego najbliższego otoczenia.

 

Trudno, zakaz wwozu płodów rolnych z pewnością będzie bolesny dla polskiego rolnictwa, ale na dłuższą metę bardziej ucierpi Putin ze swoją hałastrą. Być może nawet, w perspektywie kilkunastu lat, cała ta sytuacja obróci się na korzyść Polski, a sadownicy powetują sobie straty z nawiązką. Jak napisał w jednej ze swoich powieści Waldemar Łysiak: Cierpliwości... trawa z czasem zamienia się w mleko.

 

pozdr...

/benjamin

Vote up!
3
Vote down!
0
#1434561

lewatywa

 

jak idzie ostro w ruch

prezydencka lewatywa

wypróżniają się zaraz

mózgowe WSI ogniwa

 

 

Vote up!
1
Vote down!
0

jan patmo

#1434711