Naród genetycznie zmodyfikowany
Kiedy chce się otrzymać pożądany obraz jakiegoś gatunku, eliminuje się spośród występujących osobników te egzemplarze, które odbiegają od wzorca. Z pokolenia na pokolenie pojawia się coraz mniej niechcianych cech, a i te pojedyncze skrupulatnie się usuwa, uniemożliwiając odbudowę trefnej specyfiki.
W taki oto sposób, na przestrzeni odpowiedniego czasu, powstaje gatunek zmodyfikowany wedle upodobań i zapotrzebowania.
Ukraińcy ze wschodu i zachodu kraju, pomimo wspólnych korzeni, nie są do siebie podobni. Różni ich odmienna mentalność.
Mieszkańcy wschodniej części kraju są efektem gruntownej modyfikacji genetycznej.
Kiedy w wyniku zawieruchy dziejowej doszło do podziału terytorium Ukrainy i rozbicia narodu, reżim bolszewicki z miejsca zabrał się za kształtowanie nowego społeczeństwa. Metody jakimi się posługiwano były nadzwyczaj brutalne i bezlitosne.
Poprzez systematyczne eliminowanie ze społeczeństwa wszystkich obywateli o innych niż preferowano orientacjach światopoglądowych, doprowadzono do powstania jednolitej w przekonaniach i podporządkowanej komunizmowi, bezwolnej masy sowieckiej.
Cechą charakterystyczną tych ludzi było bezwzględne posłuszeństwo wobec ustanowionej władzy i całkowity zanik potrzeby samostanowienia o sobie. Zakorzenione, głębokie przeświadczenie o nadrzędnej roli władzy całkowicie ubezwłasnowolniało i unicestwiało najmniejsze odruchy negacji.
Dla zwiększenia efektu, prowadzono powszechną akcje przesiedleńczą, wykluczając tym samym reaktywowanie się związków społecznych opartych o przynależność narodową.
Skuteczną metodą okazało się też popularne w Sowietach niszczenie związków religijnych, pozbawiając obywateli dostępu do miejsc kultu i zakazując wyznawania wiary w Boga, przykładnie karząc i prześladując opornych.
Ukraińcy pozostający w granicach II Rzeczpospolitej Polskiej, otrzymali szerokie uprawnienia przynależne mniejszościom narodowym. Posiadali własne poselstwo w parlamencie i mieli znaczący wpływ na politykę państwa polskiego. Dysponowali własnym systemem edukacyjnym i korzystali z wielu przywilejów politycznych i religijnych. Liczne inicjatywy społecznościowe owocowały powstawaniem szeregu organizacji sportowych i patriotycznych. Powstawały nielegalne ogniska o wydźwięku nacjonalistycznym i bolszewickim, które, choć zakazane i tępione, nie przynosiły jednak represji porównywalnych do tych jakie stosowano w Rosji Sowieckiej.
Bandera miał warunki do rozwoju. Nie omieszkał z tego skorzystać.
Kolejny "bohater", wychowany w "pańskiej Polsce" - Szuchewycz
Miała miejsce, co prawda, akcja wyburzania cerkwi prawosławnych, ale tego typu represje, często były uzasadnione. Na fotografii Ukraińcy modlący się na gruzach zlikwidowanej cerkwi.
Rzeczpospolita Polska była krajem demokratycznym i otwartym. Wieloetniczne społeczeństwo wymagało szczególnego traktowania, co przez długie lata wspólnej egzystencji, zaowocowało nawykiem tolerancji i poprawności we wzajemnych relacjach.
Polscy Ukraińcy szli zupełnie inną drogą rozwoju niż ich pobratymcy z sowieckiej republiki.
II wojna światowa zmieniła losy Ukrainy.
Na skutek polityki Stalina i działań nacjonalistów zachodnioukraińskich, liczna ludność pochodzenia polskiego została zdziesiątkowana i stała się jedną z mniejszości narodowych na tym terenie.
Całe terytorium wcielono w skład ukraińskiej republiki sowieckiej, podwajając jej obszar.
Naród ukraiński, na powrót stał się jednością. Takie były założenia. Czy słuszne?
Stalin był geniuszem politycznym, którego najskuteczniejszym orężem była bezwzględność działania.
Szybko uporał się z niechętnymi władzy sowieckiej obywatelami zachodniej Ukrainy, mordując ich i wysiedlając w głąb Związku Radzieckiego.
Zastraszona reszta zachodnich Ukraińców uległa przemocy, podporządkowując się władzy radzieckiej.
Mijały dziesięciolecia. W końcu nastała Pierestrojka. Wkrótce rozpadł się Związek Radziecki. Po pięćdziesięciu latach zniewolenia Ukraina uzyskała niepodległość.
Znajdujące się pod silnym wpływem komunistów państwo, nie potrafiło się uwolnić od jarzma niewolniczej ideologii, w której Władza była Najwyższym Bytem - wszechwładnym, niepodlegającym osądom Ideałem. Moskwa zaś pozostała w sercach i umysłach wschodnich Ukraińców jako opiniotwórcze centrum myśli przewodniej
Zaczął się zaznaczać podział i tylko Kijów, jako stolica, łączył obie części Ukrainy.
O ile silny wpływ sowieckiej indoktrynacji sprawił, że wschodnia część mieszkańców z pokorą przyjmowała wszystko, co ją spotykało, bezgranicznie ufając władzom, choćby oligarchicznym i skorumpowanym, o tyle ludność terenów byłej Galicji szybko powróciła do własnej tożsamości, buntując się i sprzeciwiając.
Nie bez znaczenia była bliskość demokratycznej Polski, która stała się docelowym miejscem emigracji zarobkowej, a także kontakty z liczną diasporą na Zachodzie.
Odradzający się we Lwowie i innych miastach Galicji ruch nacjonalistyczny doprowadził do powstania prawicowych organizacji i opozycyjnych względem prorosyjskich władz ugrupowań społecznych. Narodziła się silna potrzeby przeobrażeń politycznych na Ukrainie.
Pozostająca pod wpływem Moskwy i zdymisjowanego prezydenta Janukowycza część narodu, nie godzi się na wizję Ukrainy zaproponowaną przez Euromajdan.
Nie identyfikując się z nową władzą, wiernie trwa przy Janukowyczu i to jego woli oglądać na fotelu prezydenckim. Powiązana z rosyjską polityka Janukowycza jest zdaniem wschodnich obywateli najlepszą formą sprawowania władzy.
Mieszkańcy wschodnich regionów, stanowczo sprzeciwiają się sojuszom europejskim preferując związki z Rosją.
Zdesperowani, wolą już rozpad państwa, niż współegzystencję z rodakami z zachodniej części kraju, w formie przez nich wdrażanej.
„Rustam Temirgalijew, "wicepremier" Krymu napisał na swojej stronie w Internecie o tym, co się dzieje na Wschodzie Ukrainy:
"Przyjaciele, zaczęło się wyzwalanie południowo-wschodniej Ukrainy! Mam nadzieję, że już niedługo obwody ługański, charkowski, doniecki, dniepropietrowski, zaporożski, chersoński, nikołajewski i odeski stworzą 20-milionową Federacją Ukraińską, która wejdzie w skład Państwa Związkowego Rosji i Białorusi".
Jak skończy się ta sytuacja?
Uważam, że dojdzie do podziału Ukrainy. Władze Euromajdanu nie zdobędą się na otwarte użycie siły. Ofiary, nieodzowne w takim konflikcie, zostałyby pomszczone. Na liście rozlicznych zarzutów, spisywanych już przez Janukowycza, zbrodnia bratobójstwa zajęłaby naczelne miejsce.
Euromajdan jest w szachu.Nie ma wyjścia. Zachód nie pomoże militarnie, a Rosja wkroczy natychmiast po ewentualnym rozpoczęciu ”szerokiej akcji antyterrorystycznej”.
Wycofanie się do Kijowa spowoduje tylko czasowe „zawieszenie broni”. Po ogarnięciu wschodu, „Samoobrona” społeczna ruszy na stolicę: „z widłami i młotkami”, by ją wyrwać z rąk banderowców.
To miasto jest potrzebne Rosji, bo cóż wart jest mit o Rusi Kijowskiej bez Kijowa?
Zachód – Galicja stanie się państwem. Nie wiem, jakie będą jego granice, bo Żyrinowski zasiał ziarno, z którego zapewne coś wyrośnie. Może w formie autonomii Zakarpacia, na przykład?
Mam właśnie Rosija24 na ekranie telewizora. Relacje z Ukrainy trwają na okrągło. Rosyjskie kamery pokazują to, czego nasze zobaczyć nie mogą.
Arleta Bojko pokazuje barykady, a rosyjscy operatorzy ich obrońców. Są uzbrojeni, zdeterminowani i groźni. Nie wahają się strzelać.
Jak przystało na sowieckich sołdatów.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 13026 odsłon
Komentarze
Ukraina zapada się jak gasnąca gwiazda,
14 Kwietnia, 2014 - 18:26
jak zbrodnicza gwiazda. Setki tysięcy ofiar naszych przodków to grzech wołający o pomstę do nieba.
http://www.sfora.pl/swiat/Spadochroniarze-zdradzili-Ukraine-Wojna-domowa-a66679
"Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana."
Bibrus, ponoć poszło dementi
14 Kwietnia, 2014 - 19:06
Trudne chwile przed Ukraińcami. Ci ze wschodu są bardziej bojowi, w myśl hasła: "za rodinu, za Stalinu!" Bez względu na wszystko.
Zachodni, chętnie by się schowali za kimś mocniejszym. Może uda im sie namówićchociaż Błękitne Hełmy...
Ciekawe, jak zakończy się to wszystko. Oby Horpyna nie miała racji...
Pozdrawiam
5/5 Dobry tekst M3C
14 Kwietnia, 2014 - 20:26
Ja nie nazwałbym tego modyfikacją genetyczną raczej była to świadoma w pełni zaplanowana hodowla w której osobniki niepasujące do stada „usuwano”, może ci inteligentniejsi skutecznie się maskowali ale ilu ich tam zostało.Zostały pokorne, wytresowane bydlęta robiące wszystko na rozkaz swoich hodowców. Nie na darmo pewne odruchy odkrył uczony radziecki Pawłow. To samo co na pieskach można również było przećwiczyć na masach ludzkich stosując subtelniejsze metody.
Pokażesz głównego pastucha, właściciela stada Putina i już ślinią się i ogonami merdają. Krzykniesz faszysta, bierz go i już warczą i kły pokazują gotowi kąsać. Przecież oni od kołyski do grobowej deski od trzech, czterech pokoleń żadnej alternatywy nie poznali.
Poznałem to będąc w Moskwie. Byli tak przewidywalni, że aż śmieszni i straszni zarazem. Kompletnie wyprane mózgi myślące według jednego wzorca.
Porównaj to z nami. Gdzie dwóch Polaków tam trzy różne zdania.
Wojciechu z Wrocławia, właśnie tak z nimi jest.
14 Kwietnia, 2014 - 21:34
Poznałam kilku w Niemczech. Sympatyczni i bezradni, zagubieni i onieśmieleni. Tylko gorzałka ich wyzwala do działania. Wtedy są jednak butni, zaczepni i bezczelni.
Z dzieciństwa pamiętam akcję pisania listów z rówieśnikami z Rosji. Wtedy myślałam, że drętwota ich ltreści jest spowodowana przymusem korespondencji. Dzisiaj wiem, że inne być nie mogły.
Wspomniałam, że obseruję rosyjską telewizję. Ton komentarzy jest taki sam, jak za Breżniewa. Pamiętam tamte filmy dokumentalne i głos spikerów. Teraz brzmi tak samo.
I ta konferencja, na której udzielono poparcia dla Putina w sprawie Krymu. Boże! To beton i głaz. Niech nas Opatrzność przed nimi strzeże.
Pozdrawiam i dziękuję.
Z moją...
14 Kwietnia, 2014 - 20:55
prędkością neta na morzu mozolnie udało się w końcu ściągnąć spotkanie z Panią Ewą Siemaszko - interesujące bardzo - opowiadała wiele między innymi też o takiej jednej staruszce na jednej z ukraińskich wiosek, ( oczywiście bardzo Bogobojnej ) czemu uczetniczyliście w tych rzeziach - bo kazali, a jak by teraz kazali to też byście poszli - no jak by kazali .....mówiła też o gierojach - UPA OUN nie uczestniczyło w otwartych potyczkach z niemcami, jakiś napadzik na samochód, jakąś małą placówkę - wszystko, więcej z rosjanami - i to wtedy jak czuli że nie można spierdzielić, albo wiedzieli że wygrają....najchętniej to akcje przeciw dzieciom, kobietą i chłopom...ot cała bandera - i bojowość....Według mnie i osobistych przemyśleń krótko to można ująć w taki sposób: euromajdan - dążenia demokratyczne, czyste wolnościowe - Tak jak najbardziej - nacjonalizm - Nie, Bandera - Nie, Wymóg szczerego, przepraszamy prosimy o wybaczenie - Tak ( raczej nierealne ) .......nie wiem jak się zachowają gdy rosjanie wejdą dalej, poza krym - zobaczymy czy jak broniący swojego kraju, czy jak zwykle - jak bandera....na razie jak jest? wszyscy widzą.........
ardawl
Ardawl, ta staruszka kłamała
14 Kwietnia, 2014 - 21:41
Szli ci, którzy chcieli iść.
Z reguły,banda otaczała wieś i pilnowała, by nikt sie nie wymknął.Tylko część jej członków wchodziła do środka wioski.Zazwyczaj czujnośc Polaków usypiali miejscowi, zapewniając o swojej lojalności i deklarowali pomoc w przypadku ataku. Tylko nieliczni nie brali później udziału w mordach. To fałszywa nacja.
W rabunkach i dobijaniu rannych uczestniczyły kobiety i dzieci.
Przypadki udzielania pomocy zdarzały się, owszem, ale bardzo rzadko.
Ostatnimi laty, doszło do tego, że nawet sąsiedzkie ostrzeżenia przed napaścią zaczęto liczyć jako honorowe czyny Sprawiedliwych Ukraińców. Z braku tych konkretnych.
Dlaczego wschodni Ukraińcy tak bardzo nienawidzą banderowców? To nie jest skutek propagandy.
Jeńcy sowieccy znajdujący sie w niemieckiej niewoli po 22czerwca 1941roku, często przebywali pod nadzorem ukraińskich strażników.Ci, którzy przeżyli, nie mieli dobrych wspomnień.
Los sowieckich maruderów i zagubionych we frontowym chaosie żołnierzy, był jeszcze gorszy, jeśli wpadli w ręce UPA. Trzeba pamiętać, że mundury radzieckie nosiło wielu wschodnich Ukraińców. Oni nawet nie znali ukraińskiego, bo bolszewicy oduczyli ich ojczystej mowy.
Co jeszcze? Wioski ukraińskie, sprzyjające sowietyzacji kraju po 1944 roku, były karane przez UPA. Rozstrzeliwano albo wieszano co piątego jej mieszkańca.
Dużo można by mówić.
Polecam na youtube wykłady doktor Lucyny Kulińskiej.
Ona nie pochodzi z Wołynia i nie ma "zamrożonej traumy". Jest obiektywna. Tak, jak ja.
Pozdrawiam serdecznie
Czyżby była tutaj sugestia
14 Kwietnia, 2014 - 22:42
,że Polacy zmodyfikowali genetycznie tych z zachodu Ukrainy tworząc z nich bezwzględnych morderców, którzy np przedstawicieli AK rozerwali końmi?
Ja tam wolę tych ze wschodu , którzy na razie nie są wrogo nastawieni do Polski chociaż nasze elity robią wszystko aby to zmienić i mieć wszystkich
mieszkańców Ukrainy wrogo do nas usposobionych.
Jeżeli ktoś myśli ,że ci ze Lwowa to przyjaciele Polski to jest niebezpiecznie naiwny.
Polacy z kresów uciekajc przed rzezią kierowali się głownie do Polski ale równierz ucieczka za byłą granicę wschodnią była wybawieniem.
Tam ludność była całkiem inna.
Kazek
Kazek, to nie tak
14 Kwietnia, 2014 - 23:28
"Nasi ukraińcy" czerpali z polskiej kultury garściami. Nawet syn Szuchewycza, stary już banderowiec, przynaje, że "Polacy byli nauczycielami Ukraińców".
Dlaczego wyszła z nich dzikość i bezwzględność?
Pewnie z tego samego powodu,dla którego Iwan Gonta zarżnąl własne dzieci. Czego jeszcze dokonał? Aż nie chce się mówić... A przecież był tak bliski Polakom.
To zew krwi. Natura.
Polacy są inni, dzięki Bogu.
Za Zbrucz uciekali, Kazek. Wiem. Tam była obrona, pomoc i chleb.
Ich też UPA prześladowała. Pamiętają o tym.
Pozdrawiam
Oficerowie rozerwani końmi:
http://niepoprawni.pl/blog/5734/ty-pojdziesz-gora-a-ja-dolina
A Ty Kazimierzu skąd wydłubałeś swoje opinie
15 Kwietnia, 2014 - 08:09
że ci ze wschodu nie są wrogo nastawieni do Polski. Powtarzasz jakieś zdarte ruskie komunały o złych banderowcach i kochających nas wschodnich Ukraińcach nie podając żadnych faktów i dowodów, tak jest najłatwiej. A gdzie twoja blogerska odpowiedzialność za słowa i gdzie jakieś naukowe dowody na ich potwierdzenie?
A fakty są takie:
Public Opinion Survey Residents of Ukraine. Badania z 14-26 marca 2014 tekst w języku angielskim,
http://www.iri.org/sites/default/files/2014%20April%205%20IRI%20Public%20Opinion%20Survey%20of%20Ukraine%2C%20March%2014-26%2C%202014.pdf
Na stronach 94-98 znajdziesz odpowiedź na stosunek Ukraińców do Polski:
Ukranina Zachodnia: pozytywny 79%, negatywny 2%
Ukraina Centralna: pozytywny 61%, negatywny 7%
Ukraina Południowa: pozytywny 25%, negatywny 31%
Ukraina Wschodnia: pozytywny 24%, negatywny 27%
cd.
15 Kwietnia, 2014 - 09:24
Ciekawe są również wyniki dotyczące stosunku Ukraińców do Rosji:
Ukranina Zachodnia: pozytywny 12%, negatywny 68%
Ukraina Centralna: pozytywny 10%, negatywny 68%
Ukraina Południowa: pozytywny 46%, negatywny 28%
Ukraina Wschodnia: pozytywny 59%, negatywny 15%
Badania były przeprowadzone pod nadzorem Instytutu Gallupa (The Gallup Organization) – najstarszego instytutu badania opinii społecznej i będącego wzorem dla podobnych placówek na całym świecie.
A jak weźmiemy wyniki dla całej Ukrainy dotyczące stosunku do poszczególnych nacji i organizacji (znamienne jest to że w badaniach wzięto pod uwagę tylko 5 podmiotów ;) str.94),
Polska pozytywny 50%, negatywny 15%
Unia Europejska pozytywny 46%, negatywny 22%
Kanada pozytywny 40%, negatywny 16%
Stany Zjednoczone pozytywny 37%, negatywny 24%
Rosja pozytywny 31%, negatywny 45%
to mam nadzieję że zrozumiecie drodzy niepoprawni dlaczego piłkarzyk, dozorca żyrandola i media polskojęzyczne z zachodnim kapitałem nagle zostali pogonieni do zajęcia się „sprawą Ukrainy”.
Ponieważ jesteśmy tam najbardziej lubianą nacją to istnieje szansa że Ukraińcy nam zaufają. Podsumowując, najpierw były solidne i rzetelne badania a potem działanie.
Zamiast mielić jęzorami szukajcie niepoprawni najpierw faktów, dowodów a potem możemy się zastanawiać co z tego dobrego lub złego wyniknie dla Polski.
To nie jest kwestia genów,
14 Kwietnia, 2014 - 22:55
ani tym bardziej, głupoty. Genetycznie wielu Ukraińców jest bardzo podobnych do Polaków. Jest to kwestia innej mentalności będącej wynikiem wpływów innej cywilizacji, czyli odmiennemu sposobowi organizacji życia społecznego, której źródła sięgają o wiele dalej niż dyktatura ZSRR.
Niekonsekwentne i paradoksalne jest dzisiejsze poprawnie politycznie domaganie się jednakowych praw dla wszystkich grup osób przy jednoczesnym braku zrozumienia na temat różnic cywilizacyjnych i pogardzie dla osób należących do innych cywilizacji, dla których ani demokracja, ani republika nie stanowi wymarzonego, ani nawet pożądanego i oczekiwanego systemu politycznego i dla których ideałem jest silna scentralizowana władza, a nawet dyktatura.
Prof. Piotr Jaroszyński mówi na temat zasadniczych różnic pomiędzy cywilizacjami na obszarze Europy i jak się różnimy jako Polacy, będąc przedstawicielami cywilizacji łacińskiej
https://www.youtube.com/watch?v=OsQYXMc36tw
Interesujące fakty na temat pochodzenia Ukraińców podaje dr Jan Przybył
https://www.youtube.com/watch?v=5uM3VBOSt50
Lotna
Lotna
15 Kwietnia, 2014 - 11:21
Dziękuję za linki. Obu wykładów wysłuchałam z dużym zainteresowaniem. Polecam wszystkim.
Pozdrawiam
@Matka trzech córek
14 Kwietnia, 2014 - 23:20
Dziełem Stalina było jeszcze to, że zasiedlał on podbite kraje, przeobrażone potem w sowieckie republiki etnicznymi Rosjanami, co w rezultacie dzisiaj ułatwia Putinowi anektowanie wiadomych terenów.
Putin jeszcze przed aneksją Krymu wypowiedział publicznie znamienne słowa, które chyba jednak nie wszyscy usłyszeli. Rzekł on, że nigdy nie dopuści do tego, ażeby Rosjanom gdziekolwiek działa sie krzywda i że będzie z determinacją likwidował każde zagrożenie w stosunku do swoich rodaków, niezależnie od tego, gdzie oni przebywają.
Większość rosyjska na Krymie, a także duża liczba Rosjan na we wschodniej Ukrainie, daje Putinowi mocne argumenty do działań i nieważnym jest, jak te argumenty ocenia ktoś inny.
Z Ukraina wschodnią, to moim zdaniem, będzie on czekał aż do jakiejś iskry, która rozpali poważny konflikt, przy okazji którego, będzie chciał anektować całą Ukrainę.
Pozdrawiam!
Jinks,tak było. Wiem
14 Kwietnia, 2014 - 23:49
Miałam rozwinąć ten wątek, ale wydało mi się to na tyle oczywiste, że nie potrzeba pisać szerzej. Tę politykę Rosja prowadziła wszędzie.Podobnie robili też Niemcy, no i Żydzi. Świadczą o tym stare cmentarze rozsiane w dziwnychj miejscach.
Problem mają kraje bałtyckie.
Do nas, Putin może się dobrać tylko od strony Białorusi.Jeśli podkręci tamtejszych nacjonalistów, którym marzy się Białystok, to mamy u siebie "samoobronę ". Jak nic.
Co do wschodniej Ukrainy, to Putin nie będzie czekał. To już kwestia dni.
Właśnie dostał "wsparcie" z Kijowa. Płoną opony. Bliżej nieokreślona grupa żąda dymisji Turczynowa.Pretensji jest więcej.
Czy Putin zawalczy o wschód Ukrainy z Kijowem włącznie? Ciekawe...
Pozdrawiam.
Wiosna 1943
15 Kwietnia, 2014 - 06:39
Wiosna 1943
Do dziś nie mogę zapomnieć tego, co działo się w moich rodzinnych stronach w 1943 roku. Nie chcę, by pamięć o doświadczeniach mojej rodziny i innych Polaków mieszkających na Wołyniu zaginęła. Dlatego zacząłem spisywać wspomnienia.
Gdy zaczęło się mordowanie ludności polskiej, mieszkańcy Wacławki – mojej rodzinnej wsi – uciekali do pobliskich miast, Korca i Międzyrzecza Koreckiego – niektórzy w ostatniej chwili, a niektórzy niestety nie zdążyli. Obrona nie była możliwa. Wobec wykształconej wśród band UPA woli bestialskiego męczenia i zabijania, nawet dobrze przygotowani członkowie wiejskich ogniw Związku Strzeleckiego – paramilitarnej organizacji społeczno-wychowawczej – niewiele mogli zdziałać. Ukraińcy sprawę polską postanowili rozwiązać tak jak Niemcy żydowską. Aktem łaski, co się zdarzało, była obietnica – czasem nawet dotrzymana – zabicia kogoś bez zadawania ofierze cierpień. Były to jednak przypadki rzadkie. W swojej masie Polacy ginęli w piekielnych cierpieniach. Dlaczego?!
Sytuacja na Wołyniu
Polacy na Wołyniu byli pozostawieni sami sobie. Tak jak Żydzi szli na zagładę w niemieckich obozach koncentracyjnych, najczęściej bez świadomości grożącego niebezpieczeństwa, tak i ci Polacy nie zdawali sobie sprawy, co im zagraża. Wraz z rozwojem wydarzeń mogli się zaledwie domyślać, co się dzieje. W pierwszym okresie przypuszczano, że Ukraińcy będą się mścić na swoich „ciemiężycielach i panach”. Tych już właściwie nie było, bo albo zostali „zagospodarowani” przez Sowietów, albo udało im się przed nimi zbiec. Bali się więc głównie ci, którzy byli w jakimś konflikcie ze społecznością ukraińską. I oni próbowali się przed takim zagrożeniem uchronić. Wydawało się, że spokojni mogą być Polacy życzliwi Ukraińcom, ich przyjaciele i ich rodziny, a także rodziny powiązane z nimi poprzez małżeństwo. Uczciwy i szlachetny Polak – uważano – może spać spokojnie. Później i ta wizja zaczęła się załamywać. Sądzono, pierwotnie, że agresja Ukraińców nakierowana jest na mężczyzn. Oni właśnie wraz z synami uciekali na noc z domów, bo śmierć najczęściej przychodziła nocą. Wkrótce i to rozumowanie okazało się złudne. Zrozumiano wreszcie, że planowymi mordami objęta jest cała społeczność polska i nikt nie ma żadnej ochrony. Ani płeć czy wiek, ani stopień zamożności czy ubóstwa, ani związki rodzinne czy wyznawana religia przed niczym nie chronią. W roku 1943 nie miał kto pokierować oporem przeciw barbarzyńskiemu nacjonalizmowi ukraińskiemu. Tylko tam, gdzie działała polska partyzantka, możliwa była organizacja skutecznej samoobrony. Dzięki temu niektóre miejscowości na Zasłuczu utrzymały się bez poważniejszych strat, do dnia wyjazdu na zachód.
Oprócz systemowego mordowania przez UPA zdarzały się też, niejako „prywatne”, wyprawy w celach rabunkowych, tzw. bambioszki. Groźne były też niecne wyprawy do upatrzonych dziewczyn i kobiet. Szczególnie nauczycielki musiały się mieć na baczności. Nie było wyjścia, musiały uciekać z domu przed swoimi byłymi uczniami. Były też, niejasne do końca, uprowadzenia dziewcząt z małżeństw mieszanych. Rodziny niechętnie o tym mówią, uznając gwałt za jeszcze bardziej hańbiący dla człowieka niż sama śmierć, nawet tak straszna. Maltretowanym Polakom czasem pomagali Niemcy, ale były to odosobnione przypadki. Prześladowani wierzyli w nienaruszalność kościelnych bram, do czasu gdy sami doświadczyli palenia kościołów i zabijania wiernych z ich kapłanami. Polscy księża sami więc potrzebowali pomocy. Zdesperowani ludzie szukali ratunku u cerkiewnego duchowieństwa. Byli tacy, co pomogli, ale byli też tacy, którzy święcili narzędzia do zadawania tortur i śmierci swoim polskim sąsiadom.
Koniec wojny
W strachu, bólu i cierpieniu ludzie czekali końca wojny. Wygnani ze swojej ziemi, ograbieni ze wszystkiego, nie zdawali sobie sprawy z tego, że w nowej powojennej rzeczywistości będą cierpieć dalej. Musieli skrywać swoje wypędzenie. Nie wolno im było mówić, że opuścili swoje domostwa pod przymusem spowodowanym krwawą rozprawą z Polakami ukraińskich nacjonalistów, demoralizowanych politycznie przez kolejnych okupantów, armię sowiecką i wojska hitlerowskie, które tolerowały, a nawet zachęcały Ukraińców do stosowania wobec Polaków terroru i bestialstwa. Okupant, jeśli reagował, to wyłącznie wtedy, gdy sam poczuł się zagrożony.
Na mocy postanowień wielkich mocarstw wypędzenie to zostało usankcjonowane w 1945 r. prawem międzynarodowym. Wschodnie rubieże państwa polskiego opuszczają Polacy, by znaleźć przestrzeń życiową na tak zwanych ziemiach odzyskanych, opuszczonych przez Niemców w wyniku rozpętania i przegrania drugiej wojny światowej. Wypędzeni Niemcy mogli otwarcie mówić o swojej – zawinionej – krzywdzie. Z kolei Polacy o swojej niezawinionej krzywdzie, niestety nie – musieli milczeć nawet we własnej ojczyźnie. Nie wolno było publicznie wspominać ludobójczych mordów, bo to mogło szkodzić zadekretowanej przez komunistów odwiecznej przyjaźni Polaków z narodami Związku Radzieckiego.
Nie należało przyznawać się do syberyjskiej przeszłości, bo za szkodzenie państwu radzieckiemu groził wyrok. Nie wolno było wspominać o Katyniu, Ostaszkowie i Starobielsku, bo – według jedynego słusznego ustroju socjalistycznego – zbrodni tej na polskich oficerach dokonał niemiecki Wehrmacht. Podrzucono życzliwie do uszu Europy inną nazwę: Chatyń. Należało też ukrywać przynależność do Armii Krajowej, bo obrona dawnej, niekomunistycznej Polski była przestępstwem. Wielu akowców nigdy nie wróciło z przesłuchań w polsko-radzieckich kazamatach bezpieki. Nie wolno też było walczyć w Armii Andersa, bo to również dyskwalifikowało jako praworządnego obywatela Polski Ludowej. Nie należało rozpamiętywać swojej lwowskiej czy wileńskiej przeszłości, aby nie być posądzonym o rewizjonizm. A mówienie o Wołyniu dodatkowo wyczulało bezpiekę na zagrożenie „szkalowaniem” bratniego państwa „jakimiś zbrodniami”.
Pamięć o krzywdach
Po tylu latach nawet w III RP, jakby z niedowierzaniem i skrępowaniem, mówi się o tych wydarzeniach. Dlaczego? PRL zabił pamięć o pomordowanych. A władza nasza zawsze troszczyła się o to, aby zapomnieć o krzywdach zadanych naszemu społeczeństwu na Wschodzie, w imię internacjonalistycznej przyjaźni – kiedyś, a dla spokoju medialnego i poprawności politycznej – prawie do dziś. Jako obywatele III RP pragniemy żyć w zgodzie z Ukraińcami, a nawet i w przyjaźni z nimi.
Nasi ludzie pamiętają o pomocy, jaką otrzymali w tamtych dniach od swoich ukraińskich sąsiadów i przyjaciół. Ostrzeżenia o zagrożeniu oraz pomoc w ucieczkach i przerzut maleńkich dzieci do miast ratowały wiele istnień ludzkich. Nie było dotąd specjalnej okazji, by okazać im za to wdzięczność. Powodem tego jest niechęć władz ukraińskich do współczucia za wyrządzone zło lub chociaż jego uznanie. Nie wiadomo też, czy ujawniając przypadki okazywanego nam miłosierdzia, nie wyrządzimy tym ludziom krzywdy.
Co dalej?
O krzywdę polskiej społeczności Wołynia i Małopolski Wschodniej upomniał się Kościół. Po raz pierwszy nasze media poświęciły tym sprawom wiele miejsca. Jest to wielka zmiana, gdy pełnym głosem mówi się dziś o cierpieniach naszych, w tym i moich przodków. Przyniosło mi to wielką ulgę. Przez długie dziesięciolecia temat ten tkwił w podziemiu, a nasze rodziny – z nim – w konspiracji.
Dlaczego rządzący nie radzą sobie z tą sprawą? Nie wiem, jak nazwać półprawdę w uchwale sejmowej oraz odrzucenie inicjatywy środowisk wołyńskich o proklamowanie 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian? Nie wiem. Nie potrafię znaleźć słów.
A po Wacławce – mojej rodzinnej wsi – nie ma już śladu. Zależy mi jednak bardzo na autentycznej zgodzie z tamtymi ludźmi, chociażby po to, abym mógł tam spokojnie jechać, czcić pamięć zmarłych i dotykać ziemi, po której chodzili moi przodkowie. Wydostaliśmy się z kłamstwa katyńskiego, może i z wołyńskim się uda.
A o zbrodniach rosyjskich też pamiętasz ?
15 Kwietnia, 2014 - 13:11
Chyba nie, skoro kibicujesz Rosji w podboju Ukrainy ?
Skończą z Ukrainą, to przyjdą do Polski
15 Kwietnia, 2014 - 13:09
Jak mawia Duganin: Polska nie jest Rosji do niczego potrzebna.
Ciekawe jak wtedy to opiszesz ?
Gaśnie krwawa gwiazda antysemickiej Polski ?