Krzysztofa Kłopotowskiego błąd metodologiczny w salonie24

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Nie przekonała mnie krytyka Krzysztofa Kłopotowskiego polskiej mentalności wywiedziona z krytyki sarmatyzmu bowiem oparta została na dosyć prostym błędzie metodologicznym.

Mentalność lat 2005-2010 nie przeniknęła do nas, jak sugeruje KK, z czasów sarmackich, lecz jest wynikiem wygenerowanym przez układ aktualnych czynników strukturalnych, takich jak dążenia konsumpcyjne,zapaść szkolnictwa oraz wpływy popkultury, które zostały umiejętnie wykorzystane przez marketng polityczny.Nie wliczam tu innych podstawowych czynników strukturalnych jak ustrój czy układ interesów establishmentu, bo to są czynniki wprawdzie podstawowe ale oddziałujące na mentalność pośrednio, poprzez te wymienione na początku.
Tak na marginesie,czynniki mentalnościowe ,o które tu chodzi zostały opisane przeze mnie w tezie o sojuszu filistra z buractwem.

Tak więc do analizy aktualnej mentalności zbędne i błędne jest sięganie do epoki sarmatyzmu.Inne czynniki strukturalne odgrywały rolę wtedy, inne obecnie.
I na tym możnaby poprzestać bo tu tkwi meritum sprawy.Ale skoro KK poruszył problem sarmatyzmu, to to samo rozumowanie mozna odnieść do owej epoki.Zaistniał wtedy układ czynników działających w kierunku upadku demokracji szlacheckiej sprzyjający też rozwojowi określonej mentalności , która, wtórnie, przyczyniała się do wzmocnienia czynników upadku.

Krytyka sarmatyzmu w wykonaniu KK jest zabiegiem dość powierzchownym, gdyż sarmatyzm miał swoje dobre jak i złe strony, jak to zwykle bywa z ludzkimi zjawiskami. Demokracja sarmacka uległa korozji z kilku względów:
- za sprawą czynników wewnętrznych takich jak zakłócenie równowagi między władzą królewską, magnaterią i szlachtą czyli naturalnych czynników destabilizujących każdą demokrację
- za sprawą spiętrzenia się skutków konfliktów wojennych z sąsiadami w w.XVII osłabiających I RP gospodarczo i politycznie, co uderzyło także w szlachtę
- kolejnym czynnikiem okazała się w tej sytuacji wzmożona ingerencja sił zewnętrznych w sprawy polskie.

Trudno ocenić, które czynniki odegrały rolę decydującą ale, aby mieć skalę porównawczą, trzeba pamietać, że wczesniej niż I RP padła ofiarą agresji zewnętrznej, druga wspaniała demokracja tego okresu czyli Nowogród Wielki, zniszczony przez Moskwę.A to jest argument bardzo poważny lecz rzadki uwzględniany.

300 lat nieomal demokracji szlacheckiej to było dużo, bardzo dużo i trzeba dziedzictwo tego okresu umieć dostrzec i wykorzystać, zarówno w polityce jak i w edukacji, od czego się , w imię dziwnych interesów , stroni.Jednocześnie trzeba pamiętać o żywotności tradycji I RP, która wykorzystana przez II RP pozwoliła jej tak błyskawicznie okrzepnąć.Należy przy tym pamiętać,że II RP nie padła ofiarą własnych wad lecz dwóch totalitaryzmów.I to jest kolejny krytyczny kamyk do ogródka pana KK.
I co należy zacząć analizować i poddać krytyce to splot czynników, które uniemozliwiły III RP choćby się zbliżyć do efektów osiągniętych przez II RP.

Tak więc próba powiązania czynników upadku I RP z czynnikami trapiącymi III RP okazała się naciągana a przede wszystkim błędna metodologicznie. Otóż wyjaśnienia aktualnych bolączek należy najpierw szukać w aktualnej strukturze społeczno-politycznej, czyli w synchronii a nie w diachronii jak czyni to KK.
Sytuacja III RP za panowania Platformy / własciwie należałoby mówić o postpeerelizacji/ wynika ze splotu szeregu jak najbardzie aktualnych czynników strukturalnych, o których była mowa na początku.Nie zamierzałem tu przedstawiać pełnego modelu systemu III RP i ograniczyłem się do jednego decydującego o odmienności czynnika, a własciwie dwóch wzajemnie powiązanych czynników - marketingu rynkowqego koncentrującego się na technikach kreowania marki / o czym pisał w sobotę Ziemkiewicz na swoim blogu/ oraz popkulturze stanowiącej bazę dla tworzenia się określonej mentalności.Przeniesiony na grunt polityczny marketing konsumpcjonistyczny wykorzystujący elementy i motywy popkultury okazał się być mieszanką wybuchową. Zastosowanie go w POlsce okazało się z kolei możliwe dzięki występującej w POlsce aktualnej strukturze polityczno-gospodarczej. To establishment postkomunistyczny sięgnął po te narzędzia by odsunąć PIS od władzy.

I jeszcze jedna uwaga metodologiczna. Nie tylko KK jest podatny na złudzenia metodologiczne.Ja także padam co chwila ofiarą tego samego złudzenia czyli błędu psychologizacji, gdy zastanawiam się jakim cudem Tusk i jego ekipa, składająca się przecież z ludzi antykomunistycznej opozycji, stali się orendownikami postpeerelu.To jest własnie ten błąd. Nie decydują przecież cechy indywidualne aktorów wydarzeń lecz aktualna struktura społeczno-polityczna przydzielająca dynamicznie ludziom takie a nie inne role, czyniąc ich, w dużym stopniu, marionetkami procesu.

Brak głosów

Komentarze

Sarmatyzm - klęska czy chwała?
Sądzę, że tłumaczenie dzisiejszego zepsucia "władzy" spuścizną wad demokracji szlacheckiej jest obdarzone błędem. Samo podejście do sarmatyzmu jako do źródła wszelakiego zła i wynaturzenia życia politycznego wynika, tak sądzę,z tezy lansowanej w PRL - o "panach polskich, którzy przepili Polskę". Tymczasem to wartości tworzące sarmatyzm ukształtowały dzisiejsze poczucie polskiej wolności. Poczucie to spełniało się przede wszystkim w poczuciu wolności osobistej, a co za tym idzie w potrzebie wolności w życiu publicznym i państwowym, która gwarantuje wolność jednostki. Pięknie o tym wykłada w swej najnowszej ksiażce J.M.Rymkiewicz ("Samuel Zborowski"). Szlachcic czuł się wolny. Wolny również od losu, dlatego mógł i miał prawo mu się przeciwstawić.
W życiu publicznym prawo to gwarantowały mu artykuły henrykowskie i wynikająca z nich możliwość zbrojnego buntu. Czasy Polski szlacheckiej - to prawda, jakież to odległe, lecz postawy społeczne, duch narodu tworzy się poprzez wieki i dziś, jak sądzę, jeszcze wiele w nas pozostało, mam nadzieję, z tamtych dawnych ideałów.
I owszem, na los Polski miały również wpływ okoliczności dziejowe (postawa naszych sąsiadów) lecz, jakżeż sarmackie było przemówienie ministra Becka w 1939 r., gdy stwierdził, że w "życiu państw i narodów są rzeczy ważniejsze niż pokój, tą rzeczą jest honor" (cytuję z pamięci).
To zło które dziś się dzieje jest raczej spuścizną posowiecką, postawą wyniesioną z pgr'ów, którą ks.Tischner nazwywał "homo sowieticus". Nie nadarmo Platforma bije rekordy popularności z Zachodniopomorskim i Lubuskim. To tam były pgr'y. W mentalności i życiu społecznym ich pozostałością jest to co nazywam w skrócie "dziadostwem". Nie bieda, która bywa szlachetna, ale właśnie dziadostwo. To owo dziadostwo generuje bylejakość życia, wulgaryzację zachowań, roszczeniowość i komsumpcjonizm.

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazia

#100530

@ jagna
Chciałbym zwrócić uwagę na kwestie metodologiczne - są czynniki, które pozwalają mentalności rozwijać się w jedną lub w drugą stronę. Kształtują one warunki sprzyjające lub blokujące ekspresję pewnych postaw i cech. W r.1980-81 czynnik homosowieticusa miał wpływ niewielki, co wskazuje,że ten termin ma niewielką moc wyjaśniającą. Po r. 1989 w nowych warunkach , zaczęły działać inne czynniki, degenerujące państwo.

Vote up!
0
Vote down!
0
#100536

No cóż, nie jestem socjologiem, raczej historykiem i trochę innaczej to widzę.
Według mnie, postawa homosovieticusa tworzyła się od 1945 r. I istnieje nadal. Na zachodzie i północy Polski są tereny, gdzie ludzie żyją en mass bez legalnej pracy od czasu rozwiazania pgr. Młodzi, ci, którym się udało, wyjechali, głównie do dużych miast (to ci tzw. "młodzi wykształceni"), pozostali żyją z dnia na dzień. Z opieki społecznej, coś gdzieś "zakombinują", zarobią "na czarno", mają emerytury czy renty. I tęsknią za PRL, gdy dostawali 13 i 14-nastki, mieli pracę, a nie pracowali. Wstają ok. 12-13, włączają TV i cały dzień siedzą głównie przed telewizorem (jedno co mają to dobre TV i oczywiście satelitki lub cyfrówki żeby odbierać TVN)lub spędzją pod sklepem, albo na przystanku PKS. Głosują, jeśli w ogóle, to na SLD teraz na PO, bo dzięki temu czują się "lepsi", bo te partie nic od nich nie wymagają, poza głosem. Ale powie Pan, przecież ktoś tam ma jakieś przdesiębiorstwa, ktoś ma ziemię po pgr. A i owszem. Byli dyrektorzy lub przybyli zzewnątrz. Tam jest marazm, "tumiwisizm" i pretensje do całego świata. Tak żyją na dużych połaciach Polski. W miastach ich odpowiednikami są środowiska blokersów. A co do czynników degenerujących Polskę, to oprócz pasywności społeczeństwa, możnaby wymienić tzw. uwłaszczenie nomenklatury, przy aklamacji "postępowej" części elit, który to mechanizm świetnie opisał R.Ziemkiewicz w swojej "Michnikowszczyźnie".
Elit, takich prawdziwych, z korzeniami w sarmatyźmie, w II RP jest malutko. To co dobre wymginęło - w Katyniu, Powstaniu Warszawskim, na Syberii. Zostało co zostało. I nie ma tu w moich poglądach sprzeczności. Sarmatyzmowi towarzyszyła tzw. demokratyzacja postaw i zwyczajów, czyli przejmowanie ich przez niższe warstwy społeczne. Tak więc poczucie wewnętrznej wolności głęboko zakorzeniło się w duszy Polaka, nawet tego zdegenerowanego. Raczej problemem jest brak widocznych elit moralnych, które narzuciłyby odpowiednie wzorce. Zamiast tego mamy lansowaną wulgaryzację, ogólne równanie w dół.

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazia

#100553

Jan

cytat:Mentalność lat 2005-2010 nie przeniknęła do nas, jak sugeruje KK, z czasów sarmackich, lecz jest wynikiem wygenerowanym przez układ aktualnych czynników strukturalnych, takich jak dążenia konsumpcyjne,zapaść szkolnictwa oraz wpływy popkultury, które zostały umiejętnie wykorzystane przez marketng polityczny.

Dodajmy jeszcze - antykultura PKWN, pół wieku indoktrynacji.Dawnych elit nie ma - zniszczyli je Niemcy, Rosjami i polscy komuniści, zajmując ich miejsce z takimi skutkami, jakie widać.

Dlatego ja dzielę dzieje Polski na 2 okresy:

1. pierwsze państwo - przed 850 do 1945
2. drugie państwo - od 1945

Pierwsze państwo skończyło się bezpowrotnie. Czy to 2. wykształci trwałe elity, to się dopiero okaże.

W tym kontekscie nie mówię też o III czy IV RP, bo I Państwo na drugej RP się skończyło, a dzisiejsza Polska jest Rzeczpospolitą tylko z nazwy, a nie z treści: Rzeczpospolita to nie republika, a wspólnota. A takowej już nie ma.

Pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0

Jan Bogatko

#100569

Istnieją zaczątki nowej elity, wystarczy przypomnieć z okazji święta ludzi, którzy odeszli - Merta, Kurtyka, nie mówiąc już o paru politykach.Tego typu ludzi jest sporo, ale aktualna struktura społeczo-polityczna zdominowana przez establishment postkomunistyczny nie dopuszcza ich do sfery publicznej. Pytanie czy to się może zmienić jest aktualne.

Vote up!
0
Vote down!
0
#100583

Przeczytałam tekst K.Kłopotowskiego. Zastanawiam się, czy wie o czym pisze. Jego obraz I RP jest mocno wykoślawiony, choćby fragment o szkolnictwie czy religii. Tu zgadzam się z autorem artukułu: błędy metodologiczne i błędy formalne. Obraz I RP żywcem z PRL.
I też nie jest tak źle jak Pan pisze, czego zarówno ten portal, Pan, ja, autor artykułu oraz wiele innych osób owiedzajacych nie tylko tą stronę lecz i inne, są tego dowodem. Jest marnie, ale po rozbiorach, w 1918 r. też nie było różowo. A przecież "jeszcze Polska nie zginęła póki MY żyjemy." Ogólnie, powtórzę się, JEST marnie. Ale, nawet Ci którzy żyją byle jak, wiedzą o tym. Są jednak słabi by coś zmienić. Zagłuszają się TVN, alkoholem, dopalaczami itp itd. Idą za tymi, którzy utwierdzają ich w bylejakowości, pocieszają, że jest dobrze. Inne głosy są odbierane jak wyrzut sumienia.
A tak w ogóle to dlaczego od 850? Historię Polski liczy się od 966 r., od Chrztu.

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazia

#100584

jagna

W moim rozumieniu sieci społecznej, wystarczą własciwe warunki strukturalne, które jak sito przefiltrowują postawy odrzucając jedne a promując inne.Sytuacja obecna, jak o tym mówi moja teza o sojuszu filistra z buractwem promuje cwaniactwo w rozmaitych formach podczas gdy sytuacja w latach 1980-81 mimo otoczki komunistycznej promowała ideowość, dobrą robotę i patriotyzm.

Vote up!
0
Vote down!
0
#100582

Tak, zgadzam się, właściwe stosunki społeczne powinny stanowić zaporę-sito dla buractwa.
Lecz w l. 1980-81 wydaje mi się, że nastąpiło "przewalenie się masy krytycznej". Po prostu tego zakłamania nie można było już znieść. No i był Papież.
Ale i te pozytywy nie były powszechne. Dobrze pamiętam tamten czas i to "z dołu". Lęk, że "wejdą", braki wszystkiego, jak za karę; łapownictwo, chaos, cwaniactwo. I nadzieję, u części społeczeństwa, że wspólnie coś się uda. Czuło się jedność z II RP, żyli wtedy w większej ilości jeszcze Ci, którzy pamiętali i Piłsudskiego i Powstanie Warszawskie. Stan wojenny przerąbał (przeciął), w moim przekonaniu, łączność właśnie z tamtym okresem, tym przedwojennym. I to jest największa zbrodnia twórców stanu wojennego. Zniszczenie ogólnego poczucia ciągłości i prznależności do wspólnoty dziejowej.

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazia

#100585

Jako motto ]]>mojego ostatniego wpisu ]]>przytoczyłem słowa Krzysztofa Kąkolewskiego z "Generałów...": Ił i piasek ludzki na trwale pokryły polską glebę. Zabito wiele słów. Wyższe sfery – to teraz hołota ubrana w czarne garnitury. VIP – to LUMP. Elita – plebs. Prostak lub prostaczek to teraz współczesny arystokrata. Do tego sprowadza się fenomen i Homo sovieticus, i neokomunizmu w tzw. III RP, czyli II PRL.

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100591

Acha, prawda, cała prawda i tylko prawda :-)

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazia

#100592

Jeśli się to tyczy Kąkolewskiego - zgadzam się. Polecam lekturę "Generałów...". Zwłaszcza Pani, jako historykowi.

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100599

Dziękuję, przeczytam.
Weszłam na Pański blog. Mocny wpis. bardzo, niestety, prawdziwy. I coś by się chciało zrobić.... Tylko co?

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazia

#100605

[quote=jagna] I coś by się chciało zrobić.... Tylko co?[/quote]

Dziękuję. No właśnie - ja tu sobie piszę takie "diagnozy bez konsekwencji" (że zacytuję Zybertowicza), a tu rzuca się nam pewne pytanie. Oraz cytat ze Spenglera, tytuł jednego z dzieł Mackiewicza. I świadomość, że nieraz w historii cywilizacja prymitywna podbijała te zaawansowane...

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100609

Trzy sprawy:

1. Błąd Kłopotowskiego polega właśnie na (a) powtarzaniu popłuczyn po propagandzie peerelowskiej (tej z I peerel), wedle której sarmatyzm, który jak słusznie zwracają uwagę i Zetjot, i Jagna, jest sednem polskości, że tak to określę skrótowo. (b) Kolejny błąd KK - widzi rzeczy, których nie ma. Bo przez okres peerelu i neopeerelu (neo- a nie post-, podkreślam) udało się komunistom wybić sarmatyzm z głów Polaków.

2. Idąc dalej - mamy do czynienia z neopeerelem, z neokomunizmem. Nowocześniejszą i bardziej niestety sprawną formą rozwojową komunizmu. Jest to efekt naturalnego dla każdej władzy - zwłaszcza totalitarnej - dążenia do kontynuacji i reprodukcji, a co za tym idzie, długofalowej strategii, której częścią jest szeroko pojmowana pieriestrojka i ład popieriestrojkowy: od Odry, aż po Władywostok i deltę Mekongu. Czym jest neokomunizm? Najkrócej mówiąc: komunistyczne struktury (+ ich kooptanci i potomstwo) w demokratycznej formie i wprzęgający liberalizm (w znaczeniu szerszym) w swoją teorię i praktykę działania.

3. Ks. Tischner, który godoł skądinąd ciekawie, powiedział, że są trzy rodzaje prawdy: "prawda, tyż prawda i gówno prawda". Jego definicja Homo sovieticus leży okrakiem pomiędzy "tyz prowdą" a "gówno prowdą". Homo sovieticus to człowiek, który docelowo ma być i niewolnikiem, i materiałem rekrutacyjnym dla establiszmentu komunistycznego (w każdej mutacji komunizmu). I chyba najbardziej do tej właśnie definicji pasuje zetjotowski "sojusz filistra z buractwem".

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100586

@ jaszczur
Wydaje mi się,że najwłaściwszym słowem na zmiany polityczne o charakterze globalnym byłoby zapomniane / może celowo?/ słowo konwergencja systemów, jako proces sterowany ale nie z jednego centrum.Jest to raczej proces wzajemnego dostosowywania się, losowy,często poprzez konflikty,oparty m.in. o rozmaite instytucje międzynarodowe oraz grupy nieformalne. Jesdt to zadanie nie dla mnie , lokalnego żuczka, lecz dla analitykó w rodzaju Staniszkis czy Zybertowicz.

Vote up!
0
Vote down!
0
#100593

Dokładnie, do tego określenia należy powrócić. Tyle że oprócz czynników losowych mieliśmy i mamy do czynienia z czynnikami celowymi.

Oprócz Staniszkis czy Zybertowicza polecam także Józefa Darskiego (Jerzego Targalskiego), Anatolija Golicyna (]]>http://jaszczur09.blogspot.com/2010/09/anatolij-golicyn-dostepne-w-necie...]]>), Władimira Bukowskiego, Michała Bąkowskiego i Dariusza Rohnkę (]]>http://fatalnafikcja.pl/fatalna.php]]>). I analityka z amerykańskiego wywiadu, Jeffreya Nyquista (nie chwaląc się, podam link do mojego opracowania, oczywiście ze źródłami: ]]>http://polis2008.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=611:ant...]]>)

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100597

http://spiritolibero.blog.interia.pl/

temat do rozważań.

Mnie zaintrygował zwłaszcza jeden fragment, mający moim zdaniem, kluczowe znaczenie :
"300 lat nieomal demokracji szlacheckiej to było dużo, bardzo dużo i trzeba dziedzictwo tego okresu umieć dostrzec i wykorzystać, zarówno w polityce jak i w edukacji, od czego się , w imię dziwnych interesów , stroni."

Dlaczego stroni? I jakie to "dziwne" interesy są na rzeczy?
Mógłby pan pociągnąć ten wątek ?

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

SpiritoLibero

#100589

@ spiritoLibero

Mamy własne zasoby intelektualne oparte na tej tradycji.Rzeczą oczywistą, dla przykładu, jest to że lewica nie będzie zachwycona propozycją wykorzystania takiej tradycji z jej zasobami bo to by uniemożliwiło im forsowanie własnych projektów zaczynania wszystkiego od nowa.
Przy okazji np lektur anglojęzycznych czy pochodzących z tamtego obszaru widać,że autorzy podają przykłady wzięte z bibliografii sprzed 300, 400 lat. Tradycja intelektualna jest więc kultywowana. Gdzie u nas znależć takie cytaty - najwyżej,że X powiedział coś na swoim blogu a Ygrek w Giewu.
Na naszym poletku edukacyjnym np. pani Hall posyła sześciolatki do szkoły a w programie TVP widziałem audycję w ktorej nawołuje się matki do oddawania trzylatków do przedszkola bo to umożliwia rzekomo lepsze kontakty i socjalizację. Wszystko po to żeby mieć wczesniej uległą siłę roboczą.

Vote up!
0
Vote down!
0
#100595

http://spiritolibero.blog.interia.pl/

Co do szkoły to pełna zgoda, została mi jeszcze parka nastolatków...

Dla mnie zastanawiająca jest jednak ta zmowa milczenia na temat tradycji sarmackiej (w szerokim tego słowa znaczeniu). Nawet jeśli była to demokracja z naszego pkt. widzenia ułomna (uczestniczył tylko pewien %) to jednak to co istotne: forma sprawowania rządów, wychowanie młodzieży itp mogłoby służyć jako pewien wzorzec. A tu nic, przepaść i czarna dziura.
Odnoszę czasami wrażenie (może subiektywne tylko) że w latach 70' więcej było elementów patriotycznych w wychowaniu młodzieży zaczerpniętych z tradycji I RP. Ciężko więc mi doszukiwać się w tym jedynie winy "lewicy". Były jeszcze przecież "prawicowe" rządy a polityka oświatowa jest coraz gorsza.

Vote up!
0
Vote down!
0

SpiritoLibero

#100598

@ SpiritoLibero

Tu bym oponował.To była najbardziej realna , najliczniejsza demokracja przed Stanami Zjednoczonymi.
Brak dyskusji na ten temat to skutek michnikowszczyzny oraz dążenia do sensacyjności w prasie i spadku czytelnictwa.Stworzył się wskutek tego samonapędzający się mechanizm ignorancji.
Do poprawy tego stanu rzeczy potrzeba kilku kadencji rządów prawicy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#100601

http://spiritolibero.blog.interia.pl/

Użyłem terminu "ułomna" tylko ze względu na ograniczone uczestnictwo. Poza tym pełna zgoda. Ten model rządów był solą w oku monarchii zamordystycznych w całej Europie.
Gdyby tę formę rządów i myślenia propaństwowego, potraktować jako punkt wyjścia do teorii Wojtasa (Imperium - Polska) to łatwiej byłoby zrozumieć na czym może polegać misja Polski. I jakie wartości możemy zaoferować by przyciągnąć. Nie bogactwo czy siła militarna ma w tym przypadku zasadnicze znaczenie. Te dwie rzeczy przyszłyby niejako siłą rozpędu.

Vote up!
0
Vote down!
0

SpiritoLibero

#100604

[quote=zetjot](...)
Do poprawy tego stanu rzeczy potrzeba kilku kadencji rządów prawicy.[/quote]

Czyli rządów par excellance autorytarnych. I to na modłę powiedzmy pierwszej dekady rządów gen. Franco w Hiszpanii.

W systemie demokratycznym (formalnie), prawica rządzi jedną kadencję. Najwyżej. Rządy Olszewskiego i Kaczyńskiego nie dotrwały.

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100603

@ jaszczur

Może Orban na Węgrzech rozpocznie nową tendencję ?

Vote up!
0
Vote down!
0
#100608

Może tak, a może nie - i sytuacja wróci do "normy", czyli wróci albo ichniejszy odpowiednik następczyni kompartii, albo ichniejszy odpowiednik UW, albo establiszment komunistyczny stworzy jakąś nową partię-wydmuszkę. Zresztą - Orban Viktor po rządach komuchów nie ma za bardzo czego zbierać...

Poza tym - wiadomo, że Lengyel-magyar két jó barát itp., ale Węgry to troszkę "insza inszość". Inne położenie geostrategiczne, inna struktura społeczna (także etniczna).

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100613

Żeby to było takie proste! Ale po:
1. zamach stanu przewiduje ofiary,
2. sam fakt jakichkolwiek ofiar jest nie do przyjęcia, a ponadto ofiary stają się męczennikami (jak w Hiszpanii czy Chile),
3. dyktator może (przypuśćmy) byłby jednostką wysoce wybitną i działałby z pobudek szlachetnych, lecz rewolucja to nie bajka, w szeregach szlachetnego dyktatora znajdowałyby się tabuny znacznie mniej szlachetnych jednostek,
4. wyjście z dyktatury jest bardzo trudne, często wręcz niemożliwe bez kolejnego krwawego przewrotu.
Co nam pozostaje? Wychodzi na to, że znowu czekać i robić swoje. I to jest najtrudniejsze.

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazia

#100612

w polityce nie ma rozwiązań dobrych, nie ma optymalnych alternatyw. Są złe i bardzo złe.

Ad 1 (i 2). Gdyby nie ofiary wojny hiszpańskiej i przewrotu pinoczetowskiego (w przeważającej mierze sponsorowani przez sowiety komuniści), Hiszpania stałaby się koniem trojańskim ZSRS w Europie i w ten sposób Moskwa mogłaby dowolnie rozgrywać sytuacją na kontynencie. A w dalszej perspektywie - całą Eurazją i Afryką i światem islamu. Od Tokio po Lizbonę wisiałyby portrety "drogiego towarzysza Ilicza".

Dzięki temu, że rządził Franco, mieli jednak pewien "poślizg" na tych obszarach; doktryna geostrategiczna Franco zakładała antykomunistyczny sojusz krajów katolickich i muzułmańskich, co dyplomacja Caudillo starała się wdrażać. Chile - w przypadku zwycięstwa komunistów stałyby się drugą Kubą i bazą komunistów w Ameryce Łacińskiej. Gdyby nie Pinochet, który odstrzelił jedynie prowodyrów, a niższych rangą komunistów internował, około roku 1985 - 7 armia czerwona oparłaby się o Rio Grande...

3. Fakt. Jeżeli Pani prześledzi ostatnie półtorej dekady rządów Franco, to było pełno ludzi optujących za detente z komunizmem. Którzy stopniowo dominowali podupadającego na zdrowiu Wodza. Wcześniej - Franco musiał oprzeć się na Falange Espanol Tradicionalista, w której było wielu jawnych narodowych socjalistów. Tyle, że gdyby się na nich nie oparł w dojściu do władzy i prowadzeniu polityki w l. 40. i 50., to właśnie hiszpańscy naziści okazaliby się szybsi.

4. Franco i Pinochet dobrowolnie oddali władzę. Misję tego pierwszego miał kontynuować król Juan Carlos, z czego się nie wywiązał. Efekt - rządy Zapatero. Pozytywny, długofalowy efekt rządów Franco - miliony protestujące przeciwko komunie na ulicach Madrytu.

W Chile na straży Republiki stoi Armia, oparta na starym, dobrym, pruskim modelu. Gen. Pinochet, adm. Merino (mózg operacji z 11 IX 1973) i gen. Leigh dokonali zamachu stanu, realizując rezolucję parlamentu o "upadku demokracji w Chile".

Robić swoje, bo tylko to nam pozostaje. Pominąłem to, że w obecnej konfiguracji geostrategicznej, przy obecnej sytuacji wewnętrznej, w której znajduje się Polska, dyktatura prawicowa (republikański autorytaryzm) nie doszłaby nawet do skutku. I "bratnia pomoc" z Białorusi, tzw. Obwodu Kaliningradzkiego czy Niemiec byłaby ostatecznością. Wystarczyłaby część wojska lojalna wobec Dukaczewskiego czy innych Jaruzeli, a do zaprowadzenia spokoju ppolicja, ubeckie firmy ochroniarskie, czy lewackie bojówki od niejakiego Dominika Tarasa.

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100622

Robić swoje - jak dużo i jak mało. Nic dziwnego, że chciałoby się popchnąć nieco koło historii. Tak odczytuję nasze teoretyczne dywagacje o możliwych rządach autorytarnych. Pozdrawiam. :-)

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazia

#100654

... - widać ich oficerowie prowadzący się z takich ludzi NIE składają.

Proste?

Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#100618

[quote=triarius]"składająca się przecież z ludzi antykomunistycznej opozycji"... - widać ich oficerowie prowadzący się z takich ludzi NIE składają.

Proste?
[/quote]

Ba. Jak ogon prosiaka. A zresztą - czy dążenie do ucywilizowania komuny to antykomunizm?

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#100626