Wróżenie z fusów, nędza i wagary
Wróżenie z fusów, nędza i wagary
Co sprytniejsi ongisiejsi celebryci konserwują swą sławę, niezależnie od jej walorów, trzymając język za zębami. Nie słychać Palikota, Kijowskiego, Petru. I dobrze. Bo stałe wałkowanie ich sentencji na nic się nie zda. Jedynie Lech Wałęsa nie przestaje zadziwiać, choć chyba przestał fascynować swoją niezwykłością, skoro popadł w ubóstwo. Przecież ponoć płacono mu kiedyś za wykład 100 tys. dolarów. Wziął się więc za wróżenie. O epidemii COVID 19 mówił: "Następna choroba będzie tak wielka, jeśli nie posłuchacie starego Wałęsy, to poginiecie wszyscy". A w rozmowie z "Polsat News" zapytany został o przewidywania dotyczące drugiej fali epidemii koronawirusa, potwierdził: „To jest pogrożenie ludzkości palcem. Następna choroba będzie tak wielka, jeśli nie posłuchacie starego Wałęsy, to poginiecie wszyscy”.
I dalej ciągnął: „Musicie usiąść do stołu i zauważyć w tej epoce te tematy są większe niż państewka niż kontynent. Są globalne. Zróbcie listę tematów, które nie mieszczą się w naszych państewkach i strukturach. Jak zrobicie tę listę, to wtedy zastanowicie się, jak rozwiązać, jakie programy dopasować. I wtedy przeciwstawicie się następnemu uderzeniu. Teraz dostaliście tylko ostrzeżenie”.
Sprytne jest to wróżbiarstwo, gdyż każde z przewidywań może się ziścić. Może, ale nie musi. A więc, wiadomo, że pandemie się zdarzają i że może przyjść następna, wiadomo też, że należy szukać sposobów ich pokonania. Nie wiadomo tylko, jak je znaleźć i tego Wałęsa też nie wie, ale mówi: „wszyscy poginiecie, jeśli nie posłuchacie starego Wałęsy?” Mocne słowa, i gdyby owego „starego Wałęsę” brać poważnie, to mógłby mieć kłopoty. Ale ich mieć nie będzie, bo doń się przyzwyczajano, a ponadto jakże to atakować człowieka żyjącego w biedzie?
Oto, jak biadał on, wypłakując się w mankiet niemieckim mediom, mówiąc: „o swoich kłopotach finansowych (5-6 tysięcy złotych miesięcznie mu nie wystarcza), a dziś udzielił wywiadu Polsatowi, w którym wskazał, że za czasów aktywności politycznej... nie interesowały go pieniądze”.
Można zrozumieć, że prowadząc tak magnacki tryb życia nie wystarcza mu 5-6 tysięcy, choć przeciętny Polak chętnie by za to żył i to niemal w luksusie.
Ale były prezydent o pieniądzach wspomina tylko mimochodem, gdyż mówi o sobie: Ja jestem walczącym człowiekiem. Byłem w gronie idealistów. Pieniądze, to wszystko, w ogóle nas nie interesowało. Oczywiście żony bardzo prawdopodobne bo były bardziej praktyczne i myślały praktycznie. Tamta grupa cała, ze mną na czele byliśmy idealistami. Pieniądze nas nie obchodziły, nas obchodziło zwycięstwo i rozwiązania dobre dla Polski. Natomiast teraz doszli materialiści. Oni materializują nasze zwycięstwo i urządzają się materialne”.
Wałęsa miał zawsze dar mówienia takim sposobem, żeby nikt nie był w stanie zrozumieć o czym, a nawet o kim on mówi. Mówiąc o swoim braku zainteresowania pieniędzmi używa liczby mnogie: „my”? Kogo ma na myśli? Może był idealistą, ale widziałem pokwitowania przezeń podpisane a wystawione dla SB za otrzymane wynagrodzenia. A warto też zapytać tych, o których on teraz pisze „my”. Kto z nich się do niego przyznaje? Trudne to wszystko i zawiłe, jak każda „prawda” ugnieciona na własny benefis.
Tacy ludzie jak Wałęsa rosną i dziś i kiedyś z pewnością podobnie, jak on, będą podsumowani przez historię. Nie trzeba szukać daleko. Oto wypowiedź jednego z radnych warszawskich:
„Warszawski radny Prawa i Sprawiedliwości Piotr Mazurek w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ocenił, że tłumaczenia dotyczące absencji Rafała Trzaskowskiego w obchodach 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej to szukanie wymówek. Według niego prezydent Warszawy po prostu nie chciał brać w nich udziału. - Wydaje mi się, że Bitwa Warszawska to po prostu nie jest temat bliski panu prezydentowi”.
Podziwiać należy delikatność i takt pana Mazurka, bo takie wagary, jakich dopuścił się pan Trzaskowski nie byłyby w stylu wagarowiczów, nawet tych nienawidzących szkoły. A tu nie chodzi o szkołę, ale o Ojczyznę. Co by było, gdyby w 1920 roku w sierpniu nasi rodacy rzucili karabiny i poszli na wagary? Niech sobie na to pytanie odpowie „warszawka”, która na swoim łonie wyhuśtała swego prezydenta
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 8 odsłon