Polska Quislinga nie miala, ale nic straconego
Dla inteligentów nowego chowu może być wskazane wyjaśnienie kim był Vidkun Quisling. Był norweskim faszystą, premierem kolaboranckiego rządu po zajęciu Norwegii przez III Rzeszę. Jako zdrajca narodu został w 1945 r. skazany na śmierć i rozstrzelany. Dodać należy, że Hitler w krajach podbitych starał się wszędzie pozyskiwać miejscowych kolaborantów i częściowo to się udawało, przeważnie w postaci tworzonych oddziałów wojskowych, n. p. w Belgii Legion pod wodzą Léona Degrelle. O kolaborującym rządzie Vichy można mówić nawet we Francji, o rządzie pod wodzą ks. Jozef Tiso powieszonym w 1947 r. także w Słowacji.
W Polsce nie znaleziono chętnych do takiej współpracy z okupantem. Znalazło się nieco drobnego sorta renegatów, ale namiastka Polski faszystowskiej pod egidą III Rzeszy nie udało się stworzyć. Gdyby się udało, prawdopodobnie ofiar było znacznie mniej. Ale Polacy, wiadomo, mają swój etos nie na sprzedaż. Tak było, ale czy nadal tak jest? Warto się nad tym zastanowić.
Może to jest nietaktem ale jakoś korci, by ustawić obok siebie Unię Europejską i III Rzeszę. Ktoś niekoniecznie biegły w historii najnowszej nie spaskudzonej polityką historyczną może czuć się zniesmaczony, czytając te słowa, ale Polakom, którzy przeżyli czasy Hitlera i Stalina powinna się zapalić czerwona lampka. Już nie dlatego, że w kontekście tej historii pojawia się stale rok 1938 i Monachium, ale także z racji analogii w sytuacji Polski tamtej i dzisiejszej. W Niemczech od dawna można było, przyłożywszy ucho tam gdzie trzeba, usłyszeć to, co dziś mówi się już głośno. Otóż w czasopiśmie Compact będącym tubą partii Alternative für Deutschland ukazał się niedawno dodatek historyczny zatytułowany Compact Geschichte. Tytuł zbiorczy brzmi: „Przemilczana wina Polski”, zawiera on artykuły:„Niemcy za drutem kolczastym. Śmierć w polskich obozach internowania”, „Pobrzękiwanie szablą z Warszawy. Polskie plany wojny przeciw Niemcom”, „Przestępstwo stulecia. Ucieczka i wypędzenie ze terenów wschodnich”, „Piekło Łambinowic. Najgorszy polski obóz koncentracyjny”.
Ostatni tytuł budzi zdumienie. Łambinowice były jedną z mordowni bezpieki, to prawda, ale gdzież jej do niemieckich kazetów? W sumie liczba ofiar sięgała tam 1500. W samym tylko Majdanku Niemcy zamordowali jednego dnia, 3 listopada 1943 r. 18 tysięcy Żydów. W Łambinowicach ginęło więcej przeciwników komunizmu niż Niemców. Publikacje w Compact zmierzają jednak do przerzucenia winy za wybuch wojny na Polskę. Już dawniej emerytowany generał Bundeswehry, Gerd Schulze Rhonhof wydał książkę zatytułowaną „1939. Der Krieg, der viele Väter hatte. Der lange Anlauf zum Zweiten Weltkrieg” (Wojna wielu ojców mająca. Długi rozbieg ku II wojnie światowej). Dla Rhonhofa zrozumiałe było, iż Niemcy chciały odzyskać Gdańsk i mieć połączenie drogowe przez terytorium Polski do Prus Wschodnich, dalej, że chciano zakończyć łamanie prawa międzynarodowego, czym były bezprawne sankcje wersalskie nałożone na Niemcy. Wreszcie chodziło o wyzwolenie rodaków, którzy od 20 lat przymusowo musieli żyć pod polskimi panowaniem. Rzecz w tym, że Polska nie chciała zadośćuczynić tym, jego zdaniem, słusznym niemieckim żądaniom. Generała, niemiecki jest przekonany, że społeczeństwo nie chciało wojny, ale nie mogło być obojętne na prowokacje Polski. Książka Rhonhofa to poczytne dzieło, w 2019 r. ukazał się 11 nakład.
Dla każdego, kto ma oczy otwarte i trzeźwo ocenia sytuację Polski – sięgając choćby tylko wstecz do roku 1918 – jasne jest, że ani Rosja ani Niemcy nie uznali Polski jako kraju suwerennego. Niemieckie określenie Säsonstaat wcale nie zostało wyparte ze słownika wraz z upadkiem III Rzeszy. Nie inaczej widział to w Republice Weimarskiej Gustav Stresemann. Hitler zdecydował się na układ Mołotow-Ribbentrop po to, by „pokraczny bękart traktatu wersalskiego”, jak Polskę nawał Mołotow 31 X 1939 r. zniknął z mapy Europy. Tradycyjna sitwa Prus z Rosją była jednak wtedy czymś odległym, gdyż obaj gangsterzy, Hitler i Stalin jedynie w sprawie zniszczenia Polski byli zgodni. W chwili obecnej pewnie nie o fizyczny podział Polski chodzi, ale o jej unicestwienie w ramach Unii Europejskiej. Stale żywe sympatie niemiecko-rosyjskie mogą być tu wsparciem, bo Niemcy wobec Rosji czują iod zawsze ów Minderwertigheitsgefühl – kompleks niższości, drażniący może pychę teutońską, ale łagodzony koniecznością współdziałania na szkodę Polski. Dzisiaj nie trzeba żadnych układów w tym względzie, gdyż Unia Europejska rozbija fundamenty, na których sama została wzniesiona, i nawet mając w ławach Parlamentu Europejskiego posłów z nazwy polskich, gotowych iść na każdy układ szkodzący Polsce, szuka wszelkich sposobów, by z Polski uczynić ein Vassalstaat – państwo wasalne, czyli dokonać tego, co nie udało się Hitlerowi – a co zdradził znaczący polityk niemiecki Manfred Weber, oświadczając dla Frankfurter Allgemeine Zeitung: „Sformułowałem trzy warunki każdej współpracy. Za Europą, za Ukrainą, za rządami prawa, w ten sposób zbudujemy zaporę ogniową dla Prawa i Sprawiedliwości. Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce, prowadząc kraj z powrotem do Europy”. Przynajmniej dwa stwierdzenia cuchną fałszem: bo Niemcy wcale nie są za Ukrainą, bo są za Rosją i wcale nie są za Europą, gdyż są za obszarem Europy poddanym swemu władaniu. A Polska musiałaby wracać do Europy, właśnie wtedy, gdyby Niemcy ją z niej wypchnęli. Polska jest tu przysłowiowym gwoździem w bucie. Weber nie jest odosobniony, bo pani Ursula von der Leyen także publicznie wyraziła życzenie spotkania Tuska jako premiera. Naruszyła obyczaj nie tylko polityczny, gdyż nie wypada osobie publicznej w taki sposób lekceważyć kogoś rządzące sąsiednim krajem.
W Niemczech niewiele się zmieniło, gdy chodzi o podgrzewanie opinii publicznej od czasów kiedy Hitler rozdzierał szaty nad rzekomo uciskanymi Niemcami w Polsce międzywojennej. W dniu 26 czerwca 2023 r. na posiedzeniu Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego rozpatrywane były petycje w kwestii dyskryminacji mniejszości niemieckiej w Polsce. Nic nie jest tak podatne na manipulację jak właśnie oskarżenie o dyskryminację. Żądania i skargi można tu mnożyć w nieskończoność. Tak czynili Niemcy w Polsce przed wybuchem wojny i wiadomo, jak przez to wpływali na motywowanie przez Hitlera napaści. Ale wiadomo też jak ci Niemcy swoją sytuację poprawili ściągając na Polskę Hitlera. Obecnie ma to inny wydźwięk, a w tle sytuuje się pamięć o cierpieniach Niemców wysiedlanych z Polski po 1945 r. Rzecz jasna może to posłużyć także niemieckiej argumentacji przy odmowie zapłacenia Polsce reparacji.
Widać więc jak krok po kroku niby niepostrzeżenie narasta coraz wyraźniej artykułowana irredenta. Przez długi czas pozornie lekceważono w Niemczech i w ogóle w świecie ruchy określane jako skrajnie prawicowe, a będące fatycznie odradzającym się nacjonalizmem, tym zawsze groźnym, bo wielkoniemieckim, naszpikowanym pogardą dla owych Untermenschen, podludzi, lub minderwertiges Element, głównie Słowian. AfD – Alternative für Deutchland ma dziś prawie takie samo poparcie w Niemczech jak SPD – 19.5 %. Rzeczniczka tej partii Alice Weidel zademonstrowała całkowicie przejrzystą analizę geograficzną Niemiec i Polski. O ile tereny dawnej NRD nazwała Niemcami środkowymi, to jej zdaniem Niemcy wschodnie mieszczą się na terenie Polski. Nie pierwsza to wypowiedź w środowisku AfD. Niedawno polityk tej partii Alexander Gauland uznał pakt Ribbentrop-Mołotow za słuszną z punktu widzenia realizmu politycznego decyzję.
Z punktu widzenia forsownych dążeń Niemiec do opanowania Unii Europejskiej jako obszaru niemieckiego władania każdy środek to władanie przybliżający jest dobry, tak jak dla Hitlera i dla pana Gauland dobrym środkiem był rozbiór Polski między III Rzeszę i Związek Sowiecki. Tylko sposób jest inny, wtedy i dziś. Dziś wystarczy zainstalować w Polsce renegatów gotowych na współdziałanie w dziele upadku Polski, jako kraju suwerennego i szanującego swoją tożsamość. Innymi słowy potrzeba Quislinga w nowym wydaniu. Tym razem jednak wszystko odbywa się sprytniej, bo owego Quislinga mają sobie Polacy sami zafundować. Atrapę podesłali z Brukseli, sprawdziwszy tam stopień jej przypadłości dla potrzeb IV Rzeszy, czy jak się Europę nazwie, a zarazem gotowość do zaprzedania Polski. Jedyny zatem kłopot czy rzeczywiście znajdzie się tylu Polaków, którzy gotowi będą sami włożyć swe karki w przygotowane w Brukseli i w Berlinie jarzmo? Jak na razie Weber i pani von der Leyen zacierają ręce. Ale pociecha w tym, że Polska przeżywała już gorsze terminy, a jednak stale jeszcze żyjemy. Między Odrą i Bugiem, a nie jak chce pani Weidel w Ostdeutschland. Niemała pociecha to jedyny punkt programowy Tuska na wybory – nienawiść artykułowana rynsztokową polszczyzną. Głupich, którzy to kupią zapewne nie zabraknie, ale czy wystarczmy ich by Polskę gubić?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 509 odsłon
Komentarze
Polska nie miała Quislinga, fakt. Ale Polska miała kolaborantów
28 Czerwca, 2023 - 19:05
ze Stalinem. Teraz też widać, ilu jest gotowych służyć Putinowi. Ba, ile mu faktycznie służy...
„Polska Quislinga nie miała”…czyżby? Miała co najmniej 200 tyś!
28 Czerwca, 2023 - 19:59
„Polska Quislinga nie miała”…czyżby?
Warto uchwycić tu podstawę prawno- historyczną . Polska rzeczywiście nie wystawiła w sensie formalnym polskich formacji III Rzeszy, jak zrobiła to większość państw najechanych niemiecką agresją. Ale wyłącznie wynikało to :
Po pierwsze z faktu ,że RP jako jedna z nielicznych spośród zajętych państw nie podpisała aktu poddania (kapitulacji) ,ani wobec Niemiec ,ani ZSRS!
Po drugie dzięki prawomocnej (tej dotąd prawdziwie polskiej) Konstytucji RP z 1935 r. Nadal legalne władze polskie będące poza Krajem prowadziły w oparciu o sojuszników działania wojenne przeciw niemieckiemu agresorowi.
Po trzecie kolaborantów i zdrajców była cała fura :cica 200 tyś mężczyzn w wieku poborowym z 800 tysięcznej przedwojennej mniejszości niemieckiej. Którzy choć z w/w przyczyn nie mogli tworzyć „rządu polskiego” ani polskich jednostek Waffen-SS (jak pozostałe podbite kraje) to jednak z racji posługiwania się językiem polskim stały się podwaliną Gestapo, Żandarmierii i (tychże kobiet) od wszelakich Amtów w obszarze okupowanej Polski!
A ich biologiczni potomkowie są stale wśród nas i to na publicznych urzędach. Już od czasu „utrwalania PRL” !
Po Czwarte :Quisling i jego ekipa dostali wykonane wyroki kary śmieci . Zaś w/w hitlerowców z GG tow. Bierut zrobił dekretami utrwalaczami antypolskiej władzy ludowej (w PZPR, ZSL i UB), których niemieckie wnuki i prawnuki dotąd utrzymują wielopokoleniowo ten sam nazistowski kurs w obecnej PL.
E.Kościesza
„Polska Quslinga nie miała”…czyżby?
28 Czerwca, 2023 - 20:43
ps. o tzw. żydach –litawakach- idących w otwartą zdradę Polski , i kazdego kraju jako "komuniści" tu nie wspomniałem- bo kwestia ich kolaboracji częściej sprowadza się głownie wobec "Sowieckoj Rasjii" , szczególnie w czasach świetności gauleitrów Quislingów Henleinów, itp- kolaboracji której wtedy zaniechali wobec Niemiec, bo wtedy sami walczyli przeciw szwabstwu , życiem gojów o własne życie i przejęcie obszaru Europy!
Ale szerzej w tej drugiej kwestii ,której nie unikam, to polecam autorskie opracowanie „Ojczyźnie –skradziona tożsamość” jako plik .pdf dostępne, choć cenzurowane co rusz w necie…
E.Kościesza
Chyba się nie zrozumieliśmy
28 Czerwca, 2023 - 20:23
Chyba się nie zrozumieliśmy
Grupa Webera
28 Czerwca, 2023 - 21:26
Grupa Webera
Idą z żelazną miotłą
Stukają o bruk walonki
Na czole przewodzi łotrom
Tusk!
A za Tuskiem pionki
Idą wzburzeni mentalnie
Wściekli jak jasna cholera
Polskę chcą przejąć te dranie...
...Platfąsy z GRUPY WEBERA
autor:
Adam Bajcy @retusz
odpowiadając na tytuł
28 Czerwca, 2023 - 22:51
za to mamy tuska
Евросоюз, идите вы в жопу!
Kościesza - Proszę zastanowić
29 Czerwca, 2023 - 09:14
Kościesza - Proszę zastanowić się na czym polegał problem Quislingów. Biorę to w liczbie mnogiej, bo było ich kilku. Głowiak dobrze to ujął, bo zdrajca, to nie koniecznie Quisling. Choć Quisling to zdrajca.
uczony byłem i studiuję i wskazałem czym polega "problem"
29 Czerwca, 2023 - 22:03
Eugenisz Kosciesza -"Ojczyźnie skradziona tożsamość" dostępne co jakiś czas w necie w formacie .pdf. A Jak się nie zrozumieliśmy, jak autor wspomniał, to najpierw polecam choćby lekturę załączników onego opracowania. Że starszy choćby i pastor niby jest , nie znaczy ,że więcej wie,,,,
E.Kościesza