Prof. Zybertowicz i natura ludzka - socjalizacja czy personalizacja ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Z upodobaniem czytuję felietony państwa Zybertowiczów w tygodniku "Sieci". Dzisiaj mam pewną uwagę do ostatniego felietonu, w którym widzę skrzywienie zawodowe socjologa i chciałbym sprostować pewne elementy. Felieton poświęcony jest krytycznej analizie destruktywnych konsekwencji ruchu LGBT, ale niezbyt precyzyjnie definiuje naturę ludzką, więć chciałbym wprowadzić istotną korektę..

Autor/autorzy pisze co następuje" 

" Ludzie nie są przewidywalni, nie działają powtarzalnie z samej swojej zwierzęcej natury. Są tacy, gdyż zostali poddani procesowi tego, co nazywa się socjalizacją. Zostali uspołecznieni. Nauczeni empatii, współodpowiedzialności za innych; w tym rezygnowania ze swoich pragnień wtedy, gdy wiązałoby się to z krzywdą innych./.../ Socjalizacja polega na tym, że ludzie są kulturowo programowani jako istoty przewidywalne. Jest tak dzięki temu, że podlegamy oddziaływaniu takich podstawowych instytucji jak rodzina, szkoła (z programem kontrolowanym przez państwo), religia, wspólnota sąsiedzka."

"Zwierzęca natura" ? 

Autor uważa, że mamy do czynienia ze zwierzęcą naturą człowieka, która musi być poddana procesowi socjalizacji ? 

Tu mamy do czynienia z pewnym zamieszaniem, bo autor nie docenia czynnika społecznego. Człowiek nie ma natury zwierzęcej - do klasycznej natury zwierzęcej, został dodany, w drodze ewolucji, wskutek milionów lat grupowych interakcji, element społeczny i od tej chwili natura ludzka jest dwoista - biologicznie indywidualna i społecznie duchowa. Użyjmy jeszcze dla pełnego wyjaśnienia analogii komputerowej.  

Otóż do hardware'u zwierzęcego ewolucja wprowadziła i zainstalowała w centrum hardware'u elementy software'u spolecznego jako część obwodów o charakterze już biologicznym.Tak więć czynnik społeczny został wmontowany w strukturę biologiczną,a tym samym, zwierzęca natura została przekształcona w naturę ludzką. Gdyby nie to, nie możnaby człowieka, jak twierdzi autor, socjalizować, bo by zabrakło odpowiedniego interface'u. 

Zgodnie ze stanem najnowszej wiedzy, interakcje z rodzicami nie socjalizują dziecka, lecz uruchamiają zawarty w nim wrodzony już biologiczny program umożliwiający relacje społeczne i dalszą socjalizację. Kilkunastomiesieczne dzieci.wykazują automatyczny odruch współpracy i empatii w stosunku do uczestników interakcji, czego dowodzą eksperymenty omawiane przez znanego psychologa ewolucyjnego i kognitywistę, Michaela Tomasello.

Jeżeli popatrzymy na nasz gatunek z perpsektywy filogenetycznej, to rzeczywiście możemy mówić o ewolucyjnym procesie socjalizacji gatunku. Patrząc z perspektywy ontologicznej, pojęcie "socjalizacji" staje się zbędne, albo zmienia sens na bliskoznaczny w sensie rozwoju jednostkowego i bardziej by tu pasowało pojęcia "personalizacji" oraz "akulturacji".

 

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.5 (2 głosy)