Piękne hasła do brudnej roboty

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Ooo, widzę, że S24 reklamuje nową płytę Natalii Przybysz "Prąd". Bardzo dobrze, wywołała administracja wilka z lasu. Zobaczmy więc co ma płyta Natalii do wyborów. To prawie jak "słoń a sprawa Polska", ale może da się problem ugryżć.

No i mamy wreszcie koniec, koniec melodii o demokracji. Mamy więc przynajmniej spokój w kwestii intelektualnego rozpoznania stanu rzeczy, choć już o spokój społeczny będzie znacznie trudniej. Koniec demokracji, której proces upadku starałem się rejestrować tu od paru lat. Teraz mamy pełną jasność więc mogę powiedzieć - a nie mówiłem ? Mamy jednak na głowie kolejny, praktyczny problem - jak odzyskać wolność. Ale zanim zaczniemy rozważać sposoby jej odzyskania warto uporządkować kwestie poznawcze i ostatecznie zweryfikować czynniki, które doprowadziły do upadku, żeby już ostatecznie zamknąć rachunek przyczyn.

Tu chciałbym się ograniczyć do kwestii z zakresu świadomości społecznej i społecznych wyobrażeń, które upadkowi sprzyjały. Zacznijmy od prostych, wręcz banalnych wyobrażeń aspirującego społeczeństwa - który dziad nie chciałby być paniskiem ? Potrzebna jest tylko czarodziejska różdżka albo magiczne zaklęcie, które w mig przemieni dziada w pana. Nowoczesna propaganda ma na to sposoby. Jako te zaklęcia macherzy użyli dwóch atrakcyjnych haseł: po pierwsze, migotliwego obrazu "europejskości", który posłużył do sprytnego, maskującego skonstruowania wymówki dla obniżenia kulturowych standardów oraz idei "indywidualizmu" jako sposobu na pozbawienie jednostki wewnętrznego mechanizmu wypracowywania prawdziwej osobowościowej indywidualności. Detale przedstawię poniżej, tu tylko ograniczę się do przedstawienia efektu takiej psychomanipulacji, który objawi się w całej paradoksalnej pełni, jeśli powiem rzecz da lemingów niepojętą - oto prawdziwym europejczykiem, a właściwie człowiekiem światowym i prawdziwym indywidualistą jest nie kto inny jak... Wojciech Cejrowski. Zaskoczyłem Państwa ? Prawda jest zawsze zaskakująca, choć tak naprawdę to banalna oczywistość.

Skąd się bierze ten klimat pobłażliwości dla ewidentnych manipulacji medialnych, manipulacji wyborczych i tworzenia alternatywnego matrixu królującego w mediach ? Decyduje kultura, drodzy Państwo, i zakorzenienie w niej lub wykorzenienie. Więc sprawdźmy jaki jest realny ludzki stosunek do kultury.

Z wielu stron polskiej sceny medialno-politycznej dobiegają głosy licytujące się o miano prawdziwych Europejczyków, przy czym ci z lewej strony usiłują przy okazji dowodzić, iż Polacy na miano Europejczyków nie zasługują. Jest to wybieg mający na celu zakrycie prostactwa i braku kultury tychże aspirantów do europejskości. Aspirują do niej, bo nie posiadają po prostu kompetencji by aspirować do czegokolwiek innego a taki mniemany Europejczyk to faktycznie konstrukt bez wyraźnych, konkretnych właściwości, a więc niekontrowersyjny, nikomu niewadzący, a przez to bezpieczny i łatwy do zaakceptowania, taki sam jak buty Nike'i. Zresztą proszę mi pokazać w Hiszpanii czy Norwegii jakiegoś prawdziwego Europejczyka, który miałby choćby blade pojęcie o kulturze innych krajów Europy. To po prostu kulturowa wiocha. Dzieje się tak dlatego, że osobnicy tacy do kultury polskiej aspirować, z rozmaitych względów, nie mogą i cierpią, w związku z tym, na rozmaite nieuleczalne kompleksy. Dyplom można sobie kupić, kultury się nie nabędzie, nie zastąpią jej gadżety.

Problem zdaje się polegać na tym, że kultura polska stawia przed nimi zbyt wysokie wymagania, którym sprostać nie są w stanie. Więc buractwo protestuje i domaga się obniżenia wymagań, bo ono woli łatwiznę, tę z egzaminów maturalnych, programów uczelni prywatnych i programów telewizyjnych na poziomie Big Brothera, a popularność Platformy brała się własnie z kultu łatwizny afirmowanej i promowanej przez praktyczny, faktyczny program tej partii. Z tej też przyczyny z łatwością przychodzi im pogodzić się z pracą na zmywaku w Irlandii, bo ich ubogie kulturowe wyposażenie redukuje osobiste ambicje.

Kultura polska, w znacznym stopniu oparta na wątkach związanych z walką o wolność, każdy to przyzna, jest niezwykle wymagająca, co anonsowała, w dąsach, panna Peszek, bo często żąda od Polaków ofiarności. Ale przez to też jest niezwykle atrakcyjna dla ambitnych. Wszystkie polskie problemy, łącznie z najbardziej spektakularnymi ze sfery polityki można powiązać ze stosunkiem do kultury narodowej, jej wymagań, standardów i wątków. Środowiska w niej niezakorzenione lub z niej wyobcowane skazane są na popadanie w wulgarność i różne formy toksycznego ekstremizmu objawiające się nienawiścią i pogardą wynikającą z kompleksów. Próbują więc znależć różne ersatze tożsamości pozwalające im na zachowanie dobrego samopoczucia, takie właśnie jak owa magiczna europejskość dla ubogich czy kosmopolityzm. Skutek jest taki sam jakby ktoś chciał odżywiać się trocinami. Smacznego.

To, jak wymagająca jest polska kultura polska i jak wysokich standardów wymaga można łatwo zademonstrować na przykładzie języka. Polska kultura nie jest gorsza od innych, jest po prostu inna a zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że jest lepsza, bo bardziej wymagająca. Na marginesie dodam, iż narażam się w ten sposób na zarzuty multikulturalistów, którzy na stwierdzenie, że jakaś kultura jest gorsza albo lepsza, zareagowaliby oburzeniem. Można moją tezę w bardzo prosty sposób udowodnić odnosząc się do popkultury. Weźmy przykład będący akurat pod ręką. Otóż znana wokalistka, Natalia Przybysz, wydała ostatnio nową płytę "Prąd", która, jak słyszę, wzbudziła zachwyt recenzentów. Zajrzałem więc na youtube i posłuchałem. Wprawdzie demo płyty w postaci piosenki zatytułowanej "Miód" może nie być reprezentatywne dla całości, ale się rozczarowałem, bo nic nadzwyczajnego nie prezentuje. Warto przy okazji wziąć pod uwagę fakt, iż ta sama wokalistka występując z siostrą w zespole Sistars, wcześniej wydała inną płytę, na której obok melodii po polsku były kawałki w języku angielskim. I te kawałki w języku angielskim brzmiały znakomicie, były znacznie lepsze niż po polsku. Po angielsku śpiewać potrafi znakomicie także wokalistka zespołu "Goya", ale w tym przypadku także kawałki w języku polskim są znakomite, tzn. były przed paru laty.

Dlaczego nie da się łatwo dobrze śpiewać po polsku ? No bo język polski to nie angielski, ma zupełnie inną strukturę i jest bardziej wymagający i wymaga przemyślanych i dobrze skomponowanych tekstów do piosenek, autorstwa dobrych poetów czy profesjonalnych tekściarzy, takich jak Osiecka lub geniuszy estrady jak Rosiewicz. Znakomitą intuicję językową i piosenkarską ma niezniszczalna dzięki temu Maryla Rodowicz - wystarczy posłuchać wydanej przed paru laty znakomitej płyty "Jest cudnie". Ta płyta jest językowo dopieszczona.

Tymczasem lemingi są prostakami i nie potrafią ani wykorzystać ani docenić skarbu, jakim jest język polski i oparta na nim oryginalna polska kultura. Stąd popularność takich zdegenerowanych form popkulturowych jak discopolo lub hip-hop. Sprawdza się tradycyjne powiedzenie: cudze chwalicie, swego nie znacie i byle czym się zachwycacie. Takim ludziom obojętne są wartości, ich hierarchie, a hasło "Bóg, Honor i Ojczyzna" jest dla nich czystą abstrakcją. I dlatego abstrakcją pozostają nie tylko prawdziwa europejskość, ale także pełna polska tożsamość i prawdziwy, nie do podrobienia indywidualizm. W tych sferach króluje absolutna, ledwie maskowana bylejakość. Dodajmy do tego, choć to wykracza poza ramy tego tekstu, że jak tu o czymś pisać i śpiewać, skoro jest się pozbawionym pamięci, tożsamości.

Tak więc lemingi padają ofiarą tysięcy, jeśli nie milionów tego typu nieporozumień lub wręcz celowych manipulacji. W normalnym systemie, indywidualne zaniedbania są rekompensowane przez prawidłowo dzialający system szkolnictwa, lecz w przypadku takiego chorego systemu, z jakim mamy do czynienia w Polsce, system celowo wzmacnia błędne działania i zachowania. Nietrudno więc zauważyć, że system kwalifikuje się tylko do obalenia, żadne reformowanie na nic się tu nie zda i to trzeba sobie uświadomić i wyciągnąć stosowne, praktyczne wnioski.
 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (7 głosów)

Komentarze

... rasowa grafomanka i zupełne dno.

Bez niej, bez Skaldów, Niemena, Trubadurów i No To Co... Byłbym zapomniał o Czerwono-Czarnych (Niebiesko byli chwilami znośni)... Mógłbym (o zgrozo!) może jakoś zaakceptować PRL.

Więc w sumie - dobra robota riebiata! (Wallenrody jakieś?)

Vote up!
1
Vote down!
-1

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#1453145

Podzielam Twoje zdanie o Osieckiej. Co do zespołów nie moge oceniac, bo nie jestem melomanem.

Natomiast PRL miewał plusy - np. nie dawano wtedy Nobla byle komu.

 

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#1453154

Dziękuję za ten tekst, to miód na moje serce:) Lemingoza to pójście na łatwiznę w każdym względzie - zwłaszcza na łatwiznę myślową. 

Bardzo piękne jest to, co piszesz o polskiej kulturze, która zawsze stawiała wymagania. Pewien rys surowości ratuje Polaków i jednoczy w trudnych momentach.

A co do dopieszczenia językowego to bardzo mi go brakuje. Już ne tylko w tzw kulturze popularnej, ale również np w teatrze! Dlatego tak wkurzam się też na Niepoprawnych wierszokletów!

Co do Osieckiej - będę jej bronił, nie ze względów dotyczących postawy życiowej (kobiecej desperacji, dekadencji i lekkiego rozhisteryzowania), ale ze względów artystycznych. Nie można jej zarzucić grafomanii, to naprawdę wysoka klasa! 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1453206