Jak to z tym peerelem było naprawdę ?
https://www.salon24.pl/u/barbarus/1133493,wspomnienia-ale-nie-o-balangach
Bardzo interesujący wpis dający duże pole do popisu komentatorom, a komentarze sklaniają do pewnych charakterystycznych uogólnień. Generalnie komentarze są jednostronne - nie dają pełnej oceny peerelu. A przy ocenie peerslu trzeba brać pod uwagę dwie perspektywy: indywidualną i zbiorową. Z perspektywy indywidualnej peerel może wywoływać poczucie nostalgii, które należy jednak zrównoważyć perspektywą skutków zbiorowych. W tym kontekście właśnie zamieściłem taki komentarz:
@krinitz Ten link i tekst w nim zawarty jest doskonałym przykladem na rozziew między perspektywą jednostkową a wspólnotową. Jednostka jest zawsze w stanie znależć jakąś niszę i w niej się ukryć, egzystować w miarę autonomicznie przy rezygnacji z szerszych kontaktów. Wtedy jest w stanie przeżyć w komunizmie i faszyzmie.
https://wiernipolsce1.wordpress.com/2021/05/04/jak-to-bylo-w-tym-prl-u/
Niestety nie sprawdza się to w skali wspólnotowej, bo cała wspólnota takiej niszy na globie ziemskim nie znajdzie. Jednostki biorące aktywny udział w życiu zbiorowości muszą uwzględniać prespektywę zbiorową. Wspólnota do prawidłowego rozwoju wymaga wolności i paru innych związanych z nią relacji społecznych. I o tym rozziewie należy pamiętać z okazji dyskusji o peerelu.
A wracając do bardziej profesjonalnych kontekstów, to proszę sobie uświadomić, że wprowadzania nowoczesnych technologii w peerelu mijało się z celem, jak tego dowodzą przykłady z ZETO ( Zakład Elektronicznej Techniki Obliczeniowej). Żadnych poważniejszych zastosowań komputerów nie dało się wprowadzić w peerelu, informacje były ukrywane i nikt wszystkiego o swoim zakładzie nie ujawniał. Informacje krążące w systemie nie były wiarygodne, brak było integracji informacyjnej i nie dało się skonstruować programów komputerowych, które by mogły bazować na takich informacjach. Wskutek tego można było jedynie wdrażać programy obsługujące listy płac, bo to była w miarę jawna informacja. Ewentualnie można było uzywać komputerów do obliczeń technicznych na Politechnice i to wszystko.
To jest argument przesądzający o wartości peerelu.
Albo inny objaw peerelowskiej durnoty systemowej. Jeżeli zakład pracy zaoszczędził jakiś materiał w trakcie wykonywania planowej produkcji, to musiał skrycie ten materiał… zniszczyć, by się o tym nie dowiedziały władzy wyższego poziomu np w zjednoczeniu, bo automatycznie podniosłyby wymagania i obniżyłyby dostawy niepotrzebnych materiałów. A tak plan był wykonany, wszystko się w papierach zgadzało i zakład mógł zyskać aprobatę władz.
Nie można wiec oceniać pojedyńczych sukcesów myśli inzynierskiej bez uwzględnienia szerszego, systemowego kontekstu.
@ram Peerelowskie sukcesy były incydentalne, bo produkty choćby najbardziej innowacyjne, jak komputery Karpińskiego, nie mogły liczyć na sukces rynkowy z tej prostej przyczyny, że rynku nie było. Inżynierowie popełniają typowy błąd inżynierski twierdząc, że sprawa produktu kończy się na opracowaniu projektu lub, w najlepszym razie, na wyprodukowaniu zaprojektowanego jednostkowego egzemplarza okazowego, a to jest dopiero początek całej, długiej odysei komercyjnej. Pamiętam doskonałego, nie inżyniera wprawdzie ale chirurga, dobrego organizatora i członka PZPR, który narzekał, gdy miał problemy ze swoim dużym fiatem, że tym robolom w warsztatach naprawczych nie chce się pracować. Taki był poziom mentalny ludzi nawet nieźle wykształconych. Brak świadomości, że niezbędna jest cała, rozległa i skomplikowana infrastruktura cywilizacyjna.
Większość komentatorów grzeszy brakiem perspektywy systemowej zadowalając się ograniczonym myśleniem wycinkowym i klimatem emocjonalnym związanym z tamtą epoką.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 83 odsłony