Efekt rozmemłania
Stan bycie Polaków najcelniej dałoby się opisać zwrotem "efekt rozmemłania". Motyle mają swój efekt, Polacy nie gorsi, mają swój. Samo 'rozmemłanie" jest stanem niedookreslonym i dobrze oddaje zawieszenie jednostki między jednym stanem a innym. Zostawmy na boku przyczyny tego rozmemłania, a zajmijmy się cechami tego stanu rzeczy. Najblliżej bylibyśmy prawdy mówiąc, że Polacy mają kłopoty z uznaniem jakiejś spójnej, zbiorowej logicznej hierarchii wartości, która kierowałaby ich poczynaniami i ułatwiała szybkie podejmowanie zbiorowych decyzji i działań..Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że taki tryb zachowania ma też swoje plusy, bo w pewnych społecznie niedookreślonych sytuacjach, znajdą się jednostki, które w takiej sytuacji potrafią się odnależć i zainicjować jakieś zbiorowe działania, prowadzące do wykrystalizowania się zacząrtków jakiegoś zbiorowego systemu. Łatwo tu o zainicjowanie metodą prób i błędów zbiorowej aktywności. Ale nie mozna tego uznać za metodę standardową.
Najbardziej jaskrawym swiadectwem tego stanu rozmemłania, a do tego słabo uświadomionym przez Polaków jest stosuunek do jednego z najważniejszych elementow kultury, w tym wypadku kultury religijnej, jakim jest Wielki Piątek. Jest to najważniejsze wydarzenie w kalendarzu chrześcijańskim, kalendarzu Zachodu, a o pomieszaniu z poplątaniem panującym w umysłach Polaków świadczy fakt, że jest to dzień pracy. Jest to świadectwo kompletnego umysłowego, kulturowego rozjazdu, rozkraczenia się. A już o kompletnym zburaczeniu świadczą próby uzasadniania tego stanu rzeczy kwestiami dbania o PKB.
Gdzie byśmy nie dotknęli, wszędzie widać efekt rozmemłania - weżmy pod uwagę obraz z zupełnie innej beczki. Utkwiła mi w pamięci fotografia zrobiona w jakim przejściu publicznym, którym przemieszcza się w obu kierunkach kilkanaście osób. Jest tam kilkunastu panów - wszyscy jak jeden mąż, w kolorze szaro-niebieskim, zasznurowani od stóp do głów, brak już tylko hidżabu na głowie, w garniturach, pod krawatem. A wśród nich kilka kolorowych rzucających się w oczy kwiatuszków - to nasze piękne panie w skąpych, różnokolorowych, zwiewnych strojach, ledwie zakrywających to i owo.
Niby nic ? Normalka ? No to wyobraźmy sobie, że jesteśmy świeżo przybyłym na Ziemię ufoludkiem. Jak by taki ufoludek rozszyfrował przedstawiony obraz ? Pewnie stwierdziłby, że to jakieś dwa osobne gatunk istot. Czy to też nie jest efekt mentalnego rozjazdu i to takiego, co gorsza, zupełnie nieuświadamianego?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 943 odsłony