Dobija nas system sensacyjny

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz
Idee

Dobija nas system sensacyjny

 

Jesteśmy uzależnieni od sensacji. Jeżeli nie mamy odpowiedniej dawki – szukamy doładowania, a nawet prowokujemy, aby ją otrzymać. Wszystko wokół nas ustawione jest na sensację: literatura (tu na szczęście mamy jeszcze klasykę), film, sztuka, telewizja, przekaz informacyjny, polityka, życie towarzyskie, a nawet ploty. Mechanizm dzisiejszej sensacji trafia w dwa cele: w łeb, albo w rozporek. Bez niej nie potrafimy normalnie żyć. Sensacja podkręca, wypacza, demoralizuje, ogłupia, spłyca, niszczy, odbiera wolność i rozum – jest jak pędzący pociąg bez maszynisty. Tory zbudował jeden człowiek-mechanizm, ale ten drugi, którego powinniśmy nazwać Homo sapiens, jeżeli chce wprowadzić logiczne zmiany, zostaje zniszczony pędem i masą towarową – bez zatrzymania. I to jest dopiero sensacja; to jest dopiero budulec i energia na tworzenie kolejnych.

Nie zdajemy sobie sprawy w jakim maglu jesteśmy. Nie potrafimy się porozumieć w języku ojczystym; nie potrafimy wyciągać właściwych wniosków; nie potrafimy się zorganizować – i tak aż do końca żywota. W sensacji się urodziliśmy, w sensacji żyjemy i sensacja nas zabije – i to jest przeciętna historia życia społeczności… Ale tak można pisać, aż do ustr. śmierci. Ten stan może zmienić tylko wielka katastrofa, wojna lub hekatomba, a więc to, czego tak bardzo nie chcemy.

Tu i tam słychać o jakimś europejskim modelu życia, który wyrósł na kolonialnej krzywdzie; o jakiejś cywilizacji, która z łacińską ma już niewiele wspólnego; o pogoni za dobrobytem, który jak króliczek ucieka bez końca; o prawach człowieka, które już tak rozinterpretowano, że niewiele znaczą; o wyższości nad niższością itd. Żyjemy w chmurach sensacji, trzymamy głowę w sieci-śmieci, ale zadek bezbronnie wystaje poza strefę systemowej ochrony i wystawiony jest na tęgie lanie. Sytuacja bez wyjścia: złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma.

Ten model, który tu nakreśliłem, można przypasować niemal do każdej sytuacji, która nas dotyka od 70 lat. Rzecz w tym, że tego nie chcemy zrobić. Wolimy dalej gonić za sensacją, która nic nie daje, ale przynajmniej wypełnia nam treść marnego i bezsensownego życia. Najciekawsze jest jednak to, że macherzy sensacji, którzy z taką energią i za ciężką kasę wstrzykują ją w społeczny krwiobieg, sami w końcu w nią uwierzą. Wówczas kamień, który wpadnie do wody, nie roztoczy już żadnego okręgu. I będzie sygnał dla naszego Pana Boga, że trzeba z tym gnojem skończyć, bo już idzie następny „Bóg”, który zrobi wreszcie porządek.

Brak głosów