Hołodomor

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Świat

“Zjadanie własnych dzieci to barbarzyństwo” głosił sowiecki plakat rozlepiany w ukraińskich wioskach przed 70 laty. Postępowe proletariackie sądy skazały wówczas ponad 2500 osób za kanibalizm. Hołodomor - sztucznie wywołany głód, którym Moskwa w latach 1932-1933 karciła krnąbrnych Ukraińców za sprzeciw wobec przymusowej kolektywizacji rolnictwa.

W czerwcu 1933 roku pewna lekarka zwierzyła się w liście do przyjaciółki: “jeszcze nie jestem kanibalem, ale być może zostanę zanim ten list dojdzie do ciebie”. Pomimo cenzury oraz zaostrzonej kontroli na drogach i dworcach, wiadomości o narzuconym przemocą straszliwym głodzie docierały poza Ukrainę, a nawet poza Związek Sowiecki. Błagania o pomoc trafiały do zachodnich elit, ale nie do serc i umysłów. Urok wspaniałego komunistycznego eksperymentu robotniczo-chłopskiej władzy był silniejszy.

W szczycie głodu Sidney i Beatrice Webb, brytyjscy apologeci socjalizmu w każdej, nawet najbardziej utopijnej postaci, podróżowali po Ukrainie i po powrocie na Zachód publicznie zapewniali licznych zwolenników, że głód to wymysł przeciwników komunizmu zaś w niektórych rejonach Ukrainy winę za “częściowe niepowodzenie zbiorów” ponosi “lokalna ludność, w sposób oczywisty winna sabotażu”. Webbowie strofowali głodnych chłopów wracających z kołchozowych pól, że “podkradanie ziaren zboża z kłosów, a tym bardziej obcinanie całych kłosów i chomikarskie wynoszenie ich do domów, jest bezwstydną kradzieżą kolektywnej własności”. W wydanym w 1935 roku dwutomowym dziele “Sowiecki komunizm: Nowa cywilizacja?” Sidney i Beatrice Webb powtórzyli swoje zapewnienie - na Ukrainie nie było żadnego głodu, ani planowanego i zorganizowanego przez sowieckie władze, ani z innych przyczyn. Opinia ta przetrwała i była powtarzana w Kanadzie jeszcze w 1987 roku przez tropiciela fałszywej propagandy, działacza związkowego i dziennikarza Douglasa Tottle.

W podobnym tonie wypowiadał się Edouard Herriot wpływowy polityk zachodniej Europy, który dwukrotnie kierował rządem Francji.  W artykule opublikowanym 1 października 1934 roku w ukazującym się w Chicago dzienniku Herald and Examiner, Herriot zarzekał się, że “wędrując po Ukrainie nie widziałem niczego podobnego” do powszechnego głodu. Herriot “wędrował” po Ukrainie przez 5 dni cały czas wożony i podejmowany przez sowieckich urzędników, ale powtarzał swe zapewnienia przy każdej okazji co skwapliwie odnotowała moskiewska Prawda pisząc 13 września 1933 roku, że były premier Francji “kategorycznie zaprzecza kłamstwom burżuazyjnej prasy o głodzie w Związku Sowieckim”.

Równie autorytatywnie co Herriot zaprzeczał wiadomościom o Hołodomorze Bernard Shaw, płodny dramatopisarz (napisał ponad 60 sztuk teatralnych), popularny krytyk, autor ciętych polemik i recenzji, jeden z założycieli znanej uczelni London School of Economics. Rozchwytywały go elitarne salony Zachodniej Europy. Wpływ Bernarda Shaw na życie kulturalne i polityczne był przemożny a oddziaływanie na czytelników i słuchaczy wręcz druzgocące. Nie oparła się mu nawet właścicielka najzgrabniejszych na świecie, (ubezpieczonych na milion ówczesnych dolarów) nóg, Marlena Dietrich, którą przyłapano jak oralnie składała na kolanach hołd intelektowi “wybitnego myśliciela”.

Shaw również zwiedzał Ukrainę w towarzystwie sowieckich opiekunów i tłumaczy z OGPU (wczesna nazwa KGB) a później, z pierwszej ręki pisał i brylując na salonach zapewniał solennie: “nie widziałem w Rosji ani jednej niedożywionej osoby; młodej lub dorosłej”. Konfrontowany ze zrobionymi potajemnie i wywiezionymi zdjęciami głodujących dzieci ironicznie twierdził, że widocznie na jego użytek chude szkielety “wywatowano” zaś “zapadnięte policzki wygładzono wpychając do ust kawałki indyjskiej gumy”.

Najwięcej szkody prawdzie o Hołodomorze wyrządził Walter Duranty korespondent New York Times. Szef moskiewskiej placówki dziennika od 1922 roku był autorytetem, na którym wzorował się prawie cały medialny świat Zachodu. Laureat nagrody Pulitzera przyznanej w 1932 roku za serię reportaży z młodego kraju robotników i chłopów, dziennikarz, któremu Stalin udzielił wywiadu na prawach wyłączności, człowiek o wyjątkowych kontaktach, nieprzebrane źródło wiedzy o Związku Sowieckim i właśnie ta salonowa wyrocznia orzekła kategorycznie, że informacje o głodzie na Ukrainie to “plotki” rozsiewane przez koła emigracyjne “wrogie Związkowi Sowieckiemu”. W jednej z korespondencji z Ukrainy napisał: “nie ma żadnego głodu lub ludobójstwa” a kto twierdzi inaczej ten kłamie i szerzy “oszczerczą propagandę”. Stalin mówił, że Duranty “stara się pisać prawdę o naszym kraju”. Duranty uważał Stalina za “największego, żyjącego męża stanu na świecie” chociaż doskonale znał prawdę. W londyńskich archiwach ministerstwa spraw zagranicznych znajduje się depesza charge d’affaires w Moskwie datowana 30 września 1933 roku ze streszczeniem prywatnej rozmowy brytyjskiego dyplomaty z amerykańskim dziennikarzem, który liczbę zmarłych z głodu na Kaukazie oceniał na 2 miliony a na Ukrainie na 5 milionów, a “całkiem możliwe, że nawet 10 milionów”. Podsumowując swe szacunki Duranty uznał w rozmowie, że Ukraina “została wykrwawiona”.

Brytyjski dziennikarz tego samego pokolenia, Malcolm Muggeridge oceniał, że Duranty to “największy kłamca wśród dziennikarzy, których poznałem w ciągu moich 50 lat pracy dziennikarskiej”. Muggeridge nie kierował się zazdrością. On też przebywał na Ukrainie i widział tragedię milionów, ale pisał w The Guardian całkiem inaczej. Tyle, że anonimowo, gdyż chciał wrócić do Londynu i nie zostać zaszczuty przez fanatyków komunizmu.

Walter Duranty wrócił do Nowego Jorku w chwale gwiazdy. Kiedy podczas uroczystości lub przyjęcia wymieniano, że jest obecny na sali wszyscy obecni wstawali i długo bili brawo. Prezydent Franklin Delano Roosevelt uważał go za swego osobistego doradcę w toczonych w Białym Domu dyskusjach nad oficjalnym uznaniem Związku Sowieckiego i nawiązaniem formalnych stosunków dyplomatycznych. Miał pozycję, z której sterował historią więc dlaczego kłamał? Brytyjski historyk Robert Conquest w książce The Harvest of Sorrow twierdzi, że OGPU miało w teczce Duranta solidny “kompromat” oparty na bezeceństwach seksualnych. Ponoć nie tylko płeć była mu obojętna, ale również eksperymentował z nekrofilią.

Upłynęło 70 lat, ale sądząc z codziennych doniesień medialnych zmieniły się tylko nazwiska a życie polityczne toczy się w gruncie rzeczy po staremu.

Premiera: tysol.pl 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (16 głosów)

Komentarze

więzienia. Otóż wg niego największym problemem strażników więziennych było... nakłonienie skazanego do opuszczenia pierdla po skończeniu kary. Jak dobrze pamiętam więźniowie w specjalnie utworzonym dla GBS ZK mieli lekcje malarstwa, muzyki a nawet baletu.

I on to wziął na poważnie.

Vote up!
9
Vote down!
0
#1648712

Nawet organizowano im ścieżki  zdrowia( "celowo bez cudzysłowu ).

Towarzysze moskiewscy mogli być z "naszych" dumni. A w ramach zwiększenia tężyzny fizycznej prl- owskim towarem eksportowym dla ponoć zgniłego"zapada" były... szkolenia ichniejszych oddziałów"prewencji". Bo "rodzime" Z00M0 cały niby wolny świat uważał za najbrutalniejszą( czytaj, najskuteczniejszą formację tego typu na świecie ).

Taa, polska wódka, muzyka Chopina i zomowcy.

Szokujący tercet.

 

 

Vote up!
3
Vote down!
-1

brian

#1648747

dwoje, rodzeństwo nastolatków, uciekinierzy z objętej głodem Ukrainy. Rodzice byli tuż po ślubie, jeszcze nie mieli dzieci. Gospodarstwo mieli zasobne; dom duży, pola, łąki, kawałek lasu. Ci Ukraińcy mieszkali i pracowali u nas kilka lat do wybuchu wojny. Niechętnie mówili o tym co przeżyli. Gdy 17 września poszła wieść, że sowiet zaatakował Polskę od wschodu, powiedzieli rodzicom, ze chcą uciekać bez względu na to co będzie, aby drugi ponownie kacapów nie spotkać. Poszli na zachód.

pzdr

Vote up!
1
Vote down!
0

antysalon

#1648789