Festiwal „kretynizacji”: codzienna dawka jedynie słusznej prawdy
No i tak to wygląda: festiwal „kretynizacji” całkiem poważnych ludzi. Ktoś by pomyślał, że to żart, ale niestety nie. To takie codzienne ćwiczenie z patrzenia na świat przez jeden pryzmat i klepania w kółko, jakby człowiek nie miał swojego rozumu. I patrzysz na to wszystko i myślisz: co im się stało, że tak łatwo łykają to, co im się podaje? I wcale to nie jest teoria, którą da się ot, tak wyrzucić przez okno. Wręcz przeciwnie – jakby ktoś to planował, starannie i z pomysłem, każdego dnia. Z telewizji, z radia, z gazet, wszędzie ci sami ludzie, te same przekazy, tak jakbyśmy naprawdę zapomnieli, co znaczy myśleć samodzielnie.
I niektórzy uwierzyli, że jak tak codziennie dostają te same informacje, to znaczy że są mądrzejsi. Że niby od tych, co „myślą”. Ale co oni myślą, to już sprawa osobna. Bo wygląda to trochę tak, jakby im wyłączyło myślenie, włączyło powtarzanie i jazda, dzień po dniu. Siedzisz z takim przy piwie, niby zwyczajna rozmowa, a tu nagle wyskakuje, że on wie, jak to jest naprawdę, że zna wszystkie prawdy o Polsce i o świecie, a tobie, biednemu naiwniakowi, trzeba oczy otworzyć. No i się zaczyna kazanie.
Co bardziej wytrzymali jeszcze siedzą i słuchają. Ale inni – ci, co mają swoje zdanie – zaczęli tak po prostu znajomości zamrażać, bo ileż można. Mówią: „Nie kopię się z koniem.” Albo: „Po co rozmawiać, jak i tak nie dotrze.” To nie jest łatwe – czasem to bliscy ludzie, przyjaciele ze studiów, stare kontakty, a jednak poszli w odstawkę, bo ile można słuchać jednej i tej samej śpiewki. Przecież nie chodzi o to, że ktoś ma inne poglądy, ale żeby, choć raz, było pole do rozmowy, do wymiany, do zrozumienia. A jak z tego wszystkiego została tylko lista gotowych odpowiedzi, to rzeczywiście – co tu więcej gadać?
I tak oto mamy dwa światy. Każdy z nich swoje wie, każdy do swojego ciągnie, każdy jest pewien swojej racji. Czasem aż człowieka kusi, żeby to wszystko rzucić, ale z boku, jak popatrzeć, to jest coś fascynującego. Bo gdyby te ich racje i złość, i te emocje zamienić w energię, gdyby to wszystko jakoś przerobić na prąd – mielibyśmy oświetloną całą Europę przez dekady. Marek Hłasko kiedyś stwierdził: „Rozumu nie można zastąpić wiedzą o tym, jak należy myśleć”. Cóż dodać...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 245 odsłon