Rezygnuję z pobożnosci i języka krzyżowca

Obrazek użytkownika Mości Zagłoba
Idee

Ano, jo klon. Kiedyś na rekolekcjach adwentowych w Istebnej usłyszałem kazanie do mężczyznfragment, choć młokosem i gołowąsem byłem zapamiętałem na dalszych lat kilkadziesiąt życia:  dwadzieścia lat nie był w spowiedzi, pił bił, okradał rodzine , córka wychodzi za mąż i przychodzi do konfesjonału i mówi grzechy-Jo klon(Używałem wulgarnych wyrazów w typie ... te ... każden jeden może sobie uzupełnić na miarę  swoję i doświadczeń swoich) I tu kaznodzieja głos zawiesił i przystąpił do omawiania związku pomiędzy rozwojem duchowym a czymś co teraz nazywa się wellness z angielska uczenie. Wskazywał już ponad trzydzieści lat temu, że mężczyzną się jest na modlitwie, bardziej jak na bójce, pijatyce, polityce, wypłacie( korycie) itd. Mężczyzną się jest w wybaczeniu bardziej jak w sponiewieraniu wroga. Potem już jako młody dorosły mężczyzna kręciłem się koło kościoła jak niektórzy nieśmiali kręcą się koło różnorakich różowych atrakcji. I tak jak oni aniołem subtelnie prowadzeni zachowują cnotę męża ojca syna ja pozostałem świeckim, Ale w trakcie przemieszkiwania w przedsieniach pańskich natrafiłem na książkę francuskiej historyczki Marion Melville o templariuszach. Oni też jak ten gazda z figury retorycznej kazania do górali klyni, nawet francuska profesor cytuje średniowieczne porzekadło w związku z ta przypadłością kwiatu ówczesnej Europy- przed Janem Husem i bitwą pod Grunwaldem mówiło się: klnie jak templariusz. Ja zapodziawszy hełm i miecz a zbroję mając tylko kaczmarską w bezbronnej bezradności sięgnąłem odważnie po język. Nie jest to polszczyzna kawaleryjska, raczej góralski w odmianie furmańskiej. Ale furda to, zawszeć co koń to koń. Inna rzecz, ze tzw wojskowa zjebka, przepraszam pogadanka motywacyjna trepa do naruszających dyscyplinę żołnierzy, to w odmianie furmańskiej góralskiego czuła przemowa do dziatwy. Do konika mówi się tak, że templariusz by mnie za fratra od razu miał, a jak ktoś wkur-zdenerwuje to niejednemu komturowi nie tylko uszko ale i liczko by zapewne rumieńcem dziewiczych uczuć urażonych spłonęło. Mimo to z uwagi na zbliżające się Święta Narodzenia Pańskiego postanawiam mówić ludzkim językiem do świąt przynajmniej. Po nowym roku opowiem kawał o Dorce co z karlusami na strychu nie kurzyła. Na chwilkę tylko wzlecę wtedy do poziomu może nie rycerzy świątyni ale do rycerzy grobu(Miechowitów) na pewno dotrę. Jak nie nabluźnię wulgarnie będzie cud, który tylko dziewiątki prymasowskie będą mogły docenić, czyli taki raczej prywatny. Szanowni rycerze i damy, klnijcie, ale do spowiedzi pójść nie zapomnijcie. Kolędy i pastorałki wyżej wtedy wzlecą, nawet jak dykcja na pasterskich w szopce stajni oborze pogwarkach kształcona. I pomyślcie o własnej słabości, zamiast o tryumfie, nad ludźmi... Jeszcze raz przypomniawszy tekst Jacka przypominam o modlitwie, takie czasy idą, że nadzieja i męstwo i zwycięstwo w niej. Xsiadz kardynał Wyszyński jeszcze razem z profesorem Pigoniem ze swoich Komborni w świat wyjść mogli. My go pośród Wszechkomborni na kolanach wyprosić musimy. I do spowiedzi póki czas, jak jakiś wind of change powieje prezbiterzy nasi mogą się amoris letizia oddać zamiast dla nas po staremu w konfesjonałach wstydliwych odleżyn się nabawiać. Przyszły czasy adwentu bitwy strasznej, miecze w piach, na kolana i hajda na wroga-nie sikać na sedes i pomyć po wilijej

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.5 (2 głosy)