Patologie prawa - Mieć prawo, a móc 2

Obrazek użytkownika miarka
Idee

 

Upowszechnianie patrzenia na ludzkie wybory pod kątem prawa służy dziś wielości okazji do kłamstw i patologii.

To protestancki Kanta wynalazek na użytek aktualnej władzy przeciw obywatelom i lewaków dzisiejszych przeciw spójnemu logicznemu i hierarchicznie uporządkowanemu systemowi ludzkich wartości, któremu, a przez to i ludziom i ich wspólnotom służyć muszą prawa wszelkie.

Dziś to otwieranie szerokiego pola dla oszustw i z ukrycia dokonywanych, często z udziałem samych zainteresowanych, choć bez ich świadomości dokonywanej na nich zbrodni, kradzieży, wywłaszczenia i zniewolenia.

W normalnym świecie prawo to mi daje ktoś. Za prawo płacę obowiązkiem. Żeby otrzymać prawo, najpierw muszę spełnić wymagany obowiązek.

O tym, co mogę, decyduję sam.

Z drugiej strony mam „móc”. Bycie możnym równoważę odpowiedzialnością – na każdym poziomie życia – nie tylko zaangażowanym bezpośrednio w daną sprawę, tylko każdym, gdzie sięgną konsekwencje dokonanego wyboru.

Za prawem stoi chęć by mieć. Bo samo prawo nic nie znaczy dopóki się go nie zdyskontuje.

Ci, co chcą móc, uważają, że najpierw trzeba być. Za „mieć” stoi materia i cielesność - za „być”, człowieczeństwo i duchowość. Za prawem idzie beztroskie korzystanie z posiadanych dóbr – trwonienie swojego potencjału by być. Za możnością - oszczędności posiadanych dóbr, wyrzeczenia i poświęcenia, gromadzenie rezerw i potencjału... - do swojego „być” dodawanie „mieć” i umiejętne nim gospodarowanie.

Obowiązek to konieczność zapłaty, a więc wymaga zarobienia na to, żeby mieć w rezultacie prawo do tego, czego się chce – pozyskania z natury, wyprodukowania na swoje konto lub jako najemnik, wykonanie usługi społecznie użytecznej za zapłatą.

Odpowiedzialność jest bezpośrednio związana z wolnością  (im więcej wolności, tym więcej odpowiedzialności) i ze wspólnotą ludzi wolnych którzy dobrowolnie rezygnują z części swoich wolności na rzecz dobrego funkcjonowania wspólnoty

Za to mają już jako jej członkowie swoje - możność/własność/bezpieczeństwo/współpracę/wspólne wartości ludzkie/dobro wspólne/rodzinę/ naród/obywatelstwo rzeczywiste - w relacjach wspólnotowych, oraz uczucia /wiarę/miłość dobra w człowieku/nadzieję/tradycje /wrażliwość, życzliwość, wstydliwość i sumienie/chęci/rywalizację w dobru/ dążenie do wzrostu, dojrzałości, bycia coraz lepszym/życzliwość i pomocność w równaniu w górę, gdy ktoś jest z jakichś powodów słabszy i potrzebuje pomocy by równać do najlepszych – w relacjach indywidualnych) do tego w sercu pokój, a życie i przyszłość przed sobą. 

 

Obowiązek zaś jest bezpośrednio związany z niewolą – to ci co im ktoś wmówił że wolność to prawo prawo do swawoli, a oni spróbowali i tak im zostało, nawet się spodobało, a teraz już nie umieją zapanować swoim duchem nad skłonnościami ciała i duszy, która się w tych okolicznościach skłania ku złemu duchowi (za to mają prawa/przywileje/należności/obietnice – w relacjach swoich i swojej społeczności z panem/waadzą, oraz życie wokół: potrzeb/konsumpcji/miłości ku smakowitości użycia/trwonienia/pożądań/emocji/ /interesów/optymizmu/mody/uprzedzeń/niechęci/nienawiści do ludzi dobrych/konkrencji – w relacjach indywidualnych z członkami swojej społeczności. Na pozór to wygląda atrakcyjnie, wygodnie, pozwala na beztroskę i daje możliwości osobistego wyżycia się. Ale to tylko pierwszy krąg. Jeszcze nie widać, że to wyżycie się tu i teraz zamiast przyszłości.

Niestety dochodzią do tego przebłyski świadomości życia w kłamstwie i niegodności zwania się człowiekiem. Do tego niepewność, rozpacz i poczucie krzywdy. Dochodzą świadomość bycia przegranym i zsuwania się w przepaści życia bezpłodnego i samoztraceńczego... Do tego bycie skazanym na bycie społeczeństwem – i to tym najgorszym, bo stanowiącym kolejny krąg zniewolenia - anonimowym tłumem, w którym niebezpiecznie jest coś mieć zwłaszcza tożsamość, indywidualność i wolną myśl, z którego trudno, albo i nie ma gdzie się wyrwać. Do tego świadomość bycia na łasce i niełasce pana, a zaraz za tym i chęci bycia tym lemingiem, co to całuje rękę, która go bije i jeszcze doszukuje się przyjemności w tym, że jest gwałcony.

 

A jest jeszcze krąg siódmy. Tam już nie ma nadziei...

 Tak więc w sumie to „mieć prawo” nie znaczy nic więcej jak móc. Jest tylko narzędziem w rękach zdrajców, kłamców i manipulatorów, które odrywa ofiary od realnego życia w wirtualne krainy ułudy, krainy potężnych iluzji, a przy tym samozatracenia.

A jaki ważny robi się ten uprawniony: JA JESTEM UPRAWNIONY!, JA JESTEM WAŻNY!, JA TERAZ TU PORZĄDZĘ! TERAZ JA! JA! JA!

Bo to tylko pozór to bycie uprawnionym. Dziś najczęściej do złego podpuszczonym. W przeciwnym kierunku do kierunku ludzkich wartości ustawionym.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (2 głosy)