Przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi...
Od dobrych kilku lat (niektórzy nawet mówią o ostatnim dziesięcioleciu) można zauważyć bardzo intensywną współpracę między Rosją a Izraelem. Świadczyć o tym mogą częste wzajemne i przyjacielskie wizyty w swoich krajach premiera Izraela Binjamina Netanjahu i prezydenta Rosji Władimira Putina.
Nietrudno zauważyć efektów owej współpracy, które materializują się w postaci frontalnego ataku obydwu tych państw na Polskę. Z jednej strony mówi się o współwinie Polaków za Holocaust Żydów i wybuch II WŚ, a z drugiej w sposób pośredni i nawet bezpośredni bezprawnie żąda się od narodu polskiego zwrotu wyimaginowanych reparacji wojennych za bezspadkowe mienie żydowskie, które Żydzi stracili podczas wojennej i powojennej gehenny.
Kłamliwe oczernianie Polski przez Rosję jest idealnym fragmentem fundamentu, na którym buduje się roszczenie wobec Polski kierowane przez "Przedsiębiorstwo Holocaust". Jednocześnie owe perfidne kłamstwa mają na celu wybielenie win Sowieckiej Rosji w latach 1939-1942, kiedy to J. Stalin był przyjacielem A. Hitlera i oba kierowane przez nich kraje rozpoczęły II Wojnę Światową atakiem na Polskę i jej kolejny rozbiór.
Od wieków zaś możemy zawsze zauważyć bardzo dobrą relację między Rosją a Niemcami. Przykładów jest wiele, także historycznych. Każdy to widzi, choćby przy budowie gazociągów Nord Stream I i Nord Stream II. I w tym przypadku antypolska narracja Rosji idzie w sukurs polityce historycznej prowadzonej przez Niemcy od czasu zakończenia II WŚ a która polega na powolnym zdejmowaniu winy Niemców za wybuch II WŚ i żydowski Holocaust i przypisywaniu owej winy mitycznym nazistom a tymi nazistami na końcu mają okazać się... Polacy.
To swoiste kondominium rosyjsko-niemieckie jest naszym przekleństwem dziejów. Oba te kraje niemal od zawsze były naszymi wrogami i sądzę, że jest tak do dzisiaj, nad czym ubolewam. Teraz (ale tak naprawdę okres ten trwa już od dawna) do owego kondominium przyłączył się Izrael i mamy faktyczną realizację "zarządzania naszym krajem przez kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem komisarycznym" (G. Braun).
W tej całej "łamigłówce" przyjacielskiej możemy też jasno wskazać, że największym przyjacielem Izraela są USA. Bez pieniędzy Stanów Zjednoczonych państwo Izrael nie mogłoby istnieć. Amerykańska diaspora żydowska jest bardzo silna w USA i ma bardzo duże wpływy w ich władzach. To też musimy sobie uzmysłowić, bo to z USA i tamtejszej diaspory żydowskiej wysuwane są wobec nas żądania zapłaty nieprawnych reparacji wojennych, które mają być wypłacone na podstawie słynnej już ustawy 447 JUST.
Dziś Polska postawiła na przyjaźń z jedynym geostrategicznym mocarstwem - USA. Być może jest to dobry kierunek, bowiem dzięki temu możemy się rozwijać i mamy "parasol ochronny" rozłożony nad nami przez USA i będącym pod jej zarządem pakt wojskowy NATO. Długookresowo może to być naprawdę dobry kierunek poszukiwania przyjaciół... tyle tylko, iż - moim zdaniem - nie jest to dla Polski optymalna polityka.
Nie możemy chyba opierać się na jednym sojuszniku, który przecież onegdaj już raz nas zawiódł (II WŚ i okres po niej) a w niedalekiej przeszłości to powtórzył (B. H. Obama i jego "reset" z Rosją). Czyż możemy być pewni, że gdy zabraknie na stanowisku prezydenta USA D. Trumpa, to USA znów nie postawią - kosztem nas - na Rosję?
I tak odnosząc się do tytułu niniejszego tekstu. USA są przyjacielem Izraela, Izrael Rosji, Rosja Niemiec... więc czy może się zdarzyć, że "przyjaciele ich przyjaciół staną się ich przyjaciółmi"? A wtedy przy tak jednostronnej polskiej polityce zagranicznej zatracimy już całkiem naszą suwerenność i państwowość... Zostaniemy państwem bez państwa i majątku...
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 546 odsłon