A może tak zacznijmy bojkotować niemieckie produkty?
Prof. Krystyna Pawłowicz - w związku z atakami niemieckich polityków na Polskę - wezwała na Facebooku do bojkotu niemieckich produktów:
Inicjatywa wydaje się ze wszech miar słuszna. Haniebne i uwłaczające Polsce słowa "kapo" M. Schulza o możliwości użycia siły wobec Polski za "uchodźców", o "zamachu stanu" i "putynizacji demokracji" czy atak na Polskę komisarza UE "fałszerza historii i obrońcy nazistowskich zbrodniarzy" G. Oettingera za reformę mediów publicznych muszą w Polakach budzić ostry sprzeciw [1]. Negatywnie o Polsce wypowiadają się też niemieccy politycy w samych Niemczech jak chociażby szef klubu CDU/CSU w niemieckim parlamencie Volker Kauder, który opowiedział się „za sankcjami dla Polski jeżeli kraj ten będzie w dalszym ciągu lekceważył, normy państwa prawa”.
Dziwne są te wypowiedzi znaczących niemieckich polityków. Z jednej strony przypominają jako żywo narrację niemieckich nazistów przed II WŚ a z drugiej strony mają się nijak do polskiej rzeczywistości.
Niemniej jednak sądzę, że mają swoje niemieckie uzasadnienie.
Przez niemal 26 lat a już przez ostatnie osiem zupełnie otwarcie Niemcy tworzyli z Polski swój poddańczy land przy wsparciu szczególnie proniemieckiego rządu PO-PSL z D. Tuskiem twierdzącym onegdaj, że "polskość to nienormalność".
Ten niemiecki land był z Polski tworzony stopniowo a proces ten miał wymiar przede wszystkim ekonomiczny, ale też i polityczny w postaci zniemczonej Unii Europejskiej.
W dużej części firmy niemieckie (lub z większościowym kapitałem niemieckim) powolnie wrogo przejmowały znaczną część polskiej gospodarki: przemysł, handel, media (rynek prasowy i portale internetowe), usługi i też część sektora bankowego. Nieraz też, jak w przypadku przemysłu stoczniowego czy częściowo wydobywczego, Niemcy doprowadzały - poprzez wpływanie na decyzje polskich polityków (nie tylko D. Tuska i spółki) - do ich całkowitej lub częściowej likwidacji w celu eliminacji polskiej konkurencji wobec firm niemieckich. Poza tym wiele firm polskich zostało po prostu kupionych przez firmy niemieckie a teraz produkują już one niemieckie marki. Polska stała się też niemiecką oazą taniej siły roboczej i rynkiem zbytu niemieckich produktów (często gorszej - jak artykuły spożywcze czy chemiczne - jakości niż tych samych sprzedawanych w krajach starej UE) oraz intratnym terenem do osiągania ogromnych i nieraz nielegalnych zysków. Lata agresywnego (często poprzez lobbing - czyt. łapówki) zawłaszczania polskiej gospodarki doprowadziły bowiem do takiej sytuacji, że oprócz legalnych i ogromnych zysków na terenie Polski uzyskiwanych przez korporacje niemieckie możliwe stało się także nielegalne wyprowadzanie przez nie z Polski kapitału finansowego liczonego - wedle różnych źródeł - na około 30-40 mld zł rocznie.
Nowy rząd premier B. Szydło zapowiedział zmiany w gospodarce m.in. poprzez uszczelnienie i zmodyfikowanie systemu podatkowego w Polsce a także reindustrializację (np. przemysł stoczniowy)... Więc czy można się dziwić Niemcom, że teraz walczą o to, aby dalej mogły drenować, niszczyć i zawłaszczać polską gospodarkę? Chyba nie... oni zawsze dbają tylko i wyłącznie o siebie i my też wreszcie powinniśmy dbać o Polskę i Polaków, co zaczyna się urzeczywistniać!
Polityczne ubezwłasnowolnianie Polski przez Niemcy tak naprawdę przybrało na sile po wejściu Polski do UE a już szczególnie w okresie ostatnich ośmiu lat - podobnie jak ekonomiczne - stało się niemal już urzeczywistnieniem. Ten socjalistyczny twór jakim jest UE tak naprawdę jest niemiecką IV Rzeszą i realizuje niemieckie cele. Rządy PO-PSL skwapliwie przez lata wykonywały niemieckie (unijne) polecenia i realizowały nie polską a właśnie niemiecką politykę. A niemiecka polityka w dalszym ciągu jest oparta na twórczym ziszczeniu idei mitycznej Mitteleuropy. Obserwując politykę niemiecką na przestrzeni dekad można dojść do wniosku, jakobyśmy mieli nieustająco do czynienia z realizacją tych samych celów w zmieniających się warunkach. Niemcy od zawsze dążyły do osiągnięcia dominacji w Europie, do której wielokrotnie Berlin zmierzał zarówno metodami zbrojnymi jak i ekonomicznymi. Zważywszy na geopolityczne położenie Polski, nasz kraj od zawsze był jedną z pierwszych przeszkód stojących na drodze niemieckich ambicji. Stąd właśnie współczesna polityka niemiecka jest powtórzeniem i twórczym rozwinięciem wywodzącej się z czasów I Wojny Światowej koncepcji „Mitteleuropa”, odnoszącej się do m. in. Polski. Zgodnie z tym zamysłem, nasz region (w tym przede wszystkim Polska) ma stać się obszarem spenetrowanym gospodarczo i podporządkowanym gospodarce niemieckiej, stanowiąc dla niej zaplecze oraz gospodarkę peryferyjną. Taka sytuacja wyklucza istnienie silnego polskiego przemysłu, polskiej bankowości czy polskiego wielkiego handlu. Mamy jedynie stanowić rynek zbytu dla obcej produkcji a także źródło taniej siły roboczej, bez jakichkolwiek ambicji gospodarczych. Obserwując poczynania zniemczonej UE, jak i samych Niemiec widać wyraźnie, że wszelkie działania wobec Polski mające doprowadzić do osiągnięcia zrewitalizowanych celów idei Mitteleuropy były dotąd z powodzeniem realizowane.
Czyż zatem można się dziwić Niemcom, że obecnie histerycznie atakują nowy rząd i prezydenta, czyli ludzi którzy chcą przywrócić Polsce godność, wolność, suwerenność, niepodległość i niezależność od niemieckiego dominanta? Chyba nie... Tym bardziej, że Niemcy już się przyzwyczaiły, że Polska już jest przez nich zdobyta. Naprawdę nie ma się czemu dziwić... Polska przestaje być landem niemieckim a to musi wywoływać sprzeciw u synów i wnuków niemieckich nazistów. Poza tym Polska jest największym krajem wśród nowych członków UE i jej powrót do historycznego polityczno-ekonomicznego znaczenia w Europie zagraża dominacji Niemiec w UE i niweczy plany realizacji przez nie idei Mitteleuropy.
Oczywiście nie wszyscy niemieccy politycy są nienawistnikami Polski i Polaków jak chociażby niemiecki eurodeputowany Alexander hrabia Lambsdorff z liberalnej Partii Wolnych Demokratów (FDP), który zarzucił dziś przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego M. Schulzowi, że komentując wydarzenia polityczne w Polsce popadł w „werbalny amok” [2]. Sądzę nawet, że jest to zdecydowana mniejszość, ale ta mniejszość ma bardzo silne umocowanie zarówno w PE jak i w KE i to ona decyduje o negatywnym stosunku niemieckiej UE do Polski.
Sądzę również, że społeczeństwo niemieckie ma zupełnie inne zdanie o Polsce i Polakach niż właśnie ci znaczący niemieccy politycy wspierani przez zlewicowane i demolibaralne oraz politpoprawne europejskie i niemieckie media. Niemcy mają swoje własne problemy z A. Merkel i jej islamskimi "uchodźcami" m.in. molestującymi hurtowo Niemki, z brakiem wolnych mediów a tym samym z zagrożeniem i "putynizacją" ich demokracji a UE problemy z dotychczasowym kształtem i niewłaściwym kierunkiem jej rozwoju wyrażanym m.in. przez UK czy kraje Grupy Wyszehradzkiej wspierane przez wiele innych. Nie mogę też oprzeć się wrażeniu, że "sprawa" Polski ma odwrócić uwagę od prawdziwych problemów UE spowodowanych przede wszystkim przez Niemcy.
Niestety atak niektórych niemieckich polityków i mediów niemieckich (i europejskich a nawet amerykańskich) jest też dodatkowo często inspirowany przez rodzimych zdrajców, zaprzańców, folksdojczy i kolaborantów. To jest bardzo przykre, ale są w Polsce ludzie, którzy mimo posiadania obywatelstwa polskiego nie czują się (lub nie są) Polakami. W historii Polski mieliśmy wiele razy do czynienia ze zdradą a dziś zdrajcami są Ci, którzy nie mogąc pogodzić się z utratą władzy i profitów oraz bojąc się odpowiedzialności za agenturalność i działanie na szkodę Polski donoszą na Polskę za granicą. To w dużej mierze kreatorzy i beneficjenci tzw. III RP oraz niby-dziennikarze i media ją od 26 lat wspierający. Ci ludzie przez lata manipulowali i zmanipulowali dużą część polskiego społeczeństwa i dziś ponownie niestety ogłupiają ją w dalszym ciągu... Szkoda, że tak jest. Szkoda, że naprawdę wielu naszych rodaków zostało tak ukształtowanych, że nie potrafią dziś samodzielnie myśleć i jak stado baranów (stado lemingów) bezrefleksyjnie daje się otumaniać tym zdrajcom...
Czy wobec tej antypolskiej histerii części niemieckiego establishmentu jako zwykli Polacy możemy po prostu bojkotować niemieckie produkty i czy ma to sens?
Wydaje mi się, że można podjąć taką próbę, szczególnie, że tak naprawdę Niemcom chodzi przede wszystkim o utrzymanie gospodarczego status quo, czyli trwania możliwości drenażu finansowego Polski i czynienia z niej rynku zbytu dla niemieckich produktów i marek. Można np. powstrzymać się od robienia zakupów w niemieckich sieciach handlowych czy też zlikwidować rachunki bankowe w niemieckich bankach. Należałoby też zaprzestać kupowania np. niemieckich samochodów, sprzętu RTV i AGD czy też niemieckich produktów żywnościowych produkowanych w niemieckich firmach. Wypadałoby też zbojkotować niemiecką, polskojęzyczna prasę i zaprzestać odwiedzania niemieckich portali internetowych.
Takie postępowanie miałoby wymiar symboliczny, ale gdyby przybrało masowe rozmiary to skutecznie mogłoby zastopować antypolskie zapędy dużej części niemieckich elit polityczno-gospodarczych. Bojkot konsumencki na świecie jest bardzo skuteczny choć w Polsce nie jesteśmy do niego jeszcze przyzwyczajeni ani jego nauczeni. Poza tym dodatkowo przecież awersja do niemieckich produktów nie musi tylko wynikać z pobudek patriotycznych (choć powinna), ale też z prostego faktu, iż tzw, "niemiecka jakość" nabrała ostatnio raczej pejoratywnego znaczenia i nie możemy być pewni, iż tylko Volkswagen nas oszukiwał a inne firmy niemieckie nie [3].
Zdaję sobie sprawę, że w naszym kraju taki bojkot jest trudny do realizacji.
Nasz rynek jest mocno opanowany przez marki niemieckie i nieraz nawet nie wiemy, iż dany produkt jest niemiecki. Poza tym Polacy zostali przez te 26 lat celowo spauperyzowani i wielu ludzi po prostu nie stać na pomijanie w procesie zakupu sieci handlowych. Podobnie jest z prasą, gdzie np. niemal 90% jej regionalnej części to tytuły niemieckie. Ponadto zostaliśmy jako Polacy celowo zatomizowani i skłóceni oraz pozbawieni narodowej wspólnoty i współpracy. Patriotyzm i tożsamość narodowa u dużej grupy Polaków zostały skutecznie wyeliminowane a u innych dopiero się budzą.
Ale przecież jest naprawdę wielu Polaków rozumiejących czym jest niepodległa, wolna i suwerenna Polska. I może właśnie my powinniśmy faktycznie przystąpić - wedle naszych obiektywnych i subiektywnych możliwości - do bojkotu nie tylko niemieckich produktów i promować w swoich codziennych zakupach polskie towary i marki?
Pozdrawiam
[1] "- Pewien producent we Włoszech robi właśnie film o nazistowskich obozach koncentracyjnych. Zaproponuję mu pana jako kapo - powiedział S. Berlusconi eurodeputowanemu Martinowi Schulzowi"; G. Oettinger jako jeszcze premier Landu Badenii-Wirtembergii bronił na pogrzebie nazistowskiego sługę Hansa Filbingera i wybielał jego przeszłość. (za: http://leonarda.salon24.pl/689500,poglady-komisarza-oettingera-na-faszyzm-i-demokracje )
[3] http://gf24.pl/?s=volkswagen
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2461 odsłon
Komentarze
Od początku "otwarcia rynku polskiego"
11 Stycznia, 2016 - 17:54
dla Niemców staram się niemieckich produktów nie kupować. Spożywczych zasadniczo nigdy (jedynie raz kupiłam jogurt Zotta, aby się przekonać, że nie ma w nim żywych bakterii).
Ale już np. armatura sanitarna, terma elektryczna (Stiebl), elektryczne piece kondensacyjne (nb jeden szybko się zepsuł), lodówka (polska - Amica - wkrótce "wysiadła") czy - w Danii - niemiecka zmywarka do naczyń... Niestety - lepsze są niemieckie...
Jest duży problem ze "strukturą rynku", czy raczej - z jakością oferowanych artykułów.
Sprawdzam tylko, przy zakupie, czy produkty wytwarzane są w Europie, czy może (co dość częste!) - w Chinach.
A pomysł Berlusconiego - o "zatrudnieniu Schulza" - osobiście zmodyfikowałabym. Jego należałoby zatrudnić w Judenracie. Byłby, wreszcie, na swoim miejscu!
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
Pani Katarzyno
11 Stycznia, 2016 - 22:39
Z tym M. Schulzem to niezły pomysł :)
Nie neguję faktu, że wiele niemieckich produktów jest bardzo dobrych jakościowo (na pewno nie są to produkty żywnościowe z czym się zgadzam). Niemcy od końca przegranej wojny małymi kroczkami budują swój przemysł i są w niektórych sektorach dominujacy włascicielsko (nawetr nieraz nie wiemy, ze kupujemy niemiecki produkt bowiem niby firmuje go inna firma a tak naprawdę własność jest niemiecka). Niemcy postawili na dominacje ekonomiczną i wraqz z nastaniem UE tylko ją potęgują. Waluta Euro uzalezniła wiele krajów od niemieckiego eksportu' i tym samym niemieckie firmy maja zasoby finansowe na prace badawczo-rozwojowe i unowoczesnianie produktów. Niemcy sa agresywnymi graczami i przejmuja lub niszczą konkurencję.
Ale naprawdę, jeżeli dobrze poszukać to jest wiele konkurencyjnych jakościowo produktów nie niemieckich, z tym, że oczywiście nie w każdym segmencie rynku. Stąd mówię o tym, żeby bojkotować tam, gdzie to mozliwe.
Pozdrawiam serdecznie
krzysztofjaw
Ludzie!!! Miejcie troche zdrowego rozsadku!!!
12 Stycznia, 2016 - 03:14
Nie nalezy mieszac polityki z gospodarka - to stara jak swiat prawda (chociaz w warunkach europejskich trudna do zastosowania w 100%). Oczywiscie sam namawial wszystkich, do kupowania produktow krajowych - to zawsze przynosi wiecej korzysci wspolobywatelom (trzeba, zeby i rzad postepowal podobnie - z tym do tej pory byly problemy).
Wzywanie do bojkotu produktow niemieckich moze doprowadzic do szybkiego... spadku popularnosci dzisiejszych reformatorow - bo w Niemczech goracych lewackich glow dostatek - i tylko dajmy im argumenty do reki, a je wykorzystaja.
Polski eksport do Niemiec to ponad 40 mld Euro (28% eksportu), import jest o okolo 4 mld Euro mniejszy (saldo dodatnie) - to najwazniejszy partner handlowy Polski - i gdyby wprowadzic sankcje (podobne do tych rosyjskich) - to w Polsce "padnie" co najmniej kilkaset tysiecy miejsc pracy, Czy o to chodzi chorym z nienawisci do otaczajacego ich swiata politykom (jest to pewna, niewielka czesc - takze w PiS. choc mysle, ze po lewej stronie jest ich znacznie wiecej).
Rozsadku zycze i opamietania.
mikolaj
mikołaj
12 Stycznia, 2016 - 14:18
Witam Pana i tylko kilka słów.
Faktycznie 25% polskiego eksportu jest lokowane w Niemczech, z tym, że w tych 25% mieszczą się też firmy lub oddziały firm zagranicznych, w tym niemieckich... więc udział czysto polskich firm w eksporcie do Niemiec jest o wiele mniejszy. Natomiast dla Niemców polski rynek to eldorado. Jesteśmy największym ludnościowo krajem nowych państw UE. Takiego rynku zbytu swoich towarów (gorszej jakości niż tych samych w Niemczech i starych krajach Unii)Niemcy nie mogą stracić. Po prostu. Poza tym spenetrowali własnościowo polski przemysł, media, handel i częściowo bankowość. Dla Niemców jesteśmy bardziej atrakcyjnym rynkiem niż Niemcy dla Polski.
Wprowadzenie waluty Euro pozwoliło Niemcom zdrenować też wiele innych gospodarek starej Unii, co widać po Włoszech, Portugalii, Hiszpanii czy nawet Francji. Polska na szczęście zachowała polską walutę, co dla gospodarki i celów M. Morawieckiego ma niebagatelne znaczenie.
Jeżeli zaś chodzi oi UE to polecam przeczytać książkę T. Cukiernika "10 lat w Unii. Bilans członkostwa". Wiele mitów opadnie i okaże się, że wcale bycie w UE nie jest takie świetlane a w momencie zakończenia finansowania programów pomocowych dla Polski (od 2020 roku) nasze członkostwo będzie juz całkowicie nieopłacalne. Poza tym środki pomocowe zadłużyły samorządy (wkład własny) a dodatakowo wzrost PKB wynikał z importu kapitału a nie rozwoju produktywnego przemysłu. Stąd wzrost zadłuzenia z 500 mld do przeszło 1 biliona długu publicznego za rządów PO-PSL (dług ukryty to przeszło 3 bln zł) a długu zagranicznego do ponad 380 mld USD (E. Gierek miał około 25 mld USD - sic!).
I tak na koniec jeszcze Jedno. Faktycznie jest duża penetracja polskiego rynku przez firmy zagraniczne a niemieckie w szczególności.
Kiedyś pracowałem w dobrej firmie polskiej, która została sprzedana Niemcom i przez kolejne kilka lat pracowałem już w firmie niemieckiej. Ta niemiecka firma, w której pracowałem należała do jednego z największych koncernów światowych, niemieckich koncernów (przeszło 300 firm na świecie z sektorów: spożywczych, finansowych i ubezpieczeniowych). A ten koncern jest znany z produkcji zupełnie innych produktów niż w naszej firmie i nawet nikt by się nie domyślał, że akurat również jest właścicielem w mojej dawnej branży.
W momencie zakupu mojej (polskiej) firmy przez Niemcy w ciągu kilkunastu miesięcy naszymi poddostawcami stały się wyłącznie firmy niemieckie lub z przeważającym udziałem, akcjonariatem niemieckim (nawet kosztem gorszej jakości i wyższej ceny). Bankowe konta firmowe zostały skupione tylko w niemieckich bankach i nawet obsługująca nas dobra polska agencja reklamowa (wzrost sprzedaży o kilkanaście procent) została zmieniona na niemiecką i gorszą.
Znam też mechanizm wyprowadzania pieniędzy z niemieckich firm w Polsce i zapewniam, że nieraz nielegalne przelewy dochodziły w mojej firmie nawet do 25% rocznego zysku netto firmy.
Wiem też, że w niemal wszystkich niemieckich firmach (i nie tylko) jest tak samo.
A na koniec... Bojkot konsumencki wcale nie musi oznaczać odwzajemniania a tylko przyczynić sie do rozpoczęcia traktowania Polski nie jako niemieckiego landu a suwerennego państwa. Zresztą Niemcy to wszystko rozumieją... stąd obecnie wycofują się z krytyki Polski i Polaków.
I jeszcze jedno. Za rządów PO-PSL Polska zdradzała Grupę Wyszehradzką wielokrotnie a teraz stajemy sie liderem wśród tych krajów (ludnośc, wielkość i połozenie geoipolityczne). Do tego dochodza jeszcze takie kraje jak UK, Chorwacja, Bułgaroa, Rumunia, Portugalia a nawet Włochy czy Hiszpania... wszystkie mają dośc dominacji Niemiec w UE. Niemcy boja sie tej antyniemieckiej koalicji jak ognia, więc sądzę, że całkowicie spuszczą z tonu i zajmą sie swoja demokracja i rychłym odsunieciem A. Merkel od władzy.
Pozdrawiam
krzysztofjaw