Wstrząsające wspomnienie niemłodej już lekarki

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Było to wtedy, gdy będąc już niemłodą lekarką, zabarykadowała ja się w swojem gabinecie po tem, jak w wojnie z ciemnotą i średniowieczem, padło nasze teoretyczne państwo….

I tak zabarykadowana, wpatrzona w jedyne okno na świat, jakim pozostał mi tefaen - czekała ja na odsiecz. Oczywizda - na odsiecz europejskiego Króla, któren przed swoją ucieczką zapowiedział, że tu jeszcze powróci na swym dorodnym Koniu i zrobi porządek z temi watahami ! Ale wieści z tefałena byli coraz gorsze. Wkrótce przyszła ta najbardziej tragiczna: wierny Koń europejskiego Króla, któren jego a także oksfordczyka wielokrotnie wybronił z opresji – padł pod Senatem !!!  Chociaż ja głupia temu Koniu na sto procent zaufała !

Stało się więc dla mnie jasnym, że europejski Król już nigdy nie powróci ze swojej tułaczki brukselskiej, aby nas od średniowiecznych watah wybronić ! Bo jak tu wrócić bez stuprocentowego wałacha ? Pozostał mnie już tylko jakiś cud, jakich wiele przecież mieliźmy w miniony ośmiolatce…

Paląc malborasa za malborasem, siedziałam więc w zabarykadowanym gabinecie Naczelnej Higienistki naszego Teoretycznego Państwa licząc, że będę mogła choćby członków naszy partii jeszcze wyleczyć. Wsłuchiwała się przy tem w każdy odgłos, dobiegający zza zabarykadowych drzwi mojego gabinetu. "A nuż wybawienie przyjdzie wcześniej niż abewu, któren rozpoczyna pracę o szóstej rano ?" -  Tak ja sobie wtedy myślała….

To trwało kilka dni, gdy mnie ten szok powyborczy dopadł i nie opuścił. A tu nic. Cisza. Nikogo ! Nikt nie puka do gabinetu Naczelnej Higienistki, która była zawsze otwarta na każdego członka !

- Czyżby wszyscy już o mnie zapomnieli ? - pomyślała ja sobie, popijając koktajl na wodzie utlenionej ze szpiritusem i zagryzając kanapkamy, co mnie z objazdowego posiedzenia jeszcze pozostali….

 

*         *         *

Ale któregoś dnia nagle usłyszała ja głosy kroków za drzwiami zabarykadowanego gabinetu, a potem głośne drapanie we drzwi, jakby to misiek pazurkamy drapał ….

- Czy to ty Michałku ? – cicho szepłam… Ale nie było żadnego odezwu. Włos mnie się wtedy zjeżył na głowie, ale powtórzyłam dobitniej, drżącemi już wargamy:

- Czy to ty Michałku, którego wszyscy w naszy partii pokochali ?!

Po chwili usłyszałam zza drzwi głośne beknięcie, a po nim znajomy mi głos:

- To ja pani doktór , we własnej osobie !

- Już się roztwieram ! Już się roztwieram ! – wykrzykłam z radością, mocując się z zasuwą i żelazną sztabą, którą mi dla bezpieczeństwa zamocowały borowiki. I już po chwili, gdy tylko drzwi rozwarłam – do mojego gabinetu wtoczył się autentyczny Misiek i zataczając się, wcale nie upadł mi jak zwykle do nóżek. Zwalił się za to na leżance - rzężąc przy tem, jakby go dobijali…

- Co oni ci zrobili, Michałku ?! Co oni ci zrobili ?! – dwukrotnie zapytałam z trwogą, po zamknięciu drzwi….

- To wszystko przez prezesa ! – zachrypiał Misiek, unosząc się z leżanki na widok menzurki z koktajlem na mojem biurku. Misiek jednym ruchem opróżnił menzurkę i trzasnął nią o ziemię, aż się rozprysła. A po tem znowu zwalił mnie się na leżance…

- Michałku ! – cicho wykrzykłam. – Nigdy cię w tym stanie nie widziałam ! Co ci ten prezes znowu zrobił ? – powtórzyłam, pochylając się nad zwalonym Michałkiem…

- Prezes mnie wbił nóż prosto w serce, pani doktór ! – odchrypł Michałek, tocząc błędnem okiem po gabinecie...

Jako niemłoda już lekarka, wprawnem ruchem rozpięłam mu koszulę, aby wykonać Michałkowi tradycyjny masaż okolicy serca. Ale Michałek niespodziewanie tak ryknął, aż mnię odrzuciło:

- A won mnie z temi łapskami - do jasnej cholery !!! – zaryczał Michałek, któren przecież tak niedawno codziennie obśliniał moje drogie ręce….

- Michałku, co się stało, że tak traktujesz kobietę, którą niewątpliwie jezdem ? Co ja takiego zrobiłam, że traktujesz mnie jak jaką szmatę ? Przecież to ja cię wyciągłam z samego szamba, gdy szukałeś pracy za parę tysięcy ! Zapomniałeś, Michałku ? Zapomniałeś ?….- łagodnie zapytałam…

- Co było to nie jest, pani doktór ! Gabinet był, ale się zmył ! Już go nie będzie ! Wszystko się zmienia…- zagadkowo zakończył Michałek, z trudem podnosząc się z leżanki...

 

*        *        *

- To co tu teraz ma być, Michałku ? – trwożliwie zapytałam, dodając:

- A co będzie z mojem gabinetem Naczelnej Higienistki ? Jak coś wiesz, Michałku, to mi powiedz, bo przecież jezdem w szoku powyborczem….

- Jak to co ? Będzie tu salon…- zagadkowo odpowiedział Michałek, przeszukując szafki, w których miałam nadmanganian potasu, waciki, catgut , lewatywy, wodę utlenioną i szpiritus na odkażanie…

- Ale jaki salon? – zapytałam roztrzęsiona jak ta galareta wołowa…

- Salon hazardowy tu będzie… – odpowiedział jakby od niechcenia Michałek, odkręcając znalezioną butelkę ze szpiritusem…

- Salon hazardowy ??? I kto go będzie prowadził, za przeproszeniem ? – zapytałam cała rozdygotana….

- Jak to kto ? Jak to kto ? – zdziwił się Michałek, pociągając zdrowy łyk medykamentu… - Grzesiek od hazardu będzie go prowadził... – dodał, wycierając usta w rękaw…

 

*          *          *

- Skąd o tem wszystkiem wiesz, Michałku ? – zapytałam z niedowierzaniem…

- Jak to skąd ? Wiem to od samego Grześka ! – odpowiedział Michałek, znowu pociągając z butelki…

- To ty mnie Michałku zdradziłeś i rozmawiałeś już z Grześkiem ? Jak tak można ???! – wykrzykłam z wyrzutem, któren mi się zapewne od razu na twarzy pojawił…

- A co ja będę z panią doktór rozmawiał, jak ta się zabarykadowała w gabinecie po tem szoku powyborczem ? Ja rozmawiałem z samym przewodniczącym Grześkiem, któren akurat szedł na spotkanie zes członkami. Nie ukrywam, że Grześkowi chciałem teraz doradzać, jak mu ten hazard poprowadzić…

- Ty zdrajco ! I może też byłeś na tem spotkaniu ? – groźnie zapytałam, licząc na jakieś wycieki ze spotkania…

- Tam mnie już nie wpuścili, pani doktór , bo uznali, że jezdem szpiegiem….- odpowiedział cicho Michałek…

- Szpiegiem zes Izraela ? – zapytałam z nadzieją…

- Nie… Oni uznali, że jezdem szpiegiem pani doktór ! – wykrzykł z wyrzutem Michałek, dopijając zawartość butelki z trupią czaszką i kierując się znowu w stronę leżanki…

- No dobrze…To znaczy – niedobrze …- pomyślałam. - A co ci ten Grzesiek Michałku powiedział ? Przecież ty z nim rozmawiałeś ?! – zapytałam Michałka, który znów zwalił mnie się na leżance…

- Grzesiek mi tylko powiedział „Paszoł won” i zamknął drzwi od sali, gdzie oni obradowali….- z rezygnacją odpowiedział Michałek, zapadając natychmiast w sen…

 

*             *             *

Gdy rozciągnięty na leżance Michałek zaczął już donośnie chrapać, także zrezygnowana siadłam we fotelu Naczelnej Higienistki jeszcze Teoretycznego Państwa. Drżącemi rękamy wyjęłam malborasa i zaciągając się pomyślałam ja sobie, że….jednak trwać będę na posterunku tak długo, aż mnie siepacze prezesa nie dopadną !!!

- Może ja jeszcze zostanę Męczennicą partyjną ? Jak choćby ta eseldówa, co węglem handlowała.... – pomyślała ja sobie i pierwszy raz od dnia, gdy padło nasze Teoretyczne Państwo – fiuterny uśmieszek pojawił mnie się pod wąsikiem…

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (15 głosów)

Komentarze

obrazek nieco mnię się zamazał był  Kapitanie od tego dramatu z treści płynącego, bo piszesz na we wstępie o Koniu co to padł pod senatem , nic to, ale rozpacz straszna mną targnęła,że  tak wybitnego rzymskiego wojownika dosięgła była taka niesprawiedliwość ...

Ale jest  "zwierzę" co to Amerykanie go wytropili do odsieczy to ono dla Naczelnej Higienistki Kraju się nie nada ale pewnikiem  siec będzie wszystko i wszystkich byle wierzchem być, takie to zwierzę jest...

a Michałek mimo że go do salonu nie wpuścili  to on mówi  always, że nie pęka  jak się rozkłada na tej leżance jakby go dobijali, to on nie pęknął nic a nic ...

a ten Grzegorz od salonu hazardowego to on mówił od początku, a teraz to Higienistka zdziwiona jest że ...

Drżącemi rękamy wyjęłam malborasa i zaciągając się pomyślałam ja sobie, że….jednak trwać będę na posterunku tak długo, aż mnie siepacze prezesa nie dopadną !!!

- Może ja jeszcze zostanę Męczennicą partyjną ? Jak choćby ta eseldówa, co węglem handlowała.... – pomyślała ja sobie i pierwszy raz od dnia, gdy padło nasze Teoretyczne Państwo – fiuterny uśmieszek pojawił mnie się pod wąsikiem…

Źródło: http://niepoprawni.pl/comment/reply/110111#comment-form

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.

 i to jaranie malborasa jest to tylko odrobina rozkoszy wśród  tych nerw i tego dramatu co to jeszcze wydarzy sie po przemyśleniu wszystkich plusów dodatnich i plusów ujemnych ... bo męczennicą partyjną być to dopiero wyzwanie jest i w dodatku Naczelna Higienistka Kraju sama  będzie musiała wywalczyć  palmę męczeństwa bo żaden gang przestępczych  kelnerów posługujących się  cyrylicą, ani nawet inne licho jej nie dopomogły były w osiągnięciu pierwszej partyjnej palmy...

jeno ona sama samiuteńka...

Drżącemi rękamy wyjęłam malborasa i zaciągając się pomyślałam ja sobie, że….jednak trwać będę na posterunku tak długo, aż mnie siepacze prezesa nie dopadną !!!

- Może ja jeszcze zostanę Męczennicą partyjną ? Jak choćby ta eseldówa, co węglem handlowała.... – pomyślała ja sobie i pierwszy raz od dnia, gdy padło nasze Teoretyczne Państwo – fiuterny uśmieszek pojawił mnie się pod wąsikiem…

Źródło: http://niepoprawni.pl/comment/reply/110111#comment-form

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pra

Vote up!
2
Vote down!
0
#1497448

i rwónie genialny komentarz, uśmiałam się, chociaż ze względu na różne opisywane w tym serwisie sprawy, wcale mi nie do śmiechu :)

Grasja

Vote up!
0
Vote down!
0

Grasja

Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć - tracą życie.

#1497460