Helena Smoleńska

Obrazek użytkownika Anonymous
Historia

Damy wam pół księżniczki, a wy nam oddacie całe królestwo!

Znaczenie smoleńskiego kierunku operacyjnego ujawniło się z całą siłą podczas wojny moskiewsko-litewskiej z lat 1498-1503. Zwróćmy uwagę na kilka interesujących szczegółów geograficznych. Gdy przyjrzymy się mapie widzimy na tym obszarze źródła trzech wielkich rzek Europy Wschodniej i Środkowej, a mianowicie Dźwiny, Dniepru i Wołgi. Oznacza to ni mniej ni więcej, że obszar ten znajduje się na niewysokiej wyżynie, a kto panuje nad wyżynami, ma też zazwyczaj otwartą drogę na niziny. Druga interesująca okoliczność jest taka, że jeśli liczna armia chce przedostać się z Nowogrodu lub Tweru czy Moskwy na Białoruś i Litwę (lub na odwrót), najwygodniejsza droga, z uniknięciem kłopotliwej przeprawy, wiedzie przez tak zwaną Bramę Smoleńską, czyli korytarz między Dźwiną a Dnieprem. Nic dziwnego zatem, że wielkie wydarzenia Europy Wschodniej nieodmiennie wiązały się i wiążą z tym właśnie obszarem.

Dla naszych dziejów ważne jest jeszcze i to, że matecznikiem naszej mocarstwowości w dosłownym tego słowa znaczeniu było Księstwo Twerskie – odwieczny rywal Księstwa Moskiewskiego. To księżniczka Julianna Twerska była matką naszego Jagiełły, nie trzeba więc tłumaczyć, że Twer miał dla nas ogromne znaczenie i jego upadek w 1485 roku był stratą nieodżałowaną, początkiem wielkiego nieszczęścia, którego skutki odczuwamy do dzisiaj.

Z chwilą gdy Kazimierz Jagiellończyk wybrał w 1447 roku tron polski jako atrakcyjniejszy i otwierający przed nim szerokie możliwości, sytuacja Wielkiego Księstwa Litewskiego już w dwa lata później zaczęła się komplikować. Litwini szybko stracili wpływy w Republice Nowogrodzkiej, Pskowskiej i w Rjazaniu. Również w Twerze książę moskiewski Wasyl Ciemny zmusił kniazia Borysa do zerwania związków z Litwą, która nie zgłosiła najmniejszego protestu. Kolejny krok to najazd moskiewski na Możajsk, skutkiem czego kniaź Iwan Andrzejewicz zmuszony był do ucieczki na Litwę. W 1456 roku pada dzielnica kniazia Borowskiego, a w 1460 Moskwa narzuca w Pskowie swojego namiestnika. Po śmierci Wasyla Ciemnego ekspansję moskiewską kontynuuje Iwan III. Wszystko to dzieje się w tym samym czasie, gdy Korona Polska toczy wojnę trzynastoletnią, przez co dwór polski nie jest zdolny do kontrakcji.

Punktem zwrotnym był rok 1470, gdy zaniepokojeni obrotem wydarzeń Nowogrodzianie powołali na swój tron księcia Michała Olelkowicza, będącego poddanym króla polskiego. Nie jest pewne, czy Kazimierz Jagiellończyk istotnie zamierzał objąć Nowogród swoją protekcją, gdyż dyplomacja polska skoncentrowana była raczej na przejęciu tronu czeskiego i węgierskiego; faktem jest, że Iwan III uznał Nowogrodzian za zdrajców i republikę najechał, biorąc okup i zmuszając ją do podległości. Rok później, to jest w roku 1472, książę moskiewski pojął za żonę Zofię z rodu bizantyjskich cesarzy Paleologów. Od tej pory narasta w Moskwie przekonanie o przeznaczeniu do wielkich czynów. Jest bowiem Moskwa ostatnim wówczas na świecie niepodległym państwem prawosławnym – Konstantynopol wpadł w ręce tureckie w roku 1453. W tej chorobliwej magalomanii utwierdza Moskali chan Mengli-Girej, który nazywa Iwana „bratem”, a nie „chołopem” (niewolnikiem) jak dotąd czynili chanowie tatarscy. Coraz bardziej wbity w irracjonalną pychę Iwan tytułuje się „hosudarem wseja Rusi” (panem całej Rusi).

Aby skutecznie zaszachować Litwę od wschodu, Iwan III zawiera więc w 1473 roku sojusz z chanem krymskim Mengli-Girejem, który rozpoczął rokroczne najazdy na Litwę, i to właśnie wtedy, gdy szlachta polska po świetnym zwycięstwie w bitwie z wojskami Macieja Korwina w 1474 roku stała pod Wrocławiem. Kolejne kłopoty sprawiały znów Prusy, zmuszone do hołdu lennego w roku 1479, tego samego nieszczęsnego roku, w którym Nowogród wpadł ostatecznie w ręce Moskwy, a żołnierze Iwana „przy okazji” najechali północne pogranicze litewskie, zabijając urzędników litewskich i biorąc okup. Następnie apetyty moskiewskie jeszcze wzrosły; Iwan III zażądał od króla ziemi połockiej, witebskiej, smoleńskiej i wszystkich ziem ruskich, które należą do Litwy. Ością w gardle stał jeszcze ciągle osamotniony książę Michał Twerski, formalnie ubezpieczony sojuszem z Kazimierzem, ale faktycznie Twer został wydany na pastwę Moskowii w roku 1485, właśnie wtedy, gdy trwała między Polską a Turcją wojna o Mołdawię.

Król polski całą swą uwagę koncentrował na sprawach południowych, a na rządzenie Litwą najwyraźniej nie miał dobrego pomysłu, zapominając, że to Litwie zawdzięcza tron polski. Nie powiodły się kombinacje sojusznicze z Zakonem Inflanckim, Szwecją i z Ordą Nadwołżańską, bo zabrakło w nich istotnego działania samej Litwy. Zdaje się także, iż nie miał dobrego rozeznania do czego Moskwa dąży, skoro właśnie w tym fatalnym roku 1485, gdy Moskwa zagarnęła ziemie twerskie, wzywał Iwana do sojuszu przeciwko Turcji. Odpowiedź księcia moskiewskiego była nader dowcipna: „ino sztoby nam nie stol dalecze... i my by serdeczno chotieli to dieło diełati i stojati za chrestjanstwo, skolko by nam Boh pomoh”. „Żeby tylko Turczyn nie był tak od nas daleko” - najwyraźniej Iwan III robił królowi lekcję z geografii i geopolityki...!

Dopiero gdy w 1486 roku Iwan rozpoczął bezpośrednią wojnę z Litwą, król zrozumiał, że Litwie potrzebny jest odrębny i dbały gospodarz, i że sam jeden nie zdoła obronić wszystkich granic rozległego imperium. Jako namiestnik królewski na Rusi odznaczył się jego syn Jan Olbracht; cóż z tego, skoro władał księstwem zbyt krótko i bez wsparcia króla. Co prawda kniaziowie Worotyńscy, Masalscy i Mezeccy gromili Moskali pod Mezeckiem (1487), Medynią (1488) i Worotyńskiem (1489), ale ich sytuacja stawała się coraz bardziej rozpaczliwa. Z braku obiecanej odsieczy na stronę moskiewską przeszedł kniaź Dymitr Worotyński; inni zdradzają wcześniej i później po kolei. Poselstwa królewskie ograniczają się do słabych protestów, na które Iwan odpowiada bezczelnie: Najeżdżam włości litewskie? Nie! „to jeś naszi zemli”. Przyjmuję zdrajców? To moi słudzy, bo ich przodkowie moim przodkom służyli. A ty, bracie, w ich ziemie „nie wstupajsja”. Sytuację pogorszył jeszcze gorszący zbrojny zatarg o Węgry między Janem Olbrachtem a jego bratem Władysławem oraz śmierć króla Kazimierza, który na Litwie wyznaczył księciem Aleksandra, Olbrachta zaś zalecając na wybór w Polsce.

Z chwilą nastania na tronie litewskim księcia Aleksandra ciężkie czasy nastały dla Litwy. Najazd z 1492 roku odznaczył się spaleniem Mceńska i Lubucka oraz porwaniem jego namistnika kniazia Trubeckiego wraz ludnością w niewolę. W ręce moskiewskie wpadł Mosalsk i rodzina kniaziów Masalskich wraz z ich poddanymi. Przerażeni tą sytuacją kniaziowie Worotyńscy, Bielewscy, Mezeccy i Wiaziemscy dopuszczają się gremialnej zdrady. Chwilowo upada też Sierpejsk i Mezeck, choć odsiecz wysłana ze Smoleńska odzyskuje te grody. Pada jednak Wiaźma, a kniaź Michał Wiaziemski samotnie broniący Wiaźmy umiera w niewoli. Gdy zaś wielki mistrz Zakonu Inflanckiego Plettenberg przytomnie proponuje Aleksandrowi sojusz antymoskiewski, Aleksander woli wysłać do Moskwy poselstwo z poufnym zapytaniem o rękę córki Iwana...

Mimo wszystko ruch ten zrazu przynosi pewne rezultaty. Wprawdzie rokowania roku 1494 toczą się w Moskwie, wyraźnie pokazując kto jest zwycięzcą, ale Litwa zyskuje trochę na czasie. Wydaje się, że wynegocjowano granicę jednak korzystną. Aleksander traci co prawda Wiaźmę i księstwa wierchowskie oraz zrzeka się pretensji do Tweru, Pskowa i Nowogrodu, ale utrzymuje Masalsk, Sierpejsk, Mceńsk, Lubuck oraz dostaje w prezencie piękną Helenę, która w 1495 roku zostanie wielką księżną litewską.

A jednak Aleksander – podobnie jak jego ojciec – nie rozumie do czego Moskwa zmierza. Pokój jest co prawda zawarty, ale granice niewytyczone, co daje okazję do kolejnych zatargów zbrojnych i żałosnych ich usprawiedliwień ze strony Iwana, który albo udaje że nic nie wie, albo łże w żywe oczy, że to jego ziemie. Sprzymierzony z Iwanem hospodar mołdawski również daje się Litwinom we znaki w Bracławszczyźnie, a Iwan zmyśla, że Bracław spalili Tatarzy, że jego mieszkańcy już przedtem sami pragnęli przenieść się na Wołoszczyznę... Sama zaś Helena... słusznie może być nazwana moskiewskim koniem trojańskim na Litwie. Co prawda jej orszak (kierowany głównie przez rezydentów moskiewskiego wywiadu) zostaje wydalony, a sama księżna wydaje się być Aleksandrowi dosyć uległa; cóż kiedy ani wyznania zmienić nie chce, ani potomstwem go obdarzyć nie może.

Z jedną i z drugą sprawą łączą się naturalnie dalekosiężne zamierzenia Iwana, który w zamian za pozorny pokój daje w istocie „pół księżniczki”, a pożąda całego królestwa... Prawosławna księżna litewska to jakby pierwszy krok w uchylone drzwi, bo zdaniem Moskwy tylko prawosławie moskiewskie jest prawdziwie prawosławne. Jeśli więc księżną litewską jest moskiewska prawosławna, a prawosławie podlega wielkiemu księciu moskiewskiemu, to... cała Litwa podlega Moskwie, prawda? Z drugiej strony Litwa pozbawiona następcy tronu to okazja do wysunięcia ewentualnych pretensji do litewskiego tronu, a po śmierci Aleksandra - możliwość ożenienia Helenki z kimś dla niej godniejszym. Że jakieś plany w tym zakresie prawosławna księżna litewska powzięła to rzecz prawdopodobna, ponieważ przez jedenaście lat bezdzietnego małżeństwa gromadzi u wileńskich bernardynów ogromne skarby... (Jednakże sytuację Litwy jak zwykle uratują czujni Radziwiłłowie. Jak wieść niesie otrują oni Helenę, a majątek zaginie w tajemniczych okolicznościach!).

Tak czy inaczej Iwanowi powiodła się pierwsza część jego planu, to znaczy zainstalowanie swojego casus belli w samym sercu litewskiego książęcia. Iwan stwierdza mianowicie w 1495 roku, że Helena jest prześladowana w swym wyznaniu, że nie może go kultywować. Z roku na rok problem narasta, a wreszcie Iwan – „w obronie” wiary córki i prawosławnych litewskich urządza w 1499 roku najazd na pogranicze toropieckie, poprzedzając go żądaniem, aby Litwa płaciła Mengli-Girejowi daninę z całych kresów południowo-wschodnich. W roku 1500 na stronę moskiewską przechodzi kniaź Semion Bielski, kniaziowie Masalscy i Chotetowscy, bojarzy mceńscy i sierpejscy. Najwidoczniej koń trojański spełnia swoje zadanie, skoro w nadziei pokoju Aleksander nazywa teraz Iwana „hosudarem wseja Rusi”, na co Iwan grzecznie odpowiada, że musi bronić wiary prawosławnej, następnie zdobywa Dorohobuż i Toropiec. Kolejną klęskę ponoszą Litwini dowodzeni przez Konstantego Ostrogskiego nad Wiedroszą w okolicach Dorohobuża, a sam Ostrogski dostaje się do niewoli. W ręce moskiewskie wpada też Putywl, Radohoszcz, Homel i Lubecz. W 1501 roku Aleksander zawiera wprawdzie sojusz z chanem Tatarów nogajskich Szachem Achmetem, ale chan zostaje rozbity, a sprzymierzeni z Litwą Inflantczycy ledwo powstrzymują napór Moskwy. Rozpoczyna się oblężenie Smoleńska, książę Zasławski ponosi klęskę pod Mścisławiem, pada Orsza i płonie Witebsk. Na domiar wszystkiego w Polsce umiera Jan Olbracht i mijają cenne miesiące, podczas których Aleksander musi objąć tron polski w nadziei na zorganizowanie odsieczy.

W 1503 roku upokorzona Litwa prosi o pokój. Do Moskwy przybywa także poseł z Polski, Inflant i Węgier, będących pod panowaniem Władysława Jagiellończyka. A – żebym nie zapomniał - jest też i osobny poseł od ukochanej córuchny, Heleny, która wobec swego ojca tytułuje się „służebnicą i dziewką”... Przytomnie panowie polscy nie zgodzili się koronować jej na królową polską!

Zawarty zostaje rozejm, lecz najazdy na ziemie pograniczne nie ustają. Wreszcie umiera Iwan i rok po nim nareszcie opuszcza ten padół Aleksander, a tron w Polsce i na Litwie obejmuje sławnej pamięci król Zygmunt Stary.

Wykorzystując zmianę tronu w Moskwie król rozpoczyna aktywnie akcję dyplomatyczną. Po pierwsze żąda od Moskali powrotu do granicy z 1494 roku. Po drugie pozyskuje sobie chana Mengli Gireja, który oficjalnie zrzeka się wszelkich pretensji do Rusi i żąda od Wasyla zwrotu ziem zrabowanych Litwinom. Przewaga ciągle jest po stronie Moskwy, bowiem w 1514 roku zdobywa ona Smoleńsk i wydaje się, że w przeciągu najbliższego stulecia nic już nie powstrzyma jej przed zwycięskim pochodem na zachód. Jednakże tego samego roku 1514 kniaź Konstanty Ostrogski (ten sam, który wcześniej przegrał bitwę nad Wiedroszą) gromi wojska moskiewskie w wielkiej bitwie pod Orszą. Moskiewski napór zatrzymuje się; Imperium Jagiellońskie ciągle jest jeszcze bardzo silne. Zegar zagłady tyka coraz wolniej, by wreszcie przystanąć w niemym oczekiwaniu w czasach Batorego i Zygmunta III Wazy.

Powiadają, że za zabicie smoka żąda się zwykle ręki księżniczki i pół królestwa. Moskiewski smok ma jednak dla nas inną ofertę: damy wam pół księżniczki, a wy nam oddacie całe królestwo!

Jakub Brodacki

0
Brak głosów

Komentarze

Raczej połowa (i księżniczki, i królestwa) dla Niemiec, połowa dla Rosji - czyli oni dzielą mieczem nad naszymi głowami, a nas... krew zalewa.
PS
Paweł Jasienica w "Polsce Jagiellonów" zarzucał tymże, iż dbali tylko o swój własny interes dynastyczny (nawet kosztem Polski).
Na dodatek i to mało skutecznie.
Przeciwstawiał ich Piastom ("Polska Piastów").
Ja wiem, że "piastowskością" mordę sobie obcierała importowana z Moskwy komuna, a nam bardziej podoba się "Polska od morza do morza", "orzeł w koronie"...
Sam bym wolał to drugie, ale...
Głos (z przeszłości już) mi się przypomniał, kiedy czytałem ten interesujący post.
Pozdrawiam!
PS
A dynastie (nakoś tak niezbyt polskie) nam rosną, rosną...
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#388784

:-)
Jasienicę czytałem bardzo dawno i niespecjalnie się nim przejmuję. Jagiellonowie popełniali błędy, podobnie jak i Piastowie. Ale mimo wszystko wolę Jagiellonów, bo mimo wszystko zapewnili oni większej części późniejszej Rzeczypospolitej długotrwały okres pokoju. Większość tych wojen Jagiellonów toczyła się poza granicami Polski, podczas gdy Piastowie ciągle dostawali ciosy w brzuch i nie mogli wyjść ze swojego grajdołka, poza Kazimierzem Wielkim i Bolesławem Chrobrym rzecz jasna.
Ta lekcja ciągle powtarza sie w historii: im bardziej uciekacie przed Moskwą i próbujecie ją obłaskawić, tym bardziej Moskwa robi się drapieżna. Jagiellonowie jako pierwsi tę lekcję odebrali i wyciągnęli wnioski. Drugą lekcję odebrał Jan Kazimierz i wszyscy jego następcy. Trzecią lekcję odbieramy właśnie teraz. Kiepscy z nas uczniowie.

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Województwo Smoleńskie
Vote up!
0
Vote down!
0
#388793

... właśnie ta Moskwa mnie mocno dotknęła.
Jagiellonowie pozwolili jej się umocnić i rozbestwić, tak jak nie dobili Krzyżaków.
To wtedy po raz pierwszy doszło do sojuszy rusko-szwabskich (że użyję tego niezbyt precyzyjnego terminu:):):)).
Tak więc nie próbuję dyskutować o wyższości Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem, tylko dzielę się wrażeniami z lektury gigantycznych esejów (bo to przecież nie podręczniki) Jasienicy.
Samego mnie zaskoczyło, jak silne się okazały.
Teraz zastanawiam się, czy nie okazują się też aktualne dzisiaj.
No wiesz, skoro musimy zaczynać od nowa (sytuacja jest dziwnie podobna- na zachodzie cesarstwo, na wschodzie agresywna dzicz...), to może najpierw Piastowie, potem Jagiellonowie...:):):)
Takie tam refleksje...
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#388802

OK, można przyjąć, że jesteśmy w geopolitycznym położeniu Piastów, ale w takim razie gdzie jest Ruś Kijowska? ;-) Na wschodzie mamy państwa z charakteru mongolskie: Białoruś, Ukraina, Rosja...
Druga kwestia to jest to czy nasi przodkowie przybyli na ziemie polskie dobrowolnie, czy zostali "posunięci" do przodu przez jakiś lud stepowy. To nie jest dla mnie jasne, bo jesli takie posunięcie nastapiło, to słowianie odbyli daleką wędrówkę z północnego Kaukazu via Kijów, Moskwa i dopiero do Polski. Takiego ruchu w naszych czasach od XIX wieku licząc nie widzę. Jest, owszem, najście ludów stepowych na nasz kraj, ale nie są to ludy północnego Kaukazu (z wyjątkiem Kałmuków, ale to jednak margines).
Inaczej mówiąc nasza obecność w tych granicach nie jest wynikiem długotrwałego procesu, tylko mongolskiej technologii przeszczepiania cywilizacji. Nie czuję się związany z Ziemiami Zachodnimi - zwiedzałem je i widzę, że są nam duchowo zupełnie obce. Pytanie czy nasi przodkowie czuli się u siebie żyjąc pod Głogowem, Żaganiem, Lubuszem? Chyba bardziej niż my dzisiaj, bo byli tam już od około 200-300 lat...
I trzecia sprawa. Można to ująć w jakiejś hipotezie cykli geopolitycznych. Przykładem mogą być Węgry - tu zawsze powstawały państwa ludów stepowych. Podobnie z Państwem Wielkomorawskim i monarchią Habsburgów - w jakimś okresie czasu "musi" na tym terenie powstać coś w rodzaju takiego państwa. Ale czy w tym cyklu geopolitycznym mieści się Polska? Obawiam się, że nasze istnienie jest jakimś cudem, wyłomem w fataliźmie dziejowym...

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Województwo Smoleńskie
Vote up!
0
Vote down!
0
#388889

No, chyba że za "Polskę" czasów starożytnych uznamy dawną Sarmację... Gotów jestem przyjąć taką ewentualność, ale musiałbym odbyć głębsze studia na ten temat ;-)

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Województwo Smoleńskie
Vote up!
0
Vote down!
0
#388893

Czasem (prawdę mówiąc częściej niż często, ale na różne tematy) coś przeczytam.
Czasem podzielę się wrażeniami z lektury.
Nie podejmę się, wybacz, głębszej dyskusji, bo jestem zwyczajnie niekompetentny.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#388916