Czy polskie komputery mogły podbić Świat? (1/2)

Obrazek użytkownika Anonymous
Gospodarka

Laik, który dopiero co przeczytał ten tytuł, najpierw się głośna zaśmiał, a potem rzekł: – nie wolno robić zamachu motyką na Słońce! Ale odpowiedź na pytanie postawione w tytule nie ma nic wspólnego z motyką i Słońcem. Odpowiadam więc: tak, mogły!

   Wbrew pozorom, PRL-owskie politechniki wcale nie odbiegały w poziomie nauczania od politechnik zachodnich (nawet amerykańskich). Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że absolwent nawet najlepszej uczelni technicznej nie od razu staje się specjalistą w najnowszych technologiach. Dopiero dostanie się absolwenta do grupy badawczo-rozwojowej pracującej nad konkretnym projektem (najlepiej finansowanym przez państwo) – daje szansę na osiągnięcie odpowiedniego poziomu. Wielu dobrze zapowiadających się absolwentów renomowanych uczelni amerykańskich po powrocie do kraju przeżywało wielkie frustracje, spotykając swych dawnych kolegów. Bo oto okazywało się, że większość krajowych inżynierów ma lepszy i większy dorobek, niż ci, co wrócili z USA.
   Jeśli mówimy: „polski komputer”, to nie sposób pominąć tu protoplasty rodzimego komputera, który w kartach historii polskiej nauki i przemysłu elektronicznego znalazł poczesne miejsce. Chodzi tu o inżyniera Jacka Karpińskiego i jego osiągnięcia w dziedzinie elektronicznej techniki obliczeniowej, a dzisiaj byśmy rzekli – w dziedzinie komputeryzacji. Z uwagi na jego zasługi na tym polu, wydaje się stosowne, aby nakreślić czytelnikom tę postać i na przykładzie jego dokonań odpowiedzieć szerzej na postawione w tytule pytanie.
   Otóż Jacek Karpiński urodził się we Włoszech w Turynie w roku 1927. Tuż przed II wojną światową przeprowadził się wraz z rodzicami do Warszawy. Jako 16-letni chłopak w czasie okupacji był żołnierzem batalionu "Zośka", w jednym pododdziale z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim. Ciężko ranny przeżył powstanie w Warszawie, a za bohaterstwo na polu walki został trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.    Po wojnie studiował elektronikę na politechnikach w Łodzi i Warszawie. Po studiach, z uwagi na swą przeszłość okupacyjną, miał problem ze znalezieniem stałej pracy poza uczelnią. Jako adiunkt w Polskiej Akademii Nauk w 1957 roku zbudował swój pierwszy duży wynalazek – maszynę elektronową o nazwie AAH. Służyła ona do automatycznego prognozowania pogody w Państwowym Instytucie Hydrologiczno-Meteorologicznym. W 1960 roku inż. Jacek Karpiński znalazł się wśród sześciu finalistów światowego konkursu UNESCO, co zapewniło mu możliwość studiów na uniwersytetach Harvard i Massachusetts Institute of Technology. Po dwóch latach wynalazca odrzucił propozycję pozostania na stałe w USA i powrócił do kraju. W połowie lat 60. zbudował Erceptron – maszynę do szybkiego uczenia się: identyfikującej obrazki, teksty pisane i wzory, pomagającej szybko przyswajać materiał na zasadzie skojarzeń. Był to pierwszy tego typu w Europie i drugi na świecie wynalazek.
   W roku 1965 po przejściu do Zakładu Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego – inż. J. Karpiński zaprojektował w latach 1965-68 i zbudował uniwersalny komputer do obliczeń – KAR-65. Urządzenie to zbudował na polskich tranzystorach i diodach. Wykonywało ono 100 tys. operacji na sekundę, a więc trzy razy więcej, niż gigantycznych rozmiarów komputer "Odra", wrocławskich zakładów Elwro. KAR-65 kosztował 6 mln ówczesnych złotych, podczas gdy komputer z Wrocławia - prawie 200 milionów zł. Komputer nie został wdrożony do produkcji, ale inż. Karpiński wkrótce (1970-1973) stworzył doskonalsze urządzenie, któremu nadał nazwę K-202. Był to pierwszy polski komputer 16-bitowy, zbudowany z użyciem układów scalonych w kooperacji polskich zakładów MERA, Metronex z firmami angielskimi: Data-Loop oraz MB Metals. Według opinii dr. hab. Piotra J. Durki – K-202 przewyższał pod względem szybkości pierwsze IBM PC oraz umożliwiał wielozadaniowość, wielodostępność i wieloprocesorowość. Był to prototyp współczesnych komputerów klasy PC. Skonstruowany przez niego minikomputer oparty był na elementach elektronicznych czwartej generacji, stanowiący w swojej klasie najbardziej uniwersalną maszynę świata!!! Pod względem architektury i parametrów technicznych nie ustępowała najlepszym ówczesnym rozwiązaniom światowym. Liczyła z szybkością miliona operacji na sekundę i w tym dorównywał mu prawie tylko amerykański minikomputer Super-Nova i angielski CTL Modular One. Dla porównania: najnowsza Odra-1304 liczyła 20 razy wolniej od K-202. Do produkcji „Odry” potrzeba było 6000 osób, podczas gdy do produkcji K-202 wystarczyło… 200.
   Komputer ten, jako jeden z pierwszych w historii, stosował powiększanie pamięci przez adresowanie stronicowe. Komputery Super-Nova i Modular One, tak jak K-202 były komputerami 16-bitowymi, ale tylko K-202 był w stanie zaadresować do 8 megabajtów (64 strony, każda strona posiadała 64 kilobajty przestrzeni adresowej, z jednostką adresową w postaci 16-bitowych słów), podczas gdy inne komputery tylko do 64 kilobajtów. Minikomputer K-202 został bardzo wysoko oceniony za granicą i wkrótce jego produkcją miała się zająć powołana do tego celu spółka polsko-brytyjska.
   Po dojściu do władzy ekipy tow. Edwarda Gierka, w klimacie nadziei na unowocześnienie kraju i otwarcie na Zachód – inż. Karpiński został dyrektorem dużego zakładu Zjednoczenia MERA w warszawskich Włochach, gdzie miał zorganizować seryjną produkcję K-202. Szybko okazało się jednak, że dynamiczny styl zarządzania Karpińskiego nie mieści się w regułach gospodarki planowej, co gorsza – „zgrzeszył” on przeciwko „liście preferencyjnej”, gdyż znalazł brytyjskiego partnera, który miał dostarczać nowoczesne zachodnie podzespoły, a także prowadzić promocję i serwis K-202 na Zachodzie. Poza tym, a może przede wszystkim, inż. Karpiński otwarcie mówił, co sądzi o poziomie wiedzy działaczy partyjnych i nie za bardzo przejmował się władzą komunistyczną. – Wicie, rozumicie towarzysze, żeby się tak mundrzyć na temat komputerów, trza wicie cóś umić, a wy… gówno wicie i gówno umicie – mówił sarkastycznie do towarzyszy ich gwarą Karpiński. Za to go towarzysze nie kochali, więc „cięli” fundusze, jak tylko mogli i gdzie mogli. Utrudniali inżynierowi Karpińskiemu życie na każdym kroku.
   Mimo ogromnych zamówień (około 3 tysięcy), powstało zaledwie 230 egzemplarzy tego komputera, z których 15 sprzedano do Anglii, w Polsce kupiono parę do MSZ-u i kilka zakupił Związek Radziecki. Około 200 egzemplarzy zniszczono. Produkcję szybko przerwano, a Karpiński został odsunięty od kierowania projektem. Skupiony wokół niego zespół entuzjastów, składający się w połowie z młodych dyplomantów Instytutu Informatyki z Politechniki Warszawskiej (Ewa Jezierska, Andrzej Ziemkiewicz, Zbysław Szwaj, Teresa Pajkowska oraz Krzysztof Jarosławski) rozproszył się po świecie. Część pozostała i pod innym kierownictwem zaczęła przerabiać K-202 tak, aby pasował do osławionej listy preferencyjnej i jednocześnie nie zawierał rozwiązań opatentowanych przez inż. Jacka Karpińskiego.
   Pod koniec lat 70. konstruktor nie mógł znaleźć pracy zgodnej ze swymi kwalifikacjami i doświadczeniem, a wyjazdu za granicę mu zabroniono. W proteście przeciw takiemu traktowaniu, w 1978 roku kupił zrujnowane gospodarstwo pod Olsztynem i zajął się… hodowlą świń! Gdy w 1980 roku zablokowano jego nominację na dyrektora fabryki komputerów "Era", a były to już czasy tzw. „pierwszej Solidarności”, kiedy ponownie wydawało się, że możliwy jest przełom, – inż. Karpiński powrócił na krótko na scenę publiczną, przedstawiając swe pomysły na uzdrowienie polskiego przemysłu komputerowego.
   Po wprowadzeniu stanu wojennego, zrezygnował, zostawił zarówno swe świnie, jak polską elektronikę i wyjechał do Szwajcarii. Tam zatrudnił się u polskiego emigranta – inż. Stefana Kudelskiego – producenta profesjonalnych i światowej sławy magnetofonów NAGRA. Wówczas firma Nagra za przyczyną inż. J. Karpińskiego zajęła się nie tylko produkcją profesjonalnego sprzętu audio (magnetofony NAGRA), ale głównie współpracowała z amerykańskim Centrum Lotów Kosmicznych NASA na Florydzie. To właśnie w Szwajcarii, w firmie inż. Kudelskiego opracowywano środki łączności pomiędzy centrum w Houston w Texasie, przylądkiem Canaveral na Florydzie a statkami załogowymi latającymi w kosmosie. Do dziś w Centrum Kosmicznym NASA na Florydzie, w Muzeum Lotów Kosmicznych jest kącik dotyczący właśnie Firmy inż. Stefana Kudelskiego.
   Inż. Jacek Karpiński powrócił do kraju w roku 1990, by doradzać ówczesnemu rządowi w dziedzinie informatyki. Mimo starszego już wieku, nie ograniczył się do ciepłych bamboszy, koca na kolanach i nie siedział w bujanym fotelu. Był nadal aktywnym projektantem i pracował nad nowymi systemami komputerowymi, a do skromnej emerytury (800 złotych) dorabiał sobie, tworząc strony internetowe. Zmarł w 22 lutego 2010 roku, mając 83 lata.
   Zatem okazało się, że ideały zostały zniszczone przez system sowiecko-komunistyczny. Mogliśmy zostać komputerową potęgą świata, bo były ku temu realne przesłanki. Smutne jest to, że ludzie w Polsce nie przyjmują do wiadomości, że ci, którzy wtedy niszczyli Polskę, dalej mają realny wpływ na obecny jej stan.

Koniec części pierwszej.

Bohaterem drugiej części będzie mgr Roman Kluska – były prezes giełdowej spółki Optimus S.A., produkującej komputery.

Satyr

0
Brak głosów

Komentarze

ooone:

Moglismy, moglismy... albo nie.

Moglismy, dzieki takim ludziom, jak rzeczony inz. Karpinski, do tego mielismy cala plejade matematykow i logikow matematycznych.

Ale, prawde mowiac, gdyby nawet inz. Karpinski trzymal swoje opinie o betonie dla siebie i rozwinal produkcje, to - i tu juz moje przekonanie wchodzi - szybko utknal by na niewidzialnych barierach na Zachodzie. A takie istnialy i pewnie do dzis - wobec Polski - istnieja. Dla przykladu polecam zainteresowanym przesledzenie historii polskiego wozka akumulatorowego Melex w USA. Takie wozki maja wielki zbyt - sa uzywane jako pojazdy na polach golfowych, tak licznych w Stanach. A wiec to duzy byznes. Mimo ze byly obiektywnie lepsze technicznie od amerykanskich, do tego ladniejsze, ich sprzedaz nie mogla sie rozwinac. Na przeszkodzie stal kapitalistyczny "gentleman agreement" - niepisana forma monopolu.

Nasz przemysl, jesli ma sie rozwijac, musi jednoczesnie stwarzac swoj rynek zbytu, najlepiej w dookolnych krajach, a takze w tych do ktorych znajdzie wejscie, np. w Ameryce Lacinskiej.

Vote up!
0
Vote down!
0

ooone

#300049

Lekarze powiadają: primum non nocere (po pierwsze, nie szkodzić). Szkoda, że tej maksymy nie przestrzega rząd, odpowiedzialny za państwo. Gdyby nie przeszkadzał wówczas i teraz, to mamy ludzi fachowców, którzy dźwignęliby Polskę gospodarczo.  

Pozdrawiam, Satyr 
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".   (ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#300056

Ta parszywa komuna i postkomuna naprawdę była w stanie wszystko zniszczyć.

Vote up!
0
Vote down!
0
#300084

Szczególnie od roku 2010 daje się zauważyć, że jeśli naukowiec nie przepada za obecną "waaadzą", a swe niezadowolenie wyraził kiedyś nawet nieopatrznie głośno, to może się pożegnać z tzw. grantem na badania naukowe. Zagwarantowala to Minister Szkolnictwa Wyższego - Barbara Kudrycka, która mówi: kto nie jest z PO, ten jest przeciwko PO. I tak oto nawet najbardziej wartościowe dla polskiej nauki i przemysłu projekty trzeba odłożyć na później. A światowy postęp techniki nie czeka.

Pozdrawiam, Satyr 
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#300090

Kazimierz Wielki. Na pewno był wielkim królem. Hmm. Zastał drewnianą ... zostawił murowaną... Z zadumą pomyślałem o ... obecnym prawie budowlanym i nadzorze. Ciekawe czy w tamtych czasach, wysłannik króla też tyle lat ślęczał nad studnią na dziedzińcu zamku, by wykazać, że została zbudowana bez pozwolenia, tak jak ten mój, który cztery lata łazi wokół "mojej?" studni chłonnej, na "mojej?" działce, zbierającej wody z "mojego?" dachu, sprawiającej, że "mój?" dom został zbudowany zgodnie z normami technicznymi, a woda nie penetruje fundamentów. W pewnej gminie, nadzór naliczył tyle kasy za legalizację wodociągu, który gmina (obywatele) wybudowali za swoją kasę, (bo nie mieli wody!), że taniej było go wyszarpać z ziemi. Pozwolenie było ale na pewnym odcinku był protest, więc się nie uprawomocniło.... Wsiowe czasy, kiedy władza całą swoja moc i wiedzę poświęca sznurowadłom, a nie butom! Kazimierz Wielki! Donald Mały.

Pozdrawiam

Chrust

P.S. Bardzo ciekawe były opinie do artykułu Cejrowskiego, o wycince własnych drzew, z własnej działki. Ponoć "przed wojną" nie było takich POmysłów.  W Polsce wprowadził je Hitler. Dziś za wycięcie drzewa bez pozwolenia można "pałuczić" sporą karę. Pewnie większa od tej jaka grozi tym łajdakom z administracji, odpowiedzialnym za śmierć dwójki dzieci w Pucku...

Vote up!
0
Vote down!
0

Chrust

#300094

Napisałeś: "Kazimierz Wielki! Donald Mały".
Tak, to prawda. 
Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił... murowaną.
Natomiast Donald Mały zastał Polskę dźwiganą, a zostawi... zrujnowaną. 

Pozdrawiam, Satyr 
________________________ 
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#300097

Na temat inż. Karpińskiego pisał Coryllus tutaj:
http://coryllus.salon24.pl/367677,system
Notka - jako rozdział - jest zamieszczona w książce Gabriela Maciejewskiego pt.: Baśń jak niedźwiedź, polskie historie, tom I str. 195.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo

#300101

Witajcie, wiele polskich pomysłów mogło zawojować Świat.

Nie tylko nasze komputery.

A kto wymyślił laser do CDromów - naukowcy z UMCSu.

Lecz nie było pieniędzy w Polsce to ktoś inny zbił na tym fortunę.

______________________

Dobre strony internetowe: http://www.devilart.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

Dobre [url=http://www.devilart.pl]strony www[/url] dla firm.

#315473

Widzę, że powyższym komentarzem zadebiutowałeś na Niepoprawni.pl
Zatem Witaj na NP.
Na temat laserów przyjdzie czas. Nie można pisać o wszystkim na raz, ale obiecuję, że w pierwszej połowie stycznia o nim napiszę.

Jako bloger i komentator na tym portalu - chciałbym czytać Twoje teksty pełne przemyśleń i odnoszących się do meritum podnoszonego tematu, za które będę Ci wdzięczny.   

Pozdrawiam, Satyr

P.S.
Widzę, że chcesz wykorzystywać ten portal (a tu mój blog) do reklamowania firmy zajmującej się tworzeniem stron internetowych. Zatem prośba: wejdź w edycję swojego komentarza i usuń ten link.
I jeszcze jedno: na stronie przez Ciebie reklamowanej jest błąd (literówka).
Jest: "Wpisz powyżej swój numer a oddzwonimy do Cibie",
winno być: "Wpisz powyżej swój numer a oddzwonimy do Ciebie".

________________________   
"I złe to czasy, gdy prawda i sprawiedliwość nabiera wody w usta".  
(ks.J.Popiełuszko)

Vote up!
0
Vote down!
0
#315505