Prawdziwe „uprzywilejowanie białych”

Obrazek użytkownika AS
Świat

Lewica często mówi o tak zwanym uprzywilejowaniu białych. Bycie „białym” jest przywilejem, w tym jest przywilejem bycia biologicznym, duchowym i moralnym spadkobiercą najlepszej cywilizacji, jaką świat znał, od Starego Testamentu i Homera, poprzez Rzym i Konstantynopol, za pośrednictwem lewokierunkowego zwrotu Renesansu i herezji Oświecenia, do melancholijnego spełnienia ponurych przestróg Dostojewskiego i predykcji Spenglera - a wszystko to pośród bezprecedensowego postępu w nauce i technologii.

Jest także odpowiedzialnością. W tych okropnych czasach ta odpowiedzialność wiąże się z toczeniem walki dla szczytnej idei przeklinając los. Serbski męczennik, książę Lazar, poznał te przeciwności, mierząc się z hordą sułtana Murada w bitwie o Kosowo, 15 czerwca, 1389 r. Jego wybór był nieuchronnie taki sam, jak te dokonane przez innych chrześcijańskich męczenników, w tym ostatniego rzymskiego cesarza Konstantyna XI, podczas upadku Konstantynopola w 1453 r. i obrońcy Famagusty, Marco Antonio Bragadin, w 1571 r.

Podczas następnych ciemnych wieków mahometańskiego panowania wiejscy bardowie odwoływali się do ostatniej linii obrony swojej kultury w epickim poemacie "Upadek Imperium Serbskiego:”

 

„Monarcho Lazarze, ty Książę ze szlachetnego rodu,

Co teraz wybierzesz za swoje królestwo?

Powiedz, czy pragniesz królestwa niebieskiego,

Czy wolisz ziemskie królestwo?

Jeśliś teraz wybrał ziemskie królestwo,

Niechaj rycerze przypaszą miecze i osiodłają konie,

Zacisną popręgi i ruszają do bitwy.

Będziesz szarżował na Turków i miażdżył ich armię!

Ale jeśli wolisz królestwo niebieskie,

Zbuduj sobie kościół ponad Kosowem(...)

I wszystkim twoim wojom i dowodzącym

Udzielisz sakramentów i wydasz rozkazy,

Jako że armia twoja na pewno zginie,

I ty również zginiesz wraz z twoją armią.

 

Kiedy monarcha przeczytał święty list,

Zastanawiał się on i rozważał w taki oto sposób:

'Potężny Boże, jaki teraz będzie mój wybór?

Czy mam wybrać królestwo niebieskie?

Czy też mam wybrać ziemskie królestwo?

A jeśli bym teraz wybrał ziemskie królestwo,

Bacz, ziemskie królestwo jest przemijające,

Ale królestwo Boże będzie trwało wiecznie'.”

 

Tak jak współcześni spadkobiercy Lazara[1], Konstantyna i Bragadyna, nie bagatelizujemy i nie powinniśmy bagatelizować przyklękających[2] Nancy Pelosi i Company udrapowanych w afrykańskie szmaty, albo że Mitt Romney i jemu podobni mówili lub robili to samo. Oni powinni być gotowi do walki i do męczeństwa, w przenośni i dosłownie.

My powinniśmy być dumni z komplementów przekazanych nam i naszemu dorobkowi przez godnych spadkobierców innej prawdziwej cywilizacji sprzed wieku. W czasie i po Restauracji Meiji, która odnowiła panowanie cesarza japońskiego w XIX wieku, Japończycy bez wahania przyznali, nie wyzbywając się przy tym swojego poczucia wyjątkowości i powściągliwej wyższości, że muzyka zachodnia wyrażała ich emocje znacznie lepiej niż jakakolwiek inna w ich własnej tradycji. Kiedy opuścił ziemię francuską, pisarz Nagai Kafu (1879–1959) rozmyślał o świetności francuskiej kultury:

„Bez względu na to, jak bardzo pragnąłem śpiewać zachodnie piosenki, wszystkie były bardzo trudne. Czy ja, urodzony w Japonii, nie miałem innego wyboru, jak śpiewać japońskie piosenki? Czy była jakaś japońska piosenka, która wyrażała moje obecne uczucia - podróżnika, który pogrążył się w miłości i sztuce we Francji, a teraz powracał na najdalszy kraniec Orientu, gdzie tylko śmierć nastąpi po monotonnym życiu? … Czułem się całkowicie opuszczony. Należałem do narodu, który nie posiadał muzyki mogącej wyrazić nabrzmiałe emocje i dręczący niepokój.”

Kafu opisuje tutaj emocje prawie całkowicie nieznane większości postmodernistycznych białych z Zachodu, nie wspominając o mieszkańcach centrów miast, nasiąkniętych rapem i hip-hopem.. Włodzimierz Lenin, masowy morderca par excellence, pewnego razu wyjaśnił Maksimowi Gorkiemu, iż odmówił słuchania muzyki, ponieważ „muzyka sprawia, że chce się mówić głupie, miłe rzeczy i głaskać głowy ludzi, którzy mogli stworzyć takie piękno, żyjąc w tym nikczemnym piekle." Lenin miał bratnią duszę w Ajatollahu Chomeinim, który wyraził podobną opinię w wywiadzie dla Oriany Fallaci: „Muzyka otępia umysł, ponieważ wiąże się z przyjemnością i ekstazą podobną do narkotyków. Mam na myśli pani muzykę.”

My Uprzywilejowani wiemy dokładnie, co on miał na myśli. Parafrazując niezapomnianego Włocha: lepszy jeden dzień Mozarta niż sto lat Jay-Z; lepszy jeden dzień Miltona niż sto lat Mayi Angelou[3] i „intensyfikacji życia” jej rodzaju. Kiedy nucimy pod nosem Pieśni Schuberta, wykonując codzienne obowiązki, przypomnijmy sobie, że istnieje tylko jeden standard: rozumu, dowodów i obiektywizmu. Nie istnieją wielorakie samo uprawomocniające się systemy postrzegania, odczuwania, myślenia i oceny, każdy powiązany z grupą zdefiniowaną pod względem rasowym, etnicznym, religijnym, czy seksualnym. To szkodliwe kulturowo-marksistowskie kłamstwo, nikczemne i zbrodnicze. Są trwałe zasady sprawiedliwości, wolności i piękna, które mają zastosowanie do wszystkich ludzi jako takich, czego Kafu był świadomy, tak jak to zrozumiał nie-biały bohater ostatniej linii obrony niedawno zmarłego, nieodżałowanego Jeana Raspail'a.[4]

Te standardy istnieją niezależnie od rasy, czy też pochodzenia etnicznego. My Uprzywilejowani odrzucamy ogłupiającą decyzję Joe Bidena, by „wybrać prawdę, a nie fakty”. To jest nie tylko idiotyczne; to jest ponure i złe. To stoi na równi ze stwierdzeniem, że „sprawiedliwość przerasta prawo”. Wiemy, że jest to dobrze znany szlak, który bez wątpienia prowadzi prosto do Robespierre'a, Stalina, Pol Pota, Tito. Oczywiście, możemy skończyć pod gilotyną Antify lub przed plutonem egzekucyjnym Południowego Centrum Prawa Ubóstwa (SPLC)[5], za powiedzenie prawdy o życiu i śmierci Męczennika z Minneapolis[6] lub za zdemaskowanie pokazu gabinetu osobliwości BLM, lub też roli George'a Sorosa w umożliwieniu tego wszystkiego.

Dla Uprzywilejowanych obydwie stanowią dulce et decorum[7], umrzeć w dobrej sprawie, a haniebnym i nie do zniesienia jest trwać w milczącej służbie wobec uczniów Mamona, Mahometa, Marksa lub M.L. Kinga. My Uprzywilejowani Biali wiemy dokładnie, co się dzieje, ale niestety brakuje nam spójnej strategii oporu. Kilka deklaracji zasad jest uporządkowanych. Niniejszym zapewniam:

  • Nie przyklękać: satanistyczny quasi-religijny gest, który poniża mnie i mój naród, niezależnie od obietnicy lepszego traktowania w obozie reedukacyjnym.
  • Nigdy nie zaakceptować, nawet milcząco, że przypadkowa mieszanka wzajemnie niepowiązanych rzesz w granicach Ameryki jest czymś innym niż przekleństwem, dokładnym przeciwieństwem tego, co czyni naród silnym.
  • Nigdy nie zaprzestawać walki z potwornym stwierdzeniem, iż nie powinniśmy czuć szczególnej więzi z żadnym konkretnym krajem, narodem, rasą lub kulturą, lecz powinniśmy przenieść nasze preferencje na cały świat w równym stopniu, a na naszych wrogów przede wszystkim i w pierwszej kolejności.

My Uprzywilejowani wiemy, że trwające załamanie się Ameryki nie odbywa się ze względu na lumpenproletariacki kolorowy margines społeczny, który nie jest w stanie niczego skonceptualizować, ani też zaplanować czegokolwiek. Jest to działalność wroga wewnątrz, chore okazy osadzone w ekstremalnej formie Weiningerowskiej nienawiści[8]. Organizatorzy naszego zniszczenia, poczynając od SPLC i ich komisarzy, muszą być permanentnie zneutralizowani, jeśli mamy przetrwać. To jest kwestią, jak Lenin nazwał "kto-kogo"- kto pokona kogo? Walka jeszcze się nie zakończyła.

 

Srdja Trifkovic

Chronicles Magazine

Tłumaczenie: AgnieszkaS

]]>https://www.chroniclesmagazine.org/blog/the-true-white-privilege/ (link is external)]]>

 

Kosowska dziewczyna, obraz Uroša Predicia, 1919 (Wikipedia)

Wizerunek serbskiego księcia Lazara (Wikipedia)

 

 

Odnośniki:

[1] Lazar, serbski książę, który dowodził w bitwie z Turkami Osmańskimi na Kosowym Polu 15 czerwca, 1389 roku. W bitwie zginął książę Lazar i sultan Murad. Lazar został ogłoszony świętym. Pół wieku później Serbia została przez Osmanów wchłonięta.

[2] „take a knee”- protest w formie klęknięcia na jednym kolanie. Często stosowany przez sportowców w czasie, kiedy grany jest hymn. Ostatnio stał się publicznym pokazem dla niektórych polityków (Demokratów) w czasie rozruchów w USA - symbolem braterstwa z protestującymi i ugrupowaniem afroamerykańskim BLM( Black Lives Matter).

Nancy Pelosi – speaker Izby Reprezentantów USA.

Mitt Romney – polityk amerykański, były gubernator stanu Massachusetts.

[3] Maya Angelou – afroamerykańska poetka i pisarka.

[4] Jeana Raspail – pisarz francuski i podróżnik, monarchista, który zmarł w czerwcu, 2020. Jest autorem książki „Obóz Świętych,” opublikowanej w 1973 roku. Akcja książki toczy się w końcu XX wieku i ukazuje zniszczenie cywilizacji zachodniej przez masową emigrację ludności z ubogich krajów (Wikipedia).

[5] SPLC –Southern Poverty Law Center – amerykańska organizacja non-profit, specjalizująca się w prawach obywateli, z siedzibą w stanie Alabama.

[6] „Męczennik z Minneapolis” – George Floyd, czarnoskóry Amerykanin zabity przez policję.

[7] Dulce et decorum est pro patria mori – Horacy, Ody.

[8] Otto Weininger – autor książki “Płeć i charakter.”

 

_____________________

Autor zaprezentowanego tu eseju, Srdja Trifkovic, jest serbsko-amerykańskim publicystą i paleokonserwatystą.

Jego głos w ocenie ostatnich wydarzeń w USA, jest śpiewem przy dźwięku gęśli, tymczasem pozostali fascynują się rapem. Snuta opowieść, mająca w tle średniowieczną bitwę Serbów z Turkami i wielowiekowe osiągnięcia Cywilizacji Zachodu, tak bardzo różni się od politycznie poprawnych oświadczeń we wiodących amerykańskich mediach, chętnie przyklękających i sciągających pomniki z cokołów, że postanowiłam ją przedstawić.

Myślę też, że jest tu ukryty wątek inny, niewypowiedziany słowami, mający związek z Serbią bardziej współcześnie.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)