DZWONI WŁADIMIR DO MATOŁA (10)

Obrazek użytkownika Arnold Parszawin
Kraj

- Halo..., kto mówi?

- Mister Prime Minister, Donald Donaldowicz?

- Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, z kim mam przyjemność?

- Good afternoon panie premierze, moje nazwisko Anatol Dawidowicz Pawluszenko.

- My się znamy panie Paw...li...czenko?

- Nazywam się Pawluszenko i jestem sekretarzem stanu w kancelarii Prezydenta Federacji Rosyjskiej.

- Ghyyy.....sekretarzem Władimira Putina?

- Sekretarzem stanu w kancelarii - to nie to samo. Dzwonię, żeby zapytać, czy znajdzie pan czas na rozmowę telefoniczną...

- Wie pan, kończę swoje obowiązki o piętnastej, a to już za pięć minut. Jeżeli to ważne, niech pan zadzwoni jutro przed południem.

- Właśnie Donaldzie Donaldowiczu, to ważne, nawet bardzo ważne. Chodzi o pańską rozmowę z prezydentem Putinem.

- Ghyyy...z Putinem!? Ach...tak... I mówi pan, że to ważne?

- W przeciwnym razie nie zabierałbym panu jego bezcennego czasu, nie mówiąc już o czasie prezydenta Putina. Jest pan gotowy na rozmowę? Władimir Władimirowicz jest przekonany, że to nie zajmie długo, najwyżej kwadransik...

- Jasne..., oczywiście...to musi być coś naprawdę ważnego... Prezydent do mnie sam zadzwoni, czy ja mam do niego...?

- Proszę poczekać, Władimir Władimirowicz zaraz podejdzie do telefonu...

 

PO DŁUŻSZEJ CHWILI W SŁUCHAWCE ODZYWA SIĘ TUBALNY GŁOS JAK Z ZAŚWIATÓW: "PREZIDIENT ROSIJSKOJ FIEDERACJI, GOSPODIN WŁADIMIR WŁADIMIROWICZ PUTIN !!!"

 

- No sztoż, dorogoj Donald Donaldowicz... a w Brukseli jaka pogoda?

- yyyyy...zimno... Chociaż w zeszłym roku było jeszcze zimniej. No cóż to chyba to słynne globalne ocieplenie...

- Da, tak toczno. Na Syberii ani tygrysów ani niedźwiedzi nie znajdziesz, trudno coś upolować. Jak tak dalej pójdzie trzeba będzie zwierzynę z Afryki sprowadzać. Ale mów raczej Donaldzie Donaldowiczu, co u was w Brukseli, ten biedny chłopczyk ciągle sika i sika.

- What! Was! Szto!

- Może by z nim jednak do lekarza... To zdaje się, niegłupi pomysł... Żeby nie było za późno. Ale nie w tym dzieło... Gospodin Donald, my chcielibyśmy zaproponować wam pomoc. Ja znam, jak ta sytuacja męczy was w Europie. Trzeba by wreszcie zaprowadzić u was porządek.

- Panie prezydencie, to nie tylko nas męczy... Tak nie może być! Na Ukrainie codziennie giną ludzie. Koniecznie musimy coś z tym zrobić, wasza pomoc jest jak najbardziej naturalna i absolutnie konieczna.

- Daa, znajetie, tolka ja nie o Ukrainie... Wy znacie, Ukraina ta nasz problem domowy, wewnętrzny... Jedna familia, to nasz wspólny ruskij mir. Owszem, jak najbardziej pomagamy i zawsze będziemy pomagać, ale naszym ludziom w Kijowie i Doniecku - to w zupełności wystarczy. My z Europą? No sztoż, my się już domówili z Berlinem na pomoszcz finansową na odbudowę Donbasu. Dajemy po dziesięć miliardów. Niemcy konieszno jeuro, a my rubliej.

- Ach tak, dogadaliście się...

- To wy nie znali?

- Pan wybaczy, panie prezydencie, w takim razie nie wiem, jaką pomoc miał pan na myśli.

- Donaldzie Donaldowiczu to proste. Mówimy o bardachu w Warszawie, proponuję panu pomoc w normalizacji w Polsce, trzeba skończyć z faszystowskim rządem Kaczyńskiego. O ile pamiętam, kończy pan swoją misję w Europie w czerwcu. Mam nadzieję, że przygotowuje pan odpowiednio swój powrót.

- Ależ Władimirze Władimirowiczu, koniec mojej kadencji i mój szybki powrót do Polski wcale nie jest przesądzony. Przeciwnie, zgłosiłem przecież swoją kandydaturę na następną kadencję. Mam mocne poparcie pani kanclerz...

- Mocne poparcie... No my znamy: Frau Merkel potrzebuje was w Warszawie, tak samo jak my! Donaldzie Donaldowiczu rozmawiajmy poważnie, bo sytuacja jest groźna. Jest coś o czym pan jeszcze nie wie, muszę przed czymś pana ostrzec...

- Panie prezydencie, gdybym pana nie znał, pomyślałbym, że trochę pan teraz dramatyzuje...

- No ale jednak wy mnie znacie, zresztą, kto nie zna Putina...Putin nie rzuca słów na wiatr... Pan nie wie, bo to nasza ruska moskiewska swołocz. Prawdziwa plaga ci dziennikarze, jak to mówią, śledczy. Wstydu nie mają, plują w swoje gniazdo, tylko burdel robią. A więcej ich u nas niż w Ameryce. Co raz znajdują któregoś z nich gdzieś w lesie bez głowy. Konieszno my nie mamy z tym nic wspólnego, to źli ludzie robią - mafia...Mówią, że to czeczeńska. No ale oskarżają nas, my mamy z tym problem. A tym razem również i wy, Donaldzie Donaldowiczu...

- Ja!? A co ja mam z tym wspólnego? Z Czeczeńcami?

- Słuszaj, gospodin premier, sprawy stoją tak. Pracował taki jeden parszywy pismak w naszej telewizji Rusia Today. Dogrzebał się łajza gdzieś w archiwach do nagrań z naszego spotkania w Smoleńsku po katastrofie. A tam wszystko od a do zet, nagrane każde nasze słowo pocieszenia, każdy przyjazny gest. Pamiętasz Donaldzie Donaldowiczu, jak myśmy się wtedy rozumieli, jak myśmy się wtedy zbliżyli. Dwie szczere słowiańskie dusze. Wierzcie, ja nigdy nie czułem takiej sympatii do żadnego Polaka jak wtedy do was. No i ta dziennikarska swołocz jakimś cudem wyniosła te nasze nagrania. Durak, myślał, że puści mu to któraś rosyjska telewizja. Durak! No ale wystarczy internet i wszystko pójdzie to na cały świat. Trzeba się spieszyć, ostatni moment. Będzie wrzask u was w Warszawie, jeszcze większy bardach. A i w Europie padliny woń, waszej padliny. Teraz znajesz, w czym dzieło i panimajesz, bez naszej pomocy nie będzie porządku w Warszawie. Decyduj... Może wystarczy przystawić nagan do skroni takiego syna... No, ale jak trzeba będzie to i głowa poleci... No więc jak Donaldzie Donaldowiczu mamy wam pomóc, czy nie?

- Uuufff...ghyyyyyyy...

- Możecie jaśniej? ...Ach rozumiem, to pewnie po belgijsku było "tak"... Cieszę się, że jesteście za. Zobaczycie, będziecie jeszcze premierem albo prezydentem - nie jakiejś tam Jeuropy, a Polszy! Ale najważniejsze Donaldzie Donaldowiczu: noch ist Polen nicht verloren! Prawda?

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (6 głosów)

Komentarze

Spora dawka śmiechu
Fajne
Vote up!
2
Vote down!
0

Prezydent Zbigniew Ziobro 2025
Howgh

#1533116