Grzegorz Przemyk obchodziłby jutro 51 urodziny!

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

32 lat temu to była sobota, gdy 14 maja nad ranem zmarł Grześ Przemyk pobity przez milicjantów!
Ba! pobity! zatłuczony, zmasakrowany.

Nie zawłaszczać historii mówił pięć lat temu po prezydenta B.Komorowski dając esbekom dostęp do akt.

"Bijcie tak, aby nie zostawiać śladów!" tak zza biurka instruowali swoich siepaczy Jaruzel z Kiszczakiem

Jutro Grzegorz Przemyk obchodziłby 51 urodziny, gdyby nie dzisiejsi najlepsi kumple-ludzie honoru A. Michnika; Jaruzelski i Kiszczak!!!

14 maja 1983r.,sobota rano umiera Grześ Przemyk, bestialsko pobity dwa dni wcześniej przez oprawców Kiszczaka.
Istotnie tak go pobili metodycznie, fachowo, że śladów nie było widać, ale wszystkie organy wewnętrzne były zmasakrowane!
Miazga totalna!
Chirurg nie miał już nic do roboty!

Jak się czuje dzisiejszego ranka obecny p'rezydęt Bronisław Komorowski?! to nie tylko opiekun, wręcz mecenas sowieckich służb, przemianowanych z wsw na wsi! i wrażliwy patron esbecji!/ znowelizowana ustawę o IPN podpisana w trakcie p.o. prezydenta nie pozostawia złudzeń do kogo jest mu bliżej!/.
Zapewne zjadł obfite śniadanie ze swą małżonką obfitą nie tylko w panieńskie nazwiska Rojer-Dziadzia-Dembowska!
Palnął kilka pieprznych historyjek z Koziejem i Nałęczem.
Humor zapewne nie najlepszy, bo jutro debata z Andrzejem Dudą!
Obeżre się wiktuałami na festynie Dobre Jedzenie, zdrowo beknie i podda się sztuce dyskutowania, której ma go od dziś pouuczać Misiek Kamiński!~
Stawiam swoją piłkę do koszykówki out door, łyżwy hokejówki nike-bauer oraz rolki tej samej firmy, że z nauki pan Bronek niewiele skorzysta!
Bo to zwyczajny nieuk i matoł!

Ale wracam do rocznicy smierci Grzesia!
Czy pamiętał o maturzyście Grzesiu Przemyku, zatłuczonym przez Kościuka i spółkę tak na komisariacie MO, że urodzin nie doczekał!?

Dzisiaj G.Przemyk zapewne miałby już dorosłe dzieci!
Ale pan Komorowski od zawsze bardziej zamartwiał się o esbeków niż o tych, których zbrodniarze od Kiszczaka mieli bić tak, aby nie zostawiać śladów! uciszali ich jak psa! wykonując słynna instrukcję Jaruzela!
A podpisując ustawę o IPN, Komorowski daje im jeszcze dostęp do akt ich ofiar, aby do końca mogli pozacierać ślady!

"od dnia 12 maja 1983 roku jest on również dniem żałoby po śp. Grzesiu Przemyku, warszawskim maturzyście, dobrze zapowiadającym się poecie, zatłuczonym na śmierć na komisariacie MO przy ul. Jezuickiej na Starym Mieście w Warszawie. Grupa uczniów z LO im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego świętując dobrze zdane egzaminy maturalne, udała się tego dnia na przechadzkę na Stare Miasto, nie pomna na okoliczność, że jest to rocznica zgonu marszałka, w katedrze pw. św. Jana odbędzie się więc nabożeństwo żałobne o spokój jego duszy, a zatem zagrożony tym faktem promoskiewski reżym gen. Jaruzelskiego i Kiszczaka zgromadził na Starym Mieście wielkie siły represyjne ZOMO i SB. Gdy rozbawieni chłopcy wyszli z ul. Świętojańskiej na Plac Zamkowy, Cezary Filozof wziął na barana Grzesia Przemyka, ale pod pobliskim drzewkiem potknął się i obydwaj upadli. Natychmiast podnieśli się i poszli swoją drogą. Mimo całej błahości zdarzenia patrol ZOMO w składzie Bogusław Bielec i Ireneusz Kościuk na polecenie swego dowódcy chorążego Wita Jabłońskiego zatrzymał obydwu chłopców i nakazał im wylegitymowanie się. Gdy nieświadom grozy położenia Grześ Przemyk odmówił okazania dowodu osobistego, został zatrzymany do wyjaśnienia i zaproszony do radiowozu. Ponieważ protestował przeciwko tej decyzji, otrzymał kilka ciosów pałką milicyjną na ubrane w letnią koszulę plecy. Podczas bicia zgubił sandały (tzw. klapki), więc trafił do radiowozu, a następnie na komisariat na bosaka.
Co się działo dalej, wiemy dzięki bohaterskiej postawie kolegi Grzesia - Cezarego Filozofa z Radomia, który nie bał się wsiąść wraz z nim do radiowozu i wejść do komisariatu. Inni koledzy Grzesia pobiegli za radiowozem pod komisariat (jeden z nich niosąc porzucone przez Grzesia klapki), ale przezornie do niego nie weszli. Wiedzieli, że kontakty młodych Polaków z Kiszczakowym ZOMO grożą śmiercią lub kalectwem. Słyszeli jedynie nieludzkie wycie bitego na komisariacie chłopca. Od naocznego świadka zdarzenia Cezarego Filozofa wiemy, że Grześ ponownie odmówił okazania dowodu osobistego, powołując się na swe prawa obywatelskie w związku z odwołaniem stanu wojennego, za co dostał od obecnych na komisariacie ZOMO-wców zbiorowy łomot. Kilku ZOMO-wców trzymało go za łokcie, pozostali bili go w brzuch pięściami i łokciami. Dyżurujący tego dnia na komisariacie sierżant MO Arkadiusz Denkiewicz wezwał ZOMO-wców, aby "bili tak, żeby nie było śladów". Co też uczyniono. Komendant komisariatu MO przy ul. Jezuickiej, kapitan Konstanty Machnowski wraz z wizytującym tego dnia komisariat kapitanem Romanem Gembarowskim z Komendy Dzielnicowej MO Warszawa-Śródmieście wezwali do nieprzytomnego chłopca karetkę Pogotowia Ratunkowego, informując kłamliwie, iż chodzi o psychicznego, który w stanie upojenia alkoholowego rzucał butami na placu Zamkowym. Wskutek tego kłamstwa Grześ trafił nie do chirurga, który mógł podjąć próbę uratowania mu życia, lecz do wprowadzonego w błąd milicyjną diagnozą psychiatry Pawła Willmanna. Panom kapitanom MO chodziło zapewne o to, by jak najdalej spławić mdlejącego chłopca z miejsca pobicia. Pan Paweł Willmann nie mogąc nawiązać kontaktu z wciąż mdlejącym pacjentem (a z braku zewnętrznych śladów bicia zdezorientowany co do przyczyn takiego stanu), zamierzał skierować pacjenta na dalsze badania psychiatryczne do szpitala, ale na Pogotowie przybyła powiadomiona przez kolegów matka chłopca, pani Barbara Sadowska i zabrała go do domu. Gdy ostatecznie chłopiec trafił pod nóż chirurgiczny, było już za późno i chłopiec zmarł 14 maja 1983 roku. Operujący go lekarze stwierdzili, że obrażenia przypominały skutki rozjechania człowieka przez samochód.
Kierownictwo PRL z generałami Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem na czele uczyniło wszystko, by odsunąć podejrzenia w sprawie spowodowania śmierci maturzysty od prawdziwych jej sprawców. W wyniku przemyślanej, wieloetapowej akcji SB o dokonanie tej zbrodni oskarżono załogę karetki Pogotowia Ratunkowego, m.in. jej kierowcę Michała Wysockiego. W wyniku tych bezprawnych działań zostali oni skazani przez sąd PRL, zaś milicjanci uniewinnieni. Kierownictwo PRL oraz kierownictwo MSW, nagrodzone specjalną premią pieniężną ministra MSW Kiszczaka za zacieranie śladów zbrodni, ponoszą zatem odpowiedzialność za mataczenie w sprawie odpowiedzialności za policyjny mord na Grzesiu Przemyku.
W III Rzeczypospolitej w ramach odpowiedzialności za ten mord posadzono ponownie na ławie oskarżonych jedynie byłego ZOMO-wca Ireneusza Kościuka - obecnie funkcjonariusza policji oraz byłego milicjanta z komisariatu Arkadiusza Denkiewicza. Obok nich posadzono oskarżonego o próbę zniszczenia dowodów tej zbrodni w postaci akt operacyjnych MSW, pułkownika Kazimierza Otłowskiego. Prokuratura oskarżająca ich nie ustaliła motywów tej zbrodni. Do chwili obecnej nie wiemy, czy Grzegorz Przemyk padł ofiarą porachunków SB z jego matką - Barbarą Sadowską, poetką opozycyjną oraz współpracowniczką Prymasowskiego Komitetu Pomocy Więzionym za przekonania polityczne, czy też był przypadkową ofiarą notorycznego bicia na komisariatach. Nie wiadomo, dlaczego prokuratura ograniczyła się jedynie do oskarżania tych trzech osób wybranych ze znacznie liczniejszego grona osób uwikłanych w ten mord. Po 15 latach istnienia III Rzeczypospolitej mimo kilku wyroków sądowych nikt jak dotychczas nie został uwięziony za bestialski mord na warszawskim maturzyście, podobnie jak za wiele innych zbrodni siepaczy gen. Kiszczaka. Nie wiadomo, czy w ogóle jest do tego zdolny wymiar sprawiedliwości III Rzeczypospolitej - tego "pokracznego bękarta" porozumień "okrągłego stołu". Miejmy nadzieję, że Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy i że mordercy Grzesia Przemyka, Emila Barchańskiego i wielu innych ofiar komunistycznej przemocy doczekają się jeszcze sprawiedliwej kary w życiu doczesnym. Tymczasem musimy się zadowolić postawieniem ich za ich czyny pod pręgierzem moralnego osądu społeczeństwa dzięki przypominaniu o ich zbrodniach w środkach przekazu powszechnego."
/ Za Antonim Zambrowskim/

Czy premier Kopacz wspomni dziś tę rocznicę!?
Wszak jest starsza o 8 lat od zakatowanego Grzesia!
Bo Michnik jestem pewien, że nie!
Zapewne nażre się ulubionego kawioru made in agora: wątróbki wieprzowej z cebulą w obfitym takowym tłuszczyku.
Beknie i będzie z Dominiką dalej judzić przed jutrzejszą tv debatą, sporządzać listy faszystów oraz wyzywać od gówniarzy tych, którzy mają juz dość gnilnej, kaprawej IIIRP.

pzdr

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

 głos,

który wydala z siebie jeden z pretendentów, pierwszej tury wyborczej, zwany JKM,                                                               na temat tej komunistycznej zbrodni milicyjnych bandytów, ludzi Jaruzelskiego i                                                          Kiszczaka, co to POwiedział wtedy:

- obowiązuje tylko jedna wersja - 

sanitariusze !

<iframe width="420" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/oW8qbtQoZe8" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

http://old.niepoprawni.pl/blog/1601/pamieci-zamordowanego-maturzysty-grzegorza-przemyka

Vote up!
5
Vote down!
0
#1479463

Artykuł bardzo mi się podobał...oby więcej Takich prawd czytać pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0

Pokusa

#1479506