Psy w Jedwabnem

Obrazek użytkownika xiazeluka
Kraj

Ci to potrafią uszanować Święto Niepodległości! To wyczucie chwili, ten charakterystyczny sznyt, te skojarzenia a propos…! Kiedyś, w przeddzień powstania warszawskiego, wzięli się za rozliczanie akowców z urojonych morderstw jakoby popełnionych na Żydach, onegdaj zaś udostępnili łamy swej papierowej tuby osobnikowi, który wprost przyznał się do uczestnictwa w zbrodni dokonanej na jedwabieńskich Żydach.

I nawet nie dostał za to po antysemickich łapkach! Najpewniej dostrzeżono okoliczności usprawiedliwiające…

Gazeta świąteczna zamieściła wywiad z reżyserem Pasikowskim Władysławem. Na początek reżyser Pasikowski wprowadza się w stan upojenia umysłowego, popełniając zamaszyste katharsis:

Pan jednak próbuje - od lat chce nakręcić "Kadisz" nawiązujący do mordu w Jedwabnem. Co zaważyło, że postanowił pan zrobić ten film?

- Wstyd. Raz, że my, Polacy, mordowaliśmy Żydów, mało tego, niedawnych sąsiadów, mało tego, że ich grabiliśmy, mało tego, w czasach - co nie powinno mieć znaczenia, a jednak ma - gdy dookoła szalało SS Einsatzgruppen. A dwa, nie mniejszy wstyd, że o tym nie wiedziałem, dopóki nie przeczytałem książki Tomasza Grossa.

Reżyser Pasikowski przyznaje się expressis verbis do własnoręcznego mordowania ludzi w miejscowości Jedwabne. Dokonał tego osobiście wraz z paroma nieustalonymi wspólnikami. Po latach o swoich kryminalnych wyczynach zapomniał, jednak amnezja mu się cofnęła, kiedy do tablicy wywołał go niejaki Gross (ps. Profesor). Wówczas zrobiło mu się głupio, zawstydził się i postanowił wypłakać w mankiet redaktorce gazety znanej z wyczulenia na takie akty strzeliste skruchy (inaczej być nie może, wszak wstyd to emocja odnosząca się wyłacznie do własnych uczynków, za cudze nie sposób się wstydzić).

Miłosierdzie ze strony GW może wydać się nieco zdumiewające: oto zgłasza się sprawca zbrodni, sypie niczym dekabryści na wstępnym przesłuchaniu - i nic, cisza, nikt nie stawia na nogi prokuratorów czy „gnojków z IPN”, żadnego alarmu i rozgardiaszu. Nawet o nazwiska kamratów w zbrodni nie pada pytanie… Skąd ta nadludzka wyrozumiałość wobec nie przedawniającej się zbrodni ludobójstwa? Parafrazując nieco wystąpienie prezesa Ochódzkiego: Pasikowski ma swoje minusy. Rozchodzi się jednak o to, żeby te minusy nie przesłoniły wam plusów!

A plusy ma reżyser Pasikowski niebagatelne, wręcz ich cała Golgotę na podorędziu. Na początek rytualne egzorcyzmy, bez których żaden większy tekst GW obyć się nie może:

Czekam bardziej na zmianę mentalności obywateli tego kraju, co pewnie bez zmiany pokoleniowej jest raczej niemożliwe. Dopóki większość jest za karą śmierci, kastracją i przeciw obcemu kapitałowi tu, ale za tym, żeby samemu po obcy kapitał wyjeżdżać tam […] dopóty pojęcie dumy narodowej będzie dominowało nad pojęciem prawdy o narodzie, a przecież chodzi o to, żeby być dumnym z prawdy. Przy założeniu oczywiście, że uważamy prawdę za bardziej wartościową od kłamstwa.

No! Wszystko jest, wedle programowego wzoru. Ciekawe, czy to credo reżyser Pasikowski ma wyuczone na pamięć, czy też dostał ściągawkę. Tak czy inaczej – przedpole oczyszczone, ciemniactwo pokazane palcem, można odczyniać rzeczywistość. Na początek trochę narzekań na ciężki los artysty gnijącego pod tyranią ciemnogrodu:

Przy PISF istnieje komisja scenariuszowa złożona z ekspertów środowiskowych, reżyserów, scenarzystów, producentów, dystrybutorów i kierowników klubów kultury, którzy oceniają przedstawione projekty, czyli scenariusze i potencjał produkcyjny przyszłego filmu. I ta komisja oceniła mój "Kadisz" wystarczająco wysoko, aby zajął trzecie miejsce wśród wszystkich dwustu czy trzystu scenariuszy złożonych ówcześnie. […] Nikt z lektorów, nikt - powtarzam - nie powiedział, że to zły scenariusz, choć dla niektórych kontrowersyjny. Dobrze? Źle. Można już zadać pytanie: dlaczego źle, skoro dobrze?

Więc dlaczego?

- Bo scenariusz nie ma błogosławieństwa pani Agnieszki Odorowicz. Kim jest pani Agnieszka Odorowicz? Jest urzędniczką, która decyduje, komu dać społeczne pieniądze przeznaczone na produkcję filmową, a komu nie. Jako dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej jest cerberem społecznych pieniędzy przeznaczonych na kinematografię. […] dyrektor ma doradców, nazwijmy ich fachowcami, powinna słuchać ich zdania i liczyć się z ich opiniami, skoro sama fachowcem nie jest. A niestety nie słucha - z doraźnych powodów politycznych. Podejmuje decyzje odwrotne niż te zalecane przez ekspertów. Według wszystkich powinienem nakręcić ten film, a według niej nie. I nie nakręciłem.

Katastrofa! A przecież:

O takich historiach jak Jedwabne, Kielce i inne, mniej znane, trzeba mówić głośno, publicznie i prawdziwie. Trzeba poddać te zdarzenia ogólnonarodowej dyskusji, bo tylko wtedy będziemy mogli spokojnie patrzeć innym nacjom w oczy. Izraelitom zaś w szczególności. Skoro nie jesteśmy antysemitami, jak chcą oficjalne czynniki, a jakimi widzi nas reszta świata, to co innego nas wstrzymuje przed tą dyskusją? Może "Strach"?

Reżyser Pasikowski uczciwie przyznał się do zabijania ludzi w Jedwabnem, z tej racji może spokojnie patrzeć innym nacjom w oczy, a Izraelitom to nawet w szczególności. Ależ to proste! Szkoda, że ta genialna myśl nigdy nie przyszła do głowy tajnym współpracownikom esbecji, którzy o swoich historiach nie maja zamiaru mówić głośno, publicznie i prawdziwie, ani poddawać ich ogólnonarodowej dyskusji…!

Nie to jest jednak najważniejsze. Znacznie ciekawsze jest twierdzenie, że tylko czynniki oficjalne zaprzeczają polskiemu antysemityzmowi. Wynika z tego, że prosty lud niczemu nie zaprzecza i się dzielnie za antysemitów uważa, sekundując zdaniu „reszty świata” (interesujące swoją drogą w jaki sposób reżyser Pasikowski poznał zdanie "całego świata", czyli, jak by nie patrzeć, kilku miliardów ludzi). Wszystko się bardzo ładnie zgadza, niemniej powstaje ważne pytanie badawcze: skoro Polacy są en masse antysemitami i tej właściwości swej mentalności się nie wypierają, to o czym tu dyskutować? O notorycznych kłamcach tworzących „czynniki oficjalne”?

Reżyser Pasikowski gromko zachęca do dyskusji – innych. Innych, ponieważ sam wszystko wie:

Skoro nie ma przeszkód artystycznych - jako że scenariusz "Kadisza" jest dobry i dobrze oceniany - to jedynym powodem, dla którego nie został nakręcony (poza pieniędzmi oczywiście), jest polityka, a ściślej cenzura polityczna. Gdyby ktoś pytał o dowody na jej stosowanie, to ja Władysław Pasikowski, syn Stefana - na starość zostałem żywym dowodem na istnienie, 19 lat po 1989 roku , cenzury politycznej stosowanej przez agendy poprzedniego i obecnego rządu RP. Dalej więc, jeśli chcemy sądzić cenzurę, to się spieszmy, zanim umrę. Chyba że nie. Chyba że cenzura jest dobra, a wolna wypowiedź zła.

Cenzura podcina reżyserowi Pasikowskiemu skrzydła. Reżyser Pasikowski chciałby się trochę powstydzić za cudze pieniądze – a tu klops, kasy nie ma, świat trwa w niewiedzy. Czyżby?

Polski Instytut Sztuki Filmowej finansuje do 50% budżetu filmu. Jednym słowem druga połowę należy wyłożyć z własnej kieszeni, aby mieć czym zaimponować pani Odorowicz. Najwyraźniej reżyser Pasikowski ocenia scenariusz „Kadisza” wyżej niż prywatni sponsorzy, no cóż, takie jest życie geniusza wśród tępych artystycznie ignorantów. Tyle, że należało to wyznać wprost, spokojnie patrząc w oczy, a nie żalić się na wyimaginowaną cenzurę.

A właśnie, cenzura. Wedle reżysera Pasikowskiego cenzura to rzecz straszna, obrzydliwa, zacofanie, inkwizycja. To znaczy cenzura jest taka straszna tylko wtedy, kiedy dotyka reżysera Pasikowskiego, wtedy dzieje się niewybaczalna krzywda. Poza orbitą reżysera Pasikowskiego cenzura może sobie szaleć, ba, reżyser Pasikowski wręcz restrykcyjną cenzurę wychwala pod niebiosa:

A czy Polakom potrzeba takiej historii? Nie, nigdy nie powinna się zdarzyć, ale skoro się zdarzyła, to nie powinniśmy chować głowy w piach jak Rosjanie i mówić, że to nie my, że to Niemcy. Nawiasem mówiąc, w Niemczech za takie gadanie ląduje się w więzieniu.

Reżyserowi Pasikowskiemu wcale się nie ulało, jak to by mogli pomyśleć bardziej poczciwi czytelnicy. Tu nie ma żadnego przypadku, ponieważ reżyser Pasikowski w swoim totalitarnym zapale się powtarza:

Nawiasem mówiąc, w Niemczech ląduje się za to w więzieniu, a u nas jakoś nie słyszałem o ani jednym procesie w sprawie szerzenia nienawiści rasowej. Tylko rechot, że wszechpolacy zamawiają piwo, unosząc do góry ręce. A należałoby im te ręce przykuć łańcuchami do dziesięciokilowych młotów na dziesięć lat.

Ach, te wspaniałe Niemcy i niemiecka cenzura wolności wypowiedzi… Po prostu Ordnung, Ibermensze, czerwone plakaty na słupach ogłoszeniowych z nazwiskami antysemitów, Palmiry… Z okazji 11 listopada zaśpiewajmy chórem: Dojczland iber alles !!!

Brak głosów

Komentarze

Ja, ja! gut gesacht! Herr Spsiałokonik!
pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#7480

A gdyby uznać, że reżyser ma prawo do artystycznej wizji wydarzeń historycznych, to co wtedy? Ma prawo nagiąć wydarzenia historyczne, lub nawet coś zmyśleć?

Vote up!
0
Vote down!
0
#7539