Stocznia kupiona na pralnię
Żeby zrozumieć o co może chodzić
w "aferze stoczniowej", i ocenić jak bardzo jest poważna, trzeba
odkopać fakty spod narzuconej narracji, zobaczyć w jakie hipotezy się
układają, a potem te hipotezy zweryfikować. Zapomnijmy na chwilę
romantyczną legendę o oddanych urzędnikach, którzy z poświęceniem,
ryzykując kariery i więzienie, naruszali prawo, żeby uratować polskie
stocznie. Spójrzmy na fakty. Spróbowałam sobie uporządkować tę aferę,
po odrzuceniu tego, na co nie znalazłam żadnych dowodów poza
gołosłownymi zapewnieniami osób zainteresowanych w mąceniu obrazu,
zostały mi następujące fakty (na razie tylko szkic, dokładne kalendarium kiedy indziej).
Stocznia była trupem nie do wskrzeszenia.
Nie było żadnej realnej szansy na uratowanie jej, zresztą zgodnie ze
specustawą samym warunkiem wszczęcia postępowania kompensacyjnego był
brak nadziei na przetrwanie (tj. długi przewyższające aktywa netto,
brak zdolności kredytowej i szans na inwestora). W przetargu
sprzedawano jedynie "aktywa postoczniowe" a nie stocznie. Ratowanie
stoczni było od początku nierealne, to tylko usypiająca narracja.
Zresztą nawet gdyby była szansa na cudowne uratowanie stoczni, to żaden dający na to nadzieję poważny inwestor nigdy nie istniał.
Byli tylko pośrednicy, do dzisiaj nie wiadomo w czyim imieniu
występujący. SPF to tylko byt prawny przez które miała zostać przepuszczona transakcja, nawet chyba nie miał własnego konta bankowego. Przez wiele miesięcy intensywnych
kontaktów naszych najwyższych urzędników, z ministrem włącznie, nie
ujawnił się faktyczny nabywca stoczni. Ministerstwo do dzisiaj nie umie
lub nie chce go wskazać. Jeśli przez tyle miesięcy służbom specjalnych nie udało się ustalić kto chce kupić stocznie, wypadałoby sobie zadać pytanie dlaczego przyszłemu zbawcy polskiego przemysłu stoczniowego tak bardzo zależy na anonimowości. No chyba, że udało się ustalić, tylko teraz wstyd powiedzieć.
To jest chyba bardziej prawdopodobne, zważywszy, że sprawę finansowo zabezpieczał podejrzany handlarz bronią.
To z jego prywatnego konta wpłacono ponad 26 milionów złotych wadium,
rzekomo w imieniu SPF. Drugie wadium wpłaciła tajemnicza firma Orient
Discovery Consultancy, nawet nie zaznaczając na przelewie, że robi to w
imieniu SPF. Jak poważny może być inwestor, którego zobowiązania reguluje
mający związki z terrorystami handlarz bronią i jakaś firma krzak? Jak poważny jest minister wciskający swojemu społeczeństwu, że oto trafił się zbawca-cudotwórca? No i jak poważni są dziennikarze, którzy to kupują?
Nawet dla osoby posługującej się wyłącznie wyszukiwarką google i własnym rozumem zerowa wiarygodność inwestora jest oczywista i taka też musiała być dla osób mających o nim pełne informacje. Z kim mają do czynienia wiedzieli jeszcze zanim zaczęli stawać na uszach, żeby przetarg wygrał. Nawet
jeśli w trakcie spotkań wyglądał poważnie i brzmiał przekonująco,
to przecież już sposób dokonania płatności wadium powinien wzbudzić podejrzenia
urzędników. A już na pewno Głównego Inspektora Informacji Finansowej i
służb specjalnych, zwłaszcza jeśli cała transakcja objęta była od
początku troskliwą osłoną kontrwywiadowczą.
Tyle, że osłona kontrwywiadowcza była fikcją, nawet nasze służby specjalne nie są aż tak nieudolne. Najpóźniej 4 maja choćby najgłupsze służby musiały nabrać podejrzeń co
do intencji tajemniczego inwestora. Nawet jeśli wcześniej można sobie
było jakoś tłumaczyć to, że nie wiadomo kto i jaki kapitał stoi za SPF,
to w momencie zaksięgowania wpłaty od powiązanego z terrorystami
handlarza bronią, przelewającego miliony dolarów z prywatnego rachunku,
trzeba się było zastanowić o co tu chodzi. Tymczasem wcale nie wygląda
na to, że ktoś się zastanawiał, przeciwnie, urzędnicy najwyższego
szczebla, z ministrem włącznie, zaangażowali się w holowanie
"inwestora". Bardzo podejrzanego i nie dającego nadziei na ratowanie
stoczni. A to wszystko pod osloną służb.
Chciałabym poznać argumenty za tym, że w którymkolwiek momencie tego
procesu był choćby cień powodu aby uwierzyć, że inwestor jest poważny a szanse na uratowanie stoczni realne. Jeśli ktoś mi poda choć jeden,
jestem skłonna zacząć rozważać podawaną nam do wierzenia narrację, póki co wszystko przemawia przeciwko niej. Na
razie bowiem jedynym argumentem jest to, że jakiś przedstawiciel nieznanego
inwestora złożył Gradowi ustną obietnicę. Maziarskiemu wystarczyło, mi
nie bardzo.
Zbieram do kupy wszystko co o tej sprawie wiem i składa mi się to w
jedną tylko hipotezę, trochę przerażającą. Choć niespecjalnie
oryginalną.
Nikt nigdy nie chciał ratować stoczni, nie było żadnego poważnego
inwestora. SPF to słup, na który miał zostać kupiony majątek stoczni, a
sam zakup sfinansowany ze źródeł, które dzięki zagmatwaniu transakcji i
odpowiednio długiemu łańcuszkowi, pozostałyby na zawsze nieznane. A
których można się tylko domyślać, oceniając po tym kogo sobie wybrały
na swojego najbardziej zaufanego przedstawiciela. Za plecami
podejrzanego o związki z Al Kaidą handlarza bronią z pewnością nie
chowa się uczciwy inwestor szukający pomysłu na zainwestowanie ciężko
zarobionych całkowicie legalnych pieniędzy.
Zakup stoczni umożliwiłby wypranie
gigantycznych pieniędzy. W czerwcu SPF założył spółkę Polskie Stocznie,
której jest jedynym udziałowcem, a która miała stać się właścicielem
postoczniowego majątku. W ten bardzo prosty sposób kilkaset milionów
złotych niewiadomego pochodzenia zapłaconych za stocznię, zostałyby w Polsce zalegalizowane i
wprowadzone do obrotu. Bez względu na to, co ostatecznie miałoby się
stać z zakupionym w taki sposób majątkiem, istotą tej transakcji było
zalegalizowanie przepuszczonych przez nią pieniędzy. Nawet jeśli inwestor odzyskałby z odsprzedaży lub inwestycji mniej niż za stocznie zapłacił, to różnica zasadnicza byłaby taka, że pieniądze ze stoczni wyjęte, byłyby już czyste i do wykorzystania w dowolnym kraju Unii. Jeśli inwestorem
był sam El Assir, zakup stoczni umożliwiłby mu legalne zainwestowanie w
Polsce zarobionych nielegalnie milionów, które z konta Polskich Stoczni
wyszłyby już czyste. Rzecz warta zaryzykowania tych kilku milionów
wadium, gdy kolejne kraje wprowadzają coraz ostrzejsze przepisy
przeciwdziałające praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu,
i coraz trudniej ciężko zarobionego na handlu bronią dolara skutecznie
wyprać.
Podsumowując. Nie wierzę w
bajkę o perspektywicznym inwestorze, ostatniej nadziei, i oddanym
urzędnikom, którzy jej chcieli dopomóc. Średnio rozgarnięty człowiek
dość szybko nabrałby podejrzeń, a to byli doświadczeni urzędnicy,
mający do dyspozycji służby. Służby, które zresztą podobno dostały
wyraźne polecenie czuwania nad całym procesem. Jeśli niczego
niepokojącego w nim nie dostrzegły, to nie dlatego, że tak sprytnie
była prowadzona a jej uczestnicy przebiegli, tylko dlatego, że dostrzec
nie miały. Co musi rodzić pytania o to na jak wysokim szczeblu była
osłaniana ta transakcja. Wiele wskazuje, że na najwyższym. Z jakichś
powodów bowiem przez cały czas trwania transakcji podległe premierowi służby
specjalne nie dostrzegły nic podejrzanego, nikt też nigdy nie został
ukarany za działania lub zaniechania w tej sprawie (odsunięcie kilku urzędników to gest symboliczny). To wszystko miało miejsce pod osłoną kontrwywiadowczą, więc polecieć powinni wszyscy szefowie służb i Jacek Cichocki. Tymczasem poleciał whistleblower Kamiński, jedyny, którego służba zrobiła co do niej należało. Teraz nawet ten bezpiecznik został wykręcony.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1849 odsłon
Komentarze
Re: Stocznia kupiona na pralnię
15 Października, 2009 - 21:57
Poszukiwanie seryjnego zabójcy -
Wszystkie fakty z datami - umiścić na kilku tablicach (nie mam tyle :().
Na następnych ułożyć wątki -
Kolejnych kilka zajmnie "Parada oszustów"
ech. Czy jest takie biuro ?
Czy "Opozycja" ma fachowców do analiz - białego wywiadu ?
śmiem twierdzić -zaspali :((((((
Re: Stocznia kupiona na pralnię
15 Października, 2009 - 22:21
Więcej niż prawdopodobne. Niestety.
Pozdrawiam.
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Re: Re: Stocznia kupiona na pralnię
15 Października, 2009 - 22:37
tymczasem Stanisław Janecki - "Dziękuje BLOGERCE Katarynie"
"OPozycja" - "Będziemy patrzeć na ręce rządzących"
Słowa , słowa :((((
Na trzeżwo to się nie da - k.... co za opozycja.
A ci cwaniacy z PO
15 Października, 2009 - 23:09
Cały czas usiłują wmówić nam że to nie afera ,tylko nie dopatrzenie urzędników.Dobre sobie.jeżeli to nie jest AFERA to co nią jest?
dziadekj, aferą jest...pucz szefa CBA!
15 Października, 2009 - 23:23
Zapewne przyszły wice min. spraw. a wyżelowany przygłup co rusz to POwtarza! jak mantrę!
Nie mamy wyjścia. Musimy w to uwierzyć....
pzdr
antysalon
Re: A ci cwaniacy z PO
15 Października, 2009 - 23:28
Jeszcze większą - zaniechania opozycji w rzeczowyej prezentacji dowodów.
Stocznia na pralnię! No to Ociec...prać! A gdzie magiel?
15 Października, 2009 - 23:26
pzdr
antysalon
Harcerz ma racje
16 Października, 2009 - 12:19
taka analize powinna zrobic opozycja juz dawno!
Problem tylko ze przyznajac oficjalnie ze stocznia byla nie do uratowania sciagaja na siebie oczywiste pytania:
a co wy zrobiliscie aby stocznie uratowac?
czy sprawa stoczni zostala zawalona tylko przez PO czy moze jednak prawda jest ze PO nie miala juz tutaj nic do powiedzenia bo to SLD (i PiS?) mialy szanse na wyciagniecie stoczni z tarapatow. itd itd itd
Moim skromnym zdaniem trzeba na te pytania w koncu odpowiedziec - mnie one bardziej interesuja od tej calej afery bo ona jest juz tylko konsekwencja a nie przyczyna.
Ja rozumiem ze PiS moze byc narazie najlepsza opcja - ale jak sie ich nie bedzie pilnowac to tez nic dobrego nie zrobia.
pozdr
rewelacja!
16 Października, 2009 - 14:24
Niektórzy do dziś mi wypominają moje wątpliwości co do kataryny sprzed paru lat, ale ostatnio kataryna naprawdę robi rewelacyjną robotę i dziś żadnych wątpliwości oczywiście nie mam.
Dobrze że Der Dziennikowi nie udało się to wyprzedzające uderzenie! (Swoją drogą to uderzenie także może nieco dać do myślenia.)
Kataryna rulez! A rodzima blać... chciałem powiedzieć brać dziennikarska udowadnia kolejny raz, że nie zasługuje nawet na splunięcie.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
Liberalizm to lewactwo sklepikarzy (i alibi aferzystów).
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
wykręcony bezpiecznik,po to,by sie zrobiło ciemno POd PRALNIĄ
16 Października, 2009 - 15:32
skoro w Pralni są,przepraszam 'byli" ludzie ktorzy niegdys się spotykali
w pewnej willi pod Wrocławiem,to DIL prawie się UDAŁprawie bo
wykręcono bezpiecznik i zapanowały ciemnosci....nad TOWARZYSTWEM
z kregu Baraniny,gość z drogi
gość z drogi