WOLTA MECENASA

Poniższy tekst stanowi uzupełnienie mojego bloga pt. PRZYDUPAS NA ETACIE, gdyż dotyczy wolty mecenasa rodzin smoleńskich, który nagle nie tylko przejrzał, że służył z góry przegranej sprawie, ale także zaczął mówić słowami innego mecenasa, który nawrócił się na wiarę w Tuska. Mówię o mec. Giertychu Romanie, czyli aktualnym obrońcy członków rządu, dziecięcia premiera oraz zegarków min. Nowaka. Jest więc bardzo prawdopodobne, że mec. Rogalski, zazdroszcząc błyskotliwej kariery Romana Giertycha, już wkrótce zasili swoją wiedzą komisję płk. Laska. Dodajmy – wiedzą zdobytą na stronie przeciwnej do doktryny raportu Millera, co w totalitarnym państwie – opartym na fundamencie raportu – nie byłoby do przecenienia.

Oczywiście – w demokratycznym państwie taki Giertych czy Rogalski byliby skończeni, gdyż nikt nie ufa tym, co służą dwóm panom. Dotyczy to zwłaszcza adwokatów, których rola jest bliska roli spowiednika, a więc wszystko to, co się dzieje pomiędzy adwokatem i jego klientem nie może być wykorzystane przeciwko klientowi. Nawet wtedy, gdy ta współpraca się skończy. Są to fundamentalne zasady etyki adwokackiej i immunitetu adwokata. Zgodnie bowiem z § 19 Kodeksu Etyki Adwokackiej: „Adwokat zobowiązany jest zachować w tajemnicy oraz zabezpieczyć przed ujawnieniem lub niepożądanym wykorzystaniem wszystko, o czym dowiedział się w związku z wykonywaniem obowiązków zawodowych”. Rogalski jednak – w totalitarnym państwie, opartym na fundamencie raportu Millera – z dnia na dzień stał się gwiazdą sytemu, występując w programie Moniki Olejnik i udzielając wywiadu w Rzeczpospolitej tak, jakby to on a nie rodziny, które reprezentował – stał się ofiarą katastrofy pod Smoleńskiem.

Mec. Rogalski robiąc z siebie męczennika smoleńskiego śledztwa, podważył równocześnie zaufanie do zawodu adwokata w totalitarnym państwie. Ale takich Rogalskich i Giertychów, takich sędziów jak Milewski czy Rysiński, takich urzędników, jak opisani w „Układzie zamkniętym” – totalitarne państwo nie tylko potrzebuje, ale i hojnie wynagradza. Zanim więc mec. Rogalski otrzyma lukratywne zatrudnienie ze strony państwa Tuska, musi przejść (podobnie jak mec. Giertych) proces samooczyszczenia, polegający na opluciu Jarosława Kaczyńskiego (którego reprezentował) i co oczywiste – Antoniego Macierewicza. Zrobienie z Macierewicza idioty jest bowiem jedyną możliwością utrzymania społeczeństwa w wierze w raport Millera. Mec. Rogalski już podjął się tego zadania….

Samooczyszczenie jest jedyną drogą do odzyskania zaufania rządzących tym państwem. Dopiero potem przyjdą kontrakty. Tę drogę, czyli od PIS-u na wiarę w Tuska, udanie przeszedł nie tylko mec. Roman Giertych, ale i Niesiołowski, czy Sikorski, którym partia i rząd już ufają. Oraz oczywiście niezależne i samorządne media, które wiedzą, że obecność nawróconych na wiarę w Tuska przed kamerami, gwarantuje oplucie PIS-u czy Kaczyńskiego – nawet gdy tematem dyskusji jest pojawienie się w naszym kraju dawno oczekiwanego, czekoladowego Oreła.

Samooczyszczenie w totalitarnym państwie Tuska nie jest zadaniem tak dotkliwym, jak samokrytyka za Bieruta, gdyż poddanie się druzgocącej samokrytyce nie gwarantowało przecież ani pracy w rządzie, ani nawet na rzecz rządu. Co innego dzisiaj: w warunkach demokracji, Europy i gwałtownej modernizacji III RP, w trakcie której najwięksi meliniarze stają się autorytetami, lansowanymi przez równie meliniarskie media. W normalnym przecież świecie, żadna redakcja nie zapraszałaby takiego osobnika, jak Palikot, który bez telewizyjnego lansu pozostałby nikim. Mógłby publicznie ciągnąć z flaszki swoją gorzałkę i wymachiwać wibratorem – dopóki policja nie zamknęłaby go w areszcie. Ale nie w totalitarnym państwie, gdzie taka MO (vel Stokrotka) zapraszała tego typa z kilkadziesiąt razy do studia TVN24, aż Palikot trafił pod strzechy. Tak lansuje się byłego księdza, który pluje na Kościół i Pana Boga, tak też i będzie Rogalski lansowany.

Wystarczy tylko, że w ramach samooczyszczenia - opluje braci Kaczyńskich i Macierewicza i cyklicznie będzie swoje plucie powtarzał, uwiarygodniając się tym samym w oczach rządzących oraz sił „postępu i modernizacji”. Jak już dobrze wiemy - plucie musi się odbywać nie tylko cyklicznie ale i publicznie, aby ostatecznie nawrócić społeczeństwo na wiarę w Tuska, na wiarę w niepodważalny raport komisji Millera oraz wyjaśnienia płk. Laska. To przykre widząc, że jeden z ostatnich zawodów, któremu się w tym państwie jeszcze ufa, staje się przedmiotem podobnej obróbki w imię „kariery” przydupasa na etacie. Okazuje się bowiem, że rezultatem totalitarnych rządów Tuska-Komorowskiego staje się totalne skurwienie społeczeństwa, którego emanacją są osoby goszczące przed kamerami telewizyjnymi w roli autorytetów tego państwa. Jednak skala tego procederu jest obrazem biedy i nędzy tego państwa, gdzie tacy Rogalscy sprzedają się dzisiaj publicznie – i to bez cienia wstydu.

Przypomina to historyjkę z Wilkiem, przed którym uciekły owieczki, wskakując na drzewo. Przechodzący obok Lis, widząc rozłożonego pod drzewem Wilka, na którym wisiały zawieszone na kopytkach owieczki, zapytał: - Panie Wilku, na co pan czeka? Przecież one spokojnie sobie wiszą na drzewie ? Wilk, ziewając odpowiedział: - Spokojnie, spokojnie ??? Przecież za chwilą zaczną się puszczać jedna po drugiej…

Kto następny po Rogalskim?