SZYMPANS ZAMIAST POSŁA?

Nie udało się ukryć przez Główny Urząd Statystyczny skali emigracji Polaków, mającej już wszelkie cechy masowej ucieczki z państwa Tuska. GUS – aby nie zaszkodzić upadającej na naszych oczach Platformie a wraz z nią Polski – ukrywał od miesięcy, że corocznie Polskę opuszcza ca. 100 tysięcy osób, czyli jedno średniej wielkości miasto ! Ale nie tym problemem się Tusk i jego partia przejmują...

Oni się przejmują losem HGW, która może zostać odcięta od warszawskiego bufetu, wraz z dwoma tysiącami dodatkowo zatrudnionych przez HGW urzędników, którzy żerują na warszawiakach. Oni wszyscy- politrucy III RP wraz z nowo-powstałym Ruchem Tfuja nie przejmują się masowym wyludnianiem Polski, lecz kombinują jak tu nadal utrzymać się przy państwowym korycie, żyjąc na koszt coraz bardziej okradanych podatników. Zatem coraz bardziej palące staje się pytanie: w jaki sposób zredukować bandę darmozjadów w wyludniającej się Polsce?

Oczekiwałbym zatem od PIS-u, który ma szansę zmienić Polskę, że przeprowadzi skuteczną reformę ograniczenia stanowisk, polegających na bezkarnym żerowaniu na Polakach. Chodzi mi m.in. o znaczącą redukcję liczby posłów i senatorów, z których większość nie pracuje w parlamencie lecz w reżimowych telewizjach. Sama Platforma, że tak powiem Obywatelska udowodniła, że jej posłowie stanowią tylko „maszynkę do głosowania”. Przecież 150 darmozjadów na rozkaz podnoszących lub nie jedną rączkę, a drugą wciskając lub nie przycisk – spokojnie mogłyby zastąpić wytresowane szympansy, które zadowolą się kilkoma bananami dziennie. Do tej operacji potrzebny byłby tylko jeden poseł o kwalifikacjach tresera szympansów, na którego umówiony znak, siedzące na sali sejmu lub senatu małpy – wykonywałyby nieskomplikowaną czynność, za obietnicę banana!

W żadnym bowiem kraju nie widziałem, by w ich telewizjach codziennie przewalała się taka ilość posłów i członków rządu, jaka codziennie przewala się w Polsce w reżimowych mediach. A przecież ci wszyscy "przedstawiciele Narodu" w sejmie i senacie są przecież zatrudnieni przez nas, by tworzyć przyjazne prawo dla Polaków, a nie bredzić o cudach „na kiju” w reżimowych telewizjach oraz za nasze pieniądze latać w te i we wte samolotami , w tym do egzotycznych krajów!

Dlatego zupełnie nie rozumiem, dlaczego polski poseł czy senator otrzymuje 3- krotność średniej-krajowej płacy, podczas gdy w większości krajów jest to tylko (albo aż) dwukrotność tej płacy ? Może dopiero wtedy, gdy im się zarobki zmniejszy – przedstawiciele Narodu wreszcie zainteresowaliby się poziomem płac tych, którzy ich finansują?

Osobną kwestią są gigantyczne kominy płacowe w spółkach skarbu państwa, gdzie coraz powszechniej podpisuje się „kontrakty menadżerskie” – zupełnie oderwane od płac pracowników państwowej spółki. Nie jestem za „urawniłowką”, lecz za powiązaniem płacy menadżera ze średnią płacą w konkretnej spółce oraz z wynikami tej spółki. W sytuacji ujemnych wyników finansowych – w tym samym stopniu powinny spaść wynagrodzenia menadżerów i to ze skutkiem natychmiastowym ! Pozwoliło by to wykazać się menadżerowi innowacyjnością, chroniąc spółkę przed stagnacją a jej pracowników ustrzec przed skutkami ukrywanej niewypłacalności. Dziś, w tyłek dostają tylko pracownicy, którym wstrzymuje się głodowe często płace ! Podobnie: w sytuacji rozwoju spółki – powinni to odczuć wszyscy pracownicy, a nie tylko jej zarząd. Niech prezes takiej spółki zarabia nawet 10-krotność średniej płacy w przedsiębiorstwie, ale nie 100-krotność !

Skala marnotrawstwa w „tanim państwie” Tuska – najbardziej jest widoczna na sztandarowej inwestycji Tuska, czyli na Stadionie Narodowym. Muszą porażać przyznane już i wypłacone kwoty premii za wykonanie najdroższego w świecie stadionu, na którego budowie główny wykonawca zbankrutował, a podwykonawcy do dziś nie dostali pieniędzy. Ale nie dotyczy to menadżerów, których roszczenia sądy błyskawicznie rozpatrzyły, choć byli opłacani przez cały czas trwania tej sztandarowej „inwestycji”, za której koszt można by uratować wszystkie polskie stocznie i kilkadziesiąt tysięcy stanowisk pracy – w tym w firmach kooperujących ze stoczniami !

Nie inaczej jest przy kontraktach na budowę dróg i autostrad, gdzie podwykonawcy padają jak muchy – choć kasa została już wydana, a drogi które miały być gotowe na euro-szał są nadal w czystym polu. Przykładem jest trasa S5 – łącząca trasę A1 z A2, która nagle zniknęła z planów inwestycyjnych ! Warto wspomnieć o innych sztandarowych, papierowych inwestycjach rządu Tuska, jak np. zapowiedziane przez Tuska „Polskie Inwestycje”, które miały generować miliardy złotych m.in. na inwestycje infrastrukturalne. Z tego, co wiadomo – zatrudniony jest tylko fikcyjny zarząd, który za gigantyczne pieniądze, przerzuca się papierami w wynajętym biurze. A budowa elektrowni atomowej przez fikcyjną spółkę, w której Tusk zatrudnił byłego min. skarbu, za skromne 50 tysiaków miesięcznie ? Przecież oprócz niego, także małżonka byłego ministra, który „włożył swój wielki wkład w fundamenty kontraktu katarskiego” - cyklicznie wygrywa rządowe kontrakty, szefując spółce, będącej własnością tegoż ministra – zanim został ministrem w rządzie Tuska. Tu bezwzględnie powinien wejść prokurator – albo nawet specjalnie powołana grupa prokuratorów, zajmująca się związkami polityków z biznesem. Podobnie, jak w przypadku prezydenta gdańska Adamowicza – właściciela siedmiu apartamentów, oraz promotora „innowacyjnego” biznesu, jakim była spółka Amber Gold i linie lotnicze OTL…

Mam świadomość, że ta gigantyczna rządowa korupcja, której właśnie zaczynamy zbierać zatrute owoce, trwać będzie tak długo, jak Polską rządzić będzie Tusk wraz bliskim jego partii (że tak powiem „obywatelskiej”) obecnym, czy też przyszłym koalicjantem. Dlatego już dzisiaj trwa pośpieszny face lifting polityczny, aby nadal utrzymać się przy darmowym bufecie, zafundowanym z naszych podatków. Face lifting przeszedł nie tylko Ruch Palikota, ale i autorka nazwy Ruchu Tfuj, stanowiącego także potencjalne zaplecze Platformy Obywatelskiej, gdy sam tow. Miller Tuskowi już nie wystarczy.

Stara gwardia darmozjadów przepoczwarza się więc w „prawdziwych liberałów”, zatroskanych tym, że Donald zdradził „ideały liberalizmu” – tak, jakby Tusk miał jakiekolwiek ideały, oprócz haratania w gałę. Bo przecież Tusk nie pogardzi nawet Ruchem Tfuja, gdyby mu zabrakło przysłowiowego „języczka u wagi”. Sam Tusk dokonał już bowiem politycznego face liftingu, aby zdobyć serca gejów, lesbijek i transwestytów. Wiarygodność Tuska wobec najbardziej „pokrzywdzonej” części społeczeństwa potwierdza walka Tuska o związki partnerskie i trwające już prace nad ustawą o zmianie płci. To także nieustanna walka z Kościołem, gdyż w warunkach walki o pokój i dobrobyt każda partia, by przetrwać – musi przecież mieć swojego wroga.

Nic się zatem nie zmieniło od czasów PZPR, której „ideały” ożyły w okresie rządów Tuska.
Tym wspólnym wrogiem dla PO, SLD i Rucha Tfuja – jest oczywiście PIS, jako anty-systemowa opozycja, faszyści, anty-semici, komisja Macierewicza i kler. Słowem całe to „bydło”, którym trzeba kierować żelazną ręką, jak za komuny. Dlatego ostatnie wytyczne premiera i prezydenta bananowej republiki, aby nie iść na referendum w sprawie odwołania HGW potwierdzają, że władze III RP nie ukrywają, że już postawiły się w roli tresera szympansów. Aby szympansom żyło się lepiej ! Wszystkim !