Panie Sławku: pan się nie boi !

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Wizyta Tuska u najważniejszego czarownika Nigerii nic nie dała, skoro wbrew zaklęciom szamana III RP, notowania Platformy nadal lecą w dół. Jeszcze nie na gębę, gdyż wynika to z zasady ruchu jednoznacznie przyśpieszonego. Bo na pytanie narciarza: „Góralu, czy na tej górze ktoś się zabija ?” - stary góral odpowiedział: „A gdzie tam panocku – wszyscy zabijają się na dole !”. Wkrótce zatem zobaczymy – przyśpieszającą ku pięknej katastrofie Platformę - co samo w sobie będzie wydarzeniem, dla którego warto żyć. Mankamentem tego wydarzenia będzie to, że Platforma z każdym dniem pogrąża Polskę, mimo oficjalnych zapewnień druha Bronka, że „sytuację mamy dobrą, choć nie beznadziejną”.

Tej dobrej – a rzec można – nawet radosnej sytuacji nie uratowało przemianowanie Narodowego Święta Flagi w prezydenckie święto Różowego Balonika tym bardziej, że czekoladowy Oreł – zaraz po odsłonięciu gdzieś zniknął. Tajemnicze zniknięcie Oreła, na którego ostrzyły już sobie zęby zastępy lemingów i leminiątek, zebrane na uroczystości Różowego Balonika – siłą rzeczy przywołały pamięć o dawnych czasach. Można bowiem z przekąsem stwierdzić, że podobnie jak za późnego PRL-u prawdziwa czekolada była tylko na pokaz gawiedzi, normą zaś były wyroby czekolado -podobne, tak jest i teraz. Z tym, że teraz prawdziwego Orła zastąpiło Orło-podobne ptaszysko, z którego powinniśmy odczuwać uzasadnioną dumę i satysfakcję. A także z tego, że prawdziwa czekolada z Oreła jest wyrobem przeznaczonym dla szerokich mas społecznych, spożywana jest jednak przez demokratycznie wybranych przedstawicieli społeczeństwa. Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że przez dwadzieścia lat naszej radosnej wolności, przedstawiciele społeczeństwa przypominają dawnych sekretarzy PZPR – co widać po opasłych gębach i brzuchach.

Formę trzyma tylko nasz szaman krajowy, u którego dbałość o kondycję fizyczną jest na pierwszym miejscu. Pozwala mu to szybko uciec z każdej zasadzki, odpowiadając przy tym, że nie będzie rozmawiać o polityce. Bo o czym tu rozmawiać, skoro Tusk - wypowiadając kolejne zaklęcie typu „skuś baba na dziada” - nie zdołał PIS-owi przypisać klęski swojego rządu w sprawie 80 milionów euro (tj.250 mln zł) kary, nałożonej przez Komisję Europejską z powodu niewłaściwego rozliczenia i kontroli środków unijnych ? Bo o czym tu gadać, skoro Tusk odnotował spektakularną klęskę usiłując obwinić Kaczyńskiego za to, że nie rządził w latach 2007-2010, gdy do władzy doszedł Tusk a z nim totalni dyletanci, nie potrafiący nawet wydawać unijnych dotacji ?

Bo o totalnej klęsce w budowie autostrad i modernizacji kolejnictwa już się nawet nie pisze, gdyż jest to temat w III RP tak wstydliwy, jak kiedyś syfilis. Za to wiele pisze się o kolejnym dyletancie, który czas pracy w ministerstwie transportu umila sobie wymianą zegarków z biznesmenami, którym rząd dyletantów powierza lukratywne przetargi. Minister Nowak – bo o nim mowa - jednak twierdzi, że „z zegarków, które nosi jedyny, który ma większą wartość to ten otrzymany od najbliższych na urodziny. Ministrowi chodzi o ekskluzywnego Ulysse Nardin, który kosztuje ok. 30 tysięcy złotych. Tyle, że Nowak mówi nieprawdę. Na jego ręce w ostatnim czasie można było zobaczyć np. Hublota all black fusion, za który w salonie trzeba zapłacić ok. 33 tysięcy złotych. Inny z zegarków używany przez Nowaka – Cuervo y Sobrinos Torpedo – kosztuje kilkanaście tysięcy. Żadnego z tych zegarków Nowak nie umieścił w oświadczeniu majątkowym, choć był do tego zobowiązany - pisze "Wprost".

Nowakowi, jako chłopcu z tej całej, skorumpowanej ferajny włos jednak z głowy nie spadnie, a prokurator czy urząd skarbowy nawet nie zapyta o kosztowne „hobby” ministra. Parafrazując bowiem tekst, odnoszący się do Pana Waldka, można dziś śmiało powiedzieć: „Panie Sławku, pan się nie boi: cała partia, premier, rząd i koalicja za panem stoi !”. Pan Sławek dobrze o tym wie, gdyż zwykle nie zmienia się koni w trakcie powożenia ku przepaści…

Brak głosów

Komentarze

A jednak jest postęp i zmiany na lepsze!
Czerwonogwiezdne praszczuray ministra nosili jednocześnie wiele pożyczonych dobrowolnie zegarków od przyjaciół z generalnej guberni , rzeszy czy którejś z wyzwalanych krain. I choć sentyment do tych "czasów" nie mniął to jednak minister choć od "transporta" to i kulturze daje radę nosząc posiadane chronometry pojedyńczo !

Zaraz wracam.Bumerang

Vote up!
0
Vote down!
0

Zaraz wracam.Bumerang

#355450

gość z drogi

urząd skarbowy umiłowanym chłopcem sie na pewno nie zajmie,ale babcią z pietruszką,napewno

dziesiątka z pozdrowieniami...

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#355471