Naga broń przez 38 1/2 godziny
Historyczny sukces Donalda Tuska w Brukseli, gdzie kawa, energetyczne napoje i adrenalina pomogły polskiej delegacji przetrwać męczące negocjacje w Brukseli – bez wątpienia zostanie kiedyś uwieczniony na taśmie filmowej. I to z sukcesem porównywalnym do takich dzieł sztuki filmowej, jak Naga broń 33 ⅓: Ostateczna zniewaga z udziałem Leslie Nielsena.
Powracając do brukselskich negocjacji, każdy Polak już wie, że Donald Tusk wraz z polską delegacją przetrwał je na korytarzu, choć dzięki geniuszowi negocjacyjnemu naszego bohatera - Polska uzyskała 106 mld euro z budżetu Unii na lata 2014-2020, co jest zdarzeniem nie tyle historycznym, co epokowym. Donald Tusk po zakończeniu szczytu mówił, że jest 38 godzin na nogach, ale ma poczucie, że jest to historyczna chwila. To oczywiste: stać przez 38 godzin pod drzwiami sali obrad, w której negocjowali na siedząco Angela Merkel i David Cameron wraz ze swoimi delegacjami – to wyczyn godny uwiecznienia na taśmie filmowej, tak jak uwiecznione zostały wyczyny inspektora Franka Drebina. Nasz bohater pokonał bowiem w Brukseli inne delegacje rządowe, dzięki swojej tajnej broni, którą zastosował na czas negocjacji… Zresztą, oddajmy głos samemu Donaldowi – twórcy tego epokowego sukcesu negocjacyjnego…
Z osobistej relacji Donalda-bohatera, słaniającego się na nogach po 38 godzinach nieustępliwej walki - dowiadujemy się, że Donald zastosował w Brukseli nagą broń czekania i nic nie mówienia. Wprawdzie Tuska nikt do negocjacji nie zapraszał, więc nie musiał nic mówić - ale to nie jest od razu powód, by nie uznać jego udziału w negocjacjach za udział historyczny, a wręcz epokowy ! Wynegocjować 106 mld euro bez zabrania głosu jest przecież ewenenementem na skalę światową! Bo jak potwierdził sam szef rządu, najtrudniejsze w takich momentach było czekanie….
Ponieważ szef rządu nie uściślił, na czym jego bohaterskie czekanie polegało, czytelnikom należy się wyjaśnienie, które stanowić będzie scenariusz do przyszłego filmu pt. Naga broń przez 38 1/2 godziny: Cud ostateczny. Otóż Donald Tusk przez 38 1/2 godziny bohatersko czekał pod drzwiami, za którymi negocjowała (w otoczeniu delegacji obu państw) Angela Merkel z Davidem Cameronem. To wierne czekanie jednak opłaciło się wielokrotnie, gdyż wychodząca od czasu do czasu do toalety Angela Merkel każdorazowo poklepywała po plecach swojego najwierniejszego sojusznika, co Tusk odwzajemniał szerokim uśmiechem i co mogliśmy zobaczyć na ekranach stacji TVN. Należy dodać, że Tusk, czekając na zakończenie negocjacji Angeli z Davidem miał możliwość, jako osoba, z którą się liczą wszyscy w Europie - spojrzeć od czasu do czasu przez dziurkę od klucza drzwi sali konferencyjnej , za którymi toczyły się rozmowy ! Tuskowi pozwolono nawet przytknąć ucho do drzwi, by mógł usłyszeć padające w trakcie negocjacji Angeli Merkel z Davidem Cameronem cyfry. Ale to nie wszystko…
Jak ujawnił w wywiadzie minister finansów Jacek Rostowski: polska delegacja jako jedna z nielicznych nie pojechała do hotelu odpocząć, gdy ogłoszono krótką przerwę. - Musieliśmy pilnować naszych worków ze złotem – szczerze wyznał nasz kolejny bohater. Tak więc w trakcie przerwy w obradach, naszego bohaterskiego Donalda zastąpił przy dziurce od klucza minister finansów Vincent, który za zadanie miał trzymać na oku worki ze złotem, ustawione w sali, gdzie obradowały delegacje Niemiec i Wielkiej Brytanii. Z tego zadania Vincent spisał się na piątkę, gdyż polskie worki zostały uratowane prawie w całości ! Nie licząc oczywiście tego złota, które Cameron z tych worków zabrał dla siebie…
Warto też wspomnieć, że oprócz czekania pod drzwiami, gdzie obradowała Merkel z Cameronem, Tusk miał postawione przez panią Angelę inne zadanie: moim zadaniem było często unikać jakichkolwiek rozmów, ponieważ teoretycznie nam można było tylko zabierać. Więc z jednej strony wcale nie czekałem na telefony (...), a drugiej - musiałem być cały czas skoncentrowany – mówił przejęty premier. Z postawionego przez panią Angelę zadania unikania jakichkolwiek rozmów - Tusk spisał się na medal ! To znaczy na kolejny medal Adenauera, a może nawet i na medal Bismarcka ! Tusk w trakcie negocjacji Angeli Merkel z Davidem Cameronem, posłusznie z nikim bowiem nie rozmawiał, ani też nikt do Donalda nie zadzwonił z pytaniem o przebieg negocjacji – choć to Tusk był najlepiej zorientowany, z racji dostępu do dziurki od klucza. Nawet, gdy Donald musiał odejść za potrzebą – dziurkę od klucza natychmiast zajmował Vincent Rostowski, którego oko bezbłędnie szacowało stan worków ze złotem. W ten oto sposób Tusk otworzył w Brukseli oczy niedowiarkom, którzy sądzili, że nie da się osiągnąć historycznego sukcesu negocjacyjnego, w ogóle nie negocjując, a nawet nic nie mówiąc – tylko czekając na wynik negocjacji !
Należy zwrócić uwagę, że ten epokowy sukces nie byłby możliwy, gdyby nie uprzednie dokonania Donalda Tuska, który pozbył się wszystkich, ewentualnych sojuszników w Unii, którzy mogliby do Tuska zadzwonić w czasie trwania negocjacji Angeli z Davidem i zburzyć misterny plan czekania Tuska na rezultat negocjacji. Dzięki temu sprytnemu ruchowi - Tusk mógł spokojnie nie czekać na żadne telefony, choć z drugiej strony - musiał być cały czas skoncentrowany – jak opisuje swoje bohaterskie czekanie pod drzwiami sali konferencyjnej. Wiadomo: Tusk nie mógł sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji - bo a nuż Angela Merkel zażyczyła by sobie, żeby Tusk warknął na przechodzącego do ubikacji Camerona, żeby go przestraszyć ? Szczęśliwie jednak, nie musiał tego robić – co jednak kosztowało naszego Donalda aż 38 i pół godziny bohaterskiego i skoncentrowanego czuwania pod drzwiami sali konferencyjnej…
Miarą bohaterstwa Donalda Tuska w Brukseli był też brak możliwości wzięcia prysznica i zmiany koszuli przez 38 i pół godziny. A nie trudno sobie wyobrazić, jak mogłaby zareagować pani Angela, gdy poklepując Donalda po plecach poczuła by, że jej najwierniejszy sojusznik zalatuje potem ! Choć przedtem nie zalatywał ! Ta perspektywa musiała deprymować naszego bohatera narodowego, którego asystentki zmuszone były do nieustannego spryskiwania Donalda subtelnymi dezodorantami, o ulubionych przez panią Angelę zapachach. Nie zapomnijmy o tych bezimiennych bohaterach – świadkach uczestnictwa Donalda Tuska w negocjacjach Angeli Merkel z Davidem Cameronem !
Na koniec opowieści Donalda o kulisach jego negocjacji w Brukseli, które brzmią, jak scenariusz sensacyjnego filmu z udziałem niezapomnianego inspektora Franka Drebina - nasz bohaterski premier zdradził, że próbował zdrzemnąć się w nocy z czwartku na piątek na kanapie w pokoju polskiej delegacji. Jak zwierzył się dziennikarzom: Niestety tuż obok spał szef mojej kancelarii Tomasz Arabski i jego głośne chrapanie udaremniło te próby...
Ta poruszająca informacja jest bodaj największą zagadką kryminalną, zawartą w scenariuszu filmu pt.Naga broń przez 38 1/2 godziny: Cud ostateczny . Bo oto, gdy wszyscy asystenci polskiej delegacji wraz z min. Kalembą wiernie czuwają w milczeniu pod drzwiami sali konferencyjnej, aby Tusk z Rostowskim mogli bez przeszkód obserwować przez dziurkę od klucza stan naszych worków ze złotem oraz przebieg negocjacji Angeli Merkel z Davidem Cameronem – z pokoju polskiej delegacji dobiega głośne chrapanie ministra Arabskiego, który rozwalony na kanapie, najzwyczajniej w świecie ma gdzieś tę historyczną chwilę ! Chrapanie się jednak wzmaga.... I oto - gdy skoncentrowany do granic wytrzymałości Tusk przygotowuje się na kolejne powitanie pani Angeli, wychodzącej z sali konferencyjnej do ubikacji – chrapanie Arabskiego znów narasta, niosąc się teraz głośnym echem po korytarzach Parlamentu Europejskiego....
Donośne chrapanie Arabskiego dobiega już do każdego zakamarka siedziby Unii Europejskiej - w tę historyczną noc, gdy Donald Tusk dokonuje swojego największego cudu: cudu wynegocjowania unijnych worów ze złotem – wszakże bez zabierania głosu…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3081 odsłon
Komentarze
Czyli w TAMTYM łóżku
11 Lutego, 2013 - 00:22
faktycznie nie było Grasia! To był Arabski!!!
:-)))
11 Lutego, 2013 - 02:38
Dawno sie tak nie usmialam czytajac blog na Niepoprawnych - a tu o dziwo wpis nie jest oznaczony "humor i satyra". Powaznie wiec rzecz ujmujac, prawde powiedzial Rostowski: "Musieliśmy pilnować naszych worków ze złotem". Oni beda te "ich" worki roztrwaniac, a Polacy beda za nie placic. Czyli wszystko dzieje sie tak cudownie, jak sobie to zaplanowali.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
lotna
11 Lutego, 2013 - 06:09
Nie jest do końca jasne czy to Tusk z Rostowskim, sobie zaplanowali, czy - Arabski wyśnił.
Re: Naga broń przez 38 1/2 godziny
11 Lutego, 2013 - 08:47
Kapitan jak zwykle w doskonałej formie.
Pozdrawiam
markiza
Re: Naga broń przez 38 1/2 godziny
11 Lutego, 2013 - 09:33
Rewelacyjny artykuł, Pozdrawiam , opozycjonista.blog.pl
opozycjonista
kpiny sobie a muzom?
11 Lutego, 2013 - 11:55
co by nie napisać, Nemo, w stylu powyższym czy jeszcze bardziej "dzielnym" - Polska uzyskała dobry zastrzyk z funduszy Unii na wiele lat...
Dla mnie nieważne jest: gdzie Tusk i Rostowski stali i jaką dziurkę od klucza okupowali? Sensem tych negocjacji, dla Polski, było uzyskanie stosownych dużych funduszy na rozwój nas, Polski, i to - zostało osiągnięte.
Zachowujesz się jak efekciarz, nie bacząc na efekty, a tutaj wystarczy rzec
"cel uświęca środki"
Pecunia non olet, kolego :)
Krzysztof Kaznowski
Krzysztof Kaznowski
Ponieważ negocjacje cenowe się przedłużały w toaletach
11 Lutego, 2013 - 11:59
zaczynało brakować, a potem brakowało ręczników papierowych (brukselscy sprzątacze to leniuchy podczepione pod prawo pracy i ani im we łUEbach praca w nadgodzinach) więc boska Aniela po oddaniu moczu i upudrowaniu noska Donaldowe plecki zmuszona była traktować jako ręcznik. Inni negocjatorzy (szczwane gapy!) podpatrzyli Anielę i czynili tak samo. Garniak Donaldowy nasiąkał coraz bardziej, więc siłą rzeczy i poklepywanie trwało dłużej. Odebrane zostało to przez zainteresowanego jako wyrazy wzrastającego uznania. Ze względu na koncentrację na innych aspektach życia przemoczenia garniaka nasz wódz nawet nie zauważył.
HdeS
HdeS
Re: Naga broń przez 38 1/2 godziny
11 Lutego, 2013 - 16:45
Tusk starał się, jak mógł, bo parę ważnych osób liczyło na tę kasę i mu zapowiedziało, żeby bez forsy nie wracał. Teraz, z ulgą, uzgadniają, na kogo ile wypadnie i pod jakim pretekstem.
warto przeczytać, co napisał Krzysztof Szczerski
11 Lutego, 2013 - 18:57
"Polska zawaliła okres ostatnich trzech miesięcy, czyli czas od listopada 2012 roku, gdy pojawiła się pierwsza propozycja kompromisu budżetowego do ostatniego szczytu. Widać to wyraźnie w dokumencie końcowym posiedzenia Rady.
W efekcie tego, pieniędzy z budżetu unijnego nie zawdzięczamy sprytowi i umiejętnościom naszych negocjatorów, ale temu, że po prostu jesteśmy biednym krajem i z ogólnych algorytmów wychodzi na to, że nam przypada najwięcej.
Tam, gdzie mogliśmy wprowadzić naszą „wartość dodaną”, nie ma słowa o Polsce. Nie jesteśmy zatem potraktowani w żaden szczególny sposób, a wiele innych państw (nawet Niemcy) załatwiło sobie rożne specjalne fundusze. My wzięliśmy, co nam dawali – jesteśmy biernym udziałowcem tego kompromisu. Nie wywalczyliśmy zatem niczego ekstra dla siebie.
Inne kraje dostaną, tak jak my – wszystko to, co im się należy plus to, co dodatkowo ich przywódcy wywalczyli w toku negocjacji. My dostaliśmy tylko tyle, ile wynika z naszej biedy. I ani euro więcej. A w rolnictwie dostaniemy nawet mniej niż nam się należy.
To realny wymiar „najszczęśliwszego dnia” w życiu Donalda Tuska. Dostępny jest już dokument Rady, który opisuje porozumienie budżetowe zawarte na lata 2014-2020.
http://www.consilium.europa.eu/uedocs/cms_data/docs/pressdata/PL/ec/135366.pdf
Możemy zatem rozpocząć dyskusję o faktach, a nie ulegać propagandzie w cieniu lukrowanego tortu z euro.
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Pilnowali worków ze złotem powiadasz ?
12 Lutego, 2013 - 02:33
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart